sobota, 29 grudnia 2012

ARDZO WAŻNA INFORMACJA!

No to tak....

Pod rozdziałem 16 cochwila pisze ,,anonim". Ogółem niemam nic przeciwko, ale to coś pisze po angielsku. Z racji tego, że nieznam dobrze tego języka, google nie może mi tego dobrze przetłumaczyć i niemam nikogo kto mógłby mi to przetłumaczyć to mam wiadomość dla osoby piszącej te komentarze:
DAJ MI DO LICHA SPOKÓJ!!!!!!




To tyle. Niedługo postaram się dodać nowy rozdział.
Papatki;*

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 34

Siemka. Dzisiaj strasznie mi się nudzi, więc dodaję kolejny rozdział. Mam nadzielę, że się wam spodoba.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
**nadal oczami Carlosa**

Obudziłem się około 8. Wstałem, przebrałem się i zjadłem jakieś kanapki. Podszedłem do Niny. Powoli zaczęła otwierać oczy.
-Co jest?- Zapytała siadając.
-Musiałem cię tu przynieść żeby cię opatrzyć. Byłaś cała pobita.
-Dziękuję.
-Co się stało?
-Wczoraj po waszym koncercie poszłam do mieszkania gdzie mieszkam z Luckiem, moim teraz już byłym chłopakiem. Wróciłam, a on całował się z jakąś brunetką. Uciekłam do parku, a on biegł za mną. Wykrzyczałam mu, że to koniec, a on się wkurzył i zaczął mnie bić, a później kopać. Zemdlałam. Jak się obudziłam zaczęłam płakać, wszystko mnie bolało, nie mogłam się ruszyć. Wtedy przyszedłeś ty. Pamiętam tylko jak z tobą próbowałam rozmawiać. Później pustka.- Aż się coś we mnie zagotowało. Jak można bić dziewczyny?!
-Co za idiota z tego kolesia.
-Ale i tak boli.- Powiedziała i zaczęła płakać.
-Ej, spokojnie. Nic ci nie grozi. On nie był widocznie ciebie wart.- Pomyślałem chwilę i nic nie wymyśliłem, a  że nic nie wymyśliłem to wpadłem na pomysł, że Nicole na pewno wymyśli.- Poczekaj chwilę. Pójdę po kogoś.
Wybiegłem z pojazdu i wparowałem do drugiego.
-Nicole wstawaj! Musisz mi pomóc!
-Co jest?- Zapytał zaspana.
-Nie teraz. Ubieraj się i choć.
-NO dobra.- Wstała i poszła się przebrać . Po chwili wyszła, a ja zaciągnąłem ją do Niny, która powiedziała wszystko od początku.
-Wiem co zrobimy. Dasz komuś z nas kluczyki do domu. Wtedy ten ktoś pójdzie po twoje rzeczy i pojedziesz z nami. Odpoczniesz i na pewno Luck cię nie znajdzie.
-Nie będę się wam narzucać. Carlos i tak dużo dla mnie zrobił.
-Nie ma mowy. Nie narzucasz się. Chcę żebyś pojechała z nami. Pojedziesz i koniec kropka.- Czy mi się zdaje czy Nicole polubiła Ninę?
-Nie wygram?
-Nie.
-No dobra. To kto pójdzie po moje rzeczy?
-Pośle się Jamesa.
-No dobra.
-Carlos co tak stoisz? Obudziłeś mnie o 9 to teraz zrób śniadanie.
-Ok szefie.- Zaśmiałem się i zrobiłem po misce płatków dla dziewczyn.

**oczami Niny**
Nicole jest naprawdę miła. Cieszę się, że ucieknę od Lucka.
-Mówię ci z nami na pewno nie będziesz się nudzić.- Zapewniała Nicole.
-Nie wątpię.
-Widział ktoś Nicole?- Do środka wlazł James.
-Tu jestem- Powiedziała podchodząc do niego i całując.
-Gdzie się to rano uciekło?
-Carlos mnie obudził. Nina zostaje z nami do końca trasy.- Wskazała na mnie.
-Hej- Powiedział Maslow i podał mi dłoń na przywitanie.
-Hej.- Odpowiedziałam ściskając jego rękę. Po chwili  przyszła cała reszta. Każdy zareagował pozytywnie na wieść, że jadę z nimi w trasę. Carlos przyniósł mi i Nicole płatki. Pycha.
-Kotek pójdziesz po rzeczy Niny do jej domu? Ona nie może tam iść, bo jak jej były tam będzie to może być afera.- Powiedziała Nicole do swojego chłopaka.
-Jasne tylko gdzie to jest, który to będzie twój pokój, czy masz jakieś walizki i co spakować?
-Blok naprzeciwko wejścia do tego wieżowca- wskazałam przez okno- mieszkanie 12 na 4 piętrze. Mój pokój to lewe drzwi przy samym wejściu, walizki są pod łóżkiem i spakuj wszystko co jest w białej szafce przy łóżku. Nie jest tego wiele, ale to wszystko co mam.
-Nie ma sprawy. Daj kluczyki.- Podałam mu je.- Będę jak najszybciej- Powiedział i wyszedł, a my nadal siedzieliśmy śmiejąc się. Z nimi naprawdę nie da się nudzić.

**oczami Jamesa**
Wszedłem do tego budynku i już miałem wchodzić do mieszkania Niny, gdy zaówarzyłem pod drzwiami do jej mieszkania jakiegoś chłopaka i…. Rosse. Całowali się. Schowałem się za ścianą.
-Dobrze, że już nie jesteś z Niną. Teraz pojadę po swoje rzeczy i będziemy razem.- Mówiła Rosse.
-Jasne. Nina była przereklamowana. Nawet nie pozwalała mi się dotknąć co innego niż ty.- Odpowiedział chłopak. Wyjrzałem zza ściany, a on trzymał łapy na piersiach Rosse. Ona w ogóle się tym nie przejęła! Fuj, jak tak można. Z tego kolesia jest kompletny oblech. Pojechali windą na dół, a ja wlazłem do starego mieszkania Niny. W środku walały się ciuchy Rosse, które miała wczoraj na sobie. Chyba zamierzała tu wrócić. Jej wybór. Ten chłopak jeszcze da jej popalić. Wlazłem do pokoju Niny, wygrzebałem z pod łóżka torbę i zapakowałem zielonooką. Nawet miła z niej dziewczyna. Chyba będzie pasowała do naszej ,,lekko” pokręconej paczki. Wychodząc rozejrzałem się czy nie ma tego kolesia i wróciłem to reszty.
-Mamy problem.- Powiedziałem wchodząc.- Proszę.- Podałem Ninie torbę.
-Dzięki.
-Jaki problem?- Zapytał Carlos
-Bo ten... Rosse cię zdradzała tak?- Skierowałem się do Carlosa
-Po co to mówisz?- Zapytał zdołowany.
-A twój chłopak całował się z inną?- Nie zważając na pytanie Carlita zwróciłem się do Niny
-Nom.- Też posmutniała.
-Więc. Jak byłem przy twoim starym mieszkaniu schowałem się za ścianą, bo pod twoimi drzwiami stał jakiś chłopak całujący Rosse. Gadali, że dobrze, że już z nim nie jesteś bo teraz Rosse może z nim być. Podobno pojechali po jej rzeczy i ona z nim zamieszka. Na dodatek powiedział coś takiego:  ,,Nina była przereklamowana. Nawet nie pozwalała mi się dotknąć co innego niż ty.” I wtedy wyjrzałem zza ściany, a on macał ją po cyckach. Fuj, kompletny zboczeniec. I z tego wszystkiego wychodzi, że Rosse jest z twoim byłym.- Zakończyłem swój długi monolog.
-Że jak?! Tą dziewczynę porąbało?! Żeby być z chłopakiem, który tak traktuje dziewczyny! Masakra! Rosse w tym Momocie straciła u mnie cały szacunek!- Krzyczał Carlos. Nina się go przestraszyła nie na rzarty. Podkuliła nogi i zaczęła płakać patrząc na niego przerażonymi oczami.
-Carlos!!!!!-Krzyknęła moja kicia.
-Co?!
-To!- Wskazała na Ninę.
-O kurczę. Naprawdę przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć. Już spokojnie.- Carlos momentalnie zrobił się spokojniejszy i przytulił zielonooką. Wymieniłem z Nicole porozumiewawcze spojrzenie mówiące: ,,oni muszą być razem”.  Carlos uspokajał Ninę, Nata i Kend zajęli się sobą, a ja, Nicole, Ada i Logan poszliśmy do siebie, bo za chwilę jedziemy dalej. W Nowym Yorku mamy 2 dniową przerwę, więc zabieram kicię do swoich rodziców. Mniejmy nadzieję, że ją polubią. Choć jestem pewien, że ją pokochają.

INFORMACJA!!!

UWAGA, UWAGA! W NOTCE ,,BOCHATEROWIE" DODAŁAM NOWĄ POSTAĆ. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA PEWNEJ OSOBIE:)

Rozdzieł 33

No siema! Wreszcie w domu z normalnym laptopem. Wiecie jak trudno pisać z tableta? Jakiś koszmar. Diekuje za prawie 4 000 wejść i ponad 150 komci!!! Kocham was;*
----------------------------------------------------------------------------------------------
**oczami Nicole**
Wróciliśmy do tourbusów. Na stole znalazłam kopetę z moim imieniem. Otworzyłam ją i przeczytałam włożonął do środka kartkę. Byłam w takim szoku, że usiadłam z szeroko otwartymi ustami i oczami.
-Co to?- Zapytał Jamie, a ja podałam mu kartkę, którą czytał na głos:
                                                                      Siema Nicole.
     Pewnie zastanawiasz się po co piszę skoro jestem w drugim pojeżdzie. O tóż w nim nie jestem. Wracam do domu. Zbiore swoje rzeczy i wyjadę, nigdy więcej mnie nie zobaczycie. Pokłóciłam się z Carlosem. Pewnie  pytasz się: O co? Otóż przestałam go kochać i zakochałam się w innym. Zdradzałam Carlosa od miesiąca. Teraz zaczełam go olewać i on się dowiedział skądś o zdradzie. Trudno. Mam go gdzieś i tak go już nie kocham. Cały czas udawałam tylko waszą przyjaciółkę i was nienawidziłam. Zastanawiasz się po co piszę. Pewnie w ogóle niebyło by tego listu gdyby nie fakt, że ciebie jedyną polubiłam. Ty zawsze wydawałaś mi się inna. Take sama jak ja: Wredna, kłamliwa i oszukująca. Pewnie Jamesa wcale nie kochasz. Znajdziesz sobie innego.
                                                                                                                               Będę tęsknić.
                                                                                                                                   ROSSE
-To nie prawda! Nie jestem taka!- Krzyknęłam przez łzy, które mimo mojemu sprzeciwu płyneły jak dwa wodospady.
-Kicia, wiem, że taka nie jesteś. Nie przejmuj się tym. Rosse nie ma racji.- James próbował mnie uspokoić.
-Trzeba pokazać to reszcie.- Powiedział Logan, któy razem z Adą przyglądał sięcałemu zdarzeniu.
Poszliśmy w stronę pojazdu naszych przyjaciół. Podeszliśmy do drzwi  i bez pukania władowaliśmy się do środka. James z Loganem wzieli Carlosa za chabety i posadzili go na kanapie.
-Czytaj.- Ada podała mu kartkę. Carlos zaczął ją czytać na głos, więc Nata i Kend też słyszeli.
-Co to k***a ma być?! Mnie potraktowała ja potraktowała, ale jak mogła tak o tobie napisać?! Nie pozwole nikomu obrażać moich przyjaciół!- Carlito był cały czerwony ze złości.
-Carlos, uspokój się mnie to już nie obchodzi.- Powiedziałam wtulona w Jamesa. Te słowa naprawdę mnie bolały. Starałam się ukryć to przed latynosem, żeby się uspokoił.
-Idę się prześć.- Powiedział jak już ochłonął. Nasza czwórka pożegnała się z Kendallem i Natką i poszła do siebie. Byłam tak zmęczona, że doazu zasnęłam wtulona w Jamiego.
**oczami Carlosa**
Chodziłem w tą i spowrotem po parku nie daleko sceny. Szedłem jakąś wąską ledwo oświetloną uliczką aż znalazłem się na polance. Usiadłem pod znajdującym się tam drzewem. Siedziałem myśląc  o NIEJ. Nie o Rosse co mnie bardzo dziwiło lecz o tej pięknej zielono okiej istocie. Była inna niż Rosse. Wydawała mi się bardziej delikatna i na pewno była ładniejsza od Rosse. Moje przemyślenia przerwał cichy płacz. Nie byłem na tej polance sam. Kawałek dalej na trawie leżała jakaś dziewczyna. Była cała pobita, ale rozpoznałem w niej NIĄ. Podeszłem bliżej.
-Nina?- Zapytałem choć miałem pewność, że to ona.
-C… Car… Carlos.- Podniosła się (z moją pomocą) do pozycji siedzącej.
-Co ci się stało?
-Oon… po… pobił…. Mnie.- Powiedziała z trudem przez łzy.
-Choć opatrze cię.- Podniosłem ją i poszedłem do tourbusa.
-Eee… co jest grane?- Zapytał Kendall.
-Nie pytaj.- Odpowiedziałem i położyłem dziewczynę na moim łóżku. Zająłem się opatrywaniem jej ran. Miała rozciętą wargę i łuk brwiowy do tego siniaki na nogach i rękach.
-Dziękuję.- Wydusiła z siebie i zasnęła. Położyłem się na starym łóżku Rosse i zasnąłem. Jutro wieczorem  jedziemy dalej. Mam  nadzieję, że uda mi się dowiedzieć o co chodzi. Kto ją tak mógł poturbować? Z takimi myślami zasnąłem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak się podoba? Mi tak śtednio. Rozdział pisany na szybko, więc krutki.
Papa;*

poniedziałek, 24 grudnia 2012

ŚWIĘTA!!!

wesołyąt, sełni enia mrzeń:łównie tych związanc jh z btr), pianego sylwestra i DUŻO prezentów rzycze każdej rusherce. Więcej nie pisze bo jestem zmuszona pisać z tableta do, którego się jeszcze nie przyzwyczaiłam:(

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 32

WOO HOO! Nie ma rzadnego końca świata! Chociaż koleżance kupiłam dziś na urodziny płytę one diection i teraz co chwila ją puszcza na cały głos- To jest goszy koniec świata niż spadające meteory, lawa czy powodzie. Wszystkiego naj z okazji nie kończącego się świata! Zmieniłam trochę i teraz przed zmianą punktu widzenia będą gwiazdki, bo wtedy zbyt się mieszało z dialogami. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wyszliśmy z pojazdu i zaówarzyliśmy kulisy wielgachnej sceny.
-WOW- Tylko tyle z Adą mogłyśmy z siebie wykztusić.
-Robi ważenie, nie?- Powiedział Logan
-Yhym
-Gdzie reszta?- Zapytałam widząc brak czterech ludków z drugiego tourbusa.
-Kend i Nata idą.- James wskazał na objętą dwójkę idącą w naszym kierunku.
-Gdzie Carlos i Rosse?- Zapytał Logan
-W tourbusie.- Odpowiedział kend
-Coś się psuje.- Stwierdziła Natka.
-Pomiędzu Rosse a Carlitem?- zapytał Jamie
-Tak. Rosse go ignoruje, kłucą się o najdrobniejsze rzeczy i cały czas na siebie warczą.- Nata.
-Teraz tak na siebie wrzeszczą, że uciekliśmy. Lepiej tam nie iść.- Kend.

**oczami Carlosa**
-Jak mogłaś?!- Krzyczałem równocześnie zdenerwowany jak i załamany.
-Poprostu. Idź na koncert. Jak wrócisz mnie już nie będzie.- Odpowiedziała Rosse niczym nie wzruszona.
-Świetnie!- Wyszedłem i skierowałem się do gadającej szóstki- Hej.- Mruknąłem
-Siema. Idziemy?- Zapytał James.
-Jasne.- Odpowiedziałem. Muszę wystąpić. Niewolno mi zawieść fanów, bo rozstałem się z Rosse. Poćwiczyliśmy trochę, a jak ludzie zaczeli się schodzić poszliśmy za kulisy. Dziewczyny wybrały nam naprawdę świetne stroje. Poszliśmy na scene.
**ocami Nicole**
Chłopaki wyszli na scene, a my byłyśmy już w pierwszym rzędzie.
-Witaj Malibu!!! Jak się bawicie?- Krzyknął James, a tłum fanek odpowiedział mu krzykiem.
-Na początek coś żeby was rozruszać!- Równiesz krzyknął Logan.
Zaczeli śpiewać Epic, a potem Elevate.
-Następnął piosenkę chciałbym zadedykować osobie dla, której to napisałam. Kocham cię Nicole.- Powiedział Jamie.
To tak, jakby dźwięk się wyłączał i wszyscy ludzie zamarzali
Oni znikają i jesteśmy tylko ty i ja
Cokolwiek chcesz zrobić, o cokolwiek prosisz, och, och nie
Zapomnij o naszych problemach, zapomnij o przeszłości
Widzę przyszłość i wiem, że przetrwamy
Każda sekunda, którą spędzam z tobą, mija tak szybko, och
 
Ze wzuszenia nie mogłam nic zobić. Poprostu bez głośnie odpowiedziałam mu, że też go kocham. Śpiewali Nothing Even Matters. Koncert potrrwał jeszcze dwie godziny. Śpiewali przedewszystkim piosenki takie jak:
-Music Sounds Better With U
-Invisible
-Time Of Our Live
-Show Me
-Cover Girl
-Blow Your Speakers
-Paralyzed
-Love Me Love Me
Zaśpiewali też Worldwide podczas, którego na scenie było osiem krzeseł. Chłopaki wciągneli nas na scene. Oprócz Carlita, bo Rossew z nami nie było. On wziął jakąś fankę. James zamiast pozwolić mi usiąść na krześle pociągnął mnie na swoje kolana. Na koniec piosenki mnie pocałował przez co moja twaz była czerwona niczym moja koszulka. Kiedy myślałam, że to już koniec koncertu Carlos zrobił coś niespodziewanego:
-Tą piosenkę dedykuje swojej byłej dziewczynie.
 Chwila, co? Byłej dziewczynie? O co k***a chodzi?!- pzemkneło mi przez myśl.
 W tle rozbrzmiała znana mi melodia, a chłopacy zaczeli śpiewać:
(Kendall)
Odbieram telefon w przypadkowe popołudnie
Podnoszę go i widzę, że to ty
Tak jak moje serce, rzuciłaś wiadomość
Mówisz, że to koniec, to koniec, to koniec

Wyruszam, bo jestem pozą kontrolą mojego umysłu
Wszyscy moi przyjaciele zobaczą mnie dzisiejszej nocy
Zostanę tutaj dopóki słońce nie zacznie wschodzić
I ja zamierzam, zamierzam, zamierzam

(BTR)
Tańczyć ostro, śmiać się więcej, podgłośnić teraz muzykę
Imprezować jak gwiazda rocka, czy mogę znieść więcej
Przysięgam, że zrobię wszystko, co muszę
póki zapomnę o ..

Skakać w górę, spadać w dół, zamierzam to zagrać głośno
Nie obchodzi mnie, że moja głowa wiruje teraz dookoła
Przysięgam, że zrobię wszystko, co muszę
Dopóki zapomnę o tobie

Dopóki zapomnę o tobie

(Carlos)
Założę się, że myślałaś, że pozostanę samotny
Czekając na ciebie, aż zapukasz do mych drzwi
Odkąd odeszłaś, nie czekam na telefon
Wyruszam, wyruszam, wyruszam

Znalazłem miejsce, w którym mogę zatracić sam siebie
I po prostu zostawić twoje wspomnienie na półce
Spójrz, czuję się dobrze, nie potrzebuję nikogo więcej
Ponieważ zamierzam, zamierzam, zamierzam

(BTR)
Tańczyć ostro, śmiać się więcej, podgłośnić teraz muzykę
Imprezować jak gwiazda rocka, czy mogę znieść więcej
Przysięgam, że zrobię wszystko, co muszę
Dopóki zapomnę o ..

Skakać w górę, spadać w dół, zamierzam to zagrać głośno
Nie obchodzi mnie, że moja głowa wiruje teraz dookoła
Przysięgam, że zrobię wszystko, co muszę
Dopóki zapomnę o tobie

(Logan)
Wydaję pieniądze, jakby nie miały dla mnie znaczenia
Zamierzam teraz zaszaleć-więcej nie myśleć
Stracić mój umysł, to wszystko co mogę zrobić
Dopóki zapomnę o tobie

(BTR)
Tańczyć ostro, śmiać się więcej, podgłośnić teraz muzykę
Imprezować jak gwiazda rocka, czy mogę znieść więcej
Przysięgam, że zrobię wszystko, co muszę
Dopóki zapomnę o ..

Skakać w górę, spadać w dół, zamierzam to zagrać głośno
Nie obchodzi mnie, że moja głowa wiruje teraz dookoła
Przysięgam, że zrobię wszystko, co muszę
Dopóki zapomnę o tobie

(Kendall)
Dopóki zapomnę o tobie

(Logan)
Dopóki zapomnę o tobie

(Kendall)
Dopóki zapomnę o tobie
 
**oczami Carlosa**
W momęcie, gdy dedykowałem piosenkę dla Rosse poczułem, że to musiało się stać, że niedługo spotka mnie coś super. Jak skończyliśmy koncert rozdawaliśmy autografy fanką, które miały wejściówki za kulisy. Była wśród nich dziewczyna, którą wziąłem na scenę. Ładna, średnio wysoka (trochę niższa odemnie) bunetka. Odziwo miała zielone oczy i nie piszczała (aż tak) jak do nas podeszła.
-Jak masz na imie?- Zapytałem podpisując jej płytę.
-Nina.- Odpowiedziała z uśmiechem. Rany, ale ma słodki uśmiech, a ten głos. Poprostu brrak słów.
-Ładnie.
-Dzięki.- Oddałem jej płytę, a że myusieliśmy już iść to pomachałem jej i odszedłem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki. Chciałabym powiedzieć, że beznadziejny i nudny, ale notice me mnie za to zabiję, więc milczę. Jakoś wyczerpana jestem przez ten tydzień. Pewnie dlatego wyszedł mi taki krótki. Jak będziecie spędzać święta? Ja jadę do cioci, którra ma stusie, pawie i ogółem z pięćdziesiąt gatunków ptaków. Niestety jadę bez taty bo jest za granicą (SMUTNO!!!!!!!!), więc jadę ja, moja mama, babcia, wujek i ciocia. Nie przynudzam więcej bo pewnie i tak nikt nie czyta.
Papatki;***

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 31

Hej. Sory, że niedodawałam przez ten czas rrozdziałów, ale nie miałam weny, siły i czasu. W środe były konsultacje w szkole:( Przez cały dzień chodziłam jak na szpilkach, że pani zacznie gadać o moim rozmawianiu na lekcji, wrzeszczeniu i biciu się z wkurzającymi chłopakami, nie odabianiu prac domowych i tak dalej, a okazało się, że CHWALIŁA MNIE, MOJE OCENY I ZACHOWANIE!!! Myślałam, że na zawał zejde. Jak ona mogła mnie chwalić? Przecież JA DOPROWADZAM NAUCZYCIELI DO SZAŁU. Nie rozumiem tej baby...
Pod rozdziałem znajdziecie bardzo ważną informacje. Nie omijać jej tylko czytać!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dolecieliśmy do Malibu, a na parkingu czekały na nas dwa tourbusy. Ja z Jamesem, Loganem i Adą byliśmy w pierwszym, a Rosse, Natalja, Carlos i Kendall w drugim. Weszliśmy do środka i trochę się zdziwiłam. Myślałam, że będzie jak w normalnym tirze- Ciasno i nieprzyjemnie. Było wręcz na odwrót- miło i przestronnie. Były tam cztery łóżka- dwa na górze i dwa na dole.
-Podoba się?- Mruknął mi nad uchem James.
-Barrdzo- Weszłam głębiej i ,,zarezerwowałam" sobie górne łóżko. Mój chłopak wybrał łóżko podemną, Ada wybrała drugie górne, a Logan- drugie dolne. Zaczeliśmy wkładać rzeczy do przygotowanych szafek.
-Eee... Nicole? Czemu mam spakowanw zimowe ciuchy.- Zapytał James z miną mówiącą: ,,Na dworzu jest 50 stopni w cieniu!!!"
-Bo będziecie grać w Europie, a tam jest coraz zimniej. Od połowy trasy temperatura będzie na minusie.- Odpowiedziałam wkładając ostatnie rzeczy do szafki. Położyłam się na łóżku, bo byłam wyczerpana lotem. Jamie położył się obok mnie zasłaniając zasłonkę (była aż do ziemi) odgradzającą nasze łóżka od reszty tourbusa.
-Wiesz, że masz własne łóżko?- Spytałam.
-Wiem, ale obok ciebie jest wygodniej.- Powiedział i zaczął mnie całować. Chyba też był wyczerpany, bo po pocałunku zasneliśmy wtuleni w siebie.
***Następnego ranka***
Obudziłam się cała obolała. Już zapomniałam jakie łóżka w busach są niewygodne. A czemu zapomniałam? Bo jak byłam mała tata zabierał mnie kilkutygodniowe trasy ciężarówką, a tam były takie same łóżka jak tu. Od tamtego momętu mineło ok 11 lat.
Spojrzałam na Jamesa, który zaczął sią powoli budzić.
-Hej kicia.- Mruknął i mnie pocałował.
-Miły poranek.- Uśmiechnęłam się- Musimy wstać.
-Chętnie. Te łóżka są niewygodne. Kark mnie boli.
-Oj, biedaczyna. Wiem co ci pomoże.- Usiadłam i zaczełam masować mu kark.
Ooo, jak dobrze.- Mruknął, a ja zaczęłam całować mu szyję.
Nie no! Ja nie wytrzymam bez TEJ bliskości!
-Kicia ja nie wytrzymam.- On mi czyta w myślach, czy jak?
-Ja też, ale trzeba.- Zeskoczyłam z łóżka, wziełam czerwoną koszulkę, którą kupiłam jak Ola była, miętowe rurki i czapeczkę z napisem ,,I LOVE BTR". Poszłam do ,,kabiny" znajdującej się w tourbusie. Przebrałam się uczesałam i tak dalej. Wyszłam i podeszłam do szafki z ,, podstawowym porzywieniem". Wyjełam z niej płatki, z mini lodówki wyjełam mleko, a z szafki- miskę i łyżeczkę. Zjadłam śniadanie i podeszłam do cztero osobowej sofy, na której byli już Ada, Loggy i Jamie. Usiadłam mojemu chłopakowi na kolana i zaówarzyłam, ża Ada jest ubrana tak jak ja tylko w inne kolory.
-Ej!- Krzyknęłyśmy równo i się zaśmiałyśmy.
-Co?- Spytali chłopacy.
-Popatrzcie na mnie i na Adę.- Zaśmiałam się z ich niekumatości.
-Nie ogarniam.- Powiedział Loggy.
-Bo jesteś nieogar.- Powiedział Ada.
-A ja kumam. Są ubrane tak samo, ale w inne kolory.- Powiedział mój jakże spostrzegawczy chłopak.
-Brawo!- Pocałowałam go.
-Widzisz, jestem lepszy!- Jamie zaczął się przedrzeźniać z Loganem.
-No chyba oszalałeś.- Chłopaki ,,ściągnęli" nas z kolan i zaczeli się bić dla zabawy. Ja z Adą myślałyśmy w tym momęcie jak ubrać chłopaków na koncert. Zdecydowałyśmy, że ubiorą białe spodnie, czarne koszulki i czarno-białe czapki z daszkiem. Poczułam jak się zatrzymujemy i do środka wszedł jakiś ludzik.
-Dobra, idżcie na scene ćwiczyć, a za kilka godzin macie koncert.
....
----------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec. Tak wiem strasznie krótki, nudny i do niczego. Teraz bardzo ważna sprawa. KONKURS WYGRYWA.......NINA RUSHERKA!!!!! WIELKIE BRAWA. W komentazu napisz mi jaką chcesz nagrodę. nie wiem: dedykacje do rozdziału czy coś. Sama nic nie mogę wymyślić:(.
Papatki ludki;*

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 30

Not tak. Muszę was trochę poprzynudzać. Co do konkursu to już mam swoją faworytkę, która prawdopodobnie wygra (nie zdradze wam kto), ale że pod ostatnią notką są tylko 3 komcie to poczekam jeszcze na odpowiedzi. Co do rozdziałów to będę je dodawała w każdej wolnej chwili, ale ostatnio mam lekkiego doła (lepiej nie pytajcie) i pewnie będę pisała rzadziej bo nie chcę żeby rozdziały mi wychodziły mega smutne. Dostałam 5 z polaka za ropowanie!!!! Dobra to koniec ogłoszeń, więc zapraszam na kolejny rozdział.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
James chciał mnie pocałować ale...
-Czekaj.- Powiedziałam wpadając na genialny pomysł.- Nie tutaj.
-A gdzie?- Chyba zbiłam go kompletnie z tropu:).
-Choć.- zaprowadziłam go na dół, a póżniej do pomieszczenia znajdującego się za pokojami gościnnymi. Niedawno co odkryłam to miejsce i chyba nikt o nim  nie wie.
-oczami Jamesa-
Nicole zaczeła mnie gdzieś prowadzić, zatrzymaliśmy się przed jakimiś drzwiami. Nigdy dotąd ich nie widziałem.
-Gotowy?- Spytała moja dziewczyna z przecudownym uśmiechem, na który mogłem patrzeć godzinami.
-Yhym.- Pokiwałem głową niewiedząc zbytnio oco chodzi. Otworzyła drzwi i ciągnąc mnie delikatnie za rękę zaczęła schodzić po schodach. Zeszliśmy na sam dół i Nicole zapaliła światło. Moim oczą ukazało się pomieszczenie z drugim basenem, ale na tym basenie dryfowało ogromne łóżko! Rozumiecie?! Łóżko plywało sobie po powieszchni wody. Oczy mi o mało co z orbit nie wyskoczyły.
-I jak?- Zapytał moja ukochana.
-Myślisz o tym samym co ja?- Zapytałe z jak najbardziej łobuzerskim uśmieszkiem na jaki było mnie stać.
-Tak.- Powiedział, a ja podszedłem do niej, wziąłem ją na ręcę i zacząłem całować...
-oczami Nicole-
-Rano obudziłam się wtulona w tors Jamesa. Mój chłopak nie spał.
-Witaj księżniczko.- Powiedział i delikatnie mnie pocałował.- Przypomniało mi się, że wczoraj wieczorem miałaś mi powiedzieć jak ty robisz te tosty.
-A no racja. Poprostu kłade 5 warstw sera i zapiekam w tosterze.
-Tylko tyle, a są takie wspaniałe?
-Tak. Prawdziwą tajemnicą jest brak tajemnicy.
-Sprytne. A tak propo odkryłem kolejną zalete tego łóżka.
-Jaką.
-Spójrz na sufit.- Faktycznie na syficie był zegarek. Teraz wskazywał 10!
-Cholera! Zaraz się spóżnimy!- Wstałam jak oparzona i wylądowałam w wodzie, a że James mnie obejmował to wpadł ze mną. W śmiechu wyszliśmy z basenu, a potem z pomieszczenia. Pech chciał, że akurat Kendall wychodził ze swojego i Natalji pokoju.
-Eee, czemu jesteście cali mokrzy?- Zapytał, a James wybuchł śmiechem.
-Spadliśmy z łóżka.- Powiedziałam i tez się roześmiałam, a zdezorientowany blondyn posłał mi pytające spojżenie.- Wejdż to tego pomieszczenia, a zrozumiesz.- Kendzio poszedł we wskazane przezemnie miejsce i pochwili wrócił z wiadrem wody, którą nas oblał. Trochę bez sensu bo i tak byliśmy mokrzy.
-Ej!- Krzyknęłam razem z Jamesem.
-To zato, że nie powiedzieliście, że jest tu takie coś.- Powiedział.
-Ale co?- W drzwiach swoich pokoi staneli Carlos, Rosse i Natalja.
-Pokarz im o co chodzi, a my idziemy się przebrać.- Powiedział James i trzymając się za ręcę weszliśmy mijając Logana i Adę. Na ich miny powiedzieliśmy tylko żeby poszli do Kendalla, a on im wyjaśni. Weszliśmy do pokoju, a ja skierowałam sie do mojej szafy. Wyjełam z niej dżinsowe rurki, szarą koszulkę z wzorkami, czarną ala marynarkę i różowy kapelusz (coś ala Michael Jakson). Już miałam iśc do łazienki, ale Maslow przytulił się do mnie od tyłu i Zamruczał do ucha, aż mnie dreszcz przeszedł:
-Kicia nie musisz zawsze iść od łazienki jak chcesz się przebrać.
-Wiem, ale jagbym nie wychodziła to nigdzie byśmy nie zdąrzyli.- Pocałowałam do krótko w usta i poszłam do łazienki. Po jakiś 10 minutach zeszliśmy na dół z torbami i akurat pod dom podjechały dwie duże taksówki. Tak na marginesie to Marta z Foxem pojechała wczoraj do dziadka i zostanie tam do naszego powrotu. Załadowaliśmy się do taksówek i ruszyliśmy na lotnisko. Czekał tam na nas Gustavo. James niusł swoją i moją torbę, bo oczywiście musiał się uprzeć. Staneliśmy przed szefem, a ja ,,trochę" się go wystraszyłam i od razu schowałam się za Jamesem co mój chłopak skomentował śmiechem.
-Pieski idźcie gdzieś bo muszę pogadać z dziewczynami!- Powiedział, a raczej krzyknął (on chyba nie potrafi inaczej) Gustavo. Pocałowałam Jamesa, a gdy chłopaki sobie poszli to słońzwrócił się do nas.
-Dobra po pierwsze: Podczas jazdy tourbusami, przed jak i po koncertach macie ich pilnować! Po drugie: Na czas trasy jesteście ich stylistkami więc przed koncertami musicie im wybrać ciuchy! Po trzecie: Na samych koncertach być nie musicie, ale jagby co to macie bilety w pierwszym rzędzie i wejściówki za kulisy na karzdy ich koncert! Po czwarte: Pilnujcieżeby nic nie popsuli! I po piąte, które kieruje do ciebie!- Wskazał na mnie:(- Zaówarzyłem, że z dziewczyn ty najbardziej ,,kleisz" sie do swojego chłopaka. Nie rozpraszaj go zbytnio jak będzie na scenie! Zrozumiała karzda?!
-Tak szefie.- Powiedziałyśmy równo.
-Ok. Tu macie plan trasy. Jest tu opisane co będziecie roić od teraz do waszego powrotu! To tyle! A tak propo, jak wy się nazywacie bo pieski zapomniałymnie poinformować.
-Ja jestem Rosse.- Powiedziała z zadaniu wymieniona.
-Ja Natalja.
-Ada się zgłasza.
-No to ja to Nicole.
-Dobra ja lece bo pieski zaraz będą coś chciałay.- I wybiegł (o dziwo szybko) z budynku. Spojrzałyśmy na plan (którego nie będę całego opisywać, bo jest zadługi). Wynikało z niego, że chłopaki będą po kolei grać w:
1. Malibu
2. Nowym Yorku
3. Kolumbii
4. Argentynie
5. Wielkiej Brytanii (dokładniej to w Londynie)
6. Włoszech
7. Niemczech (w Berlinie)
8. Hiszpanii
9. Rosji
10. Polsce
11. Francji
Ostatni koncert gramy w Paryżu. Spojrzałam na date. O MÓJ BOŻE!!! W tak zwanym ,,mieście zakochanych" będą grali w moje urodziny!
-Aaa! Ada spójż kiedy będą grali w Paryżu.- Pisnęłam, a Ada spojrzała na plan.
-No, no gratuluje.
-Czego?- Ktoś obiął mnie od tyłu, a tym kimś był oczywiście James.
-Gracie w Paryżu dokładnie na urodziny Nicole.- Wyjaśniła Ada
-Fajnie.- Powiedział Jamie i się rozmarzył.
-Tylko nieważ mi się nic planować.- Pogroziłam mu palcem.
-Jasne kicia.- Odpowiedział i mnie pocałował. Wsiedliśmy do samolotu i polecieliśmy do Malibu, gdzie miały czekać na nas tourbusy.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem, że beznadziejny, ale co ja poradze. Pamiętajcie, że konkurs nadal aktualny :) i do następnej notki.

czwartek, 6 grudnia 2012

Wesołych Mikołajek!

Siema! Wesołych, wesołych i jeszcze bardziej wesołych, pokręconych i szalonych mikołajek! Teraz życze każdej Rusherce spełnienia wszystkich marzeń, a zwłaszcza tych związanych z BTR:) Pamiętajcie, nigdy nie zakładajcie butów na wysokiej koturnie na DŁUGĄ wycieczkę klasową. Ja tak zrobiłam i teraz bardzo żałuje :(. Jeszcze raz wszystkiego naj,  naj, naj...

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 29

helo! No to niedługo 3 dziesiątka. Według mnie od tego rozdziełu dopiero rozkręca się akcja bo mam w planach kilka wydarzeń... Więcej nie mówie bo jeszcze wam wszystko wygadam. Pod koniec notki będzie bardzo ciekawiące mnie pytanie. Za najlepszą odpowiedż będzie nagroda. A jaka to już zwycięsca wybierze:)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rano budzik zaczął dzwonić o 5 rano, bo na 6 mamy być w studiu. Dla mnie to nienormalne wstawać tak rano. Przetarłam oczy i spojrzałam na mojego śpiącego chłopaka. Wyglądał tak spokojnie i słodko co mnie troche dziwi, bo wieczorem nie był taki spokojny:). Muszę go jakoś obudzić i chyba wiem jak. Zbliżyłam się do niego bardziej (jeżeli to wogóle możliwe) i delikatnie pocałowałam. Otworzył oczy i się do mnie uśmiechną.
-Takie poranki to ja mógłbym mieć codziennie- Powiedział i mnie pocałował.
-Trzeba już wstawać.
-Nie chcę. Nie lubię tak rano wstawać.
-Ja taż nie lubię, ale trzeba.
-Nie trzeba.- Przekręcił mnie tak, że teraz ja leżałam na nim. Jego oczy rozbłysły rzywą zielenią, a na ustach pojawił sie jeszcze szerszy uśmiech.
-Słońce nie teraz.- Zaśmiałam się.- Trzeba wstać.- Zeszłam z niego podeszłam do szafy, z której wyjełam krótkie czarne szorty i zieloną boxerkę i poszłam do łazienki. James coć tam pomarudził, że niechce mu się wstawać, ale chyba w końcu wygrzebał się z łóżka. Wyszłam z łazienki kiedy James akurat miał zakładać koszulkę.
-Mmm, fajny widok.- Powiedziałam przygryzając lekko dolną wargę i patrząc na niego z pod mojej długiej zazwyczaj zaczesanej na bok grzywki.
-U mnie też niezły.- Zaśmiał się podchodząc do mnie. Odgarnął mi włosy z twarzy i spojrzał głęboko w oczy. O rany te jego oczy! One są poprostu idealne pod każdym względem. przeszywały mnie na wskroś i powodowały miły dreszcz.
-Kocham cię.- Pochwili przerwał ciszę.
-Też cię kocham.- Powiedziałam po czym James niespodziewanie wziął mnie na ręcę i zszedł tak ze mną na dół, gdzie czekała reszta.
-Idziemy?- Wrzasną James tak, że Ada aż się wystraszyła.
-Nie strasz człowieku okrótny.- Powiedziała.
-Dla Nicole nie taki okrótny.- Zaśmiał się Loggy
-Co?- Zapytałam mając nadzieję, że nie wypali jednym z tych swoich tekstów.
-Nic, ale w nocy mogłabyś go na tyle wykończyć żeby mi dziewczyny nie straszył.
-Pyszczek.- Upomniałam go.- To idziemy?- Zapytałam, a James stał i sie z nas śmiał.
-Mamy jeszcze pół godziny. Menadżer dzwonił, że mamy przyjechać póżniej, bo musi coś załatwić.
-Spoko to może śniadanie?- Zapytał James.
-Jasne.- Odpowiedzieli wszyscy oprócz Marty, która jeszcze pewniew spała.
-To ja zrobie tosty.- Powiedziełam.
-WOO HOO! Tosty Nicole!- Pisnęła Ada. Dopóki nie przyniosłam tostów to nikt nie wiedział o co jej chodzi.
-To jest BOSKIE!- Stwierdził James.
-Jak ty je robisz?- Zapytał Logan.
-Tego nigdy nie powiedziałam i na razie niemam zamiaru mówić nikomu.- Odpowiedziałam z hytrym uśmiechem wiedząc jak na te słowa zareaguju James.
-Nawet mnie?- Zapytał mój chłopak.
-Zalerzy.
-Od czego?
-o tym się jeszcze przekonasz.- Póściłam mu oczko
-No ej.
-To co jedziemy?- Zapytał Carlito przerywając tą jakże interesującą wymianę zdań.
-Jasne.- Powiedziałam i wszyscy skierowaliśmy się do samochodu Logana. Był siedmioosobowy, więc siedziałam Jamesowi na kolanach.
-Kicia?- Zagadną mój chłopak całując mnie po szyi.
-Hmm?
-Jak ty robisz te cudowne tosty?- Zamruczał przygryzając delikatnie płatem mojego ucha. Dreszcz mnie przeszedł co nie uszło uwadze Maslowa, który się z tego powodu uśmiechną.
-Powiem ci wieczorem.- Powiedziełam, a on z wielkim wyszczerzem mnie pocałował.
-Nie połknijcie się.- Powiedział Carlos, ale szczerze to mnieliśmy to gdzieś i całowaliśmy się aż nie staneliśmy przed dużym budynkiem, a Logan nie powiedział, że jesteśmy na miejscu. Weszliśmy do środka, a chłopacy zaprowadzili nas do jakiegoś gabinetu. Wparowali do środka, a nasza czwórka ( Ja, Ada, Rosse i Nataljia) weszłyśmy za nimi.
-Gustavo! Znaleźliśmy dziewczyny do pilnowania nas!- Wrzasną James i staną za nami oczywiście przytulając mnie. Gruby człowieczek spojrzał na nas z pod dziwnych okularów dziwnym wzrokiem.
-Mogę być. Oprowadźcie je po studio, a potem przyślijcie do mnie po wasz plan dnia.- Powiedziało to słonio podobne coś :)
-Spoko.- odpowiedział Jamie. Jużmieliśmy wychodzić, ale...
-Psy!- Zawołał.
-A tak blisko było.- Jęknął Logan.
-Psy!- Powturzył- Zostać jeszcze chwile!- Co?! On ich nazywa psami?!
-Idżcie na kawe. Zaraz dołączymy.- Powiedział mój chłopak i mnie pocałował po czym z dziewczynami wyszłyśmy na korytarz. Niedaleko zaówarzyłysmy barek z kawą, podeszłyśmy tam i wziełyśmy po kupku z kawą. Usiadłyśmy na jakiejś kanapie i czekałyśmy na naszych chłopaków. Nagle z tego pomieszczenia w którym sie znajdują usłyszałyśmy ich głośne okrzyki radości, po czym chłopaki wystrzelili z gabinetu jak torpeda i skierowali się w naszą strone. Staneli przed nami z nienaturalnymi wyszczerzami.
-Co?- Zapytałam jak stali już tak z dobre 5 minut.
-Jedziemy w trasę!- Krztknął Carlito.
-Wy jedziecie z nami!- Wrzasnął Kendizzle (chyba tak to się pisze).
-Wyjeżdżamy jutro w połódnie!- Zawtórował im Loganator.
-I... Zagramy w Polsce!- Dokończył James, a na jego słowa zaczęłam aż piszczeć ze szczęścia. Chłopacy oprowadzili nas po całym studiu. Pokazali nam między innymi sale, na której uczą się układów tanecznych, miejsce gdzie nagrywają serial, miejsce gdzie nagrywaja piosenki (tak zwana buda) i na koniec stanelismy przed jakimś gabinetem.
-To jest najgorsze pomieszczenie w całym studiu.- Powiedział teatralnym głosem James
-Czemu?- Zapytałam
-To jest bióro gustava, czyli naszego szefa...- Powiedział Logan
-Tu będziecie przychodzić rano po nasz plan dnia...- Zawtórował mu Kend.
-I tu trafiamy jak coś przeskrobiemy.- Zakończył Carlos
-Dużo tego jest?- Zapytałam patrząc podejrzliwie.
-Wiecie co? Wejdżcie do środka po nasz plan i zbieramy się do roboty- Powiedział wymijająco James. Z dziewczynami weszłam do gabinetu Gustava i dostałyśmy od niego plan chłopaków. Jest 8 rano do 14 taniec, do 16 śpiew i na dzisiaj to tyle, bo rano wyjeżdżamy.
-To co najpierw?- Zapytał Logan.
-6 godzin tańca.- Odpowiedziałam.
-Nieeee.- Marudzili chłopacy.
-Bez gadania. W sali czeka choreograf. Dziś mamy do 16, a potem do domu pakować się. Jutro o 11 ma podjechać po nas, taksówka i na lotnisko. Teraz na sale.- Powiedziała Rosse. ,,Pieski" ze spószczonymi głowami zaczeli iść do sali tanecznej.
-James.- Zagadnęłam po drodze.
-Słucham kicia.
-Czemu Gustavo mówi do was ,,pieski"?
-Każdy kto mu podpadnie to piesek. Dopóki nic nie zrobisz to będzie do ciebie mówil po imieniu.
-Czym ty mo podpadłeś?
-Zalałem mu biuro budyniem.
-Jak?
-Nieważne, ale jak otworzył drzwi do biura to budyń waniliowy się na niego wylał, a my pływaliśmy w nim zjadając go.
-Jesteście niesamowici.- Zaśmiałam się. Weszliśmy do sali tanecznej gdzie czekał jakiś ludzik, którymiał ich nauczyć nowych choreografii na trasę. Po dwóch godzinach patrzenia sie jak ten koleś urzera się bez skutecznie z rozszalałymi chłopakami przyłączyłyśmy się do tańca. Po tych wszystkich ćwiczeniach ruchowych poszliśmy do ,,budy" czyli pomieszczenia gdzie chłopacy mieli śpiewać. Po dwóch godzinach pojechaliśmy do domu, gdzie chłopacu poszli do swoich pokoi i pozasypiali. Z dziewczynami poszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy sobię kanapki. Ja zrobiłam też kilka dla Jamesa jakby sie obudził. Każda z nas poszła do swojego pokoju pakować siebie i swojego chłopaka. Położyłam kanapki na szafeczce obok łóżka, spakowałam siebie i Jamesa poczym postawiłam walizki przy drzwiach.
-Kicia co robisz?- James wreszcie się obudził.
-Właśnie skończyłam nas pakować. Na stoliku masz kanapki.
-Niemusiałaś. Sam bym się zapakował. A za kanapki bardzo dziękuję. Po tych tańcach mój rzołądek zaraz sam sie skonsumóje.- Zaczął zjadać kanapki.
-Po to masz mnie.- Wziełam swoją piżamę i poszłam się przebrać do łazienki. Jak wróciłam James leżał z laptopem na kolanach. Położyłam się obok niego i oparłam moją głowę o jego ramie.
-Co robisz?- Zapytałam.
-W sumie to nic.- Zamknął laptopa i położył go na szafkę.- Będziesz pierwszy raz na naszym koncercie?
-Tak.- Powiedziałam przytulając się do niego.
-Aha, a wiesz, że w tourbusach będziemy po cztery osoby?
-To kilka mięsięcy będziemy w jednym, tak jagby pomieszczeniu, z którąś z par?
-Tak.
-To chyba trzeba się sobą nacieszyć przed wyjazdem.- Zaśmiałam się rozumiejąc o co mu chodzi. Powiedział z wyszczerzem i chciał mnie pocałować ale...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ale co? Tak wiem jestem straszna. Co do wspomianego przed notką pytania to brzmi ono.
Co byście zrobili, gdybyście byli w szkole, a ni stond ni zowond po korytarzu idą BTR, a wasz ulubieniec podchodzi właśnie do was i was całuje? Najlepsza i najdłuższa odpowiedż wygrywa. Zwycięzce ogłosze prawdopodobnie na początku kolejnej notki. W tedy ta osoba w komentarzu niech mi napiszę jaką chce nagrode. Tylko prośba, aby ta nagroda była realna i wykonywalna :)
Polecam wam ten remix (btr i gangnam style:)):
http://www.youtube.com/watch?v=W200zrz23Vc&feature=endscreen&NR=1
PA LUDKI!!!!

sobota, 1 grudnia 2012

rozdział 28

siema! Właśnie siedze i oglądam nikrytego krytyka. Koleś rządzi! Pod poprzednią notką przypomniałyście mi, że niedługo święta, a ja nawet jeszcze o ich nie myślałam. Boże ile teraz mam nagłowie. Nawet mi się myśleć o tym nie chce, bo mózg mi sie przegrzewa :(
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
-oczami Nicole-
Następnego ranka obódziłam się obserwowana:) Otworzyłam oczy i miałam rację. James się na mnie gapił, a ja wtulałam się w jego tors.
-Mam coś na twarzy, że się tak gapisz?- Zapytałam.
-Tylko te twoje cudowne oczy.- Odpowiedział James i mnie pocałował.
-Chyba trzeba zejść na dół.
-Skoro nalegasz.- Wstaliśmy, a ja podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam luźną, żółtą sukienkę do kolan. Nie jakąś balową, więc można w niej normalnie chodzić. Poszłam do łazienki, przebrałam się uczesałam itp itd. Zeszliśmy we dwoje na dół, gdzie zastaliśmy wszystkich w salonie. Ola trzymała pilota i skakała po kanałach. Na jednym z muzycznych natrafiła na Biebera i jego słynne ,,bejbe, bejbe oooo!"
-Super!- Pisnęła właścicielka pilota. Wszyscy oprócz mnie o Ady strzelili palmface'a. My zato zatkałyśmy sobie uszy i krzyczałyśmy biegając w kółko, aby tylko nie słyszeć tego wycia. Wyleciałyśmy na ogródek i wskoczyłyśmy do basenu. Wszyscy oprócz Oli wyszli na ogród.
-Eee, co wy robicie?- Zapytała Nataljia dziwnie się na nas patrząc.
-Chowamy się przed Bieberem!- Krzyknęłyśmy.
-Też chcemy!- Wszyscy zskoczyli do wody.
-Ej krzyknęłam, gdy zostałam ochlapana przez Jamesa i zaczęłam go ochlapywać. Maslow wciągną nas pod wodę i mnie pocałował, abym mu nie uciekła:). Wynurzyliśmy się i na ogródek wyszła Ola z rogalikami nadzianymi czekoladą.
-Komu rogalika?- Powiedziała i wszyscy wyszli z wody.
-Natrzeć Nicole!- Krzyknęły Ada i Marta, a że tylko one wiedziały o co chodzi to tylko one zaczeły mnie gonić po całym ogrodzie z rogalikami w rękach. Chłopacy nas zatrzymali i ,,unieruchomili"
-O co chodzi?- Zapytał James.
-Bo zawsze jak jemy rogaliki to te dwie mnie nimi nacierają.- Wskazałam na Smiejące się Ade i Martę. Ręsztę dnia przesiedzieliśmy nad basenem, a wieczorem Ola musiała wyjeżdżać. Nie obyło się bez łzawego pożegnania. Póżniejszym wieczorem leżałam w łóżku wtulona w Jamesa. Każde z nas pogrążone własnymi myślami. Ja myślałam o tym, że już tęsknie za Olą i jej miłością do Biebera, że niedługo będzie trzeba zacząć prace i co może teraz porabiać Olivia, Nikoś, Kimi i reszta tej hip-hopowej zgrai. Pewnie słuchają rapu lub imprezują. Sięgnęłam po telefon i słuchawki. Włączyłam sobie Paktofonika- Jestem bogiem.
-Pokarz.-Powiedział James i zabrał mi jedną słuchawkę. Słuchaliśmy chwilę w ciszy, która została przerwana.
-Fajne.- Stwierdził mój chłopak.- Co to znaczy po angielsku?- Zaczełam mu to tłumaczyć, a jak skończyłam stwierdził, że ,,fajne".
-Kicia, a potrafisz rapować?- Zapytał po chwilowej ciszy.
-Ale tylko po Polsku.
-Dajesz.- Powiedział teatralnie. Uwielbiam rapować więc nie protestowałam. Włączyłam Paktofonika- gdyby i zaczęłam rapować.
Teraz gdybam gdyby to nie było na niby
Gdybam gdyby to nie było na niby
gdyby, gdyby to nie było na niby
 
gdyby świat cały obrósł w nie bieski migdały
gdyby Magik był doskonały
gdyby podziały gdzieś sie podziały
gdyby ryby głos też miały
kaktusy na dłoniach by wyrastały
gdyby po ziemi stąpały ideały
biały byłby carnr
a czarny biały
indiwidualnie na rzyczenie upały
wciąż smakowały te same specjały
minerały każdej skały szlachetne jak kryształy
a wszystkie kabały to tylko kawały
gdyby hymn był godny chwały
 
gdyby Fokus nie był tak zarozumiały
gdyby wrony nie krakałe
gdyby kozy nie skakały
gdyby tak psy nie gryzły
koty nie drapały
a komary nie wkurwiały
gdyby deskojeby tak się nie rzucały
gdyby równiejsze z równymi równać chciały
gdyby nowe hip-hopowe kluby powstawały
gdyby foki w klubach tak dupami wywijały
a ekipy rymowały, a się nie napierdalały
gdyby składy tak jak mówią reprezentowały
gdyby z pióra słowa dosłowne spływały
gdyby w gie o pe zwykłe deszcze padały
gdyby szyby i kominy mnie nie otaczały
a kraj na niby, niby
gdyby kromki spadały odwrotnie
gdyby przerzutnie pociągały mnie okropnie
gdyby rymy się składały wielokrotnie
gdyby hip-hopowe głowy dostawały stopnie
a stopnie wystawiane by nie były pochopnie
gdyby u mnie na oknie stały kwiaty paproci i niebieskie migdały
gdyby ich cechy się uzupełniały
 
gdyby cudowne sny się sprawdzały
gdyby Rahim zbierał pochwały
gdyby problemy zmieniały się w banały
gdyby lepsze czasy nastały
gdyby kawki nie padały
gdyby pały nie ścigały
gdyby kłady hip-hop grały
przy tym nie dawały chały
gdyby gazy nie wybuchały
a pożary nie wyniszczały
gdyby wody nie zalewały
kataklizmy nie istniały
gdyby bratnie dusze się wspierały i sobie ufały
gdyby rymy tylko na wolno powstawały
gdyby farby nie zaciekały
i na murze nie matowiały
gdyby wielkie nominały każdą kieszeń oblężały
na plakatach by widniały PFK inicjały
no, a konfesjonały by innowierców pochłaniały
 
gdyby wszelkie bariery pozanikały
gdyby rzadne serduszka nie pękały
gdyby kary winnych spotykały
gdyby karzdy był wyrozumiały
 


-Łał to było GENIALNE.- James miał oczy jak pięciozłotówki
-Dzięki.
-Twój głos i, że tak powiem, zdolności raperskie są wspaniałe, ale może byś zechciała mi to przetłumaczyć?
-Dzięki i jasne.- Przetłumaczyłam mu cały tekst, ale z niektórymi miałam problem
-Co to jest to Pakto... coś tam?- Zapytał ,,łamiąc" sobie przytym język.
-Paktofonika. Był to zespół raperski złożony z Magika, Rahima i Fokusa.
-Czemu mówisz, że był?
-Ten zespół już nie istnieje choć ich historia została w sercach wielu współczesnych raperów.
-Czemu ten zespół się rozpadł?
-Głównie z powodu śmierci Magika.
-Czemu zmarł?- Coś zaczyna zadawać za dużo pytań, ale mi to nie przeszkadza. Lubie ówić o Paktofonice.
-Podobno nie wytrzymał psychicznie i skoczył z budynku.
-Opowiedz mi ich historię.
-Lepiej jak ci ją pószczę.
-Jek póścisz?
-Kiedyś zrobiono film o nich pod tytułem ,,jestem bogiem". Na laptopie mam go po angielsku.- Sięgnęłam po lapa i póściłam Jamesowi. Póżniej jeszcze troche rozmawialiśmy o Paktofonice, ja póściłam swojemu chłopakowi ,,8 mila" na lapie, on oglądał, a ja zasnęłam wtulona w niego. Na szczeście Logan z Adą poszli na spacer z Foxem, bo ja bym chyba nie dała rady. W pewnym momęcie do pokoju wpadł szczeniaczek i wtulił się we mnie i Jamesa.
Reszta sierpnia mineła w miarę spokojnie jeżeli z nimi jest to wogóle możliwe. Dużo jeżdziliśmy na plaże, na plaże lub siedzieliśmy w domu marudząc, że w taki upał wyjść na dwór to samobójstwo. Dość często zwracili mi i Jamesowi uwagę, że się za głośno ,,gwałcimy". Ja za karzdym razem się zawstydzałam, a James za to stał dumny, że nas aż tak słychać xd. On jest dziwny, ale i tak go kocham :) 25 sierpnia były urodziny Rosse, które mineły w miarę spokojnie. Nikt się nie nawalił do nieprzytomności, więc zabawa była super. Już jutro 1 września czyli pierwszy dzień w pracy. Trochę się denerwuję, ale Jamie mówi, że będzie ok.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I'm very very very SORRY. A za co? No oczywiście za te momęty z rapem. Jakoś nie mogłam się opanować. Normalnie prawie skacze z radości. Pani od Polaka pozwoliła mi na lekcji zarapować pfk- gdyby, na ocene! Teraz lecę zastanawiać się co moge kolerzance na urodziny kupić.