czwartek, 27 listopada 2014

HEJ! WAŻNE!

Hej wam :* Jest tu jeszcze ktoś kto mnie pamięta? Wiem, ze pewnie niektórych z was zawiodłam. Miałam wrócić ale nie dałam rady. Już po prostu nie czułam tego opowiadania w sercu jak wcześniej. Przepraszam was na prawdę. Ale wiecie co? Wróciłam do pisania! Co prawda nie tego opowiadania i nie BTR ale wróciłam! Chcecie wiedzieć o kim tym razem pisze? A kojarzycie ten piękny uśmiech?




Albo te piękne dready i brak grawitacji?




Albo to rozmarzenie?





Hihihih. TAK ZGADŁYŚCIE. Moje opowiadanie jest o Kamilu :D 
Dopiero je zaczęłam i przydałoby mi się wsparcie. Wpadniecie?
http://kocham-wszystko-i-wszystkich-pamietaj.blogspot.com/

Kocham was.
Bless! :**

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 96

Siema! No więc kolejny rozdział po moim powrocie! Na razie nadrobiłam 3 blogi! To chyba dobrze, nie? Dobrą wiem, że wolno mi idzie ale nie chcę mi się. Leniwa jestem xd Trzymajcie kciuki po idę na trójkącik xd
---------------------------------
Rano obudziłam się bardzo wcześnie jak na mnie. Nakarmiłam bliźniaki i wzięłam książkę, która leżała obok Alexy.
-Niezgodna- Mruknęłam do siebie i usiadłam na fotelu zagłębiając się w lekturze.
*jakiś czas później*
-Ciociu?- Podeszła do mnie Alexa.
-Co? Jak? Ile tak siedzę?
-4 godziny.
-Serio? Bardzo wciągająca książka.
 -Wiem- Zaśmiała się mała. Odłożyłam przeczytaną prawie w całości książkę i wstałam z fotela rozprostowując kości. Wyjełam z torby krótkie, miętowe spodenki i zwiewną, różową koszulke na ramiączkach. Z tym zestawem poszłam do łazienki. Szybki prysznic, ciuchy, włosy, makijaż i jestem gotowa. Wróciłam do pokoju, a Alexa zajęła moje miejsce w łazience. James jeszcze śpi, wiec trzeba go obudzić.
-Wstawaj!!!- wskoczyłam mu nagle na brzuch wrzeszcząc aż zerwał się na równe nogi zrzucając mnie na podłogę i uderzając się głową o ściano-sufit.- Dobrze ci tak. Trzeba było tyle nie spać.- Zaśmiałam się z jego nieogarniętej miny.
-Taka wesoła? Zobaczymy.- Przewiesił mnie przez ramie i zaczął biegać po pokoju, a ja nie mogłam przestać się śmiać. W końcu mnie postawił.
-Ty nieogarnięty człowieku. Mnie się nie podnosi!
-Ale i tak kochasz tego nieogarniętego mnie.- Złapał mnie za ręce.
-Oj tak. - Przytuliłam się do niego. W między czasie wróciła Alexa ubrana w białe rybaczki i biały podkoszulek. Strój pasuje jej do włosów. James poszedł się przygotować, a ja z Alexą już zeszłyśmy z bliźniakami do baru obok hotelu gdzie wszyscy czekali.
-Hej.- Uśmiechnęłami się i zabrałam siedzącej obok Ninie kawę. Wzięłam łyka i się cała oplułam.- Obrzydlistwo. Gorzka.
-Jeszcze nie zdążyłam posłodzić.- Dziewczyna spojrzała na mnie spod byka. Wsypałam pół cukierniczki i wypiłam kawe jednym łykiem.
-Idę po nową kawe.- Nina wstała zrezygnowana i ruszyła do automatu z kawą.
-Mi też weź!- Krzyknęlam za nią.
-Co cię tak wzięło na tą kawe?- Zapytał Kendall.
-Tak jakoś. Po prostu lubię kawę. - Usadziłam wygodniej Sam na kolanach i patrzyłam jak Alexa posadza sobie Davida na kolana.
-Hej wszystkim.- Przyszedł mój książę z bajki.
-Co dziś robimy?- Zapytał Logan
-Może zwiedzimy miasto?- Zaproponował Carlos
-Nicole dzwoń po tego swojego rekonstruktora.- Zaśmiała się Elena. Wyciągnęłam telefon i wizyrówke Adama. Coś mi mówi jego wygląd, styl, głos, imie i cały on ale nie jestem pewna czy dobrze myślę. Wybrałam jego numer i zadzwoniłam.
-Halo?
-Hej tu Nicole z lotniska. Pamiętasz?- Wolałam mówić po angielsku choć nie wiedziałam czy zrozumie.
-Jasnę, że tak. Widzę między narodowa dziewczyna. Po polsku, po angielsku.
-Umiem dużo więcej niż ci się zdaję.- Zaśmiałam się, a James dziwnie na mnie spojrzał.
-Domyślam się. W czym mogę pomóc?
-Oferowałeś się jako przewodnik.
-No tak. Podaj nazwę hotelu i jestem za 30 minut. Weźcie stroje kąpielowe.
-Okey.- Podałam mu nazwę hotelu i rozłączyłam się.
-I jak?- Zapytał James z dziwną miną.
-Mamy pół godziny i bierzemy ze sobą stroje kąpielowe mój zazdrośniku.- Cmoknęłam go w policzek i od razu się odprężył.
-Ja nie idę.- Powiedziała Justine.
-Czemu?
-Trochę źle się czuję. Zostanę i przypilnuje bliźniaki.
-Zostanę z nią.- Zaoferował Kendall. Podaliśmy im Sam i Davida i poszliśmy na górę się przygotować. Założyłam pod ciuchy czarne bikini, poprawiłam włosy i ubrałam okulary przeciwsłoneczne. Poczekałam chwilę na Jamesa i Alexe i wyszliśmy przed hotel gdzie czekała reszta. Na drugim końcu ulicy zobaczyłam Adama trochę odmienionego. Włosy miał czyste, a polar zawiązany w pasie. Jedyne co się nie zmieniło to brudne ręce, w których trzymał coś dziwnego.
-Idziemy?-Zapytał patrząc na nas.
-Czekaj. Co ty masz w ręku?- Zapytał Carlos.
-Grot od włóczni. Czyściłem go kilka lat temu i znowu go potrzebuje.- Oczyszczał go z rdzy papierem ściernym, a wszyscy spojrzeli na mnie. Patrząc na sposób polerowania grota byłam już pewna jednej sprawy.
-I znów będziesz oksydował grot nad kuchenką?
-Skąd wiesz, że takie coś robiłem?-Spojrzał na mniej podejrzliwie.
-Jestem Nicole Maslow. Niegdyś Nicole Gdańska.
-What?- Wypuścił z ręki grot.- Nieee. Ona była brunetką. Zresztą ona by nigdy w życiu nie wyszła za mąż.
-Istnieje coś takiego jak farba do włosów, a co do ślubu to ludzie się zmieniają.- Złapałam Jamesa za ręke. Adam podniusł swój grot.
-Szkoda. Fajne trójkąciki mieliśmy, a teraz to raczej wykluczone- Zaśmiał się i ruszyliśmy przed siebie.
-Jakie trójkąciki?- Zapytała Nina.
-Oj nic wielkiego. Tak mówiliśmy na każde nasze spotkanie mimo, że nic się takiego nie działo.
 
*Trzy godziny później*
 
Zwiedziliśmy kilka zabytków, zjedliśmy najlepsze lody w mieście. I teraz czas na ognisko na plaży. Pokąpaliśmy się aż woda nie zrobiła się zimna i Adam zrobił ognisko. W kieszeni miał paczkę kiełbasek i nóż.
 -Ach te twoje kieszenie, które wszystko pomieszczą.- Zaśmiałam się.
Znaleźliśmy kije, a on je oczyścił i naostrzył. Zaczęliśmy piec kiełbaski i była dziwna ciasza, którą przerwał fałszowany śpiew Adama, do którego się dołączyłam ja tylko zajarzyłam co śpiewa.
-Filmy porno kręciliśmy dziś od rana. Dziwki gołe kokaina już wyćpana. A gdy wszystko szło tak spoko nie dojechał na czas Roko. I dla tego jego rolę zagrał pies! Razem ze mną kundel bury, penetruje wszystkie dziury. Kundel bury, kundel bury. Kundel bury fajny pies!!!
-Nie wierzę, że to pamiętasz.- Zaśmiał się Adam
-A jak mogłabym zapomnieć? Do zabawy zawsze skory, aportuje wibratory i nikomu nie przeszkadza, że ma AIDS!!!!- Wybuchliśmy śmiechem. Nauczyliśmy wszystkich tej piosenki po polsku jak i piosenki o martwych płodach i jedliśmy kiełbaski podśpiewując.
-Płody płody płody. Wrzuce was do wody, w plastikowej siatce, ku ruchaniu ryb!- Śpiewałam razem z Adamem bo reszta nie kumała tekstu xd No oprócz Carlosa, Niny i po części Alexy za co Dexter będzie zły. Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu umówieni z Adamem na jutro.
-Jesteś dość blisko z tym Adamem.-Powiedział James gdy Alexa spała.
-Oj ty mój zazdrośniku.- Usiadłam mu na kolanach.- Dla mnie Adam zawsze był jak brat. Nawet nie próbowałalośmy niczego więcej bo czulibyśmy się dziwnie. Nic do niego nie czuję. Jasne?
-Tak.- Pocałował mnie. Przebrałam się w piżame i ze słuchawkami w uszach zasnęłam wtulając się w Jamesa.
 
*Trzy godziny wcześniej oczami Justine*
 
 -No ale nie wiem jak to się stało!- Tłumaczyłam Kendallowi kiedy przekazałam mu najnowsze wieści.
 -Ale przecież to wspaniała wiadomość.- Chodził po pokoju z płaczącym Davidem.- Nie wiem czym się tak martwisz.
 -A jak my sobie niby poradzimy?
 -Ej przecież przyjaciele nam pomogą. Nasza ósemka ma już dwójkę dzieci. Jeszcze dwa nikomu nic nie zrobia.- Spojrzał się na Davida i uśmiechnął się pod nosem.
 -A jak ja mam to urodzić? Jestem w ciąży od czterech miesięcy i się dowiaduje, że jednak to nie jedna dziewczynka tylko dwie!
 -Damy sobie rade.- przytulił mnie rozradowany

sobota, 19 kwietnia 2014

Nowy blog!

Siemaaaa. No więc założyłam kolejnego bloga [LINK]. Nie wiem czy wam się spodoba bo jest... inny. I to bardzo. Są tam tylko bohaterowie i przywitanie ale myślę, że niedługo pojawi się również prolog.

Mam zamiar również założyć bloga, na którym będę zamieszczała po kolei fragmenty książki, którą piszę i mam nadzieję, że ją kiedyś wydam. Książka oczywiście nie będzie o Big Time Rush tylko o przygodzie wampirzycy i zmiennokształtnego chłopaka.

Na razie tyle z  ogłoszeń.

Papatki
Przyjeb:*

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 95

Oto powracam! XD Wiem, że długo mnie nie było i bardzo was za to przepraszam. Niestety miałam pewne problemy i nie byłam w stanie pisać ale teraz już powoli wracam do życia :D Muszę ponadrabiać rozdziały u siebie, przeczytać wszystkie wasze opowiadania... O rany duuużo tego xd
Od razu mówię, że mój styl pisania może się trochę zmienić bo Ja sama się troszkę zmieniłam :) Może być troszkę więcej zboczonych rzeczy albo trochę więcej psychozy xd Aktualnie nie wiem dokładnie co się dzieję z chłopakami, więc będę kontynuowała opowiadanie nie wykorzystując do tego prawdziwych zdarzeń z życia Big Time Rush. Do tego zapomniałam jaka mniej więcej jest data w opowiadaniu xd. Ale postaram się jakoś do tego dojść :) W każdym razie już się nie rozpisuje tylko przechodzę do rozdziału :) Rozdział dedykuje mojej Justynce, która mnie zmotywowała do powrotu na tego bloga (tak Justyna teraz zniszczę ci psychikę piosence o martwych płodach xd)
----------------------------------------------------------------------------------------------
   Wreszcie Hiszpania. Dziewczyny na zlocie były na prawdę bardzo miłe ale nie mogłam się doczekać tego wspaniałego kraju. W samolocie idealnie widać bajkowoniebieską wodę przy dużej złocistej plaży oraz wspaniałe zabytki takie jak Alcazaba lub Zamek Gibralfaro.
   Wylądowaliśmy na lotnisku niedaleko Malagi. Wysiedliśmy z samolotu i ruszyliśmy po bagaże. Niosłam Davida w jednej ręce i torbę w drugiej. Wychodząc z lotniska wpadł na mnie jakiś chłopak. Miał spodnie camuflujące, szary, powyciągany i sprany T-Shirt oraz krótko obcięte, lekko kręcone włosy w kolorze blondu (brudne od jakiegoś pyłu). Oczy miał dość nietypowe. Szaroniebieskie z wąskimi źrenicami i zezem. Takiego spojrzenia nie da się zapomnieć. Chłopak był baaaaaardzo wysoki. Czułam się przy nim jak karzełek. W ręce trzymał trochę sfatygowane róże w różnych kolorach. Od wyrazistej bieli, przez skowronkowy żółty i jasny pomarańczowy po głęboką czerwień.
 -Rany sorka. Znaczy. Triste.- Powiedział najpierw po polsku potem po hiszpańsku.
 -Nic się nie stało. Polak?
 -Tak. Ej nie widziałaś po drodze niskiej brunetki?
 -Nie. Nie widziałam żadnej.
 -Kurde- Złapał się za głowę i usiadł na ławce obok.
 -Ej co ci?- Przysiadłam obok i skinęłam głową na resztę żeby szli do knajpy obok na kawę.
 -Nie ważne. Chciałem ją złapać ale mi nie wyszło. Teraz już mogiła normalnie.
 -Hmm. Niech zgadnę.- Wzięłam Davida na kolana i podałam mu smoczek.- To była twoja dziewczyna, pokłóciliście się, chciałeś ja przeprosić ale wyjechała. Racją? -Zdziwiony wzrok powiedział mi, że trafiłam w sedno.- Jeżeli ci bardzo mocno zależy to leć za nią ale to ci nie gwarantuje, że będzie razem, a jeśli to nie była ta jedyna to ciesz się wolnością i korzystaj z życia. Ja muszę się zwijać.- Wstałam widząc jak James się na nas gapi.
 -Spoko. Dzięki za radę. Przemyślę to sobie.- Podniósł się z ławki przez co musiałam podnieść głowe maksymalnie do góry żeby patrzeć mu w oczy.- Jestem Adam.
 -Nicole. Na prawdę muszę lecieć. Przyjaciele i mąż na mnie czekają.
 -Rozumiem. Jakbyście potrzebowali przewodnika lub tłumacza to dzwońcie.- Dał mi wizytówkę- Jestem rekonstruktorem ale za przewodnika też mogę robić- Puścił mi oczko i się pożegnaliśmy. Wzięłam Davida na rączki.
 -No co mały? Mamy nowego znajomego, nie?- Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do knajpy. Usiadłam obok Jamesa i posadziłam sobie małego na kolanach.
 -Zamówiłem dla ciebie kawę.- James podsunął mi filiżankę. Dodałam cukier, mleko i wypiłam całą do dna.
 -Tego mi było trzeba.- Opadłam na oparcie i dałam Davidowi smoczek, który mu wypadł.
 -No opowiadaj co to był za koleś.- Powiedziała Lena popijając ze słomki koktajl.
 -Wpadł na mnie przy wejściu. Całkiem ciekawy chłopak. Pokłócił się z dziewczyną, ona wyjechała... Typowa historia. Ma na imię Adam, jest rekonstruktorem i zaoferował, że w razie czego może nas oprowadzić i robić za tłumacz ale myślę, że damy radę.
 -Czym zajmuje się rekonstruktor?- Zapytał Logan.
 -Nie wiem dokładnie ale miałam kiedyś takiego kolegę, który twierdził, że jest rekonstruktorem i robił dość dziwne rzeczy. Kiedyś wyciągnęłam go na dwór to przyszedł z zardzewiałym grotem od strzały i kawałkiem papieru ściernego, którym go polerował. Potem poszłam do niego i oksydował grot nad kuchenką gazową śpiewając dziwną piosenkę.
 -Oksy...Co?- Nina zrobiła minę jakbym mówiła co najmniej po hebrajsku.
 -Rozgrzewał go i nacierał woskiem pszczelim żeby był czarny i matowy.
 -Niezła sprawa. Ale boję się takich gości.- Stwierdziła Elena.
 -Nie ma się czego bać. To bardzo ciekawe. Zresztą on był beczny. Zwłaszcza piosenki, które śpiewał.
 -Na przykład?- James dopił swoją kawę i odstawił filiżankę na stół.
 -Może wam kiedyś zaśpiewam. One były trochę psychiczne.- Uśmiechnęłam się pod nosem na te wspomnienia. Jak wszyscy się rozprostowali po podróży samolotem zamówiliśmy dwie taksówki, które podwiozły nas pod hotel "La Chancla" niedaleko plaży. Weszliśmy do małego i skromnego holu wykończonego głównie drewnem.
 -Hola, ¿puedo pedir cuatro habitaciones? Tres camas dobles, un dormitorio con dos camas de tres para los niños.- Odebrałam od pani za ladą cztery klucze do pokoi i odwróciłam się w stronę reszty.
 -Ile ty w ogóle znasz języków?- Zdziwiła się Justine.
 -Wystarczająco dużo.- Odpowiedziałam wymijająco i ruszyłam korytarzem. Znalazłam drzwi z naszym numerem i weszłam do środka z Davidem. Za mną wszedł James z Sam i Alexa zaczytana w książkę. Włożyłam przysypiającego Davida do jednego z łóżeczek i walnęłam się na łóżko.
 -Ja mnie wszystko boli. Ja nie mogę po prostu zaraz zwariuje. Nienawidzę latać samolotami. Jest nie wygodnie.- Podniosłam rękę żeby otworzyć okno znajdujące się nad łóżkiem na skośnej ścianie/suficie.- Idę się umyć.- Wyciągnęłam z torby najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Jak wróciłam do pokoju bliźniaki spokojnie spały, Alexa leżała z moim telefonem i słuchawkami w uszach, a James leżał na plecach. Usiadłam obok Alexy i chwyciłam telefon żeby sprawdzić, która godzina. Według tutejszego czasu 20, a ja jestem padnięta. Pod godziną był tytuł piosenki, którą słuchała młoda. Wyjęłam jej jedną słuchawkę.
 -Sobota Ćpaj Sport. Niezły wybór.- Uśmiechnęłam się do niej.- Sport ma tą siłę ( siłę ) wiara i wysiłek  rób to co kochasz zostań tym kim marzyłeś to co zdobyłeś co myślałeś w co wierzyłeś
poprowadzi Cie drogą którą zawsze dążyłeś. 
Jutro ci pokażę kilka fajnych kawałków, a teraz się kładź spać bo pewnie też jesteś zmęczona.- Przykryłam ją kołdrą i ucałowałam w czoło. Zabrałam swój telefon i wsadziłam go do kieszeni zwijając słuchawki. Podeszłam do łóżeczek i sprawdziłam czy na pewno wszystko w porządku z Sam i Davidem. Włożyłam rzeczy po kąpieli do torby i położyłam się koło Jamesa.

 -Wiesz myślę, że tu wreszcie odpoczniemy.- Powiedział obejmując mnie.
 -Oj tak.- Wsunęłam się pod kołdrę, nałożyłam słuchawki włączając Za Damski Chuj i wtulona w mojego męża zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem chujowy rozdział. Tyle mnie nie było, a wracam z takim gównem -.- Mam nadzieję, że się poprawię :) Mam nadzieję, że nie straciłam wszystkich moich czytelniczek. No pokażcie, że nadal jesteście i zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza. Ja zaczynam nadrabiać wasze wszystkie blogi :) Życzcie mi powodzenia bo dużo tego.

Papatki
Przyjeb :**