środa, 1 maja 2013

Rozdział 70 + moja sesja zdjęciowa :)

No i jak tam spędzacie majówkę? Ja osobiście jestem u cioci na wsi. Dziś notka trochę nie typowa bo zanim napisze mega nudny rozdział to wstawie wam troche zdjęć z mojego urlopu od szkoły :) Specjalnie na pro
śbe mojego taty wrzucam też moje zdjęcia ze strusiami emu które on mi robił. Reszta zdjęć jest mojego autorstwa :)











 

I to tyle ze sesji zdjęciowej zwierzaków. Mam nadzieje, że nie wystraszyłyście się moją twarzą XD
Teraz zapraszam na rozdział, który planowałam od samych początków tego bloga.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
**31 maja**

Właśnie wjechaliśmy do Łomży. Już niedługo będziemy na miejscu...
-Daleko jeszcze?- Marudził James gdy kazałam mu skręcić w jakąś uliczke.
-Już wyjeżdżamy z Łomży. Teraz cały czas prosto i w lewo przy znaku z napisem ,,Pniewo".- Odpowiedziałam patrząc w okno.
-Tutaj?- Zapytał po jakimś czasie chłopak. Zobaczyłam na drogę i po lewej stronie zobaczyłam ów znak.
-Tak to tutaj. Teraz jedź prosto.
Mijaliśmy powoli stare wiejskie domu, w których biegające dzieciaki miały akurat porę obiadową. Po prawej stronie zobaczyłam piękny, średniej wielkości białydom z bordowym dachem.
-Wjedź tutaj.- Wskazałam na brązową bramę. Po lewej stronie znajdował się mały ogródek należący kiedyś do mojej prababci. James jechał jeszcze kawałek prosto. Po lewej były schowki z drewnem i zborzem, a po prawej znajdowały się schody prowadzące na taras ido wejści od domu.
-Kurde co tam przebiegło?!- Wrzasnął Maslow gdy po lewej między dwoma schowkami zobaczył ścieżke, a obok niej ogrodzenie gdzie coś przebiegło.
-Później ci pokaże.- Uśmiechnęłam się. James zaparkował w ala garażu, a ja wysiadłam z samochodu. Tego mi było trzeba. Świerze powietrze i stary domek po cioci. Weszliśmy beżowymi schodami na góre. Po lewej był wysoki taras z pergolami koloru ciemnego brązu z mnustwem kolorowych kwiatów.  Wesliśmy przez pierwsze drzwi. Stary, zaniedbbany lecz czysty przedpokoik. Dwie pary drzwi z przody, jedna po lewej i jedna po prawej.
-Do kąd prowadzą te wszystkie drzwi?- Zapytał mój mąż.
-Te po prawej to małe mieszkanko, w którym mieszkała moja prababcia i pradziadek. Te po prawej na ścianie na przeciwko nas to była ich łazienka. Wszystko w tych pomieszczeniach zostało nietknięte. Drugie drzwi naprzeciwko to zejście do piwnicy, a te drzwi po lewej to mieszkanie, które kiedyś należało do mojej cioci, wujka i dwójki ich dzieci Natalji i Artura.
-Aha, a my gdzię mamy iść?
-Do cioci.- Powiedziałam i otworzyłam drzwi.
-Nicole. Spodziewam się ciebie od rana. Co tak późno?- Przytuliła mnie Gosia. Jest to wysoka, ruda dziewczyna w wieku mniej więcej 18 lat
-James to Gosia. Zajmuje się tym domem i zwierzakami jak mnie nie ma. Gosia to jest mój mąż James.- Przedstawiłam ich sobie.
-Cześć.- Powidziała dziewczyna po angielsku.
-Hej.- Odpowiedział chłopak.
-W jakim pokoju mieszkasz?- Zapytałam.
-W pokoju Artura.
-My zajmniemy pokój Natalji. Chce żeby pokój cioci i wujka został nie naruszony.- Powiedziałam i usiadłam przy stole kuchennym. Mieszkanie cioci jest bardzo duże. Od razu wchodzi się do żywo pomarańczowej kuchni z wielkim akwarium. Z kuchni idzie się do turkusowego salonu z dużą kanapą i telewizorem. Po prawej od wejścia do salonu są drewniane schody na góre.Na piętrze są trzy pokoje i łazienka. Po lewej należący kiedyś do Natalji, na wprost mojej cioci i wujka i po prawej, który był kiedyś Artura.
-WOW ale wielka ryba.- Powiedział James wskazując na glonojada, który ma chyba  40 cm długości.
-Tak wiem.- Powiedziałam i wyjełam z lodówki butelkę ,,żywej wody". Jeszt to woda spuszczana z brzozy. Ma pełno witamin i tak dalej. Ważne, że jest smaczna.
-Mam dla was obiad.- Powiedziała Gosia
-A tak dokładniej?- Uniosłam głowe znad mojej butelki
-Mięso wędzone jakieś 15 minut temu w grilu i grilowane ziemniaki.
-Dajesz.- Uśmiechnęłam się, a James usiadł na krześle obok mnie.
-O ja pierdole!- Ty czemuś ty nie mówiła, z ty  ciąży jesteś?!- Wrzasnęła po chwili Gosia.
-Dopiero zaóważyłaś?- Zaśmiał się James
-Tak Gośka jestem na początku 7 miesiąca ciąży. Bliźniaki, chłopiec i dziewczynka.- Uśmiechnłam się
-On ci to zrobił?- Wskazała na Maslowa.
-Tak ja.- James mnie przytulił
-Gratulacje.- Uśmiechnęła się ruda i położyła przed nami tależez jedzeniem. Usiadła na przeciwko nas i sama zaczęła jeść.
-Ej ja idę zanieść torbe do pokoju.- Powiedziałam, gdy po obiedzie siedzieliśmy w salonie
-O nie, nie, nie. Ile razy mam ci mówić. Ty nie moższ się nadwyrężać. Ja zaniose. Właściwie, która jest godzina?
-W pół do 24.- Odpowiedziała Gosia
-To my idziemy już na góre.- Powiedział James i złapał mnie za rękę biorąc w drugą nasze torby.- Prowadź mała na góre.- Uśmiechnął się do mnie.
-Ta mała ci kiedyś bokiem wyjdzie.- Uśmiechnęłam się zadziornie i zaprowadziłam go na góre do pokoju Natalji. Na ścianie wisiały sznurki z kapsli po tymbarku i serce z poprzybijanych płyt CD. Cały pokój był wytapetowany w fioletowe i różowe kwiatki.
-Gdzie to położyć?- Zapytał James wskazując na nasze bagaże.
-Pod ścianą.- Powiedziałam i usiadłam na łóżku. James usiadł obok mnie i przytulił.- To już 11 lat jak ich nie ma.- Szepnęłam, a Maslow mocniej mnie przytulił.- Idę się wykąpać. Zaraz wracam.- Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Po kąpieli wróciłam przebrana w piżamę. James już leżał na łózku. Położyłam się obok niego i mocno przytuliłam.
-Kicia będzie okej. Zobaczysz.- Szepnął.
-Idź tam ze mną. Nie dam rady jak znów będę musiała przeżywać to sama.- Szepnęłam  i mocniej się w niego wtuliłam.
-Dobrz kochanie. Pójdę z tobą jeżeli tego chcesz.- Odpowiedział i zasneliśmy.

**Next day**

Rano obudziłam się w podłym humorze. Ubrałam niebieski T-Skirt i jakieś dżinsy. Obódziłam James i poszliśmy zjeść śniadanie. Postanowiłam, że zanim pójdziemy na grób moich rodziców pokaże Jamesowi to czego się wczoraj wystraszył w samochodzie. Po śniadaniu poszliśmy w tamto miejsce.
-Co to jest?- Maslow nie krył zdziwienia widząc... strusia emu
-To jest strusica. Struś obecnie jajko wysiaduje w szopie. Tam dalej są strusie afrykańskie, pawie, bażanty, olśniaki.... co tylko chcesz. Do koloru, do wyboru. Wszystkie ptaki hodowlane jakie istnieją.- Powiedziałam uśmiechnięta widząc jego reakcje.
-WOW.
-Dobra ale chodźmy już tam.- Powiedziałam z już smutniejszą miną.
-Tak jest kicia.-
WŁĄCZYĆ W CELU NADANIA ATMOSFERY
 Poszliśmy przed siebie, przez pole do lasu. W samym jego środku znajdowała się ławeczka, a obok niej grób. Postawiłam na nim czerwoną świeczke, którą zapaliłam. Usiadłam na ławce, a James obok mnie.
-Iza i Dawid Gdańscy 1983-2002 -Przeczytałam napis.
-Ile twoi rdzice mieli jak się urodziłaś?- Zapytał Maslow
-17- Uśmiechnęłam się. Przez chwile siedzieliśmy w ciszy aż zaczęłam śpiewać gone away

(tekst po polsku)
Może w kolejnym życiu
Będę mógł cię odnaleźć
Odeszłaś przed czasem
Nie mogę się z tym pogodzić, to takie niesprawiedliwe
I wydaje się
I wydaje się, że
Niebo jest tak daleko
I wydaje się
I wydaje się, że
Ze świat stał się taki zimny
Teraz kiedy odeszłaś
Zotawiając kwiaty na twym grobie
Pokazuje, że nadal mi zależy
Ale czarne róże i ,,Zdrowaś Mario"
Nie zwrócą mi tego co mi odebrano
Patrze w niebo
I wołam twoje imie
I gdybym mógł się zamienić
Zrobiłbym to
I wydaje się
I wydaje się, że
Niebo jest takie zimne
I wydaje się
I wydaje się, że
Świat stał się taki zimny
Teraz kiedy odeszłaś
Patrze w niebo
I wołam twoje imie
I gdybym mógł się zamienić
Zrobiłbym to
 
 
W połowie dołączył się do mnie jakiś głos, znajomy lecz nie mogłam określić do kogo należy. Czułam coś co mnie ciągnęło to tego głosu. Jagbym już kiedyś go słyszała. Po skońceniu odwróciłam się powoli. Stał tam jakiś facet. Wyglądał na może 40 lat lecz widać było jego lekkie podejście do życia. Miał zieloną koszulkę, jasne dżinsy i białą bluze z kapturem.
-Kim jesteście?- Zapytał cicho
-Mogła bym spytać o to samo. Co pan robi przy grobie moich rodziców?- Wstałam i stanęłam naprzeciw niego. James lekkko poddenerwowany staną wrazie czego przy mnie.
-Nicole?- Szepnał koleś
-Tak.- Odpowiedziałam
-Nie poznajesz mnie?
-A powinnam?
-Jestem twoim ojcem...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
I JAK?!?!?! Planowałam to od dawien dawna :) Jak myślicie co dalej?
NIE BĘDZIE 19 KOMENTARZY NIE BĘDZIE NOWEGO ROZDZIAŁU
Tak to jest szantaż :)
 
Papatki
Mikołaj;**

16 komentarzy:

  1. Ojciec co jak ?/ Kiedy ona urodzii no Dawaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyyyy... Ja cię zabiję! Nie wiem kiedy i nie wiem jak, ale cie zabije! chcesz 19 komów, to je dostaniesz :P Jaki kurwa ojciec?! Co on... już rozumiem... nie, nie rozumiem... aaa moment. Jej matka rozwiodła się z jej ojcem wyszła jeszcze raz za mąż i ta da! Heh ja i moja logika xD Strusie? Ja chcę strusia! Będę na nim jeździć do szkoły xD dziewczyny mi będą zazdrościć xD Albo jednorożca *o* daj mi jednorożca albo strusia to będę szczęśliwa :) Nazwę go Zdzichu :D Zdzichu wiśta wio!!

    czekam nn :**
    Justine






















    Aha, i to jest 3 kom xD przygotuj się na akcję :P

    OdpowiedzUsuń
  3. O wow... Justin zaszalała xD a co do rozdziału... Uwielbiam strusie<3 niedaleko mnie jest mini zoo i są tam dwa strusie afrykańskie i dwa emo i afrykańskie nazywają się Zdzisława i Wacław xd rozdział jest super :) ej ale co to za akcja z tym ojcem??? Czekam nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Justine idziesz ze mna do psychologa natychmiast xD Ale sama jestem ciekawa co robi tam jej ojciec! To na serio jej taka?! Może jakiś bezdomny... albo duch? Świat jest pełen niespodzianek xD Moja mama też była duchem ale tylko wtedy jak coś jej przeskoczyło w plecach i ruszać sie nie mogła xDDD
    Czekam niecierpliwie na nn i kocham ptaszki x333 xDDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah... 22 komentarze ;)
    Łoo rany ;o Ja dobrze przeczytałam? To jednak jej ojciec żyje? Ej... no bez żartów. Może to nie on! To za pewno jego duch. Ja ci to mówię. Niech podejdzie i sprawdzi, czy ręka przez niego nie przejdzie.
    Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń