wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 96

Siema! No więc kolejny rozdział po moim powrocie! Na razie nadrobiłam 3 blogi! To chyba dobrze, nie? Dobrą wiem, że wolno mi idzie ale nie chcę mi się. Leniwa jestem xd Trzymajcie kciuki po idę na trójkącik xd
---------------------------------
Rano obudziłam się bardzo wcześnie jak na mnie. Nakarmiłam bliźniaki i wzięłam książkę, która leżała obok Alexy.
-Niezgodna- Mruknęłam do siebie i usiadłam na fotelu zagłębiając się w lekturze.
*jakiś czas później*
-Ciociu?- Podeszła do mnie Alexa.
-Co? Jak? Ile tak siedzę?
-4 godziny.
-Serio? Bardzo wciągająca książka.
 -Wiem- Zaśmiała się mała. Odłożyłam przeczytaną prawie w całości książkę i wstałam z fotela rozprostowując kości. Wyjełam z torby krótkie, miętowe spodenki i zwiewną, różową koszulke na ramiączkach. Z tym zestawem poszłam do łazienki. Szybki prysznic, ciuchy, włosy, makijaż i jestem gotowa. Wróciłam do pokoju, a Alexa zajęła moje miejsce w łazience. James jeszcze śpi, wiec trzeba go obudzić.
-Wstawaj!!!- wskoczyłam mu nagle na brzuch wrzeszcząc aż zerwał się na równe nogi zrzucając mnie na podłogę i uderzając się głową o ściano-sufit.- Dobrze ci tak. Trzeba było tyle nie spać.- Zaśmiałam się z jego nieogarniętej miny.
-Taka wesoła? Zobaczymy.- Przewiesił mnie przez ramie i zaczął biegać po pokoju, a ja nie mogłam przestać się śmiać. W końcu mnie postawił.
-Ty nieogarnięty człowieku. Mnie się nie podnosi!
-Ale i tak kochasz tego nieogarniętego mnie.- Złapał mnie za ręce.
-Oj tak. - Przytuliłam się do niego. W między czasie wróciła Alexa ubrana w białe rybaczki i biały podkoszulek. Strój pasuje jej do włosów. James poszedł się przygotować, a ja z Alexą już zeszłyśmy z bliźniakami do baru obok hotelu gdzie wszyscy czekali.
-Hej.- Uśmiechnęłami się i zabrałam siedzącej obok Ninie kawę. Wzięłam łyka i się cała oplułam.- Obrzydlistwo. Gorzka.
-Jeszcze nie zdążyłam posłodzić.- Dziewczyna spojrzała na mnie spod byka. Wsypałam pół cukierniczki i wypiłam kawe jednym łykiem.
-Idę po nową kawe.- Nina wstała zrezygnowana i ruszyła do automatu z kawą.
-Mi też weź!- Krzyknęlam za nią.
-Co cię tak wzięło na tą kawe?- Zapytał Kendall.
-Tak jakoś. Po prostu lubię kawę. - Usadziłam wygodniej Sam na kolanach i patrzyłam jak Alexa posadza sobie Davida na kolana.
-Hej wszystkim.- Przyszedł mój książę z bajki.
-Co dziś robimy?- Zapytał Logan
-Może zwiedzimy miasto?- Zaproponował Carlos
-Nicole dzwoń po tego swojego rekonstruktora.- Zaśmiała się Elena. Wyciągnęłam telefon i wizyrówke Adama. Coś mi mówi jego wygląd, styl, głos, imie i cały on ale nie jestem pewna czy dobrze myślę. Wybrałam jego numer i zadzwoniłam.
-Halo?
-Hej tu Nicole z lotniska. Pamiętasz?- Wolałam mówić po angielsku choć nie wiedziałam czy zrozumie.
-Jasnę, że tak. Widzę między narodowa dziewczyna. Po polsku, po angielsku.
-Umiem dużo więcej niż ci się zdaję.- Zaśmiałam się, a James dziwnie na mnie spojrzał.
-Domyślam się. W czym mogę pomóc?
-Oferowałeś się jako przewodnik.
-No tak. Podaj nazwę hotelu i jestem za 30 minut. Weźcie stroje kąpielowe.
-Okey.- Podałam mu nazwę hotelu i rozłączyłam się.
-I jak?- Zapytał James z dziwną miną.
-Mamy pół godziny i bierzemy ze sobą stroje kąpielowe mój zazdrośniku.- Cmoknęłam go w policzek i od razu się odprężył.
-Ja nie idę.- Powiedziała Justine.
-Czemu?
-Trochę źle się czuję. Zostanę i przypilnuje bliźniaki.
-Zostanę z nią.- Zaoferował Kendall. Podaliśmy im Sam i Davida i poszliśmy na górę się przygotować. Założyłam pod ciuchy czarne bikini, poprawiłam włosy i ubrałam okulary przeciwsłoneczne. Poczekałam chwilę na Jamesa i Alexe i wyszliśmy przed hotel gdzie czekała reszta. Na drugim końcu ulicy zobaczyłam Adama trochę odmienionego. Włosy miał czyste, a polar zawiązany w pasie. Jedyne co się nie zmieniło to brudne ręce, w których trzymał coś dziwnego.
-Idziemy?-Zapytał patrząc na nas.
-Czekaj. Co ty masz w ręku?- Zapytał Carlos.
-Grot od włóczni. Czyściłem go kilka lat temu i znowu go potrzebuje.- Oczyszczał go z rdzy papierem ściernym, a wszyscy spojrzeli na mnie. Patrząc na sposób polerowania grota byłam już pewna jednej sprawy.
-I znów będziesz oksydował grot nad kuchenką?
-Skąd wiesz, że takie coś robiłem?-Spojrzał na mniej podejrzliwie.
-Jestem Nicole Maslow. Niegdyś Nicole Gdańska.
-What?- Wypuścił z ręki grot.- Nieee. Ona była brunetką. Zresztą ona by nigdy w życiu nie wyszła za mąż.
-Istnieje coś takiego jak farba do włosów, a co do ślubu to ludzie się zmieniają.- Złapałam Jamesa za ręke. Adam podniusł swój grot.
-Szkoda. Fajne trójkąciki mieliśmy, a teraz to raczej wykluczone- Zaśmiał się i ruszyliśmy przed siebie.
-Jakie trójkąciki?- Zapytała Nina.
-Oj nic wielkiego. Tak mówiliśmy na każde nasze spotkanie mimo, że nic się takiego nie działo.
 
*Trzy godziny później*
 
Zwiedziliśmy kilka zabytków, zjedliśmy najlepsze lody w mieście. I teraz czas na ognisko na plaży. Pokąpaliśmy się aż woda nie zrobiła się zimna i Adam zrobił ognisko. W kieszeni miał paczkę kiełbasek i nóż.
 -Ach te twoje kieszenie, które wszystko pomieszczą.- Zaśmiałam się.
Znaleźliśmy kije, a on je oczyścił i naostrzył. Zaczęliśmy piec kiełbaski i była dziwna ciasza, którą przerwał fałszowany śpiew Adama, do którego się dołączyłam ja tylko zajarzyłam co śpiewa.
-Filmy porno kręciliśmy dziś od rana. Dziwki gołe kokaina już wyćpana. A gdy wszystko szło tak spoko nie dojechał na czas Roko. I dla tego jego rolę zagrał pies! Razem ze mną kundel bury, penetruje wszystkie dziury. Kundel bury, kundel bury. Kundel bury fajny pies!!!
-Nie wierzę, że to pamiętasz.- Zaśmiał się Adam
-A jak mogłabym zapomnieć? Do zabawy zawsze skory, aportuje wibratory i nikomu nie przeszkadza, że ma AIDS!!!!- Wybuchliśmy śmiechem. Nauczyliśmy wszystkich tej piosenki po polsku jak i piosenki o martwych płodach i jedliśmy kiełbaski podśpiewując.
-Płody płody płody. Wrzuce was do wody, w plastikowej siatce, ku ruchaniu ryb!- Śpiewałam razem z Adamem bo reszta nie kumała tekstu xd No oprócz Carlosa, Niny i po części Alexy za co Dexter będzie zły. Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu umówieni z Adamem na jutro.
-Jesteś dość blisko z tym Adamem.-Powiedział James gdy Alexa spała.
-Oj ty mój zazdrośniku.- Usiadłam mu na kolanach.- Dla mnie Adam zawsze był jak brat. Nawet nie próbowałalośmy niczego więcej bo czulibyśmy się dziwnie. Nic do niego nie czuję. Jasne?
-Tak.- Pocałował mnie. Przebrałam się w piżame i ze słuchawkami w uszach zasnęłam wtulając się w Jamesa.
 
*Trzy godziny wcześniej oczami Justine*
 
 -No ale nie wiem jak to się stało!- Tłumaczyłam Kendallowi kiedy przekazałam mu najnowsze wieści.
 -Ale przecież to wspaniała wiadomość.- Chodził po pokoju z płaczącym Davidem.- Nie wiem czym się tak martwisz.
 -A jak my sobie niby poradzimy?
 -Ej przecież przyjaciele nam pomogą. Nasza ósemka ma już dwójkę dzieci. Jeszcze dwa nikomu nic nie zrobia.- Spojrzał się na Davida i uśmiechnął się pod nosem.
 -A jak ja mam to urodzić? Jestem w ciąży od czterech miesięcy i się dowiaduje, że jednak to nie jedna dziewczynka tylko dwie!
 -Damy sobie rade.- przytulił mnie rozradowany

2 komentarze:

  1. Dodawaj następny ! W ciagu tygodnia przeczytałam cały twój blog od pierwszego rozdziału i teraz żądam kolejnego ! Super piszesz ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Siemka! Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę że wróciłaś. Rozdział zajebisty! I Justynka ma bliźniaczki >.< aw aw aw.. czekam niecierpliwie nn ;**

    OdpowiedzUsuń