piątek, 30 listopada 2012

rozdział 27

WOO HOO! Wreszcie udało mi się dostać do laptopa. Dziś jestem ,,chora" więc od rana odraiałam zaległości związane z cytaniem blogów. Dużo się tego uzbierało:( Jeżeli nie dodam którejś z was komentarza na waszych blogach to wrzeszczeć na mnie! Tak nie może być, ale możecie być pewne, że wszystkie blogio staram się czytać na bierząco. Nie przynudzam i zapraszam na kolejną notkę
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zeszliśmy na dół, gdzie czekała Ola z całą resztą.
-Siema!- Krzyknął James.
,,On to zawsze musi zwracać na siebie uwagę" Zaśmiałam się w myślach.
-Hej.- Powiedziałam do Oli.
-Ty w jakiejś ciąży jesteś, że tak mdlejesz bez powodu?- Zapytał się Logan.
-NIE!- Krzyknęłam razem z Adą i Jamesem.
-Ona tak ma od dziecka. Mdleje jak coś się dzieje.- Sprostowała Ola.
-To może przez to serce.- Myślała na głos Ada. Niby po cichu, ale i tak wszyscy ją słyszeli.
-Cich bądź.- Upomniałam ją. Nie lubie jak ktoś o tym mówi.
-Jakie serce? Coś nie tak?- Zmartwił się Jamie.
-Wszystko ok.- Odpowiedziałam, ale nie dostałam spokoju, bo mój jakże troskliwy chłopak zaciągnął mnie do zielonego pokoju gościnnego.
-Teraz mów co jest grane.- Powiedział siadając na łóżku i usadawiając mnie sobie na kolanach.
-Nic takiego.- Odwróciłam głowę, aby tylko nie patrzeć mu w oczy.
-Kochanie.- Nalegał odwracając moją głowe bym właśnie na niego spojrzała. Zawsze jak patrzyłam w te jego oczy albo w nich tonełam, albo mnie hipnotyzowały. Nigdy nie mogłam tak poprostu bez niczego w nie spojrzeć.
-Jedna z zastawek w sercu mi się nie domyka.- W końcu pękłam.- To nic poważnego, ale jak coś mnie zdenerwuje, przestraszy lub mocno zaskoczy to mdleje.
-Ale to nie zagrarza twojemu rzyciu?- W jego oczach widziałam troskę, strach i straszne przejęcie.
-Nie.
-Ufff.- Odetchną z ulgą.- Teraz morzemy iść do reszty.
-Zgadzam się.- Poszliśmy do reszty i odrazu zostaliśmy ,,zaatakowani" przez dziewczyny.
-James zabieramy ci Nicole! Jedziemy na zakupy!- Krzyknęła Ada. Całą piątką (ja, Ada, Rosse, Nataljia i Ola. Marta wyszła do kolerzanki.) wsiadłyśmy do mojego samochodu i ruszyłyśmy na podbój centrum handlowych w L.A.
Najpierw zaciągnęły mnie do jakiejś kafejki na gorącą czekolade, a póżniej do sklepów. W pierwszym każda znalazła dla siebie jakąś sukienkę. Ja wybrałam śliczną białą do kolan. Wyglądała trochę jak ślubna, ale ybła tako śliczna:) Jak to określiła Rosse, wygłądałam w niej jak anioł. Jamesowi się chyba spodoba. W innych sklepach kupiłam dużo koszulek, sukienek, spodni, szortów i najrozmaitszych czapeczek. Podsumując:
sukienki- biała (bez tych falbanek i ramiączek), niebieska, zielona, żółta
koszulki- czarno-fioletowa, biała, czarna, czerwona (niewiedziałam, że znajde coś takiego w stanach)
spodnie- miętowe, granatowe, w kratkę
szorty- różowe, zielone
czapki- 1, 2, 3, 4
Skończyło się tak, że karzda z nas miała po 20 toreb. Tak na oko:) W końcu postanowiłyśmy wrócić do domu. Weszłyśmy do domu, rzuciłyśmy torby przy drzwiach i poszłyśmy do salonu gdzie siedzieli chłopacy. Każda padła gdzieś zmęczona po zakupach. Ola na ziemi bo niedoszła nawet do kanapy, Ada Natalja i Rosse opadły na dwa fotele, a się położyłam Jamesowi na kolana.
-Zmęczone?- Zapytał mój chłopak patrząc na mnie i na zmęczone dziewczyny.
-Tak.- Powiedziałyśmy zmęczone. Nagle usłyszałyśmy jaqk ktoś otwiera drzwi.
-O rany!- To była Marta. Chyba zobaczyła nasze torby.- Co w pszejściu robią te torby?
-W sklepie byłyśmy.- Powiedziała Rosse. Marta przeniosła wszystkie torby do salonu i usiadła obok mnie i Jamesa.
-Rany, aż tyle ciuchów kupiłyście?- Przeraził się Kendall.
-Dokładnie.- Mruknęła Ola
-O, hej Ola!- Marta dopiero co ją zaówarzyła.
-Siema odpowiedziała jej Ola.
-Chyba trzeba zanieść te torby na góre.- Powiedziałam wstając z Jamesa.
-Pomogę ci.- Powiedział mój chłopak. Wziął większość moich toreb i poszedł ze mną na górę. Zaczeliśmy wkładać ciuchy do szafy i Maslow natrafił na tą białą sukienkę.
-Ubierz ją.- Powiedział podając mi ciuch.
-Po co?
-Chcę cię w tym zobaczyć.
-Po co?- Marudzsiłam dalej.
-Plooooosęęęęę.- Zrobił oczka jak u szczeniaka.
-Zgoda, ale nie patrz na mnie tym wzrokiem.- Po chwili pękłam. Poszłam do łazienki się przebrać i wróciłam do pokoju. Zapomniałam dodać, że sukienka jest bez ramiączek. Stanęłam na środku pokoju, a James stał na przeciwko. Z każdą chwilą jego oczy były coraz większe, a usta coraz bardziej się otwierały i w końcu zemdlał:) Kucnęłam obok niego i sprawdziłam czy przy upadku czegoś sobie nie zrobił. Zaczął otwierać oczy, po czym je przetarł, zamknął i jeszcze raz otworzył.
-Widzę anioła.- Powiedział
-Nie anioła tylko mnie.
-No właśnie, czyli anioła.- Wstał i zaczął mnie całować. Po chwili znależliśmy się na łóżku...
-Oczami Logana-
Z pokoju Jamesa i Nicole znów dochodzą przerażliwie głośne jęki. To się zaczyna robić straszne.
-Oni zawszę się tak gwałcą?- Spytała Ola.
-Niestety.- Odpowiedziałem.
-Zaczekajcie.- Powiedziała Ada, podeszła do torebi wyjeła z nich kilka par zatyczek do uszu.
-Zbawicielka!- Krzykneliśmy wszyscy i rzuculiśmy się na zatyczki. Po jakiejś godzinie na dół zszedł James cały w skowronkach.
-Nie moglibyście się gwałcić odrobinę ciszej?- Zapytała Ada.
-Nie- Odpowiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Maslow.
-A gdzie Nicole?- Zapytała Natalja.
-Na górze po wodę tylko przyszedłem.
-Gwałt wzbudza pragnienie.- Zaśmiał się Carlos.
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Gdzie Fox?
-Na ogródku.- Odpowiedziałem i jak na zawołanie pojawił się maluch.
-Aaa! Jaki słodki!- Pisnęła Ola i zaczeła się z nim bawić.
-To ja lecę na górę.- Powiedział James i zniknął w ich pokoju. Po chwili znów dało się słyszeć jęki, których nawet zatyczki nie zakłócały.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakiś taki drętwy i mdlejący ten rozdział wyszedł. Zmieniłam wystruj bloga (znowu) przy tym raczej się zatrzymam bo strasznie mi się podoba. Albo mi się zdaje albo już nikt nie czyta mojego bloga:( Coraz mniej wejść i komentarzy:( Dziś raczej już nic nie napiszę bo w domu jest istny chaos.  Lepiej Niepytajcie.


4 komentarze:

  1. Rozdział świetny, ale jak oni tak ciągle mogą, czekam na nn. Jak nikt nie czyta ? Czytają, tylko, że każdy jest obwalony nauką, a do tego jeszcze zaniedługo święta :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Zamyśloną! Pod kaaażdym względem :D Nie wiem jak oni mają energię na resztę dnia xD Zarąbisty rozdział! Czekam na nn ;**
    ~Epic/Pauli$

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham twoje opowiadanie!!! Zapraszam wszystkich do mnie:
    http://btr-friends.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny. Jak oni tak ciągle mogą to robić ? hahaha I co do czytelników to zgodzę się z Zamyśloną. Oby następny był szybko :*

    OdpowiedzUsuń