poniedziałek, 9 września 2013

rozdział 93 + rocznica people!!!

Hejo, hejo, heeeeejoooo!!!!Mniej więcej  rok temu założyłam tego bloga. Kilka miesięcy myślałam co dodać na  rocznice bloga. Dokładnie  rok temu zaczęłam pisać, moje życie zmieniło się masakrycznie, a ja nie wiem co napisać. Wiecie dzięki komu zaczełam pisać (dziękuję Pati:***), kilka osób wie kto mnie motywuję do pisania (dziękuję Nina i Justa:***). Kto mnie wspiera podczas pisania i mnie zawsze popiera? Otóż od zawsze w pisaniu popiera mnie moja kochana przyjaciółka Oliwia:******. Od niedawna wspiera mnie te Agata, ktr poynaam niedawno, a już się pryzjaźnimy. Pisanie jak zaczełam pisać itp jest bezsensu bo moja historia jest jak wiele innych. Po prostu zaczełam pisać. Pisanie jednorazówki na rocznice też nie jest dobrym pomysłem. Chciałam zrobić coś oryginalnego ale zawsze kończy się na chęciah. Ostatnio przeczytałam całego swojego bloga od początku i uznałam, że robię postępy. Na początku pisałam masakrycznie. Myliłam imiona, robiłam błąd na błędzie, zdania nie miały ani ładu ani składu. Teraz piszę trochę lepiej lecz nadal nie tak jak bym chciała. Akcja w moim opowiadaniu leci szybko, o wiele za szybko. Postanowiłam, że przyżeknę wam z ręką na sercu, że nie skończe pisać do póki nie osiągnę odpowiedniego poziomu. Tego wymarzonego poziomu kiedy będę potrafiła idealnie opisać rzeczy, których teraz nie potrafię. Obiecuję, że bedę pisała coraz lepiej. Chciałabym też wam wszystkim podziękować za to, że czytacie mojego bloga mimo, że jest jaki jest. Nie mogę uwierzyć, że minał już rok. Dziękuję za każdy komentarz i za każde wejście. Teraz zapraszam na zupełnie zwykły rozdział, który mam nadzieję, że się spodoba.
-----------------------------------------------------------

Oczami Nicole

      rano obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam śliczne tęczówki Jamesa. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej na widok tych iskierek tańczących w jego paczadełkach.
             -Dzieńdobry. Wyspałąć się?- Zapytał chłopak głaszcząc mnie po włosach.
             -Oczywiście.- Musnęłam jego usta swoimi. Położyłam głowę na jego torsie i jeździłam palcem po jego idealnych mięśniach.
             -Łaskoczesz.- Zaśmiał się, a ja przestałam.
             -Sorki. Wiesz, że sobie o czymś przypomniałam?
            -Tak? O czym sobie przypomniałaś?
            -Po pierwsze: Trzeba ochrzścić bliźniaki. Po drugie: Nie powiedzieliśmy twoim rodzicom, że Sam i David się urodzili.- Z każdym moim słowem jego oczy robiły się coraz większe.
           -O nie. Nie, nie, nie.- Złapał za telefon i wystukał jakiś numer.- Halo? Mama? Hej. (...) Wiesz, że się stęskniłem? (...) Czemy zaraz zakładasz, że coś zrobiłem? (...) No dobra. Wieeeeesz. Tak jakoś wyleciało mi z głowy zadzwonić wcześniej ale 23 czerwca urodziły mi się bliźniaki. (...) Nie, nie zwariowałem do reszty. (...) No właśnie tego też zapomniałem. (...) Nie pogieło mnie. (...) Ale... (...) No dobrze. Pogadam z Nicole. (...) Pa. Pozdrów tatę.- Odłożył telefon na półkę.
          -I jak?- Zapytałam.
          -Powiedziała, że mnie pogieło bo jej nic nie powiedziałem. No i kazała nam przyjechać w drodze powrotnej z Europy. Swoją drogą akąd ona wie, że jesteśmy w Europie? No ale wracając do tematu. Kazała nam  wybrać chrzestnych, a ona załatwi resztę.
         -Więc jeżeli dobrze zrozumiałam . Dziś po południu lecimy do Hiszpanii, później odsyłamy wszystkich do LA, a my i chrzestni lecimy do NY na chrzest, tak?
         -Dokładnie tak kicia. To kto będzie chrzestnym?
         -Ja wybiorę dla Davida, a ty dla Sam.
         -Ok. To dla Sam chrzestnymi będą Justine i Kendall.
         -A dla Davida będą Olivia i jej narzeczony Kamil. Poznałeś go kiedyś w Polsce.
         -Świetnie. To co? Wstajemy? Jest już 11.
         -Nie chcę mi się.- Mruknęłam i wtuliłam się w jego tors.
Po mniej więcej pół godziny do naszego pokoju wlazł Logan.
         -Hej... Łoo James niezły fryz.
         -Dzięki. Po co przyszedłes?
         -Żeby was zwlec w łóżek. O 13 mamy samolot.- Powiedział i wyszedł.
         -Ok. To koniec leżakowania.- Zaśmiał się mój mąż i sięgnął na krzesło po swoją koszulę.- Proszę.- Podał mi ją.
         -Dzięki.- Pocałowałąm go w policzek i zarzuciłam na siebie koszulę. Wstałam, podeszłąm do swojej walizki i wyjęłam z niej zielone rurki, pomarańczową koszulkę z napisem ,,Be wild and crazy", czarną marynarkę i czarne baleriny. Z tym zestawem poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałąm się, uczesałam i wróciłam do pokoju, w którym czekał na mnie już gotowy James. Miał na sobie ciemne dżinsy i zielono-białą koszulę w drobną krate.
         -Wyglądasz przepięknie kicia.- Uśmiechnął się chłopak. Schowałam wszystkie swoje rzeczy do walizki i postawiłam ją obok walizki Jamesa. Mój maż podszedł do łóżeczka Davida i wziął małego na ręcę . Wyjął z mojej torebki mleko dla dzieci w proszku i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
         -Yhh. No dobra.- Wzięlam od niego mleko i ruszyłam w stronę hotelowego salonu zgarniając po drodzę dwie butelki. Zagrzałam wodę w czajniku i wymieszałam z proszkiem. Wszystko wlałam do buteleczek i odczekałam trochę aż odrobinę ostygnął. Wróciłam do pokoju i podałam jedna butelkę Jamesowi.
         -Dzięki kicia.- Uśmiechnął się i zaczął karmić Davida. Wzięłam Sam na ręcę i również zaczęłam ją karmić. Jej śliczne, niebieskie oczka wpatrywały się we mnie. Na sam widok uśmiech wskoczył na moją twarz. Sam ma taki mądry wzrok. Aż dziwne jak jeden człowiek zminił moje życie. Jeszcze nie cały rok temu byłam zwykłą, szarą myszką, która niewierzyła, że może być kochana. Myślałam, że nie zasługuję na miłość. A jednak. Znalazłąm człowieka, który mnie kocha, który obdarował mnie dwójką wspaniałych dzieci i przy którym czuję się bezpieczna, spokojna i kochana.
         -Kochanie?- Dopiero zaówarzyłam, że Sam przestała jeść, a James trzyma mnie za ramiona i patrzy się na mnie zmartwionym wzrokiem.
         -Przepraszam. Zamyśliłam się.- Uśmiechnełam się i odłożyłam butelkę, z której piła Sam.
         -Wszystko okey?
         -Nawet lepiej. - Spojrzałam na Sam i ucałowałam ją w czółko.   
         -Przed chwilą był tu Logan.
         -I co mówił?
         -Że mamy iść do Schmidt'ów i Pen'ów  na śniadanie.
         -No okey.- Powiedziałam i poszliśmy do apartamentu po drugiej stronie hotelowego korytarza.
         -Wow. James niezła fryzura.- Powiedziała Elena przechodząc z pokoju do pokoju w apartamencie "Schmidt'ów i Pen'ów"
         -Dzięki.- Powiedział Maslow.
         -Co? Jaka niezła fryzura?- Słychać było Justine.- Przecież on ma różowe...- W tym momencie zobaczyła Jamesa.- Włosy.- Dokończyła.- No, no. Niezła fryzurka. Ale to jeszcze nie koniec zemsty.-Poszła w stronę salonu, a my udaliśmy się za nią. Zjedliśmy hotelowe tosty, które dziewczyny zamówiły na śniadanie i przyszedł czas na ciasto malinowe. Szybko zjedliśmy i ustaliliśmy co będziemy robić w Krakowie. Lecimy tam z Gdańska i czekamy 5 godzin na samolot do Hiszpanii. Justa i Nina idą do fryzjera, Elena i Alexa do księgarni, a ja, chłopaki i bliźniaki szwendamy sie po mieście. Poszliśmy po nasze bagaże i zeszliśmy na dół.  Zapłaciłam recepcjonistce i oddałam jej klucze. Po pół godzinie byliśmy na lotnisku, a po kolejnych 10 miutach siedzieliśmy w samolocie.
-----------------------------------------------------------

  

5 komentarzy:

  1. No no no, gratulacje! Roczek! Masz rację, zrobiłaś wielkie postępy od samego początku ^^

    Rozdział jest... krótki, ale fajny ^^ Lol, James, to ty własnej matce nie powiedziałeś, że dzieci masz, że ojcem jesteś? xd Debilu! xd Jak możesz! xd

    czekam nn i jeszcze raz gratuluję ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nicole moja kochana nawet nie wiesz jak ja się cieszę! Gratulacje! Stoo laaat stooo laaat!!!! Gratuluje tylu postępów i życzę kolejnych ;* Rozdział świetny ^^ James jaką ty masz skleroze... własnym rodzicom nie powiedziałeś??? Czekam nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. NAJLEPSZEGOOOOO! :* Nawet nie wiesz jaką ty mi radość sprawiłaś kiedy napisałaś dlaczego założyłaś bloga... a teraz masz rok... boże czuje się jak mama xD Pierwszy raz tak mam ^^
    Gratuluje tylu wejść, tylu rozdziałów i fanów w ciągu roku! Jesteś nieziemska i nie pisz że żle piszesz... każdy ma kiepskie początki ale ty piszesz już niesamowicie ;D
    Rozdział jest przesłodki ^^ rozklejać się zaczęłam :D No i James... ta fryzuuura x3 mrrrrr ^^
    Czekam niecierpliwie na nn! :* i na następny rok! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. gratuluję rozdział krótki ale cudowny

    OdpowiedzUsuń
  5. http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ zapraszam :) I gratuluję roku :)

    OdpowiedzUsuń