czwartek, 27 września 2012

Rozdział 15

 hej, tak jak mówiłam teraz nie dodaje zbyt często notek. Wina należy do mojego nowego mieszkania, w którym nie mam jeszcze netu. Zapraszam na 15.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
 Po dotarciu do domu odrazu poszliśmy do mojego starego pokoju odespać po podróży, którą przespaliśmy. Nie wiem jak to możliwe, ale naprawdę byliśmy zmęczeni i poszliśmy spać. Nastepnego dnia obudziliśmy się i zeszliśmy na śniadanie. Mamy Ady nie było, ale zostawiła nam kartkę, że poszła do pracy. Zjedliśmy na spokojnie płatki z mlekiem.
-To co chcesz dziś robić?- Zapytałam kończąc zmywanie.
-Chętnie bym pozwiedzał trochę twoje rodzinne miasto.- Odpowiedział James.
-To choć.- Wyszliśmy z domu i zaczeliśmy zwiedzanie. Pokazałam mu chyba wszystko co się dało: osiedle, na którym się wychowałam, starówkę, plaże, molo i tak dalej. W końcu staneliśmy przed dużym szarym budynkiem obok, którego stały dwa mniejsze.
-No to tak. To jest przedszkole do, którego chodziłam.- Wskazałam na pierwszy z tych małych.- To moja podstawówka i gimnazjum.- Wskazałam na drugi maly.- I miejsce, w którym studiowałam przez ostatnie kilka lat.- Pokazałam na największy z budynków. Naglę zaówarzyłam idącą w naszą stronę Wiktorię, pustą dziewczynę z toną tapety na twarzy i blond włosami. Ubrana byla w mini spódniczkę odsłaniającą prawie cały jej tyłek i czarną bluzkę z dużym dekoltem.
-Oooo! Widzę, że jakaś gwiazdka się nad tobą ulitowała i udaje twojego chłopaka.- Powiedziała po Angielsku co mnie zdziwiło, bo jak wyjężdżałam to nic nie potrafiła z anglika i zbierała sama pały.
-Nie politowalam sie nad nia i nie udaje jej chłopaka. Kocham ją.- Odpowiedział zdenerwowany James.
-Takiego paszczura?!
-Nicole jest piękna i słodka. Może miałbym sie zakochać w takiej pustej lalce barbie jak ty? Pfff... No błagam, chłopaków interesuje natura.- Powiedział z politowaniem. Obiął mnie ręką i wymijając ją poszliśmy do parku. Ona stała tam wmurowana w ziemię.
-Dziękuję kotek.- Powiedziałam całując go w policzek.
-Tylko tyle?- Powiedział z oburzeniem. Bez zastanowienia namiętnie go pocałowałam. Kiedy się już od siebie odkleiliśmy żeby pójść dalej zobaczyłam na twarzy mojego chłopaka wielki uśmiech. Jak przechadzaliśmy się po parku nagle poczułam znajomy dla mnie ból w barku. Obróciłam się i uśmiechnełam do rudzielca.
-Marek! Jak ja cię dawno nie widziałam.- Powiedziałam po Angielsku. Ostatnio mówię tylko i wyłącznie po Angielsku.
-No 11 lat. Co u ciebie?
-No więc tak. Wyjechałam do Los Angeles, gdzie spotkałam Big Time Rush i teraz wszyscy mieszkają u mnie w domu, a James to mój ukochany chłopak.- Wskazałam na obejmującego mnie bruneta.
-Hej.- Powiedział Jamie i podał mu dłoń.
-Siemka.- Opdowiedział Marek i uścisneli sobi ręcę.- Ja już musze lecieć. Miło było cię znowu spotkać.
-Narka.- Pomachałam mu.
-Kto to był?- zapytał James.
-Moj kolega. Przez 3 lata jak mieszkałam na drugim końcu Gdanska byliśmy przyjaciólmi, potem zostaliśmy parą. Było nam dobrze, ale po 2 tygodniach wyprowadziłam sie tutaj i ślad po mnie zaginą. Nie było ze mną kontaktu. Nie pamiętam czemu, ale chyba coś poważnego, bo tak poprostu bym nie zerwała z każdym z tamtąd kontaktu. Najbardziej tęsknilam właśnie za tym rudzielcem.
-Mam być zazdrosny?
-Nie masz o co. Kocham ciebie i tylko ciebie.
-Też cię kocham.- Była już 18 i wróciliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i James wpadł na jakiś pomysł.
-Choc się przejść.- Błagał mnie niemal, że na kolanach.
-Dobrze, ale gdzie.- W końcu uległam.
-Niespodzianka. Teraz choć.- Powiedział.- Proszę pani, wychadzimy i wrócimy późno.- Powiedział do mamy Ady i pociągną mnie za rękę przed dom. Szliśmy przez 5 minut. zatrzymaliśmy się i James zapytał:
-Ufasz mi?
-Oczywiście, że tak.
-A założysz to na oczy?- Wyją z kieszeni niebieską bandamkę.
-Jasnę.- Odwróciłam się tyłem, on delikatnie zawiązał mi chustę na oczach. Szliśmy z 15 minut. W pewnym momęcie zatrzymaliśmy się, a James ściągna mi opaskę. Moim oczą ukazał się...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem jestem okrutna, że kończę w takim momęcie postaram się jak najszybciej napisać nową notkę.

niedziela, 23 września 2012

Rozdział 14

hej. Kto nie oglądał wczoraj na nicku premiery pierwszego filmu pełnometrażowego z big time rush niech żałuje. Film jest nie samowity. Jak to oglądałam to miałam taki zaciesz, że póżniej musiałam godzinę się uspokajać. Film taki super, że jak to oglądałam to po ścianach chodziłam. Polecam i nie przynudzam więcej.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś 26 lipca. 2 sierpnia rocznica śmierci mojej babci. Muszę jakoś powiedzieć Jamesowi, że wyjeżdżam na kilka dni do Polski. Ciekawe jak zareaguje. Obudziliśmy sie w tym samym czasia. To jest dziewne, ale niech będzie.
-Muszę ci o czymś powiedzieć.- Zaczełam bojąc się jego reakcji.
-Słucham kochanie.
-Kacper znowu dzwonił...- Powoedziałam.
-Spokojnie. Przy mnie nic ci nie grozi.
-Wiem, ale to nie wszystko. 2 sierpnia jest rocznica śmierci mojej babci i muszę pojechac na kilka dni do Polski.
-Rozumiem i jadę z tobą.
-Nie musisz. Poradzę sobie.
-Nie zostawię cię samej w takiej chwili. Jadę i koniec tematu.- Zaczął klikać coś w komurce.- Załatwione. Jedziemy jutro w południe i wracamy 13 sierpnia żeby nie przegapić urodzin Carlosa. Zrobimy sobie takie mini wakacje. 16 dni chyba starczy.
-Jesteś cudowny, ale jest tak na oko 15, a trzeba się spakować.
-To za chwilę. Najpierw zejdżmy na dół. Trzeba się pochwalić.- Zaśmiał się James. Wstaliśmy z łóżka, ja poszłam do swojej szafy, a mój chłopak do swojej (tgrzeba było ją przynieść z pokoju gościnnego). Wyjełam krótkie dżinsowe szorty i lużną białą koszulkę z napisem ,,I kiss you, You kiss me". Weszłam do łazienki ubrałam się i uczesałam. Wyszłam z łazienki i razem z Jamesem na dół, gdzie (znowu) wszyscy siedzieli przed telewizorem. Co oni nie mają nic lepszego do roboty czy co?
-Wakacje rządzą!!!!- Krzykną James, a ja się cieszyłam, że jest taki zadowolony tylko dla tego, że spędzimy 16 dni w moim rodzinnym mieście. Wszyscy spojżeli na niego jak na kogoś kto przed chwilą uciekł z wariatkowa.- No co? Spedzę 16 dni w rodzinnym mieście mojej dziewczyny razem z nią.
-Ale jak to?- Spytała Ada po polsku, gdy James tłumaczył reszcie po angielsku.
-No bo 2 sierpnia jest rocznica śmierci mojej babci. Chciałam pojechać na kilka dni do Gdańska zapalić znicz na jej grobie, a ten się uparł, że pojedzie ze mną i przy okazji zrobimy sobie takie mini wakacje. Możemy się zaatrzymac u twojej mamy?
-Jasnę, tylko nie rozwalcie tam łóżka i nie zniszćcie mojej mamie psyhiki.
-O czym ty mówisz?
-O tym, że mam pokój obok was, a ściany są przerażająco cienkie.
-Holera.
-Słońce, a gdzie będziemy nocować?- Zapytał James.
-U mamy Ady.
-Ok. Choćmy sie pakować już 16.
-Dobra.- Poszliśmy do pokoju i wyjełam spod łóżka 2 waliski. Jedną dałam Jamesowi, a do drugiej zaczełam pakować żeczy. Jak już wszystko co potrzebne zapakowałam to zamknełam waliskę i postawiłam przy drzwiach. Spojżałam na mojego chłopaka, który nie udolnie próbował się spakować.
-Kochani. proszę pomóż mi. Dla mnie pakowani jest gorszę od matmy.- Powiedział z załamaniem, a ja podeszłam do niego i szybko spakowałam wszystkie rzeczy. Zajeło mi to mże z 15 minut.
-Jesteś wielka.- Powiedział James z podziwem.
-Dziękuje, a teraz proszę o nagrodę.- Powiedziałam  uwudzicielsko.
-Czyżby ktoś tu miał ochotę?- Zapytał zmysłowo.
-I to wielką.
-Twoje rzyczenie jest dla mine rozkazem.- Podszedł bliżej i zaczął mnie całować. Zanim się zorientowałam byliśmy na łóżku.........
Rano o 10 obudził mnie budzik. Chwyciłam za telefon i wyłączyłam dzwonek. Spojżałam na Jamesa, który nie spał.
-Chyba trzeba wstać.- Powiedziałam zaspanym głosem.
-Nie chcę mi się. Chętnie bym nie wychodził dziś z pokoju. Nawet z łóżka bym nie wstawał.- Puścił mi oczko.
-Ja tez, ale chcę pojechac do polski.- Wstałam i podeszłam do szafy z, której wyjęłam żółte rybaczki i fioletowy T-shirt. Poszłam to łazienki się przebrać po czym z moim chłopakiem zeszłam na dół. Czekał tam już Logan, który miał nas podwieść na lotnisko. Zjedliśmy szybkie śniadanie i wsiedliśmy do samochodu. Na lotnisku pożegnaliśmy się z Loganem i po odprawie wsiedliśmy do samolotu. Podróż  nie była taka długa, ale to dlatego, że odrazu zasneliśmy wtuleni w siebie :). Obudziło mnie coś ciepłego i delikatnego na brzuchu. James próbował mi zapiąć pasy :), bo zaraz mieliśmy lądować. Wysiedliśmy i udaliśmy się po bagarze. Kiedy w końcu je znależliśmy poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętą twarz mamy Ady.
-Co pani tu robi?- Zapytałam przytulając ją serdecznie.
-Ada powiedziała, że zatrzymasz się u mnie ze swopim chłopakiem i postanowiłam po was przyjechać. A poza tym chcę jak najszybciej poznać tego szczęściarza.
-Właśnie. To jest James, mój chłopak.- Pokazałam na stojącego obok chłopaka.- James. To mama Ady.- Zwróciłam się do niego.
-Dzięń dobry miło mi panią poznać.- Powiedział i uśmiechną się serdecznie.
-Dziendobry. Mi również miło. Macie tylko 2 walizki?- Wskazała na nasz bagaż.
-A po co więcej?- Spytałam.
-No racja. Chodźcie już 17.
-Serio>- Zapytał James ze zdziwieniem.
-No. Zmiana sfer czasowych szerloku.- Zaśmiałam się.
-Racja.- Powiedział z wyszczeżem.
-A to nie przypadkiem jego zdjęcia miałaś w swoim pokoju?- Zapytała zamuślona mama Ady.
-Owszem.- Odpowiedziałam i poszliśmy do samochodu. Mój chłopak oczywiści chciał pokazać jaki to on silny i wziął obydwie walizki mówiąc, że taka ślicznotka jak ja nie powinna dżwigać. Słodki jest:).
----------------------------------------------------------------------------------
Coś mi chyba nie wyszedł. Mi wydaje się nudny, ale ocenę zostawiam wam.

piątek, 21 września 2012

Rozdział 13


     Hej, po tym rozdziale nie będę dodawała tak często notek, bo się przeprowadzam i chwilowo nie będę miała netu, a po za tym to właśnie skończyłam przepisywać  ostatni rozdział z zeszytu co oznacza, że żeby dodać coś nowego muszę to wymyślić. Już nie mam rozdziałów w zanadrzu L. Nie wiedziałam, że tak szybko to wszystko przepiszę.
Polecam wam tą piosenkę <klik>
                              -oczami Nicole-
Dojechaliśmy na jakąś łąkę. Wyszło na to, że jak ja z Jamesem spaliśmy to reszta zorganizowała piknik. Siedzieliśmy rozmawiając. Ada podeszła do mnie mówiąc:
-Nicole możemy pogadać?
-Jasne.- Odeszłyśmy kawałek, żeby nikt nas nie słyszał chociaż i tak mówiłyśmy później po polsku jagby, któryś z chłopaków chciał nas podsłuchać.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że zrobiłaś, sama wiesz co, z Jamesem?- Zaczęła Ada.- Pamiętasz jak kiedyś sobie obiecałyśmy, że będziemy sobie wszystko mówić?
-Naprawdę przepraszam. Kompletnie mi to z głowy wyleciało, ale proszę cię, zrozum. Chłopaki nie odstępują nas no krok, nigdy nie jesteśmy same. Jak nie oni to, któraś z dziewczyn. Poza tym to skąd to wiesz?
-Rozumiem. Nic się nie stało.  Wiem, bo w samochodzie Carlos puścił w obieg kartkę na, której napisał, że James miał dzisiaj fajną noc i, że go ,,lekko” podrapałaś.
-To dla tego całą drogę się hihraliście.
-Dokładnie.
-Muszę mu to powiedzieć.- Podeszłam do Jamesa i trzymając za rękę zaprowadziłam do miejsca,  gdzie przed chwilą stałam z już siedzącą na kocu Adą.
-Zauważyłeś, że w samochodzie wszyscy się z czegoś śmiali?- Zapytałam.
-Owszem.
-No więc, Carlos zauważył twoje ramie i puścił w obieg kartkę na, której napisał, że miałeś fajną noc i, że cię mocno podrapałam.
-Serio?
-Tak.
-Szczerze mówiąc to noc miałem bardzo fajną J- Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
-Ja też, ale teraz wszyscy o tym wiedzą.
-Mi to nie przeszkadza.
-A mi tak.
-No, ale w sumie to teraz kumam. To dlatego co chwila na mnie spoglądali, a później wybuchali śmiechem.
-To co, zemsta?
-Jasne.- Poszliśmy spowrotem na miejsce. James szepną coś do ucha Rosse, Kendallowi i Loganowi. Oni pokiwali głowami z uśmiechami. Rosse zaczęła całować Carlosa i naglę James, Kendall i Logan wrzucili go do pobliskiej rzeczki z lodowatą wodą.
-Aaaaaaaa!- Krzykną jak oparzony z wody.- Za co?!
-Za tą akcje z liścikiem.- Powiedziałam tarzając się ze śmiechu.
-To była prawda? Myślałem, że James się gdzieś nie chcący podrapał.- Powiedział z uśmiechem Carlos. Ja dosłownie spaliłam buraka, a James się uśmiechną i puścił Carlosowi oczko.
Posiedzieliśmy tam do wieczora i wróciliśmy do domu. Usiedliśmy w salonie.  Poszłam do kuchni po przekąski i nagle zaczął dzwonić mój telefon. Numer zastrzeżony.
-Hallo?- Odezwałam się do słuchawki.
-Jeszcze się z tobą policzę.- Odezwał się zachrypnięty głos Kacpra w słuchawce i po chwili usłyszałam dźwięk rozłączanego połączenia. Jak gdyby nic wzięłam popcorn i picie i powędrowałam do salonu, gdzie wszyscy siedzieli przed telewizorem, a Logan nastawił film. Położyłam rzeczy na stole i usiadłam obok Jamesa. Znowu horror.
-Nie no, ludzie co wy macie z tymi horrorami?- Zapytałam załamując ręcę.  Chcą żebyśmy nie mogły w nocy spać.- Szepnęła mi do ucha Nataljia kiedy chłopacy tylko się uśmiechali pod nosem. Ogłądałam film mocno wtulona w Jamesa (Wybrali chyba najgorszy z horrorów) tak, że nie widziałam jego twarzy, ale byłam pewna, że się uśmiechał. Po skończonym filmie każdy poszedł do swojego pokoju.  Od razu jak Z Jamesem weszliśmy do naszej sypialni to on od razu zaczął całować po szyi. Obrucił mnie do siebie przodem i zaczął namiętnie całować (co w miłą chęcią odwzajemniałam) . Nie przestając mnie całować położył mnie na łużku……….
……..Po skończeniu opadł na łóżko zdyszany, ale od razu się podniósł sycząc z bólu.
-Co znowu?- Zapytał sam siebie.- Nie no. Nie mogę uwierzyć znowu mnie podrapałaś. Teras muszę spać na plecach.
-Przepraszam. Ja nad tym nie panuję.
-Nie szkodzi i tak mi się podobało J.
-Chodźmy już spać.- Położyliśmy się (James tym razem delikatnie) i wtuleni w siebie z przyśpieszonymi oddechami zasnęliśmy.
Siedziałam na ławce w parku. Padał straszny deszcz. Naglę ktoś zaczął biec w moją stronę. Był to zdyszany i czerwony ze złości Kacper. Krzyczał, że jak mogę być z Jamesem wiedząc, że to Kacper mnie kocha. Na szczęści wiem, że to nie prawda, bo jakby mnie kochał to by nie zachowywał się tak w parku. Zaczął mnie bić…..
Usiadłam z krzykiem na łóżku.
-Spokojnie to tylko sen. Nic ci nie jest.- Powiedział James głaszcząc mnie po ramionach.
-Przepraszam, że cię obudziłam.- powiedziałam, jak już uspokoiłam swój oddech i siedziałam przytulając Jamesa.
-Nic się nie stało, każdemu może się przyśnić koszmar. Może spróbujmy jeszcze zasnąć?- Powiedział kładąc mnie spowrotem  w pozycji leżącej i sam zrobił to samo. Mocno go przytuliłam,  a on obioł mnie ramieniem. Po chwili (już bez koszmarów) zasnęłam.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec rozdziału. Tak wiem nie popisałam się. To jest nudne! Lecę pisać kolejny rozdziałw moim zeszycie. Może wyjdzie trochę ciekawszy.

czwartek, 20 września 2012

Rozdział 12

Wróciłam. Tak wiem ,,długo" mnie nie było :).
------------------------------------------------------------------------------------------------
                                                            -oczami Nicole-
Dziś urodziny Natalji. Tak jak się umawialiśmy Kendall z samego rana zabrał gdzieś solenizantkę, ja zaprosiłam gości i pomogłam dziewczyną przy gotowaniu. Jak skończyłyśmy poszłyśmy do salonu, gdzie chłopaki powinni już kończyć dekorowanie i nastawianie muzy. Weszłyśmy do pomieszczenia i zobaczyłyśmy Logana i Carlosa olądających telewizję i Jamesa próbującego spać na kanapie.
-Co tu się k***a dzieje!- Krzyknełam widząc, że nic nie jest zrobione.
-Kochanie proszę pół tonu ciszej. Ja tu próbuję spać, bo w nocy jak wiesz nie mogłem.- Powiedział James z zamkniętymi oczami i łubuzerskim uśmiechem.
-Ta. W nocy go wykończyłaś to teraz musi chłopak odespać.- Zaśmiali się Logan i Carlos, a ja próbowam ich zabić wzrokiem. Podeszłam do Jamesa i szepnełam mu prosto ucha przygryzając delikatnie jego płatek:
-Jak nie zrobisz tego na czas to dostaniesz szlaban na miesiąc.
-Ale jak zrobię to na czas to chcę nagrodę.- Równiesz odszepną.
-Zobaczymy, teraz do roboty!
Logan, Carlos i James zaczęli dekorować, zajeło im to pół godziny. Z dziewczynami poszłyśmy na górę wybrać sukienki. Rosse ubrała fioletową miniówkę bez ramiączek. Ada miała śliczną beżową sukienkę do kolan, na górze wyszywaną diamentami z lekką falbanką na dole. Ja zdecydowałam się na krótką, zwiewną sukinkę bez ramiączek koloru zielonego i wysokie zielone koturny. Goście zaczeli się już schodzić. Zeszłam z dziewczynami na dół, a chłopacy zaniemówili. ,,Znowu to samo- Pomyślałam- Napaleńcy jedni.". Uśmiechnełam się na samo wspomnienie jak James potrafi się szybko podniecić :), trzeba będzie to kiedyś wykorzystać do jakiś niecnych planów:). Po 15 minutach zjawili się już wszyscy goście i nasza jubilatka ze swoim chłopakiem. Wszyscy wręczyli Natalji prezenty. Ja z Jamesem złożyliśmy się na nowego i poda, bo tamtemu się ,,przypadkowo" zdechło :). Wszyscy zaczęli tańczyć, a ja z Jamesem poszliśmy po drinki. Piliśmy rozmawiając. Usłyszałam piosenkę ,,big time rush- windows dows" napływającą z mojego telefonu. Chwyciłam za komurkę,  odebrałam połączenie od numeru zastrzeżonego i przyłożyłam urządzenie do ucha.
-Halo?- Spytałam śmiejąc się, bo James całował mnie po szyi łaskocząć przy tym.
-Zniszczę ciebie i tego twojego lalusia za to co mi zrobiłaś.- Usłyszałam w telefonie zachrypnięty głos, który wszędzie rozpoznam. Po chwili się rozłączył.
-Co? Halo?- Trochę się wystraszyłam.
-Co się stało?- Zapytał troskliwie James widząc moje zdenerwowanie.
-Kacper dzwonił. Powiedział, że zniszczy mnie i ciebie za to co mu zrobiłam.- Zaczełam szlochać, a on mnie przytulił i powiedział głaszcząć mnie po głowie:
-Spokojnie, nic nam nie zrobi. Obiecuję ci to.
-Boję się.
-Spokojnie. Nie myśl teraz o tym. Zatańczmy.- I jak na zawołanie ktoś puścił wolna piosenkę. Poszliśmy na ,,parkiet". Ja zurzuciłam mu swoje ręcę na jego kark, a on położył swoje na mojej talii. Kołysaliśmy się w rytm muzyki. Patrzyłam mu prosto w oczy, w których w każdej chwili mogłam utonąć. Teraz były przepełnione radością i......... uwielbieniem? Dobra, trochę dziwnę, ale przynajmniej prawdziwe. James przysunął swoją twarz do mojego ucha i szepną:
-Kocham cię, kochałem i będę kochał.
-Też cię kocham.- Dalej tańczyliśmy w ciszy. Nie była to jedna z tych krępujących ciszy, w których nigdy nikt nie wiedział co powiedzieć. To milczenie było przyjemne. Po skończonej imprezie poszłam z Jamesem na górę, a ten oczywiście chciał swoją nagrodę :). Wyszło trochę nie tak, bo nie chcący ,,lekko" podrapałam go w ramie tak, że James nie mógł położyć sie na lewym boku xd:).
Następnego ranka obudziłam się tak około 13. Leżałam przytulona do Jamesa tak, że dokładnie widziałam jego podrapane ramie. Na samo wspomnienie wczorajszej nocy zaczełam się uśmiechać. Spojżałam się na jego twarz. Spał. Promyki słońca oświetlały delikatnie jego twarz. Na oczy spadały mu rozwieszchwione kosmyki włosów. Wygląda uroczo jak jest taki zaspany. Pocałowałam go delikatnie w usta myśląc, że śpi, ale on zaczął mnie namiętnie całować z zamkniętymi oczami.
-Myślałam, że śpisz.- Mruknełam do niego odzwajemniając jego pocałunki.
-Obudził mnie ból w ramieniu xd.- Zaśmiał się.
-No przepraszam.
-Nie szkodzi. Mógłbym mnieć tak co noc.
-Słodziak.
-Może zejćmy już na dół, bo jeszcze pomyślą, że robimy reapleya (chyba tak się to pisze) z nocy.- Zaśmiał się poraz kolejny tego ranka James. Wstałam i ubrałam jego kuszulę na guziki, która lezała obok łużka (moje ciuchy leżały gdzieś na drugim końcu pokoju).
-Musiałaś?
-Tak.
Podeszłam do okna przy, którym znajdował się termometr.
-O matko!- Krzyknełam widząc ile jest stopni.
-Co się stało?- Zapytał James.
-49 stopni na plusie i do tego w cieniu!
-To dzisiaj koszuli i dżinsów nie założę.
-Ja też. Zaraz wracam.- Wyjełam z szafy zieloną, lużną koszulkę na ramiączkach i fioletowe szorty. Weszłam do łazienki, wziełam prysznic, ubrałam się, uczesałam itp. i itd. Wróciłam do pokoju i zobaczyłam Jamesa w spodenkach i koszulce bez rękawów. Zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy siedzieli przed telewizorem.
-Wreszcie! Ile można czekać!- Krzykną Logan.
-Też miło mi cię widzieć.- Powiedziałam z uśmiechem.
-Chodźcie, jedziemy na przejaszdżkę.- Powiedziała Marta.
-Ale, gdzie?- Spytałam.
-Niespodzianka.- Powiedział Carlos. Weszliśmy do ośmioosobowego samochodu Logana, który prowadził. Obok niego siedziała Ada, po środku Nataljia, Rosse i Kendall. Z tyłu usiadł James, ja obok niego, a po mojej lewej Carlos z Martą na kolanach. Zanim ruszyliśmy niechcący otarłam się o lewe ramię Jamesa, który sykną z bółu.
-Sorrki, zapomniałam.- Przeprosiłam i go pocałowałam
                                                       -oczami Carlosa-
Usłyszałem suknięcie bólu Jamesa, a później Nicole szepczącą coś w rodzaju ,,sorrki, zapomniałam". Spojżałem na nich. James miał mocno podrapane ramię :). Wyjąłem swój notes, wyrwałem z niego kartkę i napisałem ,,James miał dzisiaj fajną noc :). Nicole go ,,lekko" podrapała w ramię. Ma takie ślady jej pazurków, że przedchwilą sykną z bólu :). Podaj dalej, Carlos". Dałem kartkę Kendallowi. Po przeczytaniu zerkną delikatnie na Jamesa i wybuchł śmiechem. Podał tą kartkę Loganowi i historia się powtórzyła. To samo z Adą, Nataljią i Rosse, która podała mi spowrotem kartkę. Podarłem ją i wyrzuciłem przez okno.
                                                              -oczami Jamesa-
W pewnej chwili zaówarzyłem, że wszyscy oprócz mnie, Nicole i Marty wymieniają się jakąś kartką, spoglądają na mnie i wybuchaja śmiechem. Dziwni są. Przez całą drogę wymieniali spojżenia i śmiali się. O co chodzi?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Noi mamy 12. Wpół do 21, a ja mam jeszcze tyle na głowie, że głowa mała. Tak wiem masło maślane. Prosze o komętarze i do następnego. Ps. W następnym będzie zemsta za kartkę.

Rozdział 11

hej. Wielkie dzięki za 560 wejść i 38 komentarzy. Niewiedziałam, że aż tyle osób będzie czytało te moje bazgroły. CZYTACIE TO KOMENTUJCIE, TO MOTYMUJE. Oto oczekiwany rozdział 11.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
W domu zastaliśmy Martę gotującą obiad.
-Hej, co na obiad?- Spytałam.
-Hej i pierogi z jagodami.
-Jeee! Pyszka!- Krzyknełyśmy razem z Adą.
-Co takiego?- Spytała reszta.
-Takie Polskie danie.- Wytłumaczyłam.
-Super. To co jemy? Po tych quadach strasznie zgłodniałem.- Spytał James.
-Jesne.- Powiedziała Marta i nałożyła każdemu kilka pierogów na tależ. Siedziełiśmy przy stole i zajadaliśmy się obiadem, kiedy James powiedział do mnie:
-Ladny masz wisiorek.- Wskazał na złotą monetę z dziórką , która była przewleczona przez zieloną nitkę powlekaną na szydełku. Moneta była z napisem ,,AGE COIN" (też mam taki, ale łańcuszek mi się zerwał to teraz jest na dwóch neonowych sznurówkach koloru zielonego xd).
-Powiedziałam smutno i zaraz dodałam- Idę na górę.
Wyszłam z kuchni i słysząc tylko słowa Jamesa ,,powiedziałem coś nie tak" pobiegłam czym prędzej do pokoju. Zaraz po wejściu do mojego pomieszczenia rzuciłam się na łóżko i zaczełam płakać w poduszkę.
                                                   -oczami Jamesa-
-Powiedziałem coś nie tak?- Zapytałem po wyjściu Nicole z kuchni.
-Widzisz, bo Nicole mówiła ci, że jej rodzice nie żyją?- Zapytała Ada.
-No tak.- Powiedziałem nie wiedząc co śmierć rodziców Nicole ma wspólnego z jej zachowaniem.
-Więc tą monetę dostała od swojego taty- Zaczeła opowiadać Ada.- Sznurek zrobiła sama i powiesiła monete na szyi. Wtedy był to dla niej tylko naszyjnik, który dostała 1 czerwca. dokładnie rok póżniej w tą samą datę rodzice Nicole zgineli w wypadku. Naszyjnik stał się dla niej Amuletem i jedyną pamiątką po zmarłym ojcu. Kochała oboje rodziców, alę tatę najbardziej, chociaz żatko go widywała, bo pracował jako kierowca tira i po 1 miesiącu a nawet 2 za granicą wracał na 1 góra 2 tygodnie. Nie dziwje się, że tak bardzo go kochała. Jej tata był najlepszym ojcem na świecie. Od tamtej pory nigdy nie zdejmuje tego naszyjniko-pamiątki. Widocznie przypomniałeś jej jaki wspaniały był jej tata i jak berdzo za nim tęskni.
-Idę z nią pogadać.- Wstałem i pośpiesznie pobiegłem do naszego pokoju. Cicho wszedłem i zobaczyłem Nicole leżącą na łóżku i płaczącą w poduszkę. Podszedłem do niej i usiadłem na łóżku. Chyba to poczuła, bo odrazu się do mnie przytuliła. Nic nie powiedziałem, wiedziałem, że słowa by tylko zawadzały. Odwzajemniłem jej uścisk i pozwoliłem żyby wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Jak poczułem, że się uspokoiła powiedziałem:
-Przepraszam.
-Za co?- Odsuneła się na mmilimalną odległość żeby na mnie spojżeć.
-Za to, że ci przypomniałem ci o twoim ojcu. Ada mi wszystko wyjaśniła.
-Nie masz za co. Powinnam się wreszcie z tym pogodzić. Przepraszam.
-A ty za co?
-Przemokłam ci koszulkę.
-Nic się nie stało. Wypierze się. Pamiętaj, że niezależnie od tego, gdzie jesteś zawszę jestem przy tobie.
-Dziękuję ci.
-Nie ma za co.- Tamtego dnia nie wychodziliśmy już z pokoju. Leżeliśmy w łóżku wpatrzeni w siebie. Około 22 oboje zasneliśmy. Następny dzień miną bardzo szybkoposiedzieliśmy przed telewizorem. W nocy z Nicole nie mogliśmy spać :). HAPPY AND DLA MNIE :).
----------------------------------------------------------------------------------------
No i się udało długo czekałam żeby napisać wam ten rozdział. Jak się uda to jeszcze dziś dodam nowy rozdział.

środa, 19 września 2012

Rozdział 10

Hej, w pżeciwieństwie do waszych domyślań w tym rozdziale nie będzie żadnej zdrady! Napisałam, że to będzie rozdział specjalny, bo od pewnego momentu nie mogłam się skupić, a że musiałam jakoś przejść przez ten rozdział 10 to ta szurnięta koleżanka mi mówiła co mogę napisać. Ona na serio ma coś z głową!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rano obudziłam się i zobaczyłam ubranego już Jamesa.
-Śpij słońce, chłopaki poprosili mnie o pomoc przy tostach.- Posłał mi miły uśmiech.
-Dobrze.- Położyłam się jeszcze na 15 minut, ale nie mogłam spać więc wsałam, ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie panował istny haos. Wszyscy oblewali się keczupem, musztardą, płynem do mycia naczyń i ogółem wszystkim czym się da.
-Stop, ludzie zmieńcie dilera, bo zły towar wam daje!- Krzyknełam.
-Oczym ty mówisz?- Spytał rozbawiony Kendall.
-O tym, że jacyś wariaci kuchnie mi burzą.
-Czy ty powiedziałaś, że jestem wariatem?- Spytał James podchodząc do mnie.
-A muszę to mówić?- Spytałam z rozbawieniem.
-Pożałujesz.- Powiedział i chwilę póżniej każdy oblewał mnie czym się da, a ja im oddawałam tym samym. Naiwięcej było keczupu i płynu do naczyń. Przy bieganiu z płynu do mycia leżącego na podłodze zrobiła się piana zabarwiona na czerwono (od keczupu). Wszyscy się na niej poprzewracali i zaczeli się śmiać z bylę czego, gdy juz się uspokoiliśmy musieliśmy się przeczołgać na czystą podłogę, bo ta śliska jakoś utrudniała wstanie:). Wszyscy poszli się przebrać, a póżniej chłopacy zaczeli sprzątać, bo jak się okazało to oni zaczeli wojnę z dziewczynami.
Wszyscy zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy tosty, które udało się uratować.
-To co dziś robimy?- Zapytałam.
-Niespodzianka.- Powiedział z wyszczerzem James.
-Ja dziś nie mogę. Mam iść do koleżanki.- Powiedziała Marta.
-Ale wy idziecie.- Powiedział Kendall Wskazując na reszte dziewczyn (w tym mnie).
-No dobra.- Powiedziała Rosse.
Zjedliśmy do końca i wsiedliśmy do samochodu. Po 10 minutach drogi chłopacy kazali nam zawiązać oczy bandamkami. Po 15 minutach staneliśmy i nasi chłopacy pomogli nam wysiąść i gdzieś zaprowadzili. Po około 5 minutach zatrzymaliśmy się w miejscu. Z tego co słyszałam to Logan gdzieś poszedł. Po chwili wrucił i zdjeli nam opaski. Naszym oczom ukazała się wyporzyczalnia quadów! Zaczełam skakać, krzyczeć i całować Jamesa. Zawszę marzyłam o przejażce quadem.
-Widzę, że niespodzianka się podoba?- Zapytał James z wielkim uśmiechem.
-Jasnę, że tak!- Krzyknełyśmy z Adą, Natą i Rosse na raz.
-Załużcie to i widzimy się z 5 minut tutaj.- Logan podał nam kostiumy i kaski.
-Okej.- Powiedziałam i z dziewczynami powędrowałyśmy do przebieralni. Stroje były ,,lekko" przuciasne. Chłopaki jak nas zobaczą to poprostu zemdleją, albo tak się podniecą, że trzeba będzie wracać do domu :). Jak wyszłyśmy w tych kostiumach i z kaskami w rękach, tak jak myślałam, chłopacy mieli szeroko otwarte oczy i osta. Wyglądali przekomicznie. Udało nam się usłyszeć tylko i wyłącznie ciche słowa ,,o matko" :).
-I jak?- Spytałam rozbawiona ich wyglądem. James podbiegł do mnie i namiętnie pocałował. Jak się odemnie odkleił żeby nabrac powietrza szepną mi do ucha:
-Wyglądasz zniewalająco sexownie.- Zamruczał i znowu pocałował przylegając do mnie całym ciałem. Jak to zrobił poczułam dość zpory namiot (Boże ta moja znajoma na serio ma coś nie tak z główką, ale i tak rozdział jest dla niej.) :). ,,Wiedziałam, że jak mnie zobaczy to się podnieci" pomyślałam.
-Nie połknijcie się.- Krzykną Carlos za śmiechem.
-No dobra. jedziemy?- Spytałam.
-Dla ciebi wszystko.- Odpowiedział James. Wszyscu usiedliśmy na quady. Carlos z Rosse, Kendall z Natalią, Logan z Adą, a ja oczywiście z Jamesem. Chłopaki usiedli za ,,sterami", a my za nimi. Założyłam kask i James ruszył. Natychmiast się do niego przytuliłam żeby nie spaść, bo nie dość, że jechał bardzo szybko to jeszcze po jakis pagórkach. Po jakiś 20 minutach zatrzymaliśmy się na jakiejś łące. Rozejżałam się dookoła i nigdzie nie widziałam reszty. Zeszłam z quadu i zdjełam kask.
-Gdzie jesteśmy i gdzie reszta?- Zapytałam choćiaż nie bardzo mnie to obchodziło.
-Pojechali inną drogą, zaraz do nich dołączymy.- Powiedział James.
-To co będziemy tu robić?- Zapytałam z uwodzicielskim uśmiechem.
-Pomyślałem, że spędzimy trochę czsu sami.- Mrukna mi do ucha przygryzając delikatnie jego płatek. Wiedział, że jak to robi to nie odmówie mu niczego. To był mój słaby punkt, który reagował tylko na niego (jak robił to Kacper to mnie tylko irytowało, nie lubiłam jak on to robił)
-Coś proponujesz?- Zapytałam uwodicielsko chociaż wiedziałam o co mu chodzi.
-Chyba nie muszę tego mówić.- Powiedział i dopiął swego: pocałował mine długo i namiętnie. Całowaliśmy się z 20 minut. -Wiesz co? Jestem pewien 2 żeczy. Po pierwszę: Uwielbiam cie w tym stroju. Po drugię: Mam szczęścię, że mam taką dziewczynę. Jesteś piękna, mąndra, słodka, miła, zabawna, niesamowicie sexowna i naj ważniejsze jesteś sobą, nie udajesz kogoś innego. Kacham cie Nicole.
-Też cię kocham James. Nie kocham cię jako Jamesa Maslowa z big time rush- super gwiazdę, za którą szaleją setki nastolatek, Kocham cię jako Jamesa Maslowa- najwspanialszego chłopaka na świecie. Jestem szczęściarą mają ciebie i szczerze to też lubię cię w tym stroju (chłopacy mieli takie same stroje jak dziewczyny tylko, że męskie i nie przuciasne).- Powiedziałam gładząc go po torsie.
-A dziękuję.- Powiedział i jeszcze kilka razy mnie pocałował długo i namiętnie. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy i po jakiś 5 minutach wsiedliśmy spowrotem na quada i ruszyliśmy (ja oczywiście wtulona w Jamesa). Jechaliśmy kawałek przez lasek, aż dojechaliśmy nad jeziorko, gdzie czekała na nas reszta. Oczywiście odrazu nasłuchałam się od mojej mamy (czytaj; Ady) jak bardzo się martwiła i co my myśleliśmy tak znikając na ponad godzinę (aż tyle mineło? No dobra). Jak już miała na dobre się rozkrzyczeć Logan zatkał jej usta pocałunkiem jagby mówiąc ,,zamknij się już" na co tylko się zaśmialiśmy. Pojeżdziliśmy jeszcze z 2 godziny doszliśmy do wniosku, że pora wracać.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i koniec. tak wiem, jak ja mogłam posłuchć tej szurniętej znajomej. Nie miałam wyjście miałam pomysł na rozdział 11 i tak dalej, ale najpierw musiałam napisac 10 na, który wogóle pomysłu nie miałam. Obiecuje, że takie sytuacje będą się zdarzać tylko w przypadkach kryzysowych. Rozdział 11 dodam możę jutro, ale nie mam pewności, bo jutro zaczynamy zwozić rzeczy do mieszkania (na razie tylko remontowaliśmy) i steramy się jak naj szybciej przeprowadzić. Jak dobrze pójdzie to w tą sobotę się przeprowadzimy. Tam narazie nie ma netu więc rozdziały będe dodawała od babci.

wtorek, 18 września 2012

Sorki

He, ostatnio miałam zrobić taką zakładkę w stylu ,,czytam i polecam". Niestety nie dość, że jestem w trakcie przeprowadzki to jeszcze musze pisać do was z laptopa taty, bo mój (na którym miałam wszysztkie zakładki do stron z blogami o BTR, których poprostu trudno dla mnie jeszcze raz odnależć w necie) zdechł ze starości. Podejżewam jednak, że mój ojciec go popsuł. Dziś oddaje mojego laptopa dziadkowi, który spróbuje go naprawić. Narazie będę pisała z laptopa ojca, a jak on wyjedzie, a mój nie zostanie jeszcze naprawiony to będę musiała pisać od babci z laptopa. Muszę namówić kogoś z rodziny żeby mi na urodziny kupił nowego laptopka :). Wracając do tematu zakładkę ,,czytam i polecam" założę od razu jak znajdę lub odzyskam z mojego laptopa wszystkie linki do stron.

poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 8 i 9

                                         Rozdział 8
  Mineły 2 dni od urodzin Jamesa z pokoju udało nam się wyjść dopiero o 14. Zeszliśmy na dół.
-No wreszcie! Myśleliśmy, że trzeba was będzie siłą z łóżka wyciągać.- Krzykna Logan odrazu gdy nas zobaczył.
-Jak widać, nie trzeba.- Otparłam szczerząc się jak głupi do sera. Gdy osiedliśmy do stołu zaczął dzwonić mój telefon.
-Halo?... Ale jak to?... To nie może być prawda... Tak proszę ją przywieść... Dobrze, czekam. Dowidzenia.
-Co się stało?- Spytał James, a w jego głosie wyczułam wielką troskę.
-Moja ciocia zgineła, a jak nie przygarnę jej córki to trafi do domu dziecka. Będzie tu za godzinę. Moja ciocia była prócz mine i jej córki jedyną osobą w mojej rodzinie, która jaszcze żyła. Teraz jestem tylko ja i Marta.- Zaczełam szlochać i każdy mnie przytulił. Nie zdąrzyłam mrugnąć, a już usłyszeliśmy pukanie. Wtałam i wycierając łzy otworzyłam drzwi za, którymi zobaczyłam wysoką 15 latkę o długich falowamych blond włosach.
-Marta!
-Nicole!
-Co u ciebie, dawno nie dzwoniłaś.
-Tak, wiem i przepraszam.
-Dzięki, że mogę u ciebie zamieszkać.
-Nie ma za  co. Choć poznasz resztę.
-To nie mieszkasz sama?
-Nie. Dobra chćdzie tu.- Krzyknełam na całe gardło.
Z jadalni zaczęły wychodzić dziewczyny.
-Marta, to jest Ada, Natalja i Rosse.- Wskazałam pokolei na nie.
-Hej.- Powiedziała Matra z uśmiechem.
-Siema.- Powiedziały równo dziewczyny po czym się zaśmiały.
-O widzę, że znów zaszalałaś z kolorkiem.- Krzykneła Marta wskazując na moją włosy.
-Jak to znowu?- Spytały Nataljia i Rosse.
-No tak. Bo chodzi o to, że w wieku 11 lat w wakacje pofarbowałam grzywkę na fioletowo bibułą. I akurat Ada we wrześniu tego samego roku dołączyła do mojej klasy. Wtedy nie wiedziałam, że moje włosy są tak bardzo podatne na farbowanie i przez cały rok szkolny chodziłam z fioletową grzywką.- Wyjaśniłam.
-I w tym samym roku szkolnym się zaprzyjażniłyśmy tak, że do teraz jesteśmy tak zwanym ,,FRIEND FOREVER". Zresztą wtedy tak właśnie o nas mówiono.- Dokończyła Ada.
-A gdzie chłopaki?- Spytałam zaóważając brak tych cztertech wariatów.
-Nie mogą oderwać się od obiadu.- Powiedziała Rosse z rozbawieniem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że krótki więc wraz z tym mam zamiar dodać już czwarty dzisiaj.

                                                                 Rozdział 9
  -Zamknij oczy.- Powiedziałam do Marty, a ona wykonała moje polecenie. Zaprowadziłam ja do kuchni, gdzie zobaczyłam chłopaków obrzucających się jedzeniem.
-Stop! Weżcie na chwilę przestańcie. Chcę wam kogośprzedstawić.- Krzyknęłam, a oni ustawili się w rządku przed Martą.- Otwórz oczy.- Powiedziałam do mojej kuzynki. Otworzyła oczy, kilka razy zamrugała i przetarła je dłońmi.
-Hej.- Krzykneli chłopacy.
-Nicole? Czy ja ma zwidy?- Zwróciła się do mnie blondynka
.-Nie. Przed tobą stoją: Carlos chłopak Rosse. Logan chłopak Ady, Kendall chłopak Natalii i mój chłopak James.- Powiedziałam wskazujac na każdego pokoleji.
-Ty szczęściaro! I dopiero teraz dowiaduję się, że mieszkasz z całym Big Time Rush? To nie fair. ale mam pytanie. Ja będę z nimi mieszkać?
-Jasnę, że tak.
-Dzięki, dzięki, dzięki. Jesteś najlepszą kuzynką świata. Idę zadzwonic.- Powiedziała przytulając się do mnie. Wyszła i po chwili w całym domu można było słyszeć piski i krzyki Marty do telefonu. Wszyscy tylko się zaśmiali.
-Widze, że kolejna fanka. Dobra idę zanieść jej walizki do pokoju, a wy posprzątajcie.- Powiedziałam śmiejąc się. Zanisłam walizki do różowego pokoju. Po drodze zgarnełam Martę i pokazałam jej pokoj. Rozpakowała się i od razu położyła się spać. Powędrowałam do swojego pokoju i kilkoma telefonami załatwiłam jej szkołę od września. Dziś jest 19 lipca, za cztery dni urodziny Natalii. zeszłam na dół, gdzie siedzieli wszyscu prócz Nati i oglądali horrory.
-gdzie ntka?- Spytałam siadając obok Jamesa.
-Poszła się przejść. Czekaliśmy na ciebie, aby omówić jej imprezę urodzinową.- Powiedział Logan zatrzymując film.
-To co? Robimy omprezę tu czy w klubie?- Zapytał Kendall.
-Tutaj.- Krzykneli wszyscy naram i się zasmialiśmy. Szybko ustaliliśmy podział zadań. Ja zapraszam gości i pomagam przy gotowaniu, Ada i Daga gotują. James, Logan i Carlos dekorują i nastawiają muzę, a Kendall miał wyciągnąć gdzieś Natę. Logan spowrotem włączył horror. po kilku minutach był jakiś straszny moment, w którym wtuliłam się w Jamesa. Obiął mnie ramieniem i szepną mi do ucha:
-Niebój się, jestem tutaj.
-dziękuję kotek.
-Buuuuu!- W całym domu dało się słyszeć ten dżwięk. A wszyscy się przerazili.
-Aaaaaaaaaa!- Krzykną Kendall.- Jak możecie nas straszyć i to w najstraszniejszym momęcie? Jesteście bez serca!- Powiedział, gdy już wszyscy wiedzieli, że sprawczyniami naszego strachu były tażające się ze śmiechu Marta i Nata.
-Przepraszamy, ale nie mogłyśmy się powstrzymać.- Powiedziała Nataljia, bo Marta nadal się śmiała.
-Która godzina?-Zapytałam.
-W pół go drugiej.- Odpowiedział Logan z wielkimi oczyma.
-Dobra ja jestem śpiąca. Marta ty lepiej też się już połóż.
-Z chęcią.
-Idę z tobą, bo tu zaraz sasnę.- Powiedział mój chłopak. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, a gdy my to zrobiliśmy James podszedł do mnie od tyłu i podzułam jego oddech na karku. Zaczął całowć mnie po szyi przez co przeszedł mnie dreszcz.
-Widzę, że już nie jesteś śpiąca.- Zaśmiał się Maslow.
-Słońce, nawet nie wiesz jak na mnie działasz.- Powiedziałam, a on obrócił mnie do siebie przodem i zaczął całować. James podniusł mnie na ręcę dalej całując i delikatnie położył na łóżku. Już dwie sekundy póżniej leżał na demną..........
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I znów trzykropek. Wiem, że nie przepadacie za TYMI momentami, ale ta agresywna koleżanka na demną ślęczy i by mnie zabiła gdybym tego nie napisała. Muszę szybciej pisać nowe rozdziały, bo w zeszycie jestem dopiero na 12, a tu na 9. W 10 będzie niezła akcja.

Rozdział 7

Aaaaaaaa! Ta agresywna koleżanka chce mnie pobić za to, że nie opiszę TEGO szczegółowo. Ona jest psychiczna! Mniem dostałam przed sekundą ,,Grześka", a zaraz dostanę rosołek i kompot z jabłek. Jutro kartkówka, niech, któraś z was do mnie przyjedzie i poderżnie gardło to może nie będę musiała pisać, ale znając moją nauczycielkę i tak będę musiała. Wredne babsko!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Naglę światła się zapaliły i wszyscy goście krzykneli ,,niespodzianka!". James stał zszokowany z coraz szczerszym uśmiechem. Jak wszyscy złożyli mu życzenia i powręczali prezenty nadeszła moja kolej. Dałam Jamesowi giterę i go pocałowałam.
-Wszystkiego najlepszego kotek.- Szepnełam mu do ucha.
-Dzięki. A teraz proszę panią do tańca.- Powiedział i łapiąc mnie za rękę poszedł na środek ,,parkietu". Zaczeliśmy tańczyć tak, że ludzie robili nam miejsce, James cudownie tańczy. Razem naprawdę wymiataliśmy na parkiecie. Po pięci szalonych tańcach poszliśmy do kuchni, gdzie Ada i Logan się całowali. Wzieliśmy szybko po dwa piwa i wyszliśmy na ogród. Usiedliśmy na hamaku i otworzyliśmy po puszce.
-Ładnie razem wyglądają.- Powiedział James.
-Ada i Logan?
-Owszem.
-Zgadzam się.
-Dziękuję. To moje najlepsze urodziny.
-To niemoja zasługa tylko nas wszystkich.
-I tak dziękuję.
-Wiesz co? Jesteś najlepszym tańcerzem jakiego znam.
-Należy mi się za to nagroda.- Powiedział i znaczącą poruszył brwiami.
-Zobaczymy w nocy.
-Serio.
-Mmhm.
-Jesteś tego pewna?
-Bardziej niż tego, że Logan i Ada będą kiedyś razem.
-To się cieszę i nie mogę doczekać.- Uśmiechna się znacząco.
Wypiliśmy parę piw i zaczęło nam szumieć w głowię.
-Zatańczymy?- Spytał James wstając z miejsca.
-A po tylu piwach nie będzie ci się kręcić w głowię?
-Oj, kochana. Teraz to dopiero zobaczysz jak tańczy James Maslow.
-No dobrzę.- Poszliśmy do środka i faktycznie zobaczyłam. Tańczyliśmy jeszczę lepiej i jeszczę szybciej. Po dwóch tańcach puścili wolną piosenkę. James przysuną mnie do siebie na milimalną odległość, ja położyłam mu ręce na karku, a on położył swoje na mojej talii. Przetańczyliśmy jeszczę kilka piosenek i udaliśmy się do kuchni, gdzie Logan i Ada siedzieli wtuleni w siebie.
-Czy ja o czymś nie wiem?- Spytałam Adę po Polsku.
-Jesteśmy razem.
-Cudownie, a ja zrobię dzis Panu J super noc urodzinową.
-Co ci chodzi po tej główce?
-Dużo.
-A możę powinnam kupić sobie zatyczki do uszu?
-Jak wolisz.
Wypiliśmy po piwie i okazało się, że jest już pierwsza rano. Gości wyszli i postanowiliśmy, że posprzątamy rano. Wziełam Jamesa za rękę i zaprowadziłam do swojego pokoju dać mu jeszcze jeden prezent... :)               
                                            HAPPY END DLA JAMESA :)
----------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem co mi jest, ale żaden z rożdziało, które dzisiaj dadałam mi się nie podoba :(. Ocenę tego rozdziału zostawiam wam.

Rozdział 6

Podziliłam ten rozdział na części tak, że TEN moment będzie w rozdziale 7, który postaram się dodać jeszcze dziś. Więc, choć przy ostatnim rozdziale są tylko 3 komy to wziełam pod uwagę zdanie moich dwóch koleżanek. Wynik wynosi... Werble proszę... 4:1 dla wersji numer 2 (czyli zakończenie trzykropkiem)! W tych trzech komendarzach wszyscy byli jednogłośni i dołączyła się do nich moja przyjaciółka z klasy. Przeciwko wam jest moja nadpobudliwa i agresywna koleżanka (też z kalasy). Nie przynudzam i piszę dalej.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
 Narszedł TEN dzień- 15 lipca już jutro urodziny Jamesa. Wstałam dziś pierwsza więc wyszłam z pokoju i obudziłam wszystkich oprócz mojego chłopaka, gdy wszyscy byli na dole zaplanowaliśmy mu super urodziny. Logan, Carlos i Kendall zajmują się dekoracją. Ada, Daga i Natalja gotują i zapraszają gości. Ja mam trzymać Jamesa zdala od domu. Po ustaleniu wszystkiego zabrałam się za robienie naleśników, które rozłożyłam na tależach. Położyłam je na stole i już miałam budzić Jamesa, gdy ten zszedł na dół zwabiony zapachem śniadania :). Reszta ferajny też usiadła do stołu i zaczeliśmy jeść, śmiejąc się z byle czego. Ustaliłam z Maslowem, że jutro idziemy na cały dzień na plażę. Cały dzisiejszy dzień spędziliśmy  na oglądaniu filmów na DVD. Wieczorem wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Ja i James odrazu zasneliśmy. Naszczęści już mam dla niego fajny prezent.
 Następnego dnia z samego rana pojechaliśmy na plażę. Spędziliśmy tam kilka godzin na jedzeniu lodów, pływaniu lub poprostu leżeniu na słońcu. O 17 dostałam sms'a od Carlosa, że już wszystko gotowe i, że możemy już wracać. W drodze powrotnej śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak tylko się da. Gdy weszliśmy do domu było ciemno i cicho.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Mi się nie podoba. Jakiś strasznie krótki wyszedł i ogółem beznadziejny. Jeszcze dziś postaram się dodać nowy.

niedziela, 16 września 2012

rozdział 5

Hej, mam do was pytanie. W następnym rozdziale opisze urodziny Jamesa i opowiadaniowa Nicole chce mu dać prezant specjalny (jeśli wiecie o co chodzi xd). Mam opisać to wmiarę szczegółowo czy tak, że napisze, że takie coś miało miejsce, ale zakończyć to naprzykład trzykropkie tak żeby nie ,,Przerazić" pewnej niedobrej osoby ślęczącej na demną przy pisaniu rozdziałów? Na odpowiedż czekam w komentarzach, dodajcie je szybko, bo potrzebuje co najmniej 4 odpowiedzi żeby dodać kolejny rozdział. Niema odpowiedzi, nie ma rozdziału. Zapamniejtajcie to i mnie za to nie zabijcię.
---------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się około 9, nadal leżałam na torsię Jamesa. Spojżałam na jego  twarz. Miał otwarte oczy, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Długo mi się tak przyglądasz?- Zapytałam z uśmiechem.
-Jakąś godzinkę.
-Mogłeś wstać.
-Nie chciałem cię budzić. Taki widok to ja mógłbym mieć codziennie.
-Ja tak samo.
-Kocham cię.
-Też cię kocham, ale trzeba chyba wstać z łóżka.
-Skoro nalegasz.- Pocałował mnie czule, a potem zaczeliśmy się wygrzebywać z łóżka. Wyciągnełam z szafy białe rurki, czarną koszulkę z napisami i czarno-białe vansy. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się, uczesałam i nałożyłam delikatny makijaż. Jak wyszłam James był już gotowy. Zeszliśmy do kuchni, a ja zabrałam się za robienie kawy. Podałam jeden kubek siędzącemu Jamesowi i sama usiedłam obok niego. Rozmawialiśmy z pół godziny i do kuchni wparował zaspany Logan.
-Hejka masz może kawe.- Powiedział.
-Tam.- Wskazałam mu na szafkę z kawą, herbatąi kubkami.- Wyspany?
-Owszem, w końcu trafiło mi się spać na łóżku wodnym.
-E tam pewnie macie jeszcze większy luksus u siebie.
-Nie do końca. Menager zabrania nam wydawać kasę więc mieszkamy w dużym ale pustym domu.
-To się wprowaćdzie.
-Nie będziemy wam na głowie stawać.
-Co ty mówisz? Wiesz jak tu pusto. Same z Adą tu nie wytrzymamy.
-Dobra, ale pod warunkiem. Potrzebujemy dwóch osób do pracy w naszej wytwórni. Wy nadajecie się idealnie.
-A co będziemy tam robić?
-Razem z Natalją i Rosse codziennie dostaniecie nasz plan dnia i będziecie pokoleji mówiły nam co mamy robić, pilnowały żebyśmy się nioe spóżniali i tak dalej. To samo podczas tras filmowych.
-Myślę, że to dobry pomysł, ale trzeba jeszcze Adzie powiedzieć.
-Co powiedzieć?- W kuchni zjawiła się sama wyżej wymieniona. Logan przedstawił jej plan, a ona od razu się zgodziła. Po śniadaniu pojechaliśmy  po ich żeczy i skończyło się na tym, że James wprowadza się do mojego pokoju, a Kendall, Logan, Carlos i dziewczyny (które też tu zamieszkalą) dzielą się między trzy gościnne. Jestem pewna, że Logan póżniej wprowadzi się do Ady :).
   W ciągu kilku kolejnych dni umocniłam swoje przekonania w miłości do Jamesa. Jest słodki, miły, czuły, delikatny, namiętny, przystojny, zabawny i ogółem jagbym miała opisać wszystkie jego cechy to by mi w gardle zaschło :). Przez ten czas Logan i Ada też się do siebie zbliżyli, coraz więcej rozmawiają i spędzają ze sobą dużo czasu.
-To co diś robimy.- Zapytałam wchodząc do salonu.
-Może maraton filmowy.- Zaproponował Carlos.
-Czemu nie, lece do kuchni po popcorn i napoje, a wy zamówcie pizze.
-Dobra.
-Poszłam do kuchni i wróciłam odbierając po drodze pizze. Weszłam do salonu, postawiłam przekąski na stole i zobaczyłam, że Logan z Adą siedzą na kanapie, Kendall i Natalja obok nich, Carlos z Rosse na fotelu, a James na drógim fotelu.
-Fajnie i kdzie ja mam siedzieć?
-Z Jamesem- Powiedzieli wszyscy, gdy on odpowiedział ,,ze mną". Bez zastanowienia usiadłam mu na kolana.  Logan wstał z miejsca i włożył płytę do DVD. Na początku nie wiedziałam co to za film, dopóki na ekranie nie pojawił się napis z tytułem. Na moje nie szczęście był to horror. Przez cały czas wtulalam się w Jamesa i starałam się nie patrzeć na ekran. Jak ta męczarnia wreszcie się skończyła zobaczyłam, że Ada leży wtulona w Logana, który też spał. Przykryłam ich kocem i wraz z Jamesem poszłam spać.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy rozdział 5. Według mnie strasznie nudny. jeszcze raz prosze o odpowiedż na moje pytanie.

sobota, 15 września 2012

rozdział 4 cz.2


Hej, wreszcie udało mi się dodać coś nowego. dzis w ciągu dnia nie mogłam, bo basen mniałam, a potem byłam w nowym mnieszkaniu i pomagałam w remącie. Niedługo się z rodzicami wprowadzam tym razem mnieszkanie jest nasze do póki go niesprzedamy (wcześniej tylko wynajmowaliśmy :( ).
Dzięki za tyle wejść i miłych komentarzy :)

------------------------------------------------------------------------

Obudziłam się koło 11. Wstałam i poszłam do łazienki. Ubrałam się i rozczesałam moje, już rude :), włosy. Założyłam krótkie, dżinsowe spodenki i T-skirt w kolorze fioletowym z dwoma śmiejącymi się wisienkami i napisem ,,Schery drops, live is sweet". Poszłam na dół, gdzie czekał już James.

-oczami Jamesa-

Wstałem, ubrałem się i poszedłem zrobić kawę sobie i Nicole. Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem anioła. Nicole schodziła ze schodów z tym swoim cudownym uśmiechem i rudymi, a raczej czerwonymi włosami. Wyglądała niesamowicie. Stałem i wpatrywałem się w nią, szczerząc się jak głupi do sera.

-I jak.- Zapytała obracając si do okoła i zarzucając włosami, przy czym wyglądała jeszcze wspanialej.

-Wyglądasz ślicznie księżniczko, a teraz choć na kawę.- Powiedziałem szybko bojąc się, że do niej podbiegnę i zacznę całować. Nie wiem jak ona by na to zareagowała więc wolę poczekać na bardziej odpowiedni moment.

-Dzięki.

Weszliśmy do kuchni, a ja nastawiłem wodę na kawę i wsypałem trochę czarnego płynu do kubków.
-oczami Nicole-
 Wypiliśmy kawę i usiedliśmy w salonie.
-Za chwilę pojadę do domu, wezmę ludzi. przebiorę się i przyjadę do was. Posiedzimy trochę czasu nad basenem.- Zaczął rozmowę James.
-Ok.
-Pa mała.
-Pa duży.- W śmiechu się pożegnaliśmy, a ja pobiegłam do pokoju Ady. Obudziłam ją i poszłyśmy szukać strojów do pływania.
-Ubierz ten.- Ada rzuciła we mnie zielonym strojem z napisem ,,sexy girl" wiązanym na szyi.
-Nie założę tego.
-Założysz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak i koniec tematu.
-Nie wygram?
-Nie.
-No dobra.- Niechętnie weszłam do łazienki i ubrałam strój. Weszłam do pokoju mojej przyjaciółki. Ada miała na sobie szary kostium w motyle. Włożyłam na strój czerwoną bokserkę i zielone szorty. Akurat jak się ubrałyśmy, usłyszałam dzwonek do drzwi i wpadli chłopacy z dwójką dziewczyn.
-Hej, jestem Nicole, a to Ada.- Zwróciłam się do dwóch brunetek. Jedna wyższa druga niższa.
-Hej, ja jestem Natalia, a to Rosse.- Powiedziała wyższa.
-Ty nie byłaś przypadkiem brunetką- Powiedzieli na raz Logan, Carlos (przytulając Rosse) i Kendall.
(Obejmując Natalję). 
-Byłam.
-Okey. To idziemy pływać?- Zapytał James.
-Jasne. Chodźcie za mną.- Zaprowadziła nas nad basen. Od razu rozłożyliśmy koce, a gdy ktoś rzucił hasło ,,woda" chłopaki od razu pozdejmowali koszulki. Jak zrobił to James to aż mi się gorąco zrobiło! Wyglądał niesamowicie. Logan, Carlos i Kendall od razu wskoczyli do basenu. James stał i tylko pokiwał głową z rezygnacją.
-Ludzie czyżbyście nie zaówarzyli 20 metrowej skoczni?- Powiedział i wskazał na ową rzecz, gdy trójka jego kolegów popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Chłopakom oczy się zaświeciły się zaświeciły, a usta same otworzyły. Cała czwórka popędziła w stronę owej skoczni. Pierwszy wskoczył James, a za nim Logan, Carlos i Kendall. Każdy z nich przypadkowo, którąś z nas pochlapał. Poszłam się przebrać i teraz oprócz kostiumu miałam na sobie niebieskie pareo wiązane na szyi. Podeszłam do basenu i usiadłam na jego brzegu mocząc nogi i wpatrując się w moich znajomych. Carlos zabawiał Dagę, Kendall Natalję, a Logan i Ada rozmawiali w najlepsze. James nie miał co robić to pływał z jednego końca basenu na drugi. Podniosłam głowę do góry żeby się trochę opalić i to bummm! Ktoś mnie wciągnął do  basenu. Jak udało mi się wydostać na powierzchnię zobaczyłam, że to James wciągną mnie do basenu, a na dodatek pareo mi spadło (a wiecie na jak bardzo okropny strój Ada mnie namówiła). Gdy próbowałam po niego zanurkować osoba, która mnie wciągnęła do wody teraz nie pozwalała mi zanurkować.
-Maslow, idioto przez ciebie chusta mi spadła.- Krzyknełam.
-I o to mi chodziło, teraz możesz z nami normalnie pływać.- Przyciągnął mnie do siebie tak, że teraz byłam odwrócona do niego tyłem. Gdy przywarł do mnie (chyba świadomie) całym swoim mokrym i gorącym ciałem poczułam miły i ciepły dreszcz, a w głowie zawirowało.- Ładny masz kostium.- Szepną mi do ucha (tak żeby nikt nie usłyszał) tak blisko, że jego wargi muskały moje ucho. Resztę dnia spędziłam na pływaniu, rozmawianiu i flirtowaniu z Jamesem. Około 16 wszyscy wyszli z wody i się przebrali w czyste ciuchy. Chłopacy rozpalili ognisko i przenieśli pieńki do siedzenia. Ja poszłam do kuchni po przekąski, picie i oczywiście alkohol. Gdy wsypywałam czipsy do miski ktoś zakrył mi oczy dłońmi.
-Zgadnij kto?- Po głosie wywnioskowałam, że to chłopak.
-Zaśpiewaj mi coś.- Osoba stojąca za mną zaczęła śpiewać ,,All Over Again’’.
-James, jak śpiewasz to zawszę cię poznam.- Maslow obrócił mnie przodem do siebie.
-Ślicznie wyglądasz, a zwłaszcza w tym twoim stroju.- Uśmiechną się i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Gdy dzieliły nas milimetry zrobił jeden kroki poczułam jego wargi na swoich. Całował delikatnie i czule. Jak zaczęłam odwzajemniać pocałunki, zaczął robić to pewniej i namiętniej.
-Hej, gdzie te przeką… Sorki.- Usłyszeliśmy głos Carlosa, ale nie zwracaliśmy na to uwagi i całowaliśmy się dalej. Podczas całowania poczułam uwalniające się w brzuchu stado motyli.
Jak już się od siebie oderwaliśmy (czyli po jakiś 5 minutach Xd) patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Bożę te jego cudne brązowo-zielone oczy! James się uśmiechną, a ja poszłam w jego ślady.
-Mam do ciebie pytanie- Po krótkiej ciszy się odezwał.
-Słucham?
-Może chciałabyś być moją dziewczyną?- Zapytał strasznie zdenerwowany przy czym wyglądał uroczo, a za razem słodko.
-Ty się jeszcze pytasz?! Jasne, że tak!
-Dzięki, okropnie się cieszę.- Powiedział i po raz drugi mnie pocałował. Wzięliśmy przekąski i napoję i trzymając się za ręcę ruszyliśmy do ogrodu, w którym znajdowało się ognisko. Postawiliśmy to wszystko na stoliku i podeszliśmy do reszty.
-Wiecie co?- Zaczął James.
-Jesteście parą.- Powiedzieli wszyscy.
-Carlos!- Krzyknęłam razem ze swoim chłopakiem (boże jak to brzmi xd)
-Sorry, musiałem powiedzieć co widziałem.- Bronił się Latynos.
- No dobra tym razem kara cię ominie.- Powiedziałam ze spokojem. Dziś mam zbyt dobry humor.
-O jakiej karze ty mówisz?- Zaciekawił się Carlos.
-No nie wiem: wrzucenie cię do wody, zalanie ci materaca, namalowanie śmiesznych i dziwnych rzeczy na twarzy  nie zmywalnym mazakiem albo po prostu zafarbowanie wszystkich rzeczy na różowo i tak dalej.- Carlos się wzdrygną
-James pilnuj swojej dziewczyny, ja się jej boję.- Odparł po chwili.
-Wolę nie, bo jeszcze mi coś zrobi.- Zaśmiał się wyżej wymieniony.
-Mam za dobry humor żeby komuś coś zrobić.- Uśmiechnęłam się do Jamesa.
-Dobra mam pomysł. Mam szklaną butelkę, zagrajmy.- Wtrącił Logan.
-Ok.- Wszyscy powiedzieli jak jedna osoba i zaraz się zaśmialiśmy.
-Dobra ja pierwszy.- Powiedział James i zakręcił butelką. Wypadło na mnie.- Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Pocałuj mnie.- Zrobiłam to o co prosił, a wokół rozległo się tylko głośne i długie ,,Uuuuuuuuuu”.
Wzięłam butelkę zakręciłam i wypadło na Logana.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Pocałuj Adę.
-Co?- Krzyknęli oboje.
-A co, nie słyszeliście. Logan pocałuj Adę.- Powiedziałam, a oni powoli i niepewnie to zrobili.- I o to mi chodziło!- Krzyknęłam klaszcząc w dłonie i się wyszczerzyłam. Resztę wieczory się do siebie uśmiechali. Chłopaki wymyślili żebyśmy grali w butelkę na całowanie. Na szczęście ja całowałam się tylko z Jamesem, a on tylko ze mną J. Logan całował Adę, Kendalla i Carlosa, Carlos całował Rosse i Kendalla. Kendall- Natalię, a dziewczyny tylko swoich chłopaków. Jedynie oni musieli się całować z osobami tej samej płci xd! Jak już się nam znudziło było strasznie późno więc rozlokowałam naszych gości w pokojach gościnnych. Logan w niebieskim, Kendall z Natalią w czerwonym, Carlos z Rosse w fioletowym,  a James oczywiście w zielonym. Poszłam do swojego pokoju i zawędrowałam do łazienki wziąść prysznic i przebrać się w piżamę. Po około 15 minutach wyszłam z łazienki i zobaczyłam leżącego na swoim łóżku Jamesa w piżamie (jego piżama to krótkie spodenki bez koszulki J).
-James? Co
tu robisz?- Trochę się zdziwiłam.
-Nie chcę siedzieć sam. Po naszym pocałunku myślę tylko o tobie.
-Ale chyba nie chcesz..?- Lekko się przestraszyłam.
-Nie, zrobimy to jak będziesz chciała. Nie mam zamiaru Cie do niczego zmuszać. Kocham cie czy
tak czy siak.
-Też cię kocham i dziękuję, że nie jesteś jak Kacper.-To co? Mogę u ciebie przenocować?-Jasne, kotek.- Powiedziałam kładąc sięi wsuwając pod kołdrę pod, którą buł już James, który zgasił małą lamkę nocną.Położyłam głowę na jego torsie jednocześnie się do niego przytulają. James objął mnie ramieniem. Pomyślałam, że jestem niesamowitą szczęściarą i chwilępóźniej zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec rozdziału i jak się podoba? Jutro raczej nie dodam, bo jadę na działkę. Wreszcie trochę spokoju

piątek, 14 września 2012

Rozdział 4 cz.1

Postaram się dodać ten rozdział teraz, ale nie wiem czy zaraz ktoś mnie z laptopa nie przegoni. Proszę o komentarze, to dla mnie bardzo ważne. Jak macie jakieś zastrzeżenia dotyczące mojego bloga to piszcie. Dalej nie przynudzam  i zapraszam na kolejny rozdział.
-----------------------------------------------------------------------------
 Siedziałam z Jamesem w moim pokoju i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, śmiejąc się z byle czego.
-Mogę zadać Ci jedno pytanie?- Zapytał ni z tond ni zowąd James.
-Jasne.
-Ale obiecaj, że odpowiesz mi na to pytanie.
-Ale o jakie pytanie chodzi?
-Obiecaj.
-Obiecuje.
-Więc skoro byłaś naszą fanką...
-Nadal nią jestem.
-Tym bardziej. Każda z naszych fanek lubi, któregoś z nas bardziej niż resztę. Kogo z nas, zanim nas poznałaś, lubiłaś najbardziej?- (Wiem, że James zna odpowiedz na to pytanie, ale po pierwsze- on chce się upewnić czy to prawda, po drugie- James nie chce wzbudzać podejrzeń i po trzecie- nie mogłam się oprzeć żeby tego momentu w opowiadaniu nie napisać :P)
-Nie mogę powiedzieć.
-Proszę, nie obrażę się.
-Nie boję się, że się obrazisz tylko o to, że będziesz o tym wiedział.- W tym momencie spojrzałam mu głęboko z oczy i cudny kolor powodował, że się roztapiałam, gdybym nie leżała na łużku już dawno bym spadła na podłogę.
-Po to się pytam. To jak, powiesz.
-Dobra to, który?
-Ty.- Powiedziałam i schowałam się ze wstydu pod kołdrę.
-Serio?
-Tak.
-Bardzo się z tego cieszę. No już spokojnie.- Powiedział łagodnie i zdjął kołdrę z mojej głowy. Jeszcze raz spojrzałam w te jego oczy. Były takie szczęśliwe, że myślałam, ż z szczęścia eksplodują.
-Serio?
-Owszem.
-To nie myślisz, że jestem jakąś wariatką dla tego, że mi się podobasz?
-Oczywiście, że nie. Jesteś słodka  i miła. No i nie piszczałaś ze szczęścia jak obudziłaś się u nas w domu.
-Dziękuję.
-Nie ma za co. okey, która godzina.
-23.
-Łał, no to trochę późno żeby wracać do domu.
-Możesz tu przenocować.
-Dzięki.
-Jaki kolor lubisz?
-Zielony.
-To choć za mną.- Zaprowadziłam Jamesa do pokoju gościnnego w kolorze zielonym.
-Ładnie tu.
-Jak ten dom zobaczyłam to myślałam, że mi oczy z orbit wyskoczą.
-Nie dziwię ci się. Ten dom jest super.
-James?
-Tak?
-Dziękuję ci za tamto w parku i za to, że się mną opiekujesz choć nie musisz.
-To tylko i wyłącznie przyjemność.
-Dzięki. W pokoju masz osobną łazienkę, a gdzie kuchnia to wiesz. Jakbyś coś potrzebował to wiesz, gdzie mnie szukać.
-Dzięki. Dobranoc.
-Dobranoc.- Wyszłam z jego pokoju i pobiegłam do pokoju Ady, poszłyśmy do mnie do pokoju. Ja usiadłam na fotelu i rzuciłam jej moją farbę do włosów.
-Proszę, pofarbuj mi teraz włosy. Chcę zrobić wrażenie na Jamesie.
-Dobra.- Ada farbowała mi włosy, a ja jj opowiadałam przebieg mojej rozmowy z Jamesem.
-Gotowe.- Powiedziała Ada odwracając mnie w stronę lustra.- Kolor pasuje ci do oczu. James jak cie zobaczy to zemdleje z wrażenia.
-Jest pięknie, dziękuję. Ja już pójdę spać.
-Taa. Ja też więc dobra noc.
-Dobranoc.- Położyłam się do łóżka  i zasnęłam.
-------------------------------------------------------------------------------------
I znowu muszę podzielić rozdział na 2 części. Bardzo źli ludzie zrzucają mnie z laptopa. Miłego czytania.

Rozdziam 3

Jeszcze raz wszystkiego naj... dla Logana.
-------------------------------------------------------------------------------
-oczami Nicole-
Obudziłam się o 9, gdy otworzyłam oczy okazało się, że nie jestem w pokoju sama. Na ł€żku koło mnie siedział James z tacą na, której było śniadanie.
-Dzień dobry, wyspałaś się?- Spytał łagodnie wyżej wymieniony.
-Owszem, mój bochateże.
-To było dla mnie przyjemnością. Przyniosłem Ci śniadanie.
-Nie musiałeś. Sama bym zeszła.
-Ale po co, skoro mogę Ci je przynieść?
-Miły jeszteś, ale jak ja Ci się odwdzięczę?
-Nie musisz.
-Jestś nie samowity.
-Ty za to jesteś śliczna.- Po tych słowach poczułam jak się rumienię.- Ładnie Ci w różowym.- Dodał z uśmiechem.
-Dziękuję.- Odpowiedziałam nieśmiało.
-To dla ciebie. Zjec, bo ostygnie.
-Jeszcze rtaz dięki.
-Nie ma sprawy. Jak zjesz to się przebierz, a ja idę obudzić chłopaków na śniadanie.
-Dobrze.- Powiedziałam, a chłopak wyszedł z pokoju. Z uśmiechem zjadłam jajecznicę i popiłam kawą i sokiem pomarańczowym. Ubrałam się, uczesałam itp. itd. Zeszłam na dół, gdzie wszyscy już byli po śniadamniu.
-Hej.- Powiedziałam nie śmiało, bo wszyscy jakoś dziwnie na mnie patrzyli.
-Hej, usiądź.- Powiedział James, a ja usiadłam obok niego.
-Wiemy, że to nie grzczne, ale chcemy wiedzieć o co chodziło tamtemu chłopakowi co Cię na padł, ale nie skróconą wrskę tylko całą.- Odezwał się z powagą Logan.
-Naprawdę tylko o to chodzi? Trzeba było odrazu, a nie zabijać mnie wzrokiem jak tylko zeszłam na dół. To nie jest jakaś tajemnica. Więc było tak. Zaczęłam chodzić z takim Kacprem. Po miesiącu przyłapałam go na zdradzie. Przy tej dziewczynie powiedziałam mu, że to koniec, a ten się zoczął do mnie przymilać i chciał mnię wciągnąć w trójkącik z tą blond lafiryndą, bo następnego dnia wyjwżdża do Los Angeles i dzięki temu lepiej mnie zapamnęta. Ja mu powiedziałam, że to dobrze, że wyjeżdża, bo nie będę musiała go widywać w szkole. Po pięciu dniach złość i smutek odeszły, a ja wruciłam do normalnego życia. Dobrze, że się w tedy nie zgodziłam, bo zostałabym rozdziewiczona przez dwie osoby na raz hahahaha. Teraz wspominam to ze śmiechem, ale wtegy byłam na niego wciekła, choć byłam też szczęśliwa, że się go pozbyłam. Codziennie starał się mnie namóć zebym to znim zrobiła, ale zawszę jakoś się wymigiwałam. Od tamtego zdarzenia mineły 2 miesiące, niestety do traz nie znalazłam chłopaka, który by mni pokochał i, którego ja bym pokochała.Teraz jak mnie spotkał to pewnie się domyślił, że się tu przprowadziłam i nie da mi spokoju.
-I ty mówisz to z takim spokojem?- Wybałuszył oczy Logan, z resztą wszyscy mieli oczy jak pięciozłotówki.
- No tak, nie obvhodziło mnie to, że to on mnie zdradził. Tego samego dnia miałam z nim zerwać. Ogółem sama zdrada zabolała.
-Jesteś wielka.- Chyba tylko Logan nie zaniemówił ze zdziwienia.
-Dzięki, a wy się odezwiecie czy będziecie się tak na mnie patrzeć tymi wielgachnymi oczami?- Zwróciłam się do reszty.
-Eee... tak... espół... współczuję.- Wybełkotał James.
-Dzięki, ale teraz Kacper już mnie nie obchodzi, chociaż pewnie teraz nie da mi spokoju.
-Spokojnie, nie dam Ci nic zrobić.- Powiedział James z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Nie musisz, jakoś sobię poradzę.
-Uratowałem Cię, mam teraz obowiązek Cie chronić.
-Okeeeyyy.- Powiedziałam ze żdziwieniem robiąc mię w stylu ,,wtf?"- Która jest godzina?
-11:30.
-Możę już lepiej pójdę. Jeszcze Ada będzie się martwić.
-Kto?- Zapytał z zaciekawieniem Loggy.
-Moja przyjaciółka.
-Aha.
-Dobra ja lecę.
-Odwiozę Cię- Powiedział pośpiesznie James.
-Nie trzeba.
-Wczoraj już o tym rozmawialiśmy.
-No dobra. Pa chłopaki. Powiedziałam ostatnie słowa kierując do pozostałej trójki.
-Narka.- Odpowiedzieli naraz.
Ja z Jamesem poszłam do jego samochodu.
-Wiesz co? Tutaj ściany są cieńsze niż w Europie.- Zagadną James z jakimś dziwnym uśmiechem.
-O co ci chodzi?
-O to, że słyszałem twoją wczorajszą rozmowę i myśle, że warto by było zasfatać Logana i twoją kależankę.
-Dobra, ale czy słyszałeś całą naszą rozmowę?
-Nie przed i po tym jak Ada powiedziała, że lubi Logana nic nie słyszałem.- Chyba skłamał, bo się z nów dziwnie ośmiechną.- Dobra jestśmy przy parku delej nie wiem, gdzie jechać.
-Wiesz, gdzie to jest?- Podałam mu żółtą karteczkę z naszym adresem.
-Jasnę, że wiem. No to jedziemy.- Gdy wreszcie dojechaliśmy pod mój dom z uśmiechem powiedziałam:
-Może wejdziesz?
-To mój obowiązek.- uśmiechną się szarmańsko, a ja to odwzajemniłam. Chłopak wyszedł i poszedł otworzyć mi drzwi.
 Weszliśmy do domu i zobaczyliśmy Adę siedzącą na kanapie przed telewizorem.
-Hej.- Krzyknełam żeby obudzić ją z transu.
-Hej.
-Siema, miło mi poznać. Jestem James.- Odezwał się wyżej wymieniony, a gdy Ada go zobaczyła to, aż podskoczyła.
(zdania po Polsku będą pogrubion)
-To ty wczoraj nie żartowałaś?- Spytała.
-A czemu miała bym to robić?
- Szacun, dziewczyno. Hej jestem Ada.- Otatnie słowa skierowała do Jamesa po Angielsku.
-Hejka. Dobra ty idziesz się położyć, bo musisz odpocząć.- I w tym momęcie wziął mnie na ręcę i przewiesił sobie przez ramię.
-Ada, gdzie jej pokój?
-Hahaha... Na... góże... hahaha... pierwsze... drzwi... hahahahahhahaha- Wykrztusiła tarzając si ze śmiechu, a ja cały czas biłam Jamesa po plecach i mówiłam żeby mnie póścił. Ta na prawdę w cale mi to nie przeszkadzało, ale wypadało trochę poudawać :).
-Nie wierzgaj.- Powiedział James wchodząc na górei stając przd moją sypialnią. Kiedy otworzył drzwi, położył mnie na łóżku.
-Wariacie, chyba nie myślisz, że przez kilka dni leżała w łużku?- Spytałam z przerażeniem. Lubiłam długo spać, alekilka dni to przesada.
-Oczywiście, że nie. Zaóważyłem, że macie tu basen, więc jutro przyjdę tu z chłopakimi i ich dziewczynami. Posiedzimy nad wodą, a teraz idę znależć kuchnię i zrobię nam coś do picia. Dzisiaj sobie posiedzimy i pogadamy.
-Skoro nalegasz.- W tym momęcie adwrócił się, żaby wyjść z pokoju i zobaczył moją ulubioną ścianę z ich plakatami i dużą ilością wydrukawanych zdjęć na, których był tyko on. Odwrócił się i powiedział:
-Najfajniejsza ściana na świecie.
Ja się tylko uśmiechnełam. Chłopak wyszedł z pokoju, a po kilku minutach wrócił z dwoma kubkami herbaty.
-----------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdział. Nie moge spać więc postaram się przepisać (w zeszycie jestem na 10 rozdziale więc zostaje mi tylko przepisywać) kolejny rozdział