piątek, 31 maja 2013

Rozdział 75

Hej. No więc mam taką (dla mnie smutną dla was pewnie nawet wesołą) wiadomość. Ten rozdział postaram się napisać tak żeby w razie czego mógł być epilogiem tego opowiadania. Dziś zdarzyło się coś, że nie wiem czy będę dalej pisać. W poniedziałek mam gadać z pewnym kolesiem. Jeżeli wszystko pójdzie tak jak dziś zaplanowałam (chodź nie wiem czy będę miała na to odwagę) to we wtorek nie będzie już ani Nicole.Rusher ani Nicole K. (czyli mnie w realu a nie na necie). Nie jestem pewna czy to nastąpi ale pisze to żebyście były przygotowane. Bloga nie mam zamiaru usuwać. Zostanie on do końca świata, aż nie zniszczą internetu :)
Mam nadzieje, że  mi wybaczycie jeżeli jedna ten rozdział okaże się ostatnim postem na tym blogu.
--------------------------------------------------------------------------------------------
**Nadal oczami Logana**

Wchodziłem po schodach powoli myśląc jak jej to powiedzieć. Stanąłem przed naszymi drzwiami. Powoli nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Ada siedziała przy biurku czytając jakąś książkę.
-Muszę z tobą porozmawiać.- powiedziałem, a dziewczyna odwróciła się w moja stronę.
-Najpierw ja.- powiedziała i po chwili, jakby namysłu, zaczęła mówić- ostatnio mocno się od siebie oddaliliśmy i poszłam do wniosku, że... Już cię nie kocham.- ostatnie szepnęła prawie nie słyszalnie. Podszedłem do niej i ją przytuliłem.
-Nie. Logan od tego nie ma odwrotu.- odsunęła się ode mnie
-Wysłuchaj mnie. Ja czuje to samo ale bądźmy chociaż przyjaciółmi. Jesteś wspaniałą miałą dziewczyną ale widocznie do siebie nie pasujemy. Nie chce tyko tracić twojej przyjaźni. Uważam, że powinnaś też wiedzieć, że od jakiś dwóch miesięcy spotykam się z taka stara znajomą. Nie zdradzałem cię. Po prostu się z nią zaprzyjaźniłem i chyba się w niej zabujałem.
-Nic się nie stało.
-I co teraz będzie?
-Jutro wieczorem mam samolot.
-Gdzie?!
-Do Hiszpani. Znalazłam tam świetna prace jako tancerka. Pożegnam się jutro z wszystkimi i wyjadę. A ty pojedziesz do tej swojej znajomej i powiesz jej, że ja kochasz, a spróbuj tego nie zrobić to cię znajdę i zabije.
-Dobrze, dobrze
-Too
-Ja pójdę spać na kanapę.- wybawiłem ją z problemu i życząc jej miłych snów zszedłem na dół. Połozyłem się na kanapie a zwierzaki Maslowów ułożyły się obok mnie. Całą noc myślałem jak to wszystko powiedzieć Elenie.
Rano obudziło mnie szarpanie za rękę. Otworzyłem oczy i zobaczyłem naszych punkrockowych sąsiadów.
-Siema jak tam trasa?- Podniosłem się do pozycji siedzącej.
-Spoko. Gdzie Maslowowie?- zapytał Dexter.
-W szpitalu
-Co czemu?!- Zdziwił się Kevin
-Nicole wczoraj urodziła.
-Kurde jedziemy- Greg zaczął się zbierać.
-Czekaj- Ostudził jego zapał Dex- Gdzie Alex?
-Na górze, w pokoju Nicole i Jamesa. Może zjedzmy wszyscy śniadanie i pojedziemy do szpitala?
-Zgadzam się z Handersonem. Głodny jestem.-Powiedział Pete.
-Idę po Alexe i za chwilę zrobię śniadanie. Obudźcie wszystkich.
-Spoko- Powiedziałem i poszedłem do kuchni. Po chwili wróciłem z patelnią i drewnianą łyżką.
-No to jedziemy.- Szepnąłem i zacząłem biegać po domu waląc w patelnie i krzycząc:
-POBUDKA!!!!!!!
-HANDERSON!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- Wrzasnęli wszyscy, którzy jeszcze minutę temu spali. Najbardziej wściekłą była chyba Justine.
-ZABIJE!!!- Krzyczała ganiając mnie po całym domu. W końcu mnie dopadła co nie skończyło się dobrze bo na śniadaniu pojawiłem się z zadrapaniami (od jej paznokci) na twarzy.
-Ty zwierzaku podły nie zbliżaj się więcej do mnie.- Powiedziałem z nad swojego talerza.
-Trzeba było mnie nie budzić.
-Trzeba było mnie nie budzić.- Zacząłem ją przedrzeźniać.
-Ej spokój. Chce coś ogłosić.- Powiedziała Ada, a ja nie wiedziałem czy reakcja reszty nie będzie taka, że nie przeżyje.- No więc dostałam ofertę pracy jako tancerka w Hiszpanii. Przyjęłam tą prace i dziś wieczorem mam samolot. Decyzja już jest podjęta. A do tego jest jeszcze coś ale to wam Logan powie.- Spojrzała na mnie, a ja zdziwiony zacząłem ówić.
-No ten teges.... Ehh.. No wczoraj wieczorem zerwaliśmy, a za jakiś czas może poznacie moją kolerzankę z podstawówki.
-WOW. Dużo wiadomości jak na jedno śniadanie. No cóż widzę, że nie jesteście na siebie więc chyba spoko. Ada gratuluje roboty, a Logan no jestem ciekawy tej twojej kolerzanki.- Powiedział Carlos.
-Zgadzam się z Losem.- Powiedzieli wszyscy inni zgromadzeni.
-To pojedzmy do Maslowów. Chce się z nimi pożegnać. Za dwie godziny muszę zacząć się pakować, a potem poodbierać papiery dla szefa.
-Dobra to jedziemy.
Zapakowaliśmy się w dwa samochody i pojechaliśmy do Nicole i Jamesa.

**Oczami Nicole**

Obudził mnie płacz. Przetarłam oczy i zobaczyłam Maslowa karmiącego Sam. W drugim łóżeczku zaczął płakać David.
-Kicia możesz potrzymać Sam? Jeszcze chwile temu ona płakała. W nocy były spokojne a teraz to takie dwa małe i mega słodkie budziki.- James podał mi małą i zaczął karmić Davida. Po chwili przyszli nasi przyjaciele.
-Hej offspringowicze Jak tam trasa?- Zapytałam z uśmiechem.
-Spoko. Pokazuj dzieciaki.- Zaśmiał się Dexter i podszedł do mnie i Jamesa.- Podobne do was. Nie ma co, a jakie słodkie.- Powiedział i wszyscy zaczęli się ,,bawić" naszymi dziećmi. Przekazywali z rąk do rąk i się śmieli.
-Nicole- Po mniej więcej półtorej godziny podeszła do mnie Ada
-Tak?
-Nie jestem już z Loganem i teraz muszę już wyjść. Dostałam prace w Hiszpanii jako tancerka. Życz mi powodzenia i dzwoń czasem. Pa.
-Pa kochana. Będę tęsknić.- Nie wierze. Moja najlepsza przyjaciółka wyjeżdża i zostawia  mnie samą z tymi wariatami. Po chwili wszedł lekarz.
-Nie za dużo was tu? Chyba większość będzie musiała wyjść.- Powiedział, a po zlustrowaniu wzrokiem moich przyjaciół prawie wykrzyknął.- Jezu przecież to The Offspring!!!!!
-Czy za kilka autografów nagnie pan trochę przepisy i pozwoli nam zostać?- Zaśmiał się Kevin, a lekarz przytaknął z uśmiechem głową. Chłopacy dali mu autografy i lekarz zaczął mówić.
-Sądząc po stanie zdrowotnym pani i pani dzieci może pani wrócić z nimi do domu.- Powiedział i wyszedł.
-Pokoje gotowe?- Zapytałam po chwili Jamesa
-Jasne. Spójrz.- Pokazał mi zdjęcia na telefonie. Pokój Sam był ekstra, a pokój Davida po prostu nie ziemski.
-Są piękne.- Szepnęłam i uwiesiłam mu się na szyi. Pocałowałam go i mocno przytuliłam.
-Ej gołąbeczki zbieramy się.- Powiedział Greg.
-Nie mamy żadnych rzeczy dl nich. Ubranka itp.
-Wszystko jest w pokoikach, gotowe już od tygodnia.
-Jesteś nie samowity.- Zabraliśmy dzieciaki i pojechaliśmy do domu.

**Oczami Logana**

-Ja muszę coś załatwić.- Powiedziałem, gdy wszyscy wysiedli z mojego samochodu. Przejechałem kawałek żeby nie wzbudzać podejrzeń i dałem gaz do dechy. Po chwili byłem na miejscu. Wyjąłem gitarę z bagażnika i podszedłem do drzwi. Zapukałem, a drzwi otworzyła mi Elena. Jak zwykle przepiękna.
-Hej Logan. Co tu robisz?- Przywitała mnie.
-Hej. Ada wyjechała. Już z nią nie jestem. Napisałem coś dla ciebie.- Uśmiechnąłem się a dziewczyna gestem zaprosiła mnie do środka. Usiadłem na kanapie w salonie i bez żadnych wstępów zacząłem grać.

I just wanna get in the car and drive away
It's all I wanna do
Doesn't matter where we go
As long as it's me and you

Come ride with me all night
Wherever you wanna go
Into the moonlight
Drive to the end of the road

Keep going to the sunrise
Put the car in cruise control
Cruise control, cruise control
Anywhere you wanna go

Everyday it's always the same
Gotta get away out of this game
I'm so sick of this same town
And this same place and these same faces

So you came and you opened my heart to
Everything I never thought I'd do and
Every way I know because of you
I gotta get away (get away)
Get away (get away)
Get away and never come back, no

I just wanna get in the car and drive away
It's all I wanna do
Doesn't matter where we go
As long as it's me and you

Come ride with me all night
Wherever you wanna go
Into the moonlight
Drive to the end of the road

Keep going to the sunrise
Put the car in cruise control
Cruise control, cruise control
Anywhere you wanna go

Every day like deja vu
I think a trip is overdue
I'm so over what they say
What they do, just me and you

So you came and you opened my heart to
Everything I never thought I'd do and
Every way I know because of you
I gotta get away (get away)
Get away (get away)
Get away and never come back, no

Come ride with me all night
Wherever you wanna go
Into the moonlight
Drive to the end of the road

Keep going to the sunrise
Put the car in cruise control
Cruise control, cruise control
Anywhere you wanna go

Cruise control, cruise control
Anywhere you wanna go
Cruise control, cruise control

Yeah...

So come ride...

  I just wanna get in the car and drive away
It's all I wanna do (yeah, yeah)
Doesn't matter where we go
As long as it's me and you

Come ride with me all night (let's ride, all night)
Wherever you wanna go
Into the moonlight (let's ride, all night)
Drive to the end of the road

Keep going to the sunrise (to the sunrise)
Put the car in cruise control
Cruise control, cruise control
Anywhere you wanna go

Come ride with me all night (all night)
Wherever you wanna go (go)
Into the moonlight (wherever)
Drive to the end of the road

Keep going to the sunrise (oh, oh)
Put the car in cruise control
Cruise control, cruise control (control) 

-Logan to było piękne.- Powiedziała załzawiona blondynka.
-Eleno proszę. Zostań moją dziewczyną .- Chwyciłem ją za rękę.
-Tak.- Powiedział, a ją namiętnie pocałowałem. Spędziliśmy miły wieczór, a ja obiecałem, że jutro po nią przyjadę i pozna resztę. Jak na razie wszystko wygląda tak, że cała nasza zwariowana i porąbana zgraja będzie żyła długo i szczęśliwie. Przynajmniej aż ktoś z nas czegoś nie odwali. Wtedy zacznie się wszystko od nowa....
--------------------------------------------------------------------------------
No więc. Tak jak powiedziałam przed rozdziałem. W 30% jest to ostatni rozdział na tym blogu. Jeżeli w najpóźniej w piątek nie pojawi się nowy rozdział to oznacza, że mnie już nie ma...

Papatki

Mikołaj;**

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 74

Hej. Wy też macie porąbaną klasę? Ostatnio pewna idiotka nakłamała pani pedagog, że ja niby piłam i paliłam z 18 letnim gangsterem -.- I weź się tu człowieku tłumacz przed pedagogiem, dyrektor i wychowawcą, że to do licha nie prawda i, że mały elf, który to powiedział to zwykła sprzedajna idiotka. I co za pedagog straszy uczniów, że jeżeli na kogoś nie nakablują to dostaną zachowanie naganne?! To jest jakieś chore!
Wrrrr. Musze się trochę wyluzować, więc wrzucam wam zdjęcie, które właśnie zrobiła przedstawiające logo the offspring i zapraszam na kolejny rozdział.
PS Justine miałaś świetny pomysł co do JJ XD
----------------------------------------------------------------------------
**Oczami Nicole**

-Czemu po mnie nie zadzwoniliście?!?!?!- Wrzeszczała Justine z korytarza. Po pięciu minutach wpadła do naszej sali cała zdyszana. Wyglądała masakrycznie. Porwane ciuchy i błoto na twarzy.
-Jeju gdzieś ty była?- Zapytałam widząc ją.
-No więc. Jak tylko Nina po mnie zadzwoniła, że już urodziłaś, propo czemu nie dzwoniliście szybciej, no więc zaczęłam biec a, że miałam daleko do szpitala to podrodze powpadałam w jakieś krzaki.- Powiedziała i usiadła obok mnie. Do sali wpadł zdyszany Kendall.
-Musze popracować nad kondycją.- Powiedział i padł na podłogę. Po chwili do sali wróciła Nina. Lekko wystraszona ominęła Juste, która strzelała w jej stronę piorunami.
-No przepraszam.- Powiedziała Nina
-No okey ale jak następnym razem w TAKIEJ sytuacji po mnie nie zadzwonicie to każdego po kolei zabije.
-Dzień dobry.- Powiedziała pielęgniarka wchodząc do środka. Z nią przyszły jeszcze dwie pielęgniarki. Każda wiozła wózek.- Lekarz wyraził zgodę aby dzieci były z panią w jednym pokoju. Są zdrowe więc nie widać żadnych przeciw wskazań.- Pielęgniarki ustawiły łóżeczka po obu stronach mojego łóżka. Jedna pielęgniarka podała mi najprawdopodobniej dziewczynkę, a druga podała Jamesowi chłopczyka. Obydwoje mieli ciemne włosy i zamknięte oczy. Sam otworzyła oczka i zobaczyłam niebieskie, głębokie i duże oczy tryskające życiem. James siędział obok mnie, więc widziałam również jak David otwiera swoje duże i piękne zielone oczęta.
-Są niezwykłe.- Powiedziała Ada, a my się uśmiechnęliśmy.
-Ciociu?- Usiadła obok mnie Alexa
-Tak?
-Czyli, że to jest moje kuzynostwo?
-Tak mała.
-Jest śliczne i słodkie. I mają takie niezwykłe oczy.- Położyła się tak żeby lepiej widzieć Sam i Davida.
-Wiem.- Odpowiedziałam, a JJ (James Junior) zaczął płakać.
-Ej spokojnie.- James zaczął nim kołysać. Trwało to jakieś 15 minut aż chłopak z nudów zaczął śpiewać jakąś piosenkę. Bliźniaki zaczęły się śmiać dzięki czemu JJ przestał płakać.
-Co to za piosenka?- Zapytał Logan odrywając się od swojej komórki.
-Nie wiem. Tak sobie zacząłem śpiewać.- Odpowiedział mój mąż uśmiechając się do Davida.
 -Zaśpiewaj jeszcze raz.- Powiedział Kend, a Maslow zaczął śpiewać patrząc to na moje oczy to na bliźniaki.

Picture this, first kiss in the moonlight
Slow dance, cover band playing all night
Meant to be, cool breeze feeling so right
Picture this, picture this
Picture thid, holding hands on the boardwalk
Perfect date, I'm late, making small talk
Arcade, playing games you can win it all

When you look into your future
Who's there standing
With you when you close your eyes

Do you see what I see
You and me, It's life a scene
That's the way you know it should be
The two of us together, girl can you picture this
Girl you can picture this
The two of us together
Girl you can picture this

Top down, right around all day long
Wathing you rockin' out to your favorite song
Fall asleep on the beatch with our shades on
Picture this, picture this

When you looking into your future
Who's there standing
With you when you close your eyes

Do you see what I see
You and me, It's life a scene
That's the way you know it should be
The two of us together, girl you can picture this
Girl you can picture this
The two of us together
Girl you can picture this
Girl you can picture this

When you looking into your future
Who's there standing
With you when you close your eyes

Do you see, what I see
You and me, It's life a scene
That's the way you know it should be
The two of us together, girl you can picture this
Girl you can picture this
The two of us together
Girl you can picture this
Girl you can picture this

-Wujeku ślicznie śpiewasz.- Powiedziała Alexa.
-Dzięki młoda.
-Jesteś genialny- Pocałowałam go. Dzieci zasnęły, więc położyliśmy je do łóżeczek tak żeby móc je później odróżnić :).
-Dodamy jakąś muzykę i będzie fajna piosenka na nową płytę.
-Dzień dobry.- Powiedział lekarz wchodząc do sali.- Jak się pani czuje?
-Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie tylko troche na dole brzucha boli.
-Bo musieliśmy panią rozciąć. Z tego co widze bliźniaki dobrze się czują. Płakały?
-Przez chwile ale je uspokoiliśmy.
-Wiedz, że są państwo młodzi. Na pewno dacie radę?
-W stu procentach.
-No więc w takim razie będziemy mogli za kilka dni panią wypuścić. Dzieci wyglądają jak okazy zdrowia, co jest dziwne bo to wcześniaki, więc będzie można je też wypuścić.
-Dobrze dziękuje.- Powiedziałam, a lekarz wyszedł.
-Ja lece. Mam do załątwienia jedną sprawe.- Powiedział nagle Logan i wyszedł.
-Pa Logan.- Przytuliłam chłopaka, a gdy wyszedł spojrzałam pytająco na Ade. Ta tylko spóściła smutna wzrok. Ostatnio Logan w ogóle z nią nie gada.
-Ej, ej, ej. Co to ma być?- Wskazałam na ręcę Niny i Justine, które obok siebie siedziały.
-Oświadczyłem się.- Powiedzieli równo Kend i Los uśmiechając się od ucha do ucha.
-O jeju!!!!! Wreszcie, wreszcie, wreszcie! Pokazywać pierścionki w tej chwili!- Zaczęłam piszczeć przez co brzuh mocniej mnie zabolał. Dziewczyny przysunęły się bliżej mnie i naraz pokazały ręcę.
-Są identyczne. Tylko kolory się różnią. Szczęściary z was.- Uśmiechnęłam się.
-My szczęściary? Ty jesteś najszczęśliwszą osobą. Wyszłaś już za mąż i masz dwójkę dzieci. Do tego poziomu szczęścia jeszcze nam daleko.- Uśmiechnęła się Nina. 
-Nie no co wy. Jestem szczęśliwa dla tego bo mam Jamesa. Dzięki niemu jestem szczęśliwa. Wy jesteście szczęśliwe dzięki tym dwóm wariatom, więc to to samo.- Przytuliłam je.- Teraz jedźcie do domu. Jest już wieczór, a na pewno jesteście zmęczeni wszyscy.
-Nooo dooobraaaa.- Powiedziała Justine i razem z Kendallem, Carlosem, Alexą, Niną i Adą skierowali się do wyjścia.
-James idziesz?- Zapytał Carlos.
-Nie. Zostanę jeszcze.- Powiedział nie odwracając wzroku od Sam
-Idź. Pewnie jesteś zmęczony.- Powiedziałam.
-Nie ma mowy. Nigdzie nie idę.- Pocałował mnie.
-To my lecimy.- Powiedział Kend, a Alexa podbiegła do mnie.
-Pa ciociu.- Powiedziała, a ja pocałowałam ją w policzek.- Przyjadę jutro.- Dodała i wszyscy, oprócz Jamesa, wyszli.
-Ty zawsze robisz to co chcesz.- Zaśmiałam się.
-No jasne baby.- Zaśmiał się.
-Chodź.- Przesunęłam się na łóżku, a chłopak położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego tors i zasnęłam. Dzieci były przez całą noc spokojne.

**Oczami Logana**

Przechadzałem się po parku szukając wzrokiem pewnej osoby. W końcu wypatrzyłem siedzącą samotnie na ławce blondynkę o niebieskich oczach. Podszedłem od tyłu i zakryłem jej oczy.
-Zgadnij kto?
-Logan. Hej.- Uśmiechnęła się Elena.
-Hej. Jak tam?
-Teraz lepiej. Powiedziałeś już swojej dziewczynie, że się ze mną przyjaźnisz?
-Nie wiem jak to zrobić. Ostatnio wogóle się z nią nie dogaduje. Chyba z nią zerwę....- Usiadłęm obok niej.
-Nie zrywaj z nią z mojego powodu. Dopiero kiedy pewien na sto procent, że już jej nie kochasz. Nie możesz zerwać z dziewczyną, którą kochasz ale też nie możesz być z kimś kto jest ci obojętny.
-Ty nie jesteś mi obojętna.
-Mówiłam ci. Nie jestem dziwką. Dopóki nie będziesz pewien, że nie kochasz Ady i dopóki z nią nie zerwiesz to oprócz przyjaźnie nie możesz liczyć na nic.
-Już wiem co zrobię. Tym czasem chodźmy na lody.-Uśmiechnąłem się. Elena to moja stara przyjaciółka jeszcze ze szkoły. Kilka miesięcy temu się przez przypadek spotkaliśmy i tak jakoś zaczęliśmy się przyjaźnić. Ona jest w porządku. Nie pozwala mi zdradzić Ady mimo, że wie, ż bym tego nie zrobił. Nie jestem aż takim hujem. Szliśmy obok siebie w stronę budki z lodami. Rozmawialiśmy z godzinę po czym wróciłem do domu. Od razu skierowałem się w strone swojego pokoju gdzie, mam nadzieje, zastanę Ade....
---------------------------------------------------------------------
Haha. I jak? Naszła mnie taka dziwna wena i napisałam takie coś.
Słyszałyście już piosenkę picture this? Ja jestem już od niej uzależniona. Kocham ją.
Co sądzicie o Elenie? Ja ją bardzo lubię :) Jak myślicie co Logan może chcieć od Ady i jak to się skończy?

Papatki
Mikołaj;**

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 73

Tak wiem jestem wredna. Najpierw dodaje taki rozdział, a potem kończe w momencie napięcia :)
Tu macie zdjęcia pierścionków dziewczyn. Wcześniej nie dodawałam bo pisałam z komórki i było trudno.


Pierścionek Niny

Pierścionek Justine
Mam nadzieje, że pierścionki spodobają się pewnym dziewczyną :)
Tera zapraszam na nowy rozdział
---------------------------------------------------------------------------
**oczami Niny**
James zadzwonił do mnie, że Nicole rodzi. Pobiegłam z Carlosem do domu poinformować reszte. Wpadłam do domu jak strzała i zaczęłam się zdrzeć.
-WSZYSCY DO MNIE ALE JUŻ!!!!!!! ALARM CZERWONY!!!!!!- Jak na zawołanie zbiegli się wszyscy oprócz Kenda i Justy.- Gdzie Kend i Justa?
-Gdzieś wyszli.- Powiedział Logan. No tak. Bez tamtej dwójki jest tylko Logan, Ada i Alexa.
-Dobra zadzwoni się do nich. Jedziemy do szpitala. Nicole rodzi.- Powiedział Carlos, a Logan i Ada wytrzeszczyli gały i pobiegli do samochodu. Carlos wziął na ręcę Alexe, która była już zaczytana w jakąś książkę. Pojechaliśmy pod szpital i skierowaliśmy się porodówke. Pani z recepcji powiedziała nam w której sali jest Nicole i James. Usiedliśmy i czekaliśmy. Alxa czytała tą książke a Carlos siedział obok niej. Ja chodziłąm z jednego miejsca na drugie.

**Oczami Carlosa**

-Co tam czytasz?- Zapytałem Alexe.
-Medium.
-Przeczytaj kawałek.
-Ty przeczytaj. Żeby czytać komuś na głos musze jeszcze troche potrenować.
-Daj.- Wziąłem od niej książkę, przerzuciłem na pierwszą strone i zacząłem czytać na głos.- ,,Świat, w którym żyjemy, jest jednocześnie widzialny, niewidzialny, dynamiczny i wibracyjny. Nasze ciało, to pierwszy pośrednik, zdolny do odbierania fal i wibracji. Siedem ciał człowieka. Śmierć jest jedynie przejściem z jednej formy życia do drugiej. Informacje jakie podam w mojej książce, należące jeszcze wczoraj do nauk tajemnych, dziś zostaną potwierdzone naukowo. Stajemy wobec problemu istnienia niewidzialnego świata (mikrokosmosu i makrokosmosu) nieskończenie bardziej skomplikowanego, niż świat widzialny. Świata tego nie będę mogła poznać za pomocą moich cielesnych oczu. Są to dla nas nowe pojęcia, które będziemy musieli zrozumieć. Ten niewidzialny świat istnieje, tak samo jak planeta-bez-nazwy, której nie udaje mi się dojżeć w gwiezdnej nocy. Ciało fizyczne pozwala mi dostrzecjedynie znikomą część Wszechświata. Dzięki myśli mogę wyobrazić sobie nieskończoność. Lecz poznać ten niewidzialny świat będę mogła tylko wtedy, gdy użyje wszystkich trzech natrzędzi, jakie określają mnie na naszej planecie: mojego ciała, intelektu i duchowości. Pozbawić mnie chociaż jednego z nich, to uczynić ze mnie osobę ułomną."
-I jak?
-O czym to właściwie jest?
-O naukowych zjawiskach fizycznych i parapsyhicznych. Mega naukowo o duhach i medium czyli o pośrednikach między światem widzialnym, a "astralnym". To jest książka naukowa.
-Dexter musi być dumny, że zamiast głupotami interesujesz się nauką.
-Chyba tak. Trochę mało czasu mi poświęca ale i tak jest najlepszym i najfajniejszym ojcem :)- Chciała powiedzieć coś jeszcze ale z sali wyszedł cały blady James.
-Ej stary i jak?- Zapytał Logan.
-No więc. Bliźniaki coś źle się ułożyły (chyba bawiły się w karuzele)i Nicole musi mieć cesarke czy jakoś tak. Kazali mi wyjść. Ja tam nie wróce. To było gorsze od jakiegoś horroru. Na filmach to jest takie proste. Po 10 minutach jest dziecko, każą przeciąć pępowine i wszyscy są szczęśliwi. Wrzeczywistości to jakiś koszmar.- Gadał tak i gadał aż w końcu usiadł i nadal blady patrzył na drzwi za którymi jest nasza przyjaciółka a jego żona. Po pół godzinie (podczas, której James nie zmienił swojej pozycji, ja czytałem książke a Alexa mnie słuchała, Nina łaziła dalej z miejsca na miejsce, Logan sms'ował, a Ada starała sią zwrócić jego uwage co nie wychodziło jej najlepiej) z gabinetu wyszedł cały zakrwawiony lekarz.
-No i?!- Podskoczył do niego James
-Więc bliźniaki to okazy zdrowia ale z powodu iż są to wcześniaki to muszą zostać na opserwacji. Z pańską żoną jest okey ale musi chwile odpoczywać. Możecie wszyscy tam wejść.- Jak na zawołanie wpadliśmy do sali. Nicole leżała na łóżku troche wymarnowana ale w lepszej formie niż przez całą ciąże. Spała ale i tak się uśmiechała.

**Oczami Jamesa**

-Ej a gdzie Justine i Kendall?- Zapyrałem po chwili
-O kur*a! Zapomniałam do nich zadzwonić.- Powiedziała Nina i wyszła z telefonm. Justa tak wrzeszczała przez telefon, że jej nic nie powiedzieli, że jej wrzask było w sali słychać i obudził moją ukochaną.
-Hej kicia. Jak się czujesz?- Zapytałem chwytając ją za dłoń.
-Wszystko dobrze. Gdzie bliźniaki? Co z nimi?- Zaczęła zadawać pytania i zdawało się, że szybko nie skończy więc zatkałem jej usta pocałunkiem.
-Z dziećmi wszystko w jak najlepszym w porządku. To są wcześniaki więc zastaną na obserwacji ale to tylko formalność. Lekarz powiedział, że są zdrowe jak dwie małe identyczne rybki.- Zaśmiałem się gdy się od siebie oderwaliśmy.
-Cieszysz się?
-Podobno jesteś inteligentna, a zadajesz takie durne pytanie. JASNE, ŻE SIĘ CIESZE!!!! JESTEM NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ZIEMI! Mam kochającą żone, wspaniałych przujaciół i dwójke dzieci, któreych jeszcze nie widziałem ale je zobacze....-Chciałem mówić dalej ale przerwał mi krzyk
-ZABIJE!!!!!!- Darła się jakaś dziewczyna. Prawdopodobnie Justine..... Teraz się będzie działo.
-------------------------------------------------------------------------
Haha. Mnie osobiście końcówka rozwala :) Co o tym myslicie? Rozdział mi kompletnie nie wyszedł. Jrestem okropna. Kompletne beztalencie -.- Jak myślicie co zrobi Justa? :)
Co do książki to ostatnio mi coś odwala i sama jestem w trakcie czytania tej właśnie książki XD Naserio interesujące ale mega naukowe więc ciężko się czasem to czyta :)
Mam nadzieje, że nikomu nie rozwaliłam wieczoru tym beznadziejnym rozdziałem

Papatki
Mikołaj;**




poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 72

Witam was wszystkich :-D od razu przepraszam za wszystkie błędy ale pisze z komórki. Nie zanudzam was i zapraszam na nowy rozdział.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po kilku godzinach całą trójką (ja, james i tata) byliśmy w LA. Wsieliśmy do samochodu maslowa, który zostawilismy przed wylotem i ruszyliśmy do dom
-jestesmy!!!- krzyknął james gdy weszliśmy do siebie. Koj tata dziwnie na nas spojrzał
-Mieszkamy tu z przyjaciółmi- szybko mu wyjasnilam widząc dziewczyny schodzące z góry i chłopaków wychodzących z salonu.
-nicole!!!! Jesteś wreszcie! Ja tu z nimi wariuje.- przytulila mnie justa.
-Później zastanowienia się o co ci chodzi. Teraz tak. To jest mój tata. Tato to są: kendall, jego dziewczyna justine, carlos, jego dziewczyna nina, logan, jego dziewczyna ada l, mój pies fox i mój kot kubuś.- przedstawiłam ich po kolei.
-Czekaj... Nie rozumiem.- carlos zaczął intensywniej myśleć.
-Nie myśl tyle bo ci się mózg przegrzeje. Nie dopytujcie o co w tym wszystkim chodzi.- powiedział mój tata.
-Dobrze proszę pana.- powiedziała nina i trzepnela chłopaka w głowę.
-ty chyba dawno w łeb nie dostałas. Nie mów do mnie pan. Jestem dawid.
-Dobrze proszę... Znaczy dawid.
-Dobra ja lece. Mam dużo pracy. Moze wpadne w przyszłym tygodniu. Narka wsztstkim.- mój tata wyszedł z domu
-Zmęczona jestem.- powiedziałam a wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. James objął mnie w pasie i pocałował mnie. Chwycił za nasze torby i poszliśmy do naszego pokoju. Mój mąż rozpakowal torby, a ja w tym czasie wzięłam kąpiel. Jak wrócilam polozylismy się pod koldre i przytuliliśmy się do siebie.
-Coś czuję, że będą wyjatkowi.- powiedziałam kładąc rękę chłopaka na swoim brzuchu.
-z takiej dziewczyny jak ty będą wspaniali. Będziemy wspaniałymi rodzicami. Na pewno odziedzicza po nas urodę. Wszyscy będą się za nimi oglądać. Ciekawe czy będą mieli po nas takie ekstra głosy. I czy będą kiedyś muzykami albo aktorami lub modelami.
-Fajnie by było ale nie zależnie jak będą wyglądały dla mnie i tak będą idealne
-Dla mnie też. Właściwie jak je nazwiemy?
-Niewiem
-Może samantha i sam?
-Albo patryk i patrycja
-Ostatnio też słyszałem kamil i kamila.
-Ty wybierasz dla chlopaka ja dla dziewczyny.
-Mam inny pomysł. Weźmiemy twoje i moje drugie imię i już
-Samanta i david?
-Jak ci nie pasuje to..
-głupku jażne, że pasuje. Jest idealnie- pocałowałam go i zasnelam

**miesiac później**

Od dwóch tygodni offspring są w krótkiej trasie, więc do jutra nie mamy kucharza a alexa jest u nas. Obecnie siedzi w naszym pokoju i czyta książkę. James od jakiegoś czasu nie pozwala mi wchodzić do pokoi dla małych. Stanęłam przy pokojach, które miały być niedługo zamieszkane przez bliźniaki
-James!- wstrząsnęłam niewierząc, w którym obecnie pokoju pracuję mój mąż
-Tak kicia?- chłopak wyszedł z przyszłego pokoju davida.
-Mogę już tam wejść?
-Kochana trochę cierpliwości.- zasmial się i mnie lekko pocałował
-A co to za romanse?- zasmialy się nina i justine przechodzące obok nas.
-A co nie wolno?- zasmialam się puszczając im oczko
-Można, można.- powiedziała justa obydwie zniknęły w swoich pokojach
-Chodź zrobimy jakiś obiad bo bez kuchni dextera to tu wszyscy poumieraja z głodu.- powiedziałam do chłopaka i ruszyliśmy w stronę kuchni

**oczami niny**

-hej piękna- przywitał mnie carlos, gdy weszłam do pokoju.
-Hej- pocałowałam go i usiadłam obok niego ma łóżku opierając się o ścianę.- ty czytasz książkę!- wrzasnelam widząc obok niego dość grubą książkę z zakładkom mniej więcej w jej połowie.-czasem mi się zdarza.- zasmial się chłopak i chwytając mnie za rękę wstał z łóżka pociągając mnie za sobą. O nic nie pytając wyszłam z nim z pokoju a następnie z domu. Szliśmy przed siebie wąską i przepiękną alejka. Po obu stronach rosły (o dziwo) różowe wierzby. Przy pniach drzew rosły krzaki z różami. W powietrzu unosił się zapach jakiś słodkich kwiatów. Mały wróbelek (zakładajac, że wróble są w LA) prseskakiwaly z róży na róże, z krzaka ja krzak. Płatki róż zerwane lekkim podmuchem wiatru utykaly we włosach. Wiatr niósł se sobą kolejną porcję przyjemjego zapachu.
-jak tu pięknie.- powiedziała
-Prawie tak pięknie jak ty.- szepnął chłopak i stanął naprzeciwko mnie. Chwycił mnie za rękę.- nino jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Jesteś dla mnie wszystkim . Gdy tylko cię widzę serce wali mi jak młot i nie mogę złapać tchu. Przy tobie czuje się idealnie kocham cię.- kleknal przedemna i wyjął małe czerwone pudeleczko.- jestem pewien, se jesteś ta jedyną. Proszę wyjdź za mnie.
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
-carlos, tai wyjde za ciebię.- szepnelam, a chłopak założył mi na palec piekny pierścionek- kocham cię.- powiedziałam rzucając się mu na szyję.

**oczami justine**

-Mała chodźmy na spacer- kendall już od pół godziny mi narodził nad uchem, że chce gdzieś iść.
-noooo dooooooobra- podniosłem się, a uradowany chłopak złapał mnie za rękę i gdzieś ruszyliśmy. Szliśmy przez jakiś czas. Zatrzymaliśmy się na jakiejś łące, na której stał... Wielki balon na ciepłe powietrze.
-Jesteś ekstra- pocałowałam chłopaka.
-Mam nadzieję, że lubisz ryzyko. Będziemy skakać na bunge (nwm jak to się pisze).
-Ty tak na serio? Kocham cię!- wsiedlismy do koszyczka i unieslismy się na kilkaset kilometrów nad ziemia. Założyliśmy uprzeze ma nogi, zlapalismy się za ręce i zakończyliśmy.... Czułam się wolno i wspaniale.
-Wyjdź za mnie!!!- krzyknął kendall gdy "wracaliśmy" do koszyka.
-Co?
-Justine kocham cię. Wiem, że znamy się krótko ale ja na prawdę cię kocham i jestem tego pewien.- kendall kleknal przedemna i wyciągnął z kieszeni czarne pudeleczko z pierscionkiem- prosze zostań moją żoną. Zostań justine shmidt.
-Tak!!- pocałowałam go namiętnie, a chłopak nałożył mi pierścionek.

**oczami nicole**

Siegalam po patelnie żeby usmarzyc kurczaka gdy nagle coś mnie zawołała w brzuch.
-Ałłł- skrzywiłam się i usiadlam
-Nicole co ci?- przedemna przykleknal james.
-Boli- szepnelam, a chłopak zaniusl mnie do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Pani na recepcji powiedziała jedno zdanie zanim zawieźli mnie na salę. Zdanie brzmiało "pani rodzi, to będą wczesniaki." ,........................
----------------------------------------------------------------------------------
I jak? Mi się rozdział wyjątkowo podoba. Oświadczyny Carlosa pisałam będąc w parku i opisując to wszystko wzięłam i się poplakalam. Nie planowałam żadnych zareczyn ani nic ale tak mnie wzięło i mamy dwie pary swierzych narzeczonych i poród XD

Papatki
Mikołaj;**

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 71

Justine wypisać ci pisemne skierowane do psyhologa czy pozwolisz, że pójdę z tobą? XD
Wszystkie jesteście genialne. 22 komy pod ostatnim postem (chyba pobiłam swój rekord), 490 komentarzy na całym blogu i 10 430 WEJŚĆ !!! Tak wiem. W porównaniu do niektórych to jest pikuś ale dla mnie to wielkie osiągnięcie.
Coś mi mało wejść i komentarzy jest na moim drugim blogu -.-
Rozdział dedykuje Justine, która mnie tak rozśmieszyła pod poprzednim postem, że mi aż pies z kolan zleciał i teraz ma na mnie focha :)
----------------------------------------------------------------------------------
-Jestem twoim ojcem
-Nie. Nie wieże!
-Uwierz.
-Mój ojcieć nie żyje.
-Spójrz.- Facet zdjął bluze i koszulke i odwrócił się rzeby było widać jego tatułaż na plecach. Duży napis ,,ADHD", dokładnie taki sam jaki miał mój tata
-Nie możliwe.- Szepnęłam i dotknęłam tatułażu.- Tata?
-To ja.- Odwrócił się. Zobaczyłam w jego rysach twarzy coś co waktycznie przypominało mojego tate. Idealnie podobny lecz nieco starszy. Bez słowa go przytuliłam
-Ale jak?- Zapytałam odsówając się od niego i stając obok zszokowanego Jamesa
-Wszystko ci wyjaśnie. Chodźmy do domu cioci bo to będzie długa rozmowa. A tym czasem kim ty kurwa jesteś?- Zwrócił się do mojego Męża
-Nie kurwa tylko James XD - Poprawiłam tate.- Jagby to powiedzieć. To jest mój mąż i jestem z nim w ciąży.- Powiedziałam, a mój tata zemdlał XD
-Hahaha.- Zaśmiałam się
-Eeeeeee.
-Nie zrozumiesz.- Powiedziałam do Maslowa. Po chwili mój ojciec wstał i poszliśmy do domu po cioci.
-Wiec o co kurde chodzi?!- Zapytałam, gdy usiedliśmy w salonie
-Więc może najlepiej jak zaczne od początku. Oprócz kierowania tirami miałem drugą prace. Razem z twoją mamą byliśmy tajnymi agentami w FBI. Mieliśmy za zadanie wytropić pewnego zabujce. Nikt nie potrafił go znaleźć. Nam się udalo. Jechaliśmy właśnie zdać raport, gdy ten zabujca wywołał wypadek samochodowy, w którym zginęła twoja matka. Ja przeżyłem ale musiałem uciec. Gdybym tego nie zrobił zabiliby mnie i ciebie. Dopiero teraz mogę się ujawnić. Wszyscy (nawet FBI) w Polsce myślą, że nie żyje dzięki czemu w innych krajach jestem kompletnie wolny. Gdybym się teraz ujawnił w Polsce (na co jest duże ryzyko przez to, że tu przyjechałem) to znowu kazaliny mi tropić zabujców itp, a ja mam tego już dość! Wiesz czemu wróciłem? Bo to był jedyny rozsądny sposób żebym mógł spowrotem z tobą porozmawiać. Pewnie myślisz, że przez te wszystkie lata zostawiłem cię na pastwe losu? O nie. Nie zrobiłbym tego. Specjalnie zrobiłem tak żebyś trafiła do domu mamy tej teojej przyjaciółki Ady, opłaciłem wam szkołe, dokładałem jej mamie gdy miała problemy finansowe, aż w końcu kupiłem wam dom w Los Angeles. Akurat tam bo sam tam mieszkam... Na równoległym końcu LA. Tylko godzina drogi ale prawdopodobieństwo, że mnie zobaczysz było bardzo małe. Później zdecydoałem, że musisz się NA PRAWDE usamodzielnić, więc zostawiłem ciebie własnemu losowi dzwoniąc co miesiąc do mamy Ady. Pewnie jesteś wściekła. Rozumiem cię ale daj mi szanse to wszystko naprawić...
-Jestem zła, jestem wręcz wściekła ale nie mogę nie dać ci drugiej szansy. Jesteś moim ojcem i jak próbuje nawet być na ciebie tak na prawde zła to nie potrafie. Zostaje mi tylko zapytać. Czy przysięgasz, że więcej nie będziesz kłamał i czy masz coś coś jeszcze do ukrycia?
-Nie mam już nic do ukrycia i objecuje. Nigdy więcej tajemnic.
-No to staruchu co? Już cztery dychy racja?- Zaśmiałam się po chwili milczenia.
-Ty weź młoda już mi nie mów. Czuje się tak staro! Trzeba coś odwalić! Wiem! Co ty na to rzeby iść i wykręcić  komuś numer?
-Ty starcze jeden lepiej idź się połóż bo ci coś z głową nie tak... A chwila. Ty już tak masz
-Daj lepiej jakiegoś browara.
-No ocipiałeś chyba
-No co?
-Z takiej okazji to ty odemnie kielicha dostaniesz XD
-Eeeee.- James patrzył na nas jak na idiotów.
-Spokojnie kochanie. My tak zawsze to już tradycja.- Zaśmiałam się widząc jego mine.
-Dobra Powiedzcie lepiej o co z wami chodzi?- Zapytał ojciec usadowiadając się wygodniej na kanapie.
-No wiec. Zaczeliśmy się spotykać, staliśmy się parą, James poprosił mnie o rękę, 10 stycznia mieliśmy ślub, Teraz spodzierwamy się dzieci i tyle.
-Czekaj, który miesiąc?
-Początek 7
-Powiedziałaś ,,dzieci" o co chodzi?
-No bo są bliźniaki, chłopiec i dziewczynka.
-Gratulacje. A ty spróbuj jej coś zrobić a kopa w dupe ci zapale.- Ojciec spojrzał na Maslowa wrogo ale po chwili wybuchnął śmiechem.
-Wezme to sobie do serca.- Uśmiechnał się James.
-Dobra, a teraz na serio pytam. Co do picia? Od miesięcy mi tak sucho jeżeli wiecie o co mi chodzi.- Powiedział ojciec i wyjął dwa kieliszki z barku. Jeden podał Jamesowi, a ja przyniosłam z zamrażalki czystą dla nich i sok pomarańczowy dla siebie.
-Prosze polewaj.- Powiedziałam do taty. Całą reszte dnia spędziliśmy gadając i śmiejąc się.

**Next day**

Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłam oczy. Tata leżał na podłodze, a Maslowa gszieś wcieło.
-Wyłączcie to cholerstwo!- Jęknał zkacowany James z kuchni.Podeszłam do drzwii i otworzyłam. Za nimi stał mój stary kumpel Michał, który mieszkał kilka domów od mojej cioci i zawsze spędzaliśmy razem czas w wakacje.
-O ja pierdole. Michał!- Przytuliłam chłopaka.
-Siemka mała. Słyszałem, że przyjechałaś więc postanowiłem wbić.
-Że z buta wjeżdżam?
-Taa Z byta wjeżdżam jednym strzałem wyłamuje zamek, przedpokojem idę dalej. Jeszcze mnie nie widziałeś- Zaczął rapować, a ja się do niego dołączyłam
-Słyszałeś, może troche huku. To od wypierdalania drzwi. Nie od ściągania butów. Idź, idź myśle. Kuchnie mijam. Ciągle śpisz, śpisz. To mi sprzyja
-Nie zaglądam do lodówki chodź nie zamierzam pościć. Po prostu, nie przyszedłem tutaj w gości. Widze w salon, wchodze w jego próg. Butów wciąż nie ściągam z nóg."
-Jkbym mógł i jakbym zgrzeszył. Wbijam się tobie na chate, a ty się będziesz cieszył. Wilk syty, i owca cała. Twoja zchorowana bania. Już gdzieś to usłyszała. I nie raz, i nie dwa. SOB robi na twój kwadrat wjazd.
-Stopa, werbel, bass to mój łom. Nie ochroni cię przeciw atomowy schron. Nie ważne kim jesteś. Panna czy ziom. Islamista, Katolik, Żyd. Mornom"
-Widze już drzwi. Twojej sypialni. Nie ważne kim jesteś. Wogóle cię nie zal mi. Idę przez drzwii nie używam klamki.
-Przenikam przez ścianki wchodzę w krew i w tkanki. Myślisz, że to blef? Wszystko szczelnie zamknij. I tak tam bedę. Weź się ogarnij! Uwierz mi na gębę. Co chce oddaj mi. Zwyczajnie. Nie zwyczajnie. Mam wjechać składem?
-Niewiele skurwielu. Daje temu radę. Wiesz czemu? Ja nie wiem. Huj na to kłade. Mam brygade na taką robote. Wjechać ci na chate nie jest dla nas kłopotem. Zatem kto u ciebie siedzi we wszystkie dni?
-Mixtape1? Mixtape 2? Mixtape 3? Mixtape wini ten kawałek. Mixtape 4?UQAD SQAD spod Stopro Bandery!
-Cieszej tam!- Zajęczał James zanim wyrapowaliśmy połowe kawałka XD
-No więc co sprowadza cię w te progi?- Zapytałam siadając na krześle na tarasie, a Michał usiadł obok mnie.
-Widziałem kilka twoich koncertów i jak wiesz jestem raperem. Z twoich koncertów wywnioskowałem tyle, że oprócz nie znośnego dla mnie popu potrafisz też nieźle zarapować. Mampewien kawałek, który chciałbym z tobą nagrać.
-Serio?
-Serio młoda.- Odpowiedział, a na taras wylazł James w już lepszym stanie.
-Hej kicia.- Pocałował mnie w czoło i usiadł obok mnie.- Jestem James- Podał rękę Michałowi
-Sobota. Dla niektórych po imieniu Michał.
-James Michał chce ze mną nagrać jakiś kawałek...
-Najlepiej dziś bo jutro wyjeżdżam.- Przerwał mi Michał.
-Wiesz o 18 mamy samolot z Łomży, a jest 15. Jak się wyrobisz to myśle, że to dobry pomysł.
-To zaprtaszam was do mnie na nagranie. Mam mini studio w domu, a tekst już gotowy.- Michał założył okulary przeciw słoneczne i poszliśmy do niego po godzinie mieliśmy gotowy kawałek. ( Dla jasności Michał sobie umyślił, że będzie na mnie wołał Rena -.-)

Haha. Siemanderko! SOB mixtape solo, gościnnie Rena
I to jest dowód, ze nie tylko pech chodzi parami,
ale talenty również.
Jesteśmy z tej samej dzielnicy, z tej samej ulicy,
dosłownie kilka bram od siebie dzieciaku!
Sprawdź jak to leci! Sprawdź jak to leci!

SOBOTA:
Wciąż się wyprowadzam stąd, wciąż tu wracam
Ten sam dom, ta sama brama, ten sam zasap
Ten sam mur, ten sam trzepak
Na nim tak samo umazany sadzą dzieciak
Znam te przelotki jak każdy stąd
Niejednemu uratowały dupę, ziom
Niejednemu odebrały wypłatę
Niefortunnie zajebany wlazł nie w tą bramę
Nieskrępowany, chciał oznaczyć teren
Miejscowy samiec alfa zajął się jego piterem
Za długo się nie szarpał, za długo się nie bronił
Chuj wie, czy w ogóle ktoś by zapłakał po nim
Psy nie wchodzą w te bramy w pojedynkę
Psy nie wchodzą w te bramy w pojedynkę
Bo mogło by to skończyć się pojedynkiem
Za dużo świadków na jednego psa
Napaści czynne, proszę sądu to nie tak
Ekip letnie do monopola wycieczki
Z tą różnicą, że teraz mają tam bletki
Krojenie przechodniów, zrzuta po złotówie
To już się chyba nie zmieni nigdy w sumie

ref.:
Centrum, Grunwald, Piastów, Odrodzenia
Smród, syf, święta ziemia
Piłsudskiego, Jagiellońska, Monte
Jakby ktoś rzucił na te miejsca klątwę
Śląska, Mazurska, Wojska Polskiego
Trójkąta Bermudzkiego region,
Rajskiego, 5 Lipca, Pocztowa
Co będę ci pierdolić, przyjedź i sam zobacz

RENA:
Bójki, chujki, krawężniki
Dziwki, uzależnieni od wity
Kiedyś zawodnicy, dziś skończone typy
Masz to na talerzu, to się dzieje na dzielnicy
Masz to na talerzu, to się dzieje na dzielnicy
Masz to na talerzu, to się dzieje na dzielnicy
Dawaj głośniej, to sie dzieje na dzielnicy
Na pizde wrzuć ten kozacki mixtape (dzielnicy)
Dalej cyganie, pssst, tombak na łapach
Golf na niemieckich blachach, cała wataha
A gdzie ich kurwa flaga? Tu komuś pękła flacha
Trzęsła się łapa delirka dynksów już dopada
Bieda jak była kiedyś dzisiaj taka sama
A ziomki z zielskiem kitrają się bo bramach
Mentownia chodzi, szukają chuja do dupy
Winni są młodzi, to widać gołym okiem bez lupy
Za piwo masz dwie stówy, za dziesionę to dwa lata puchy
Na murkach siedzą łapciuchy
Zaczepiają przechodniów, całe życie pod bramą
Tak toczy się dzień po dniu, te szare kamienice
Ja właśnie tak to widzę
Jak chcesz się sam przekonać to zapraszam na dzielnice

(Zapraszam Cie, hee, zajrzyj tu kurwa, pewnie u ciebie jest podobnie co? spadaj!)

Ref.:
Centrum, Grunwald, Piastów, Odrodzenia
Smród, syf, święta ziemia
Piłsudskiego, Jagiellońska, Monte
Jakby ktoś rzucił na te miejsca klątwę
Śląska, Mazurska, Wojska Polskiego
Trójkąta Bermudzkiego region
Rajskiego, 5 Lipca, Pocztowa
Co będę ci pierdolić, przyjedź i sam zobacz!

Zap-zap-zapraszam na dzielnice

A co będę ci pierdolić, przyjedź i sam zobacz!

 
 
 
-Dobra my idziemy bo trzeba jechać na samolot.- Powiedziałam do Michała i razem z Jamesem poszliśmy zebrać mojego ojca i wrócić do LA. O 18 byliśmy całą trójką w samolocie. Nadal nie mogę uwierzyć, że odzyskałam ojca...
--------------------------------------------------------------------------
Planowałam to od DAWNA. Uwierzcie. I co teraz? Musze wymyślić co się będzie działo do póki dzieciaki się nie urodzą i jeszcze dalej. Na dzień dzisiejszy planuje zakońćzyć to opowiadanie po narodzinach bliźniaków bo nie wiem co dalej będę pisała...
 
Papatki
Mikołaj;**

środa, 1 maja 2013

Rozdział 70 + moja sesja zdjęciowa :)

No i jak tam spędzacie majówkę? Ja osobiście jestem u cioci na wsi. Dziś notka trochę nie typowa bo zanim napisze mega nudny rozdział to wstawie wam troche zdjęć z mojego urlopu od szkoły :) Specjalnie na pro
śbe mojego taty wrzucam też moje zdjęcia ze strusiami emu które on mi robił. Reszta zdjęć jest mojego autorstwa :)











 

I to tyle ze sesji zdjęciowej zwierzaków. Mam nadzieje, że nie wystraszyłyście się moją twarzą XD
Teraz zapraszam na rozdział, który planowałam od samych początków tego bloga.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
**31 maja**

Właśnie wjechaliśmy do Łomży. Już niedługo będziemy na miejscu...
-Daleko jeszcze?- Marudził James gdy kazałam mu skręcić w jakąś uliczke.
-Już wyjeżdżamy z Łomży. Teraz cały czas prosto i w lewo przy znaku z napisem ,,Pniewo".- Odpowiedziałam patrząc w okno.
-Tutaj?- Zapytał po jakimś czasie chłopak. Zobaczyłam na drogę i po lewej stronie zobaczyłam ów znak.
-Tak to tutaj. Teraz jedź prosto.
Mijaliśmy powoli stare wiejskie domu, w których biegające dzieciaki miały akurat porę obiadową. Po prawej stronie zobaczyłam piękny, średniej wielkości białydom z bordowym dachem.
-Wjedź tutaj.- Wskazałam na brązową bramę. Po lewej stronie znajdował się mały ogródek należący kiedyś do mojej prababci. James jechał jeszcze kawałek prosto. Po lewej były schowki z drewnem i zborzem, a po prawej znajdowały się schody prowadzące na taras ido wejści od domu.
-Kurde co tam przebiegło?!- Wrzasnął Maslow gdy po lewej między dwoma schowkami zobaczył ścieżke, a obok niej ogrodzenie gdzie coś przebiegło.
-Później ci pokaże.- Uśmiechnęłam się. James zaparkował w ala garażu, a ja wysiadłam z samochodu. Tego mi było trzeba. Świerze powietrze i stary domek po cioci. Weszliśmy beżowymi schodami na góre. Po lewej był wysoki taras z pergolami koloru ciemnego brązu z mnustwem kolorowych kwiatów.  Wesliśmy przez pierwsze drzwi. Stary, zaniedbbany lecz czysty przedpokoik. Dwie pary drzwi z przody, jedna po lewej i jedna po prawej.
-Do kąd prowadzą te wszystkie drzwi?- Zapytał mój mąż.
-Te po prawej to małe mieszkanko, w którym mieszkała moja prababcia i pradziadek. Te po prawej na ścianie na przeciwko nas to była ich łazienka. Wszystko w tych pomieszczeniach zostało nietknięte. Drugie drzwi naprzeciwko to zejście do piwnicy, a te drzwi po lewej to mieszkanie, które kiedyś należało do mojej cioci, wujka i dwójki ich dzieci Natalji i Artura.
-Aha, a my gdzię mamy iść?
-Do cioci.- Powiedziałam i otworzyłam drzwi.
-Nicole. Spodziewam się ciebie od rana. Co tak późno?- Przytuliła mnie Gosia. Jest to wysoka, ruda dziewczyna w wieku mniej więcej 18 lat
-James to Gosia. Zajmuje się tym domem i zwierzakami jak mnie nie ma. Gosia to jest mój mąż James.- Przedstawiłam ich sobie.
-Cześć.- Powidziała dziewczyna po angielsku.
-Hej.- Odpowiedział chłopak.
-W jakim pokoju mieszkasz?- Zapytałam.
-W pokoju Artura.
-My zajmniemy pokój Natalji. Chce żeby pokój cioci i wujka został nie naruszony.- Powiedziałam i usiadłam przy stole kuchennym. Mieszkanie cioci jest bardzo duże. Od razu wchodzi się do żywo pomarańczowej kuchni z wielkim akwarium. Z kuchni idzie się do turkusowego salonu z dużą kanapą i telewizorem. Po prawej od wejścia do salonu są drewniane schody na góre.Na piętrze są trzy pokoje i łazienka. Po lewej należący kiedyś do Natalji, na wprost mojej cioci i wujka i po prawej, który był kiedyś Artura.
-WOW ale wielka ryba.- Powiedział James wskazując na glonojada, który ma chyba  40 cm długości.
-Tak wiem.- Powiedziałam i wyjełam z lodówki butelkę ,,żywej wody". Jeszt to woda spuszczana z brzozy. Ma pełno witamin i tak dalej. Ważne, że jest smaczna.
-Mam dla was obiad.- Powiedziała Gosia
-A tak dokładniej?- Uniosłam głowe znad mojej butelki
-Mięso wędzone jakieś 15 minut temu w grilu i grilowane ziemniaki.
-Dajesz.- Uśmiechnęłam się, a James usiadł na krześle obok mnie.
-O ja pierdole!- Ty czemuś ty nie mówiła, z ty  ciąży jesteś?!- Wrzasnęła po chwili Gosia.
-Dopiero zaóważyłaś?- Zaśmiał się James
-Tak Gośka jestem na początku 7 miesiąca ciąży. Bliźniaki, chłopiec i dziewczynka.- Uśmiechnłam się
-On ci to zrobił?- Wskazała na Maslowa.
-Tak ja.- James mnie przytulił
-Gratulacje.- Uśmiechnęła się ruda i położyła przed nami tależez jedzeniem. Usiadła na przeciwko nas i sama zaczęła jeść.
-Ej ja idę zanieść torbe do pokoju.- Powiedziałam, gdy po obiedzie siedzieliśmy w salonie
-O nie, nie, nie. Ile razy mam ci mówić. Ty nie moższ się nadwyrężać. Ja zaniose. Właściwie, która jest godzina?
-W pół do 24.- Odpowiedziała Gosia
-To my idziemy już na góre.- Powiedział James i złapał mnie za rękę biorąc w drugą nasze torby.- Prowadź mała na góre.- Uśmiechnął się do mnie.
-Ta mała ci kiedyś bokiem wyjdzie.- Uśmiechnęłam się zadziornie i zaprowadziłam go na góre do pokoju Natalji. Na ścianie wisiały sznurki z kapsli po tymbarku i serce z poprzybijanych płyt CD. Cały pokój był wytapetowany w fioletowe i różowe kwiatki.
-Gdzie to położyć?- Zapytał James wskazując na nasze bagaże.
-Pod ścianą.- Powiedziałam i usiadłam na łóżku. James usiadł obok mnie i przytulił.- To już 11 lat jak ich nie ma.- Szepnęłam, a Maslow mocniej mnie przytulił.- Idę się wykąpać. Zaraz wracam.- Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Po kąpieli wróciłam przebrana w piżamę. James już leżał na łózku. Położyłam się obok niego i mocno przytuliłam.
-Kicia będzie okej. Zobaczysz.- Szepnął.
-Idź tam ze mną. Nie dam rady jak znów będę musiała przeżywać to sama.- Szepnęłam  i mocniej się w niego wtuliłam.
-Dobrz kochanie. Pójdę z tobą jeżeli tego chcesz.- Odpowiedział i zasneliśmy.

**Next day**

Rano obudziłam się w podłym humorze. Ubrałam niebieski T-Skirt i jakieś dżinsy. Obódziłam James i poszliśmy zjeść śniadanie. Postanowiłam, że zanim pójdziemy na grób moich rodziców pokaże Jamesowi to czego się wczoraj wystraszył w samochodzie. Po śniadaniu poszliśmy w tamto miejsce.
-Co to jest?- Maslow nie krył zdziwienia widząc... strusia emu
-To jest strusica. Struś obecnie jajko wysiaduje w szopie. Tam dalej są strusie afrykańskie, pawie, bażanty, olśniaki.... co tylko chcesz. Do koloru, do wyboru. Wszystkie ptaki hodowlane jakie istnieją.- Powiedziałam uśmiechnięta widząc jego reakcje.
-WOW.
-Dobra ale chodźmy już tam.- Powiedziałam z już smutniejszą miną.
-Tak jest kicia.-
WŁĄCZYĆ W CELU NADANIA ATMOSFERY
 Poszliśmy przed siebie, przez pole do lasu. W samym jego środku znajdowała się ławeczka, a obok niej grób. Postawiłam na nim czerwoną świeczke, którą zapaliłam. Usiadłam na ławce, a James obok mnie.
-Iza i Dawid Gdańscy 1983-2002 -Przeczytałam napis.
-Ile twoi rdzice mieli jak się urodziłaś?- Zapytał Maslow
-17- Uśmiechnęłam się. Przez chwile siedzieliśmy w ciszy aż zaczęłam śpiewać gone away

(tekst po polsku)
Może w kolejnym życiu
Będę mógł cię odnaleźć
Odeszłaś przed czasem
Nie mogę się z tym pogodzić, to takie niesprawiedliwe
I wydaje się
I wydaje się, że
Niebo jest tak daleko
I wydaje się
I wydaje się, że
Ze świat stał się taki zimny
Teraz kiedy odeszłaś
Zotawiając kwiaty na twym grobie
Pokazuje, że nadal mi zależy
Ale czarne róże i ,,Zdrowaś Mario"
Nie zwrócą mi tego co mi odebrano
Patrze w niebo
I wołam twoje imie
I gdybym mógł się zamienić
Zrobiłbym to
I wydaje się
I wydaje się, że
Niebo jest takie zimne
I wydaje się
I wydaje się, że
Świat stał się taki zimny
Teraz kiedy odeszłaś
Patrze w niebo
I wołam twoje imie
I gdybym mógł się zamienić
Zrobiłbym to
 
 
W połowie dołączył się do mnie jakiś głos, znajomy lecz nie mogłam określić do kogo należy. Czułam coś co mnie ciągnęło to tego głosu. Jagbym już kiedyś go słyszała. Po skońceniu odwróciłam się powoli. Stał tam jakiś facet. Wyglądał na może 40 lat lecz widać było jego lekkie podejście do życia. Miał zieloną koszulkę, jasne dżinsy i białą bluze z kapturem.
-Kim jesteście?- Zapytał cicho
-Mogła bym spytać o to samo. Co pan robi przy grobie moich rodziców?- Wstałam i stanęłam naprzeciw niego. James lekkko poddenerwowany staną wrazie czego przy mnie.
-Nicole?- Szepnał koleś
-Tak.- Odpowiedziałam
-Nie poznajesz mnie?
-A powinnam?
-Jestem twoim ojcem...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
I JAK?!?!?! Planowałam to od dawien dawna :) Jak myślicie co dalej?
NIE BĘDZIE 19 KOMENTARZY NIE BĘDZIE NOWEGO ROZDZIAŁU
Tak to jest szantaż :)
 
Papatki
Mikołaj;**