Hejoooo :) Jak tam u was minął czas poprawiania ocen? Ja dzielnie wywalczyłam 4 z techniki i 5 z angielskiego. Nie mam żadnej 3 na koniec!!!! WOO HOO! Pierwszy raz w życiu :) Wyspałam się po południu więc teraz nie zasnę :) Zapraszam na rozdział.
------------------------------------------------------------------------
Rano obudziłam się przytulona do Jamesa.
-Kochanie.- Zaczęłam go budzić głaskając po twarzy.- Pobudka.- Szepnęłam mu do ucha.
-Witaj piękna.- Chłopak zaśmiał się cicho i przekręcił mnie tak, że leżałam na nim.
-A ty dziś nie do studia?
-Dziś nieeeedzieeeeelaaaaa.- Zajęczał.- A co? Tak bardzo chcesz mnie z domu wyrzucić?- Udał smutnego.
-Jasne, że nie słodziaku ty mój. Zdziwiłam się troszkę.- Powiedziałam i go pocałowałam w policzek.
-Tylko tyle?- Mruknął, a ja bez zastanowienia wpiłam się w jego usta. Po godzinie przytulania, całowania itp wstaliśmy w końcu i zeszliśmy na dół.
-A wy gdzie?- Zapytałam widząc Ninę, Carlosa, Justine i Kendalla wychodzących z domu.
-Do lekarza.- Powiedziała Justine głośno przełykając ślinę.
-Oj nie martw się. Nie będzie tak źle. Tylko powiedzcie później co i jak.
-Spoko.- Powiedział Carlos i wyszli. Poszłam do Davida, a James do Sam. Mały miał gorączkę. Nic groźnego. Wystarczy żeby poleżał w łóżeczku jakiś czas. Poszłam do Jamesa i Sam.
-Gorączka.- Powiedział mój mąż.
-David też. Niech poleżą trochę i im przejdzie. W razie jakby nie przeszło pojedziemy do szpitala.- Powiedziałam i poszłam do kuchni po dwie butelki mleka dla niemowląt. Jedną dałam Maslowowi, a z drugą poszłam nakarmić Davida. Później poszliśmy do kuchni, gdzie jak zwykle Dexter przygotowywał śniadanie. Nasypałam zwierzakom jedzenie do miseczek, a one od razu przybiegły. Alexa siedziała obok Kevina, Pete'ai Grega, którzy próbowali nauczyć ją geometrii.
-Źle jej tłumaczycie.- Powiedziałam po chwili siedząc na kolanach Jamesa.
-To sama spróbuj. Ja nie mam cierpliwości.- Powiedział Greg, a reszta mu przytaknęła.
-To co Alexa? Po śniadaniu w try migi nauczę cię gramatyki? Pokażemy, że jak się chce to się potrafi.- Zaśmiałam się, a mała do mnie podbiegła.
-Ciociu ratuj! Ja z nimi nie wyrobię. Naucz mnie tej geometrii ale nie z nimi.- Przytuliła się do mnie.
-Dobrze mała.- Zaśmiałam się. Po śniadaniu poszłyśmy we dwie na górę gdzie pokazałam jej swoje notatki z czasów podstawówki. Bardzo lubiłam geometrie i zawsze miałam z niej dobre oceny. Wytłumaczyłam Alexie co i jak i potrafiła wszystko. Jest bardzo inteligentna. Po kilku godzinach wróciły nasze przyszłe matki z ich mężami.
-I jak?- Zbiegłam na dół.
-Połowa 3 miesiąca.- Powiedziały równo.
-Wiadomo coś jeszcze?- Zapytał James, który wyszedł z kuchni.
-Chłopiec.- Powiedział dumny Carlos.
-Dziewczynka.- Zawtórował mu nie mniej dumny Kendall.
-Czyli?
-Kamil i Lena.- Powiedzieli na rar.
-Już wszystko wiadomo?- Na dół zbiegła zaspana Elena, a za nią Logan bez koszulki. Trzeba coś z nimi zrobić bo rozumiem długo spać ale z nimi jest coś nie tak.
-Tak wszystko wiadomo.- Uśmiechnęła się Justine
-Ja będę miała małego Kamila, a Justine małą Lenę- Stanęła obok niej Nina.
-Gratuluję kochane.- Przytuliła je i pobiegła na górę się ogarnąć
**dwa tygodnie później**
Chłopacy nagrali już prawie cały album. Co chwilę to samo. Oni jeżdżą do studia, ja zostaje z dziewczynami i Offem, w między czasie opiekuję się bliźniakami i uczę Alexę matematyki i ku mojemu miłemu zaskoczeniu Polskiego. Biologii itp uczy ją Dex. W końcu był na studiach z biologii molekularnej i mikro biologii. Aż się dziwie, że punk może być tak ambitny :) Ale wracając do tematu. Normalnie czuję, że zaraz zwariuje. Ta monotomnia mnie wykończy. James został dziś w domu. Właśnie leży na łóżku i śpi. Nie dziwie się jeszcze jest wcześnie. Ja siedzę na fotelu z laptopem na kolanach. Przeglądam właśnie fejsa i natrafiłam na fajne zaproszenie. Dokładniej to za 5 dni jest zlot całej mojej klasy z podstawówki. W Gdańsku w mojej starej szkole.
-O ja pierdolę. Muszę tam pojechać.- Mruknęłam szczęśliwa pod nosem.
-Kicia co jest?-Nie zaóważyłam, że James stoi za mną.
-Za 5 dni w Gdańsku jest zlot mojej starej klasy. Muszę tam pojechać.- Spojrzałam na niego.
-To może pogadam z Gustavo i zrobimy sobie wakacje?
-Dobry pomysł. A może ja, ty, dzieci, Elena, Logan, Nina, Carlos, Justine i Kendall pojedziemy do polski za 3 dni. Zostaniemy tam dajmy no to 4 dni i pojedziemy na tydzień do Hiszpanii?
-Mówiłem ci, że jesteś genialna?- Uśmiechnął się mój mąż.
-Tak ale i tak ekstra to słyszeć.- Cmoknęłam go i potwierdziłam swój udział w wydarzeniu. Maslow poinformował wszystkich. Jedzie z nami jeszcze Alexa bo bardzo chce zobaczyć Polskę. Chłopacy zadzwonili do Gustavo, załatwili lot itd. Został wybór sukienki. Dziś cały dzień oglądaliśmy różne filmy. Następnego dnia poszłam z dziewczynami na zakupy. Znalazłam śliczną sukienkę na zlot.
Z tego co wyczytałam będzie on w formie balu na sali gimnastycznej. Chociaż dla 19 osób z ewentualnymi partnerami (ja oczywiście zabieram Jamesa) to i tak dużo miejsca. Kupiłyśmy jeszcze kilka rzeczy na wyjazd i wróciłyśmy do domu. Zapakowałam siebie, Jamesa i bliźniaki do dwóch toreb i położyłam się obok mojego kochanego męża spać. Kocham go całym sercem i całą sobą. Nie wyobrażam sobie życia bez niego....
-------------------------------------------------------------
Jak się podoba? Według mnie wyszło beznadziejne. Przez zakończenie roku szkolnego jestem taka przybita. Prawdopodobnie już nigdy nie zobaczę większości osób z mojej klasy. Z niektórymi wytrzymałam już 7 lat (od podstawówki) i tak nagle mam się z nimi pożegnać, odwrócić się i o nich zapomnieć? O nie. Jak tylko myślę o tym, że muszę się z niektórymi osobami pożegnać to zbiera mi się na płacz. Kończę bo zaraz się tu rozkleję.
Papatki
Nicole;**
poniedziałek, 24 czerwca 2013
czwartek, 20 czerwca 2013
rozdział 85
Hejeczka :) Ja tu zaraz zwarije. Nogi mi odpadną. Od dwóch dni od rana do wieczora jeżdże na wrotkach, a jeszcze dziś na piechtaka w nie wygodnych butach na plaże i s powrotem. Nie ma jak to się kąpać w zimnym morzu -.- Ale za to się jaram bo mam już 24/seven <3
--------------------------------------------------------------------------
**Oczami Niny**
Wstałam rano w nie najlepszym humorze. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni, gdzie urzędowała Justine.
-Hej.- Mruknęłam.
-Siemka. Co taka nie w humorze?- Zaśmiała się blondynka.
-Nie wiem. A co ty taka rozradowana? Brałaś coś?- Mruknęłam z przekąsem.
-Ej nie musisz być taka wredna!- Chyba zirytowałam Justę bo podniosła lekko głos
-Będę mówić co mi się podoba!.- również podniosłam głos.
-Wiesz co? Zachowujesz się jak jakaś wielka diwa!
-Ja przy najmniej nie jestem zapatrzoną w siebie blondynką!
-Przesadziłaś!
-To nie ja wparowałam do naszego życia z buciorami! Gdyby nie ty Kend byłby z Natalką!- Te słowa chyba ją zabolały bo w jej oczach zobaczyłam łzy, których nie chciała wypuścić.- Przepraszam.- Chciałam do niej podejść ale uciekła. Wybiegła z domu.Odwróciłam się i zobaczyłam wszystkich naszych przyjaciół. Nicole pokiwała głową z dezaprobatą i wybiegła za Justine.
**Oczami Justine**
Dobiegłam do parku. Usiadłam na ławce przy fontannie. Łzy leciały mi po policzku. Jak ona mogła tak powiedzieć?! Położyłam rękę na brzuchu, który był już lekko zaokrąglony. Po chwili zobaczyłam Nicole. Usiadła obok mnie.
-Ej Justa.- Przytuliła mnie.- Nie wierz jej. Nie miała racji i mówiła to wszystko w złości.
-Ale powiedziała.Nic nie tłumaczy tego, że ma rację.
-Nie ma! Słuchaj mnie. Mace ze sobą pogadać i się pogodzić!
-Ona ma mnie przeprosić.
-To chodź do domu.- Wstała, podała mi rękę i poszłyśmy w stronę domu po drodze kupując lody na poprawę nastroju :) Weszłyśmy do domu, a Nicole od razy popchnęła mnie w stronę pokoju Niny. Stanęłam przy jej drzwiach. Usłyszałam szloch. Weszłam do środka i zobaczyłam skulona Ninę. Podeszłam do niej i położyłam rękę na jej ramieniu. Podniosła głowę i mocno mnie przytuliła.
-Justine przepraszam. Myliłam się. Mówiłam w złości. Na prawdę tak nie myślę. Przepraszam.
-Nic nie szkodzi. Trochę przesadziłaś ale każdemu się zdarza.
-Na prawdę się tak bardzo nie gniewasz?
-Już w ogóle się nie gniewam. Chodźmy na pizze. Trzeba się rozluźnić :).- Powiedziałam i poszłyśmy na pizze .
**Oczami Nicole**
Po całej akcji jak już dziewczyny się pogodziły poszłam z Jamesem obudzić bliźniaki. Najpierw poszliśmy po Sam. Weszliśmy do jej pokoiku, a mała nie spała.
-Tata.- Powiedziała wyciągając rączki. Mój mąż spojrzał na mnie z mega wyszczerzem. Pocałowałam go w policzek, a on wziął Sam na ręce. Poszliśmy do pokoiku Davida. Też nie spał.
-Mama.- Powiedział wyciągając rączki tak jak przedtem Sam. Wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam. Włożyliśmy je do wózka. Wyszliśmy z domu zabierając Foxa (kubusiem opiekuję się Carlos) i obraliśmy kierunek park. Usiedliśmy na ławce. James objął mnie ramieniem, a ja oparłam o niego swoją głowę. Wózek był bardzo blisko więc bez problemu mogliśmy pilnować bliźniaków. Nie daleko zobaczyłam budkę z lodami. James tam podszedł i po chwili przyniósł nam po dwie gałki lodów. Daliśmy maluchom lekko schłodzone picie. Wzięłam Maslowa Jr XD i posadziłam na ławce obok siebie. Zaczął wywijać jakiś dziwne wygibasy po czym stanął na ławce trzymając się jej oparcia. Siedziałam z rozdziabionymi ustami.
-Eee. Nie wiem jak mam na to zareagować.- Powiedziałam.
-Jak to jak? Cieszyć się.- Powiedział James i podniósł Małego kręcąc nim w kółko. Mocno obydwu przytuliłam. Wzięłam Sam i mocno ją przytuliłam. Po chwili posadziłam ją obok siebie Sekundę później już zrobiła to samo co jej braciszek. Wzięłam ją na ręce i mocno przytuliłam ciesząc się jak głupia. Dołączył do nas James z Davidem. Nawet Fox wskoczył na ławkę z zaczął się przymilać. Po kilku godzinach wróciliśmy do domu. Nasypałam Foxowi i Kubusiowi jedzenia do miseczek, a James posadził bliźniaki na blacie. Nakarmiliśmy je i poszliśmy je wykąpać. Po tym usiedliśmy z nimi w salonie, gdzie siedzieli Logan liżący się z Eleną, Carlos gadający z Kendallem, Nina śmiejąca się z Justine, Dexter, Kevin, Greg i Pete uczący Alexe gramatyki i Foxiu leżący na podłodze obok Kubusia bawiącego się jakąś zabawką. Usiadłam na podłodze i posadziłam obok siebie bliźniaki. James przyniósł kolorowe klocki i uczyliśmy dzieci kolorów. Potrafią już powiedzieć i rozpoznać zielony, czarny, niebieski i czerwony. Potrafią też wskazać swoje ulubione kolory. Sam najbardziej lubi zieleń, a David niebieski. Te dzieci są niesamowite. Tak szybko wszystko łapią.
----------------------------------------------------------------------------
I jak? rozdział trochę wymuszony ale mam nadzieję, że się podoba :)
Papatki
Nicole;**
--------------------------------------------------------------------------
**Oczami Niny**
Wstałam rano w nie najlepszym humorze. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni, gdzie urzędowała Justine.
-Hej.- Mruknęłam.
-Siemka. Co taka nie w humorze?- Zaśmiała się blondynka.
-Nie wiem. A co ty taka rozradowana? Brałaś coś?- Mruknęłam z przekąsem.
-Ej nie musisz być taka wredna!- Chyba zirytowałam Justę bo podniosła lekko głos
-Będę mówić co mi się podoba!.- również podniosłam głos.
-Wiesz co? Zachowujesz się jak jakaś wielka diwa!
-Ja przy najmniej nie jestem zapatrzoną w siebie blondynką!
-Przesadziłaś!
-To nie ja wparowałam do naszego życia z buciorami! Gdyby nie ty Kend byłby z Natalką!- Te słowa chyba ją zabolały bo w jej oczach zobaczyłam łzy, których nie chciała wypuścić.- Przepraszam.- Chciałam do niej podejść ale uciekła. Wybiegła z domu.Odwróciłam się i zobaczyłam wszystkich naszych przyjaciół. Nicole pokiwała głową z dezaprobatą i wybiegła za Justine.
**Oczami Justine**
Dobiegłam do parku. Usiadłam na ławce przy fontannie. Łzy leciały mi po policzku. Jak ona mogła tak powiedzieć?! Położyłam rękę na brzuchu, który był już lekko zaokrąglony. Po chwili zobaczyłam Nicole. Usiadła obok mnie.
-Ej Justa.- Przytuliła mnie.- Nie wierz jej. Nie miała racji i mówiła to wszystko w złości.
-Ale powiedziała.Nic nie tłumaczy tego, że ma rację.
-Nie ma! Słuchaj mnie. Mace ze sobą pogadać i się pogodzić!
-Ona ma mnie przeprosić.
-To chodź do domu.- Wstała, podała mi rękę i poszłyśmy w stronę domu po drodze kupując lody na poprawę nastroju :) Weszłyśmy do domu, a Nicole od razy popchnęła mnie w stronę pokoju Niny. Stanęłam przy jej drzwiach. Usłyszałam szloch. Weszłam do środka i zobaczyłam skulona Ninę. Podeszłam do niej i położyłam rękę na jej ramieniu. Podniosła głowę i mocno mnie przytuliła.
-Justine przepraszam. Myliłam się. Mówiłam w złości. Na prawdę tak nie myślę. Przepraszam.
-Nic nie szkodzi. Trochę przesadziłaś ale każdemu się zdarza.
-Na prawdę się tak bardzo nie gniewasz?
-Już w ogóle się nie gniewam. Chodźmy na pizze. Trzeba się rozluźnić :).- Powiedziałam i poszłyśmy na pizze .
**Oczami Nicole**
Po całej akcji jak już dziewczyny się pogodziły poszłam z Jamesem obudzić bliźniaki. Najpierw poszliśmy po Sam. Weszliśmy do jej pokoiku, a mała nie spała.
-Tata.- Powiedziała wyciągając rączki. Mój mąż spojrzał na mnie z mega wyszczerzem. Pocałowałam go w policzek, a on wziął Sam na ręce. Poszliśmy do pokoiku Davida. Też nie spał.
-Mama.- Powiedział wyciągając rączki tak jak przedtem Sam. Wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam. Włożyliśmy je do wózka. Wyszliśmy z domu zabierając Foxa (kubusiem opiekuję się Carlos) i obraliśmy kierunek park. Usiedliśmy na ławce. James objął mnie ramieniem, a ja oparłam o niego swoją głowę. Wózek był bardzo blisko więc bez problemu mogliśmy pilnować bliźniaków. Nie daleko zobaczyłam budkę z lodami. James tam podszedł i po chwili przyniósł nam po dwie gałki lodów. Daliśmy maluchom lekko schłodzone picie. Wzięłam Maslowa Jr XD i posadziłam na ławce obok siebie. Zaczął wywijać jakiś dziwne wygibasy po czym stanął na ławce trzymając się jej oparcia. Siedziałam z rozdziabionymi ustami.
-Eee. Nie wiem jak mam na to zareagować.- Powiedziałam.
-Jak to jak? Cieszyć się.- Powiedział James i podniósł Małego kręcąc nim w kółko. Mocno obydwu przytuliłam. Wzięłam Sam i mocno ją przytuliłam. Po chwili posadziłam ją obok siebie Sekundę później już zrobiła to samo co jej braciszek. Wzięłam ją na ręce i mocno przytuliłam ciesząc się jak głupia. Dołączył do nas James z Davidem. Nawet Fox wskoczył na ławkę z zaczął się przymilać. Po kilku godzinach wróciliśmy do domu. Nasypałam Foxowi i Kubusiowi jedzenia do miseczek, a James posadził bliźniaki na blacie. Nakarmiliśmy je i poszliśmy je wykąpać. Po tym usiedliśmy z nimi w salonie, gdzie siedzieli Logan liżący się z Eleną, Carlos gadający z Kendallem, Nina śmiejąca się z Justine, Dexter, Kevin, Greg i Pete uczący Alexe gramatyki i Foxiu leżący na podłodze obok Kubusia bawiącego się jakąś zabawką. Usiadłam na podłodze i posadziłam obok siebie bliźniaki. James przyniósł kolorowe klocki i uczyliśmy dzieci kolorów. Potrafią już powiedzieć i rozpoznać zielony, czarny, niebieski i czerwony. Potrafią też wskazać swoje ulubione kolory. Sam najbardziej lubi zieleń, a David niebieski. Te dzieci są niesamowite. Tak szybko wszystko łapią.
----------------------------------------------------------------------------
I jak? rozdział trochę wymuszony ale mam nadzieję, że się podoba :)
Papatki
Nicole;**
poniedziałek, 17 czerwca 2013
rozdział 84
No więc... Widzę, że jest coraz mniej komentarzy. Nie dawno dobijałam chociaż do tych 5 pod rozdziałem, a teraz ledwo 3 i to jeszcze w ciągu prawie tygodnia -.- Naprawdę tak źle pisze? No nic. Zapraszam na nowy rozdział.
----------------------------------------------------------------------------------------
Wzięłam bliźniaki i poszłam do góry. Położyłam je na łóżku i usiadłam na parapecie. Jak ja mu to powiem? "Hej kochanie twoje dzieci, które tak kochasz zostały medium bo nie chciałam umrzeć"?!?!?! Tak się nie da. Spojrzałam na maluchy. Niczym się nie przejmowały. Po prostu leżały i się cieszyły. Jak każdy niemowlak. Siedzialam tak kilka godzin. W tym czasie dzieci zasnęły. Tykanie zegara... Oczekiwanie... Wybiła 19. Po 10 minutach do pokoju wpadł zmartwiony James.
-Kicia co się stało? Wszyscy są na dole strasznie dziwni, a jak się coś pytam to każą mi pogadać z tobą.- Powiedział i usiadł obok. Chciał mnie pocałować ale go lekko odepchnęłam.-Ej kicia co jest?
-Zrozumiem jak po tym co powiem mnie znienawidzisz.-Szepnęłam i zebrałam się w sobie. Opowiedziałam mu wszystko po kolei. Z każdym słowem miał co raz większe oczy. Gdy skończyłam spuściłam głowę i czekałam aż James zacznie wrzeszczeć. Zamiast tego usłyszałam pytanie.
-Czemu nie powiedziałaś, że jesteś medium?
-Bo TO już minęło. Zawsze mija 10 lat po zostaniu medium. Tylko w wyjątkowych sytuacjach to wraca. Zazwyczaj na chwilę.
-Co będzie teraz z dziećmi?
-Będą czasem słyszały różne głosy. Prawdopodobnie nie będą zwracały na to uwagi. Za 3 lata zaczną wiedzieć duchy jako zwykłych ludzi. Będą mogły z nimi rozmawiać i im pomagać. Jak ukończą 10 lat wszystko zniknie. Jeżeli jakiś duch będzie chciał pomocy akurat od nich. Moce wrócą. Ma ułamek sekundy ale wrócą. Tylko dorosłe medium może przejść na druga stronę więc nic im się nie stanie. Duchy też im nic nie zrobią. Przepraszam. To wszystko przeze mnie. Powinnam pójść z tym duchem. Blizniaki nie bylyby medium.
-Ej kicia. Nie obwiniaj się. To nie twoja wina. Nie wiedziałaś, że może się coś takiego stać. Pamiętaj. Ja cię kocham nad życie. Nie pozwoliłbym żeby ktoś zrobił coś złego tobie, tym bardziej żebyś sama sobie coś zrobiła. Bliźniaki są bezpieczne. Z tego co rozumiem nic im nie grozi. To jest najważniejsze.- Mój mąż mnie przytulił co z chęcią odwzajemniłam.- Czy teraz mogę cię pocałować na przywitanie?- Zaśmiał się, a ja nic nie odpowiadając wpilam się w jego usta.
-Kocham cię.- Powiedziałam.
-Też cię kocham.- Odpowiedział i mocno mnie przytulił. Po chwili zeszliśmy na dół po coś do picia.
-Jesteście źli?- Zapytałam wchodząc do salonu, gdzie była cała reszta.
-Nie.- Odpowiedział Dexter.- No może troszkę bo zostawiłaś nas samych z tym bałaganem.- Zaśmiał się po chwili.
-Już myślałam, że jesteście źli za tą całą akcję.
-No co ty? To nie była twoja wina.- Zaśmiała się Nina i mnie przytuliła. Poszłam do kuchni, gdzie był Maslow i sięgnęłam do lodówki po truskawki.
-A ty nie chciałaś pić?- Zapytał widząc jak odrywam ogonki od truskawek.
-Taaak.- Powiedziałam z chytrym uśmiechem. Chłopak usiadł na krześle i obserwował co robie. Po chwili stały przed nami gotowe koktajle truskawkowe.
-WOW.- Powiedział James i upił łyka.- To jest boskie.- Powiedział i wypił całe. To samo zrobiłam ze swoim napojem i poszliśmy do góry. Położyliśmy się obok bliźniaków i patrzyliśmy jak spokojnie śpią.
-One są piękne.- Szepnął Maslow i złapał mnie za rękę.Po chwili namiętnie mnie pocałował. Jego ręka zaczęła zjeżdżać na moje plecy.
-James. Bliźniaki.- Powiedziałam odrywając się lekko od niego.
-Wybacz. Poniosło mnie.- Chłopak położył głowę na moim brzuchu. Naglę na łózko wskoczyły dwie dość spore kulki.
-Kubuś i Foxiu.- Zaśmiałam się i przytuliłam zwierzaki. Położyły się obok nas i zaczęły lizać dzieci co śmiesznie wyglądało.
-Hej.- Do środka weszła Elena.
-Hej dopiero się obudziłaś?- Zaśmiał się James.
-To nie jest śmieszne. Jest 20, a ja dopiero wstałam i jeszcze bym pospała. Daj mi bliźniaki. Zaniosę je do pokoi bo się nudzę.- Powiedziała i wzięła dzieci po czym wyszła z pokoju.
-No to ten.- Powiedział James i zbliżył się do mnie na bardzo niebezpieczną odległość.
-Tak. Teraz ten to no.- Zaśmiałam się, a on wpił się w moje usta. Fox i Kubuś zeszli na ziemie do swoich ,,łóżeczek", a my robiliśmy ten teges............... XD
----------------------------------------------------------------------
Haha. Justine ten ostatni fragment ze specjalną dedykacją dla ciebie XD Mam nadzieję, że się wam spodobało i dacie jakieś komy :)
Papatki
Nicole;**
----------------------------------------------------------------------------------------
Wzięłam bliźniaki i poszłam do góry. Położyłam je na łóżku i usiadłam na parapecie. Jak ja mu to powiem? "Hej kochanie twoje dzieci, które tak kochasz zostały medium bo nie chciałam umrzeć"?!?!?! Tak się nie da. Spojrzałam na maluchy. Niczym się nie przejmowały. Po prostu leżały i się cieszyły. Jak każdy niemowlak. Siedzialam tak kilka godzin. W tym czasie dzieci zasnęły. Tykanie zegara... Oczekiwanie... Wybiła 19. Po 10 minutach do pokoju wpadł zmartwiony James.
-Kicia co się stało? Wszyscy są na dole strasznie dziwni, a jak się coś pytam to każą mi pogadać z tobą.- Powiedział i usiadł obok. Chciał mnie pocałować ale go lekko odepchnęłam.-Ej kicia co jest?
-Zrozumiem jak po tym co powiem mnie znienawidzisz.-Szepnęłam i zebrałam się w sobie. Opowiedziałam mu wszystko po kolei. Z każdym słowem miał co raz większe oczy. Gdy skończyłam spuściłam głowę i czekałam aż James zacznie wrzeszczeć. Zamiast tego usłyszałam pytanie.
-Czemu nie powiedziałaś, że jesteś medium?
-Bo TO już minęło. Zawsze mija 10 lat po zostaniu medium. Tylko w wyjątkowych sytuacjach to wraca. Zazwyczaj na chwilę.
-Co będzie teraz z dziećmi?
-Będą czasem słyszały różne głosy. Prawdopodobnie nie będą zwracały na to uwagi. Za 3 lata zaczną wiedzieć duchy jako zwykłych ludzi. Będą mogły z nimi rozmawiać i im pomagać. Jak ukończą 10 lat wszystko zniknie. Jeżeli jakiś duch będzie chciał pomocy akurat od nich. Moce wrócą. Ma ułamek sekundy ale wrócą. Tylko dorosłe medium może przejść na druga stronę więc nic im się nie stanie. Duchy też im nic nie zrobią. Przepraszam. To wszystko przeze mnie. Powinnam pójść z tym duchem. Blizniaki nie bylyby medium.
-Ej kicia. Nie obwiniaj się. To nie twoja wina. Nie wiedziałaś, że może się coś takiego stać. Pamiętaj. Ja cię kocham nad życie. Nie pozwoliłbym żeby ktoś zrobił coś złego tobie, tym bardziej żebyś sama sobie coś zrobiła. Bliźniaki są bezpieczne. Z tego co rozumiem nic im nie grozi. To jest najważniejsze.- Mój mąż mnie przytulił co z chęcią odwzajemniłam.- Czy teraz mogę cię pocałować na przywitanie?- Zaśmiał się, a ja nic nie odpowiadając wpilam się w jego usta.
-Kocham cię.- Powiedziałam.
-Też cię kocham.- Odpowiedział i mocno mnie przytulił. Po chwili zeszliśmy na dół po coś do picia.
-Jesteście źli?- Zapytałam wchodząc do salonu, gdzie była cała reszta.
-Nie.- Odpowiedział Dexter.- No może troszkę bo zostawiłaś nas samych z tym bałaganem.- Zaśmiał się po chwili.
-Już myślałam, że jesteście źli za tą całą akcję.
-No co ty? To nie była twoja wina.- Zaśmiała się Nina i mnie przytuliła. Poszłam do kuchni, gdzie był Maslow i sięgnęłam do lodówki po truskawki.
-A ty nie chciałaś pić?- Zapytał widząc jak odrywam ogonki od truskawek.
-Taaak.- Powiedziałam z chytrym uśmiechem. Chłopak usiadł na krześle i obserwował co robie. Po chwili stały przed nami gotowe koktajle truskawkowe.
-WOW.- Powiedział James i upił łyka.- To jest boskie.- Powiedział i wypił całe. To samo zrobiłam ze swoim napojem i poszliśmy do góry. Położyliśmy się obok bliźniaków i patrzyliśmy jak spokojnie śpią.
-One są piękne.- Szepnął Maslow i złapał mnie za rękę.Po chwili namiętnie mnie pocałował. Jego ręka zaczęła zjeżdżać na moje plecy.
-James. Bliźniaki.- Powiedziałam odrywając się lekko od niego.
-Wybacz. Poniosło mnie.- Chłopak położył głowę na moim brzuchu. Naglę na łózko wskoczyły dwie dość spore kulki.
-Kubuś i Foxiu.- Zaśmiałam się i przytuliłam zwierzaki. Położyły się obok nas i zaczęły lizać dzieci co śmiesznie wyglądało.
-Hej.- Do środka weszła Elena.
-Hej dopiero się obudziłaś?- Zaśmiał się James.
-To nie jest śmieszne. Jest 20, a ja dopiero wstałam i jeszcze bym pospała. Daj mi bliźniaki. Zaniosę je do pokoi bo się nudzę.- Powiedziała i wzięła dzieci po czym wyszła z pokoju.
-No to ten.- Powiedział James i zbliżył się do mnie na bardzo niebezpieczną odległość.
-Tak. Teraz ten to no.- Zaśmiałam się, a on wpił się w moje usta. Fox i Kubuś zeszli na ziemie do swoich ,,łóżeczek", a my robiliśmy ten teges............... XD
----------------------------------------------------------------------
Haha. Justine ten ostatni fragment ze specjalną dedykacją dla ciebie XD Mam nadzieję, że się wam spodobało i dacie jakieś komy :)
Papatki
Nicole;**
piątek, 14 czerwca 2013
Rozdział 83
Haha. No więc cały czas na fejsie ludzie pisali, że pada itp. więc wykrakali. Od rana jest u mnie zła pogoda i ogółem masakra. A było tak słonecznie. Teraz zobaczcie jak taka pogoda wpływa na to co pisze XD
---------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się rano z bólem głowy. Jamesa nie było. No tak. Co drugi dzień zostaje w domu. W pozostałe dni jeździ do studia. Wygrzebałam się z łóżka. Wyjrzałam przez okno. Pada deszcz. Nic dziwnego, że mam taki podły humor. Podeszłam do szafy. Wyjęłam szare dżinsy i fioletową bluzę Jamesa. Zaciągnęłam się zapachem męskich perfum, którymi pachniała. Poszłam się przebrać. Zeszłam na dół. Poszłam do pokoju Davida. Spał. Nie ma sensu go budzić w taką pogodę. Poszłam do Sam. To samo. Mała spała jak aniołek. Poszłam do kuchni gdzie był Dex i alexa. Dostałam kilka pysznych kanapek na śniadanie i poszłam do salonu. Zjadłam tabletki na ból głowy i położyłam się na kanapie. Po chwili zgasło światło. Błysk... Grzmot... Płacz... Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do pokoju Sam. Płakała... Pewnie burza ją obudziła. Wzięłam ją na ręce i poszłam do pokoju Davida. Zawołałam Nine.
-Tak?- Dziewczyna pojawiła się w progu pomieszczenia.
-Możesz mi z nimi pomóc? Boją się burzy.- Powiedziałam.
-Jasne. Daj mi Sam.- Wzięła ode mnie małą i wyszła z pokoju. Chwyciłam Davida i przytuliłam do siebie. Poszłam z Niną do salonu. Położyłyśmy dzieci na kanapie i walnęłyśmy się po ich obu stronach. Kolejny błysk. grzmot. Fala płaczu. Światło. Zobaczyłam Dexa i Alexe w świetle świeczek, które przynieśli. Postawili je na stole. Dex usiadł na fotelu. Alexa na jego kolanach.
-Boję się burzy.- Szepnęła i wtuliła się mocniej w swojego tatę.
-Spokojnie. Jestem tu.- Głaskał ją po włosach.
Błysk... Grzmot... Tym razem bliżej... Płacz... Wzdrygnęłam się. Przytuliłam dzieci. Powoli się uspokajały. Samotna żarówka migająca powoli... Trzask.... Huk... Trzy postacie... Ulga... To tylko Noodles, Greg i Pete. Usiedli na kanapie. Błysk... Grzmot... Jeszcze bliżej.... Płacz... Co chwilę w kółko... Pisk... Strach... Grad... Ciemność.... Duch... Krzyk Alexy... Kolejny błysk... Większa fala deszczu.... Dźwięk tłuczonego wazonu...
-Alexa!!!- Krzyknął Dexter, gdy jego córka ciągnięta przez ducha wchodziła w tajemniczą ciemność.
-Zostaw ją!!!- Krzyknął jakiś damski głos. Justine... Chciała podejść do Alexy. Jakaś dziwna siła odepchnęła ją pod ścianę. Zwinęła się w kłębek. Nie poroniła. Szlochała. Zerwałam się z kanapy.
-Czego chcesz?- Zapytałam jakimś innym głosem. Nie mogłam się kontrolować. Powoli podchodziłam do ducha.
-Chcę przejść.- Odezwał się głos. Alexa upadła... Podniosła się.... Podbiegła do Dextera....
-Jesteś medium.- Ponownie odezwał się głos.- Musisz mi pomóc się tam dostać.
-Jak?
-Musisz iść ze mną na drugą stronę...
Zamarłam... Strach.... Kolejny błysk... Niemal od razu grzmot...
-Nie.- Wydusiłam z trudem. Upadłam... Duch się rozpłyną.... Ciemność zniknęła.... Płacz... Szok.... Dziwne zmęczenie... Słońce... Chmury odeszły... Deszcz ustał.... Tęcza.... Alexa w ramionach Dextera.... Noodles obok bliźniaków.... Greg nieprzytomny.... Pete uspokajający Ninę... JUSTINE.....
Podbiegłam do niej.
-Nic ci nie jest?- Zapytałam.
-Nie tylko mi duszno.
-Z dzieckiem okej?
-Czuję, że tak. Wszystko jest dobrze. Jestem tylko trochę roztrzęsiona. W końcu właśnie RZUCIŁ MNĄ DUCH!!!!
-Połóż się lepiej.- Powiedziałam, a ona położyła się na kanapie obok bliźniaków. Spojrzałam na nie. Gwiazdka.... Obydwoje miało po malutkiej gwiazdce na karku. Rozejrzałam się... Na ścianie widniał wielki napis zrobiony krwią.. ,,One też będą medium". Nie! Nie mogą być. To jest najgorsza kara jaka może spotkać człowieka.... Nie można się od tego uwolnić. Jak zareaguje na to wszystko James???
--------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec. I jak się podobało? Wiem, że krótkie. Pisałam to w szkolę i jakoś naszła mnie wena na takie coś więc jest :) Czekam na wasze komentarze :)
Papatki
Nicole;**
---------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się rano z bólem głowy. Jamesa nie było. No tak. Co drugi dzień zostaje w domu. W pozostałe dni jeździ do studia. Wygrzebałam się z łóżka. Wyjrzałam przez okno. Pada deszcz. Nic dziwnego, że mam taki podły humor. Podeszłam do szafy. Wyjęłam szare dżinsy i fioletową bluzę Jamesa. Zaciągnęłam się zapachem męskich perfum, którymi pachniała. Poszłam się przebrać. Zeszłam na dół. Poszłam do pokoju Davida. Spał. Nie ma sensu go budzić w taką pogodę. Poszłam do Sam. To samo. Mała spała jak aniołek. Poszłam do kuchni gdzie był Dex i alexa. Dostałam kilka pysznych kanapek na śniadanie i poszłam do salonu. Zjadłam tabletki na ból głowy i położyłam się na kanapie. Po chwili zgasło światło. Błysk... Grzmot... Płacz... Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do pokoju Sam. Płakała... Pewnie burza ją obudziła. Wzięłam ją na ręce i poszłam do pokoju Davida. Zawołałam Nine.
-Tak?- Dziewczyna pojawiła się w progu pomieszczenia.
-Możesz mi z nimi pomóc? Boją się burzy.- Powiedziałam.
-Jasne. Daj mi Sam.- Wzięła ode mnie małą i wyszła z pokoju. Chwyciłam Davida i przytuliłam do siebie. Poszłam z Niną do salonu. Położyłyśmy dzieci na kanapie i walnęłyśmy się po ich obu stronach. Kolejny błysk. grzmot. Fala płaczu. Światło. Zobaczyłam Dexa i Alexe w świetle świeczek, które przynieśli. Postawili je na stole. Dex usiadł na fotelu. Alexa na jego kolanach.
-Boję się burzy.- Szepnęła i wtuliła się mocniej w swojego tatę.
-Spokojnie. Jestem tu.- Głaskał ją po włosach.
Błysk... Grzmot... Tym razem bliżej... Płacz... Wzdrygnęłam się. Przytuliłam dzieci. Powoli się uspokajały. Samotna żarówka migająca powoli... Trzask.... Huk... Trzy postacie... Ulga... To tylko Noodles, Greg i Pete. Usiedli na kanapie. Błysk... Grzmot... Jeszcze bliżej.... Płacz... Co chwilę w kółko... Pisk... Strach... Grad... Ciemność.... Duch... Krzyk Alexy... Kolejny błysk... Większa fala deszczu.... Dźwięk tłuczonego wazonu...
-Alexa!!!- Krzyknął Dexter, gdy jego córka ciągnięta przez ducha wchodziła w tajemniczą ciemność.
-Zostaw ją!!!- Krzyknął jakiś damski głos. Justine... Chciała podejść do Alexy. Jakaś dziwna siła odepchnęła ją pod ścianę. Zwinęła się w kłębek. Nie poroniła. Szlochała. Zerwałam się z kanapy.
-Czego chcesz?- Zapytałam jakimś innym głosem. Nie mogłam się kontrolować. Powoli podchodziłam do ducha.
-Chcę przejść.- Odezwał się głos. Alexa upadła... Podniosła się.... Podbiegła do Dextera....
-Jesteś medium.- Ponownie odezwał się głos.- Musisz mi pomóc się tam dostać.
-Jak?
-Musisz iść ze mną na drugą stronę...
Zamarłam... Strach.... Kolejny błysk... Niemal od razu grzmot...
-Nie.- Wydusiłam z trudem. Upadłam... Duch się rozpłyną.... Ciemność zniknęła.... Płacz... Szok.... Dziwne zmęczenie... Słońce... Chmury odeszły... Deszcz ustał.... Tęcza.... Alexa w ramionach Dextera.... Noodles obok bliźniaków.... Greg nieprzytomny.... Pete uspokajający Ninę... JUSTINE.....
Podbiegłam do niej.
-Nic ci nie jest?- Zapytałam.
-Nie tylko mi duszno.
-Z dzieckiem okej?
-Czuję, że tak. Wszystko jest dobrze. Jestem tylko trochę roztrzęsiona. W końcu właśnie RZUCIŁ MNĄ DUCH!!!!
-Połóż się lepiej.- Powiedziałam, a ona położyła się na kanapie obok bliźniaków. Spojrzałam na nie. Gwiazdka.... Obydwoje miało po malutkiej gwiazdce na karku. Rozejrzałam się... Na ścianie widniał wielki napis zrobiony krwią.. ,,One też będą medium". Nie! Nie mogą być. To jest najgorsza kara jaka może spotkać człowieka.... Nie można się od tego uwolnić. Jak zareaguje na to wszystko James???
--------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec. I jak się podobało? Wiem, że krótkie. Pisałam to w szkolę i jakoś naszła mnie wena na takie coś więc jest :) Czekam na wasze komentarze :)
Papatki
Nicole;**
wtorek, 11 czerwca 2013
Rozdział 82
Rozdział wymuszony przez Justine, więc nie gniewać się jak nie wyjdzie....
-------------------------------------------------------
Rano obudziłam się z mega wyszczerzem na twarzy. Wstałam z łóżka, ubrałam się, umyłam, uczesałam, umalowałam itp. W końcu gotowa w bordowej bluzce z dekoltem i w spodenkach zaczęłam budzić Jamesa. Podniósł jedną powiekę i opadł z powrotem na łóżko
-Ja nie chce jeszcze do nieba.- Mruknął do poduszki.
-Na pewno?- Mruknęłam mu zmysłowo do ucha.
-No może się skuszę.- W końcu wstał i mnie namiętnie pocałował. Po tym jak się ubrał zeszliśmy objęci na dół. Od razu poszliśmy do pokoju bliźniaków. James poszedł po Davida, a ja zajrzałam do Sam. Nie spała. Wzięłam ją na ręce i poszłam do kuchni, gdzie już siedzieli moi dwaj Maslowowie. Pocałowałam jednego i drugiego w policzek i stanęłam przy blacie w celu nakarmienia małej z butelki. Po chwili do kuchni weszła roześmiana Nina.
-Hej co ci jest, że ty taka szczęśliwa?- Zapytałam
-Wczoraj jak poszliście spać.-Specjalnie poruszała znacząco brwiami.-To Kendall zabrał Juste do ich pokoju, a później Los zabrał mnie do naszego.- Tutaj aż odpłynęła. Dosłownie. Zjechała powoli po ścianie i zaczęła coś mamrotać pod nosem.
-Właśnie Carlos mi wysłał sms czy jeżeli spał z Niną jak ona jest w ciąży to czy Nina może mieć teraz bliźniaki XD- Zaśmiał się James po czym nakarmił Davida.- Ej wiesz jaki jest kolejny plus, że mogę zostać tu z tobą?
-Jaki?
-Że oni tam harują, a ja spędzam czas z moją kochaną rodzinką.- Wstał i objął mnie ramieniem. Poszliśmy do salonu gdzie puściłam piosenkę Bad Habbit siedzieliśmy przytuleni, a bliźniaki raczkowały wokół kanapy tak jakby jedno chciało złapać drugie. Po chwili Sami podraczkowała pod głośniki i kiwała się do piosenki. Co śmiesznie wyglądało bo piosenka jest bardzo szybka i mało rytmiczna. Po chwili przełączyłam na Self Esteem. Teraz i David siedział przy głośnikach.
-To będą na stówę punki.- Zaśmiałam się. Do domu wpadł Dexter i od razu pobiegł do kuchni.
-Wiedzę, że mnie słuchają.- Rozbawiony wskazał na bliźniaki.
-Haha. Tak.- Powiedziałam, a on wziął dzieciaki na ręce siadając obok nas
-Może na żywo też się spodoba.- Zaśmiał się i zaczął śpiewać tekst piosenki. Bliźniaki się uśmiechały.
-Taa. Będą wyjątkowe. James mocniej mnie objął i pocałował w czoło.
-Dobra oddaje dzieciaki bo zaraz śniadanie się przypali.- Poszedł s powrotem do kuchni, a przez drwi wejściowe weszli Pete, Greg i Noodles.
-Hej.- Usiedli obok nas, a Pete podszedł do głośników. i szafy z płytami. Po chwili włączył płytę conspiracy of one z utworem original prankster, który jest mega beczny :). Cały czas się wygłupialiśmy. W końcu skończyło się tak, że skończyliśmy w basenie. Bliźniaki czworaczkowały po trawie. Teraz jak bez problemu czworaczkują to łatwo je zgubić, więc pływam z Jamesem przy krawędzi basenu i je obserwujemy. Oczywiście zespół Offa nie chciał wejść do wody ale Nina i Justa się przyłączyły. W południe Dexter zrobił wszystkim desery lodowe. Po ich zjedzeniu nałożyłam bliźniakom czapeczki bo słońce zaczęło mocno grzać. Do tego dałam im lekko schłodzone mleko. Reszta dnia minęła spokojnie. Wieczorem wrócili chłopacy i znowu zrobiliśmy ognisko. Justine wzięła kamerkę i nas filmowała.
-Ludzie, ludzie kolejne ognisko w naszym dziwnym gronie mówiła do kamerki, którą po chwili zwróciła na mnie.
-Jak widać mama Sam i Davida szybko doszła do siebie po porodzie. Już się z Jamesem liże.- Zaśmiała się, a ja odsunęłam od siebie kamerkę zasłaniając jej obiektyw i wróciłam do ust swojego męża.
-Zagraj.... nie wiem co.- Powiedziałam po 10 minutach gdy Dexter przyniósł gitarę.
-Ba... Bad Ha.. Habit.- Powiedział słodki, melodyjny głosik, który seplenił i się jąkał. Głos należał do SAM
-Powiedz, że do nagrałaś.- Powiedziałam do Justy, która stała z szeroko otwartymi oczami i ustami. Pokiwała głową na tak, a Maslow wstał i zaczął skakać i wrzeszczał.
-Moja córcia powiedziała swoje pierwsze słowa.- Wziął ją na ręce, a ja podniosłam Davida. Chłopiec spojrzał na Dexa i wydukał:
-Sielf Eśtim.- Otworzyłam szerzej oczy i go mocno przytuliłam. James usiadł obok mnie i objął mnie i Davida ręką.
-Tak to będą wyjątkowe dzieci.- Powiedzieliśmy równo i się zaśmialiśmy. Wieczór minął miło i wesoło. Później położyliśmy bliźniaki spać i ja z Jamesem poszliśmy na górę z wiadomym celem :)
-----------------------------------------------------------------------
Haha. I tak jest jak się na mnie rozdział wymusi. Zaczynam pisać o czymś co nie ma prawa się wydarzyć XD Mam nadzieję, że się podoba :)
Papatki
Nicole;**
-------------------------------------------------------
Rano obudziłam się z mega wyszczerzem na twarzy. Wstałam z łóżka, ubrałam się, umyłam, uczesałam, umalowałam itp. W końcu gotowa w bordowej bluzce z dekoltem i w spodenkach zaczęłam budzić Jamesa. Podniósł jedną powiekę i opadł z powrotem na łóżko
-Ja nie chce jeszcze do nieba.- Mruknął do poduszki.
-Na pewno?- Mruknęłam mu zmysłowo do ucha.
-No może się skuszę.- W końcu wstał i mnie namiętnie pocałował. Po tym jak się ubrał zeszliśmy objęci na dół. Od razu poszliśmy do pokoju bliźniaków. James poszedł po Davida, a ja zajrzałam do Sam. Nie spała. Wzięłam ją na ręce i poszłam do kuchni, gdzie już siedzieli moi dwaj Maslowowie. Pocałowałam jednego i drugiego w policzek i stanęłam przy blacie w celu nakarmienia małej z butelki. Po chwili do kuchni weszła roześmiana Nina.
-Hej co ci jest, że ty taka szczęśliwa?- Zapytałam
-Wczoraj jak poszliście spać.-Specjalnie poruszała znacząco brwiami.-To Kendall zabrał Juste do ich pokoju, a później Los zabrał mnie do naszego.- Tutaj aż odpłynęła. Dosłownie. Zjechała powoli po ścianie i zaczęła coś mamrotać pod nosem.
-Właśnie Carlos mi wysłał sms czy jeżeli spał z Niną jak ona jest w ciąży to czy Nina może mieć teraz bliźniaki XD- Zaśmiał się James po czym nakarmił Davida.- Ej wiesz jaki jest kolejny plus, że mogę zostać tu z tobą?
-Jaki?
-Że oni tam harują, a ja spędzam czas z moją kochaną rodzinką.- Wstał i objął mnie ramieniem. Poszliśmy do salonu gdzie puściłam piosenkę Bad Habbit siedzieliśmy przytuleni, a bliźniaki raczkowały wokół kanapy tak jakby jedno chciało złapać drugie. Po chwili Sami podraczkowała pod głośniki i kiwała się do piosenki. Co śmiesznie wyglądało bo piosenka jest bardzo szybka i mało rytmiczna. Po chwili przełączyłam na Self Esteem. Teraz i David siedział przy głośnikach.
-To będą na stówę punki.- Zaśmiałam się. Do domu wpadł Dexter i od razu pobiegł do kuchni.
-Wiedzę, że mnie słuchają.- Rozbawiony wskazał na bliźniaki.
-Haha. Tak.- Powiedziałam, a on wziął dzieciaki na ręce siadając obok nas
-Może na żywo też się spodoba.- Zaśmiał się i zaczął śpiewać tekst piosenki. Bliźniaki się uśmiechały.
-Taa. Będą wyjątkowe. James mocniej mnie objął i pocałował w czoło.
-Dobra oddaje dzieciaki bo zaraz śniadanie się przypali.- Poszedł s powrotem do kuchni, a przez drwi wejściowe weszli Pete, Greg i Noodles.
-Hej.- Usiedli obok nas, a Pete podszedł do głośników. i szafy z płytami. Po chwili włączył płytę conspiracy of one z utworem original prankster, który jest mega beczny :). Cały czas się wygłupialiśmy. W końcu skończyło się tak, że skończyliśmy w basenie. Bliźniaki czworaczkowały po trawie. Teraz jak bez problemu czworaczkują to łatwo je zgubić, więc pływam z Jamesem przy krawędzi basenu i je obserwujemy. Oczywiście zespół Offa nie chciał wejść do wody ale Nina i Justa się przyłączyły. W południe Dexter zrobił wszystkim desery lodowe. Po ich zjedzeniu nałożyłam bliźniakom czapeczki bo słońce zaczęło mocno grzać. Do tego dałam im lekko schłodzone mleko. Reszta dnia minęła spokojnie. Wieczorem wrócili chłopacy i znowu zrobiliśmy ognisko. Justine wzięła kamerkę i nas filmowała.
-Ludzie, ludzie kolejne ognisko w naszym dziwnym gronie mówiła do kamerki, którą po chwili zwróciła na mnie.
-Jak widać mama Sam i Davida szybko doszła do siebie po porodzie. Już się z Jamesem liże.- Zaśmiała się, a ja odsunęłam od siebie kamerkę zasłaniając jej obiektyw i wróciłam do ust swojego męża.
-Zagraj.... nie wiem co.- Powiedziałam po 10 minutach gdy Dexter przyniósł gitarę.
-Ba... Bad Ha.. Habit.- Powiedział słodki, melodyjny głosik, który seplenił i się jąkał. Głos należał do SAM
-Powiedz, że do nagrałaś.- Powiedziałam do Justy, która stała z szeroko otwartymi oczami i ustami. Pokiwała głową na tak, a Maslow wstał i zaczął skakać i wrzeszczał.
-Moja córcia powiedziała swoje pierwsze słowa.- Wziął ją na ręce, a ja podniosłam Davida. Chłopiec spojrzał na Dexa i wydukał:
-Sielf Eśtim.- Otworzyłam szerzej oczy i go mocno przytuliłam. James usiadł obok mnie i objął mnie i Davida ręką.
-Tak to będą wyjątkowe dzieci.- Powiedzieliśmy równo i się zaśmialiśmy. Wieczór minął miło i wesoło. Później położyliśmy bliźniaki spać i ja z Jamesem poszliśmy na górę z wiadomym celem :)
-----------------------------------------------------------------------
Haha. I tak jest jak się na mnie rozdział wymusi. Zaczynam pisać o czymś co nie ma prawa się wydarzyć XD Mam nadzieję, że się podoba :)
Papatki
Nicole;**
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Rozdział 81
Hej. Zanim napisze mega głupi rozdział to posłuchajcie:
Otóż miałam taki mega krótki sen, z którego zrobiłam na prawdę krótką jednorazówkę. Do snu dodałam początek i końcówkę, a reszta to wszystko co mi się śniło :)
-----------------------------------------------------------------------
Mam na imię Kathy i mam 22 lata. Jestem rusherką i mieszkam w LA. Nikt nie wie, że uwielbiam BTR zwłaszcza, że mieszkam drzwi obok nich... Tak jestem rusherką, która spełniła swoje marzenia i zna BTR. Są wspaniali. Naprawdę mili i słodcy. Teraz siedzę i czekam aż mój ulubieniec po mnie przyjdzie. Mamy iść do kina. Włączyłam płytę elevate i zaczęłam bazgrać w zeszycie. Narysowałam logo BTR z fajnymi wzorkami w środku i wszystko umieściłam w szybko namalowanym serduszku co dało całemu obrazkowi fajny charakter. Gdy skończyłam rysować na następnej stronie zapisałam coś w rodzaju pamiętnika. Napisałam kim jestem, o mojej miłości do Big Time Rush i tak dalej. W pewnym momencie zachciało mi się pić. Poszłam do kuchni ale, że nic nie znalazłam przeszłam się do sklepu. Gdy wróciłam drzwi były otwrte. Weszłam powoli do środka i zobaczyłam Jamesa oglądającego mój zeszyt.
-Zostaw to.- Wyrwałam mu mój zeszyt i zamknęłam się w pokoju. Jak on mógł? Dobra nie powinnam zostawiać zeszytu otwartego wiedząc, że ON ma po mnie przyjść ale nie powinien tego czytać. Teraz wie, że jestem Rusherką...
-Ej Kathy.- Chłopak pukał w drzwi od mojego pokoju.- Przepraszam, że to czytałem. Nie powinienem.... Ty na serio jesteś Rusherką?
-Ta i co z tego?- Odpowiedziałam oschle przez zamknięte drzwi.
-To, że nie wiedziałem i to, że jesteś najładniejszą Rusherką jaką znam.- Poczułam w jego głosie, że się uśmiecha.
-Na prawdę?
-Na prawdę. Otwórz.- Poprosił, a ja po chwili wachania otworzyłam drzwi. Chłopak wszedł do mojego pokoju, do którego nigdy żadnego z nich nie wpuszczałam.- WOW. Jesteś mega rusherką.- Powiedział widząc plakaty z nim i chłopakami na moich ścianach.
-I co? Teraz się będziesz nabijać bo twoja sąsiadka jest twoją fanką? Daruj sobie.- Spuściłam głowę.
-Ej mała. Wcale nie. Ciesze się, że jesteś moją fanką i jeżeli tego chcesz to nikomu nie powiem. A teraz chodźmy do tego kina bo spóźnimy się na film.- Zaśmiał się chłopak i chwycił mnie za rękę.
-Czyli fakt, że jestem twoją fanką nic między nami nie zmienia?
-Zmienia ale co dokładnie zobaczysz na filmie.- Chłopak uśmiechnął się cwanie i ruszył w stronę wyjścia ciągnąc mnie za sobą. Kiedy byliśmy już na miejscu chłopak kupił bilety, popcorn i cole (o dziwo jedną dużą z dwiema słomkami). Usiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy aż film się zacznie.
-Too powiesz co się po między nami niby ma zmienić?
-W odpowiednim momencie mała.- Zaśmiał się chłopak i dalej siedzieliśmy już cicho, gdyż film się zaczął. Mieliśmy iść na horror, a James kupił bilety na komedie romantyczną. Para pracuje w jednej firmie ale się nie znają. W końcu się poznają ale od razu się nienawidzą. Są zmuszeni do wspólnej pracy i ciągle się kłócą. W pewnym momencie rzucają się sobie do gardeł z nożami ale w ostatecznym momencie chłopak całuje dziewczyne.... I tu padłam na zawał. Kiedy na ekranie się całowali James chwycił mój podbrudek, zbliżył do siebie i mnie namiętnie pocałował co po mega zaskoczeniu w końcu odwzajemniłam pocałunek.
-Już wiesz co się po między nami zmieniło?- Zapytał chłopak, gdy się od siebie odsuneliśmy.
-Nie XD
-Mam więcej odwagi powiedzieć kocham cię.- Chłopak znowu mnie pocałował.-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak wariacie.- Tym razem to ja go pocałowałam
**7 Lat później**
Aaaaaaaaaaaaaaaa!!!!! To chyba najlepiej opisze moje życie od tamtego momentu. Jestem szczęśliwą matką dwójki dzieci i mam kochanego męża. Od 4 lat mam nazwisko Maslow z czego jestem bardzo zadowolona. Nie wyobrażam sobie innego życia.
----------------------------------------------------------------------------
Po tym śnie mam zaciesz cały dzień :)
Do tego zmieniłam wygląd fejsa na taki z BTR i na wyszukiwarce zrobiłam pasek z logo The Offspring :) Teraz się tym jaram :)
No więc zapraszam na nowy rozdział
---------------------------------------------------------------------------
**Oczami Jamesa**
Właśnie mamy 10 minutową przerwę. Z nudów postanowiłem wejść na twettera sprawdzić co nowego. Obejrzałem filmik od Nicole.
-O ja pierdole.- Powiedziałem widząc czworaczkujące bliźniaki. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech lecz jestem trochę smutny bo mnie przy tym nie było.- O ja pierdole.- Powtórzyłem widząc Nicole w kostiumie kąpielowym. Po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami.
**Oczami Logana**
Siedziałem na sofie i w pewnym momencie usłyszałem podwójne ,,o ja pierdole". Spojrzałem na Jamesa, który po chwili zemdlał. Wziąłem jego komórkę i zawołałem chłopaków. Obejrzeliśmy filmik i prawie gały nam wyskoczyły na widok lasek w strojach kąpielowych. Kendall chwilę stał z otwartą buzią, a potem wykrztusił coś w stylu ,,wracam za pięć minut" i poszedł w stronę łazienek.
-Napalony zboczeniec.- Zaśmiałem się i razem z Carlosem obudziliśmy Maslowa.
-Stary gratulacje. Twoje dzieci czworaczkują.- Poklepałem Jamesa po plecach.
-A mnie przy tym nie ma.- Odparł przygnębiony.
-Idź do Gustavo. Z tym trzeba coś zrobić.- Powiedział Los.
-Okey.- Powiedział brunet i już go nie było. Po chwili wrócił już lekko spokojniejszy Kend ale nadal był rozmarzony. Carlos zaśmiał się na jego widok ale po ponownym obejrzeniu filmiku poszedł tam z kąt wrócił Schmidt XD Czy tylko ja jeden jestem normalny?! XD
**Oczami Nicole**
O 19 położyłam Sam i Davida spać. Usiadłam (nadal w stroju kąpielowym) przy ognisku, gdzie już siedziały dziewczyny w towarzystwie Offa. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Szybko tam pobiegłam i uwiesiłam się na szyi Jamesa.
-Stęskniłaś się?-Zaśmiał się chłopak.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- Powiedziałam i go pocałowałam.
-Mam dobrą wiadomość. Załatwiłem, że co drugi dzień zostaje w domu. Przynajmniej przez jakiś czas.
-Wspaniale.- Jeszcze mocniej go przytuliłam.- Chodźcie, robimy ognisko.- Powiedziałam i całą piątką poszliśmy na dwór. Usiedliśmy, a ja wtuliłam się w Jamesa. Dexter pobrzdąkiwał na gitarze, a Alexa już była w domu i pewnie spała.
-Gdzie bliźniaki?- Szepnął mi do ucha James
-U siebie. Zasnęły po dniu w basenie.
-A tak. Widziałem, że byliście cały dzień w basenie. Ken i Los cały dzień chodzili podnieceni tak, że Gustavo wrzeszczał, że ciągle gdzieś wychodzą. A pro po widzę, że nadal jesteś w tym mraśnym stroju...- Ostatnie zamruczał mi tak do ucha, że przeszedł mnie miły dreszcz. Po tym wszystkim co przeszliśmy on nadal tak na mnie działa.
-Ehem.
-To może kultularnie się pożegnamy i pójdziemy na górę?
-Napaleniec. Ale z chęcią.
-I kto tu jest napalony.- Zaśmiał się chłopak.
-Ej co wy tak szepczecie?- Zapytała Justine.
-Nie nic. My spadamy. Do jutra.- Ciągnąc Jamesa za rękę odeszłam odprowadzona rozbawionymi wzrokami naszych przyjaciół. Weszliśmy po schodach całując się. Obijając się o ściany zatraceni w pocałunkach doszliśmy do pokoju. James na chwilę oderwał rękę od moich pleców aby otworzyć, a następnie zamknąć za nami drzwi. Nadal się całując wpadliśmy na łóżko........
-------------------------------------------------------
Haha i znów zaczynam :) Nie przyjmuje reklamacji :)
Jak wam się podoba moja beznadzieja? Ja (mimo, że wiem, że to jest nudne) jestem lekko zadowolona :)
Papatki
Mikołaj;**
Ps. Tak, tak. Nadal jestem chłopakiem i może jutro uzyskam pozwolenie na odwołanie awansu i powrotu do swojego normalnego imienia :)
Otóż miałam taki mega krótki sen, z którego zrobiłam na prawdę krótką jednorazówkę. Do snu dodałam początek i końcówkę, a reszta to wszystko co mi się śniło :)
-----------------------------------------------------------------------
Mam na imię Kathy i mam 22 lata. Jestem rusherką i mieszkam w LA. Nikt nie wie, że uwielbiam BTR zwłaszcza, że mieszkam drzwi obok nich... Tak jestem rusherką, która spełniła swoje marzenia i zna BTR. Są wspaniali. Naprawdę mili i słodcy. Teraz siedzę i czekam aż mój ulubieniec po mnie przyjdzie. Mamy iść do kina. Włączyłam płytę elevate i zaczęłam bazgrać w zeszycie. Narysowałam logo BTR z fajnymi wzorkami w środku i wszystko umieściłam w szybko namalowanym serduszku co dało całemu obrazkowi fajny charakter. Gdy skończyłam rysować na następnej stronie zapisałam coś w rodzaju pamiętnika. Napisałam kim jestem, o mojej miłości do Big Time Rush i tak dalej. W pewnym momencie zachciało mi się pić. Poszłam do kuchni ale, że nic nie znalazłam przeszłam się do sklepu. Gdy wróciłam drzwi były otwrte. Weszłam powoli do środka i zobaczyłam Jamesa oglądającego mój zeszyt.
-Zostaw to.- Wyrwałam mu mój zeszyt i zamknęłam się w pokoju. Jak on mógł? Dobra nie powinnam zostawiać zeszytu otwartego wiedząc, że ON ma po mnie przyjść ale nie powinien tego czytać. Teraz wie, że jestem Rusherką...
-Ej Kathy.- Chłopak pukał w drzwi od mojego pokoju.- Przepraszam, że to czytałem. Nie powinienem.... Ty na serio jesteś Rusherką?
-Ta i co z tego?- Odpowiedziałam oschle przez zamknięte drzwi.
-To, że nie wiedziałem i to, że jesteś najładniejszą Rusherką jaką znam.- Poczułam w jego głosie, że się uśmiecha.
-Na prawdę?
-Na prawdę. Otwórz.- Poprosił, a ja po chwili wachania otworzyłam drzwi. Chłopak wszedł do mojego pokoju, do którego nigdy żadnego z nich nie wpuszczałam.- WOW. Jesteś mega rusherką.- Powiedział widząc plakaty z nim i chłopakami na moich ścianach.
-I co? Teraz się będziesz nabijać bo twoja sąsiadka jest twoją fanką? Daruj sobie.- Spuściłam głowę.
-Ej mała. Wcale nie. Ciesze się, że jesteś moją fanką i jeżeli tego chcesz to nikomu nie powiem. A teraz chodźmy do tego kina bo spóźnimy się na film.- Zaśmiał się chłopak i chwycił mnie za rękę.
-Czyli fakt, że jestem twoją fanką nic między nami nie zmienia?
-Zmienia ale co dokładnie zobaczysz na filmie.- Chłopak uśmiechnął się cwanie i ruszył w stronę wyjścia ciągnąc mnie za sobą. Kiedy byliśmy już na miejscu chłopak kupił bilety, popcorn i cole (o dziwo jedną dużą z dwiema słomkami). Usiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy aż film się zacznie.
-Too powiesz co się po między nami niby ma zmienić?
-W odpowiednim momencie mała.- Zaśmiał się chłopak i dalej siedzieliśmy już cicho, gdyż film się zaczął. Mieliśmy iść na horror, a James kupił bilety na komedie romantyczną. Para pracuje w jednej firmie ale się nie znają. W końcu się poznają ale od razu się nienawidzą. Są zmuszeni do wspólnej pracy i ciągle się kłócą. W pewnym momencie rzucają się sobie do gardeł z nożami ale w ostatecznym momencie chłopak całuje dziewczyne.... I tu padłam na zawał. Kiedy na ekranie się całowali James chwycił mój podbrudek, zbliżył do siebie i mnie namiętnie pocałował co po mega zaskoczeniu w końcu odwzajemniłam pocałunek.
-Już wiesz co się po między nami zmieniło?- Zapytał chłopak, gdy się od siebie odsuneliśmy.
-Nie XD
-Mam więcej odwagi powiedzieć kocham cię.- Chłopak znowu mnie pocałował.-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak wariacie.- Tym razem to ja go pocałowałam
**7 Lat później**
Aaaaaaaaaaaaaaaa!!!!! To chyba najlepiej opisze moje życie od tamtego momentu. Jestem szczęśliwą matką dwójki dzieci i mam kochanego męża. Od 4 lat mam nazwisko Maslow z czego jestem bardzo zadowolona. Nie wyobrażam sobie innego życia.
----------------------------------------------------------------------------
Po tym śnie mam zaciesz cały dzień :)
Do tego zmieniłam wygląd fejsa na taki z BTR i na wyszukiwarce zrobiłam pasek z logo The Offspring :) Teraz się tym jaram :)
No więc zapraszam na nowy rozdział
---------------------------------------------------------------------------
**Oczami Jamesa**
Właśnie mamy 10 minutową przerwę. Z nudów postanowiłem wejść na twettera sprawdzić co nowego. Obejrzałem filmik od Nicole.
-O ja pierdole.- Powiedziałem widząc czworaczkujące bliźniaki. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech lecz jestem trochę smutny bo mnie przy tym nie było.- O ja pierdole.- Powtórzyłem widząc Nicole w kostiumie kąpielowym. Po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami.
**Oczami Logana**
Siedziałem na sofie i w pewnym momencie usłyszałem podwójne ,,o ja pierdole". Spojrzałem na Jamesa, który po chwili zemdlał. Wziąłem jego komórkę i zawołałem chłopaków. Obejrzeliśmy filmik i prawie gały nam wyskoczyły na widok lasek w strojach kąpielowych. Kendall chwilę stał z otwartą buzią, a potem wykrztusił coś w stylu ,,wracam za pięć minut" i poszedł w stronę łazienek.
-Napalony zboczeniec.- Zaśmiałem się i razem z Carlosem obudziliśmy Maslowa.
-Stary gratulacje. Twoje dzieci czworaczkują.- Poklepałem Jamesa po plecach.
-A mnie przy tym nie ma.- Odparł przygnębiony.
-Idź do Gustavo. Z tym trzeba coś zrobić.- Powiedział Los.
-Okey.- Powiedział brunet i już go nie było. Po chwili wrócił już lekko spokojniejszy Kend ale nadal był rozmarzony. Carlos zaśmiał się na jego widok ale po ponownym obejrzeniu filmiku poszedł tam z kąt wrócił Schmidt XD Czy tylko ja jeden jestem normalny?! XD
**Oczami Nicole**
O 19 położyłam Sam i Davida spać. Usiadłam (nadal w stroju kąpielowym) przy ognisku, gdzie już siedziały dziewczyny w towarzystwie Offa. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Szybko tam pobiegłam i uwiesiłam się na szyi Jamesa.
-Stęskniłaś się?-Zaśmiał się chłopak.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- Powiedziałam i go pocałowałam.
-Mam dobrą wiadomość. Załatwiłem, że co drugi dzień zostaje w domu. Przynajmniej przez jakiś czas.
-Wspaniale.- Jeszcze mocniej go przytuliłam.- Chodźcie, robimy ognisko.- Powiedziałam i całą piątką poszliśmy na dwór. Usiedliśmy, a ja wtuliłam się w Jamesa. Dexter pobrzdąkiwał na gitarze, a Alexa już była w domu i pewnie spała.
-Gdzie bliźniaki?- Szepnął mi do ucha James
-U siebie. Zasnęły po dniu w basenie.
-A tak. Widziałem, że byliście cały dzień w basenie. Ken i Los cały dzień chodzili podnieceni tak, że Gustavo wrzeszczał, że ciągle gdzieś wychodzą. A pro po widzę, że nadal jesteś w tym mraśnym stroju...- Ostatnie zamruczał mi tak do ucha, że przeszedł mnie miły dreszcz. Po tym wszystkim co przeszliśmy on nadal tak na mnie działa.
-Ehem.
-To może kultularnie się pożegnamy i pójdziemy na górę?
-Napaleniec. Ale z chęcią.
-I kto tu jest napalony.- Zaśmiał się chłopak.
-Ej co wy tak szepczecie?- Zapytała Justine.
-Nie nic. My spadamy. Do jutra.- Ciągnąc Jamesa za rękę odeszłam odprowadzona rozbawionymi wzrokami naszych przyjaciół. Weszliśmy po schodach całując się. Obijając się o ściany zatraceni w pocałunkach doszliśmy do pokoju. James na chwilę oderwał rękę od moich pleców aby otworzyć, a następnie zamknąć za nami drzwi. Nadal się całując wpadliśmy na łóżko........
-------------------------------------------------------
Haha i znów zaczynam :) Nie przyjmuje reklamacji :)
Jak wam się podoba moja beznadzieja? Ja (mimo, że wiem, że to jest nudne) jestem lekko zadowolona :)
Papatki
Mikołaj;**
Ps. Tak, tak. Nadal jestem chłopakiem i może jutro uzyskam pozwolenie na odwołanie awansu i powrotu do swojego normalnego imienia :)
niedziela, 9 czerwca 2013
Rozdział 80
Ledwo co jeden dodałam, a już drugi wymyśliłam :) Widzę, że poprzedni rozdział się wam spodobał :) Nie przeciągam dalej tylko zapraszam na kolejny.
----------------------------------------------------------
Od rana wszyscy zdychamy w salonie. Mój tata wyświadczył mi mega przysługę i zabrał dziś bliźniaki. Ma je przywieźć wieczorem kiedy mi już kac lekko minie. Pierwszy raz od kąt dowiedziałam się o ciąży na prawdę się schlałam. Właśnie pije 10 butelkę wody. Naglę zadzwonił dzwonek.
-Wyłączcie do diabelstwo...- Marudziłam, a Alexa poszła otworzyć drzwi. Po chwili wróciła z Gustavo. O ja pierdole - Pomyślałam.
-Hej... Co wy tacy wymarnowani.
-Kac.- Jęknęli chłopacy.
-A tak. Słyszałem, że wczoraj dwóch brało ślub. Wy też na kacu?- Zwrócił się do Offa
-A daj nam koleś spokój. Zdychamy kurde jak nie wiem co.- Powiedział Noodless
-No dobra. Od jutra całe BTR ma wrócić do studia i na plan. Macie nagrać nową płytę, nowy sezon serialu. Czeka was dużo pracy. Nowe wywiady, koncerty i piosenki. Koniec lenistwa.
-Stary. Mam dwójkę dzieci jak mam teraz wrócić do pracy. A Carlosowi i Kendallowi nie długo urodzą się dzieci.
-Nie obchodzi mnie to. Jutro wracacie do roboty. A ty. - Tu wskazał na mnie.- Z powodu, że będziesz zajmować się dziećmi daje ci urlop macierzyński. Aż dzieci nie ukończą po 3 lata.
-Dzięki szefie.
-Ale pamięta. Jakby ktoś akurat zajmował się twoimi dziećmi, a ty byś chciała coś nagrać to studio stoi otworem.
-Spoko.
-Ja lecę. Pieski widzimy się jutro o 6 rano.
-O ja pierdole.- Powiedzieli chłopacy, gdy Gustavo wyszedł
-Kicia nie gniewasz się?
-Nie trochę mi smutno.- Powiedziałam i mocno się w niego wtuliłam. Nie będę go widywała całymi dniami. Łza zaczęła lecieć mi po policzku.
-Ej kicia. Spokojnie. Jutro jeszcze raz pogadam z Gustavo. Na pewno uda mi się jakoś go wybłagać o więcej wolnego.
-Oby.- Szepnęłam. Resztę dnia spędziliśmy na leżeniu. O 18 przyjechał tata oddać mi bliźniaki. Z Jamesem je wykąpaliśmy i włożyliśmy do łóżeczek. Zasnęły więc żeby im nie przeszkadzać poszliśmy na górę, gdzie leżeliśmy przytuleni do siebie. Po jakimś czasie zasnęliśmy.
**Next Day**
Obudziłam się około 10. Jamesa nie było. No tak. Pojechał do studia. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, gdzie jak zwykle urzędował Dexter.
-Co dziś na śniadanie?- Zapytałam
-Płatki ala Dex.- Zaśiał się Holland i podał mi miskę dziwnych płatków. Usiadłam do stołu i spróbowałam płatków z mlekiem. Były boskie!!!
-Coś ty zrobił z tymi płatkami, że są takie wspaniałe?- Zapytałam podsuwając mu miskę po dokładkę.
-Tajemnica.- Zaśmiał się Dexter. Po kilku minutach wszyscy z wyjątkiem BTR'u byli na dolę i każdy podobnie zareagował na płatki. Po posiłku poszłam po Sam i zaniosłam ją do pokoju Davida. Wziełam i jego i wyszłam na dwór od strony basenu.
-Hej kuzynka.- Powiedziała Elena przebrana w strój kąpielowy.
-Hej. O dobry pomysł. Popilnuj dzieci ja pójdę się przebrać w swój strój.
-Spoko.- Odpowiedziała, a ja pobiegłam na górę. Obrałam kostium kąpielowy i wróciłam do Eleny bawiącej się z Sam i Davidem. Posadziłam je przy basenie i weszłam do wody. Elena weszła zaraz za mną. Wzięłam na ręce Sam i podałam ją Elenie. Po chwili u mnie na rękach był David.
-Nie boisz się pływać z nimi?
-Jasne, że nie. Obydwie świetnie pływamy, a ja uważam, że powinno się dzieci od jak najmłodszych przyzwyczajać do wody.
-Masz racje. Może kiedyś będą wspaniałymi pływakami.
-Też o tym pomyślałam. Patrz jak ruszają rączkami. Normalnie rwą się do pływania.- Zaśiałam się widząc jak David próbuje płynąć żabką.
-Chcecie Lody?!?!?!- Z domu wyszła Justine.
-Tak!!!- Odkrzyknęłam. Po chwili ja, Elena, Sam, David, Justa, Nina i Alexa siedziałyśmy w wodzie. Po 10 minutach na dwór wyszedł cały zespół Offa z lodami, które postawili na stole. Wyszłyśmy z wody i usiadłyśmy na leżakach. Położyłam dzieci obok siebie i pilnując żeby nie spadły zaczęłam jeść lody. Jak skończyłam i odstawiłam pucharek zauważyłam coś dziwnego. Mianowicie bliźniaki przekręciły się na brzuszki i próbowały iść na czworakach. Postawiłam je w takiej pozycji na ziemi, a one zaczęły powoli czworaczkować.
-O ja cię! Nagrajcie to!- Krzyknęłam, a Justa przybiegła z kamerką. Skierowała ją na mnie, więc zaczęłąm gadać.
-Siemka :) Siedzimy nad basenem i jest dokładnie 31 czerwca. Dwa tygodnie temu urodziły sę bliźniaki i już chodzą na czworakach.- Justa skierowała kamerkę na chodzące bliźniaki, a po chwili na siebie.
-To prawdziwa sensacja. Maslow żałuj, że cię nie ma. Pewnie byś skakał z radości. A tek serio....
-WRACAJCIE CHŁOPAKI!!!!!!-Ja, Justa, Nina i Elena wydarłyśmy się do kamerki, którą szybko przejął Dex. Zrobiłyśmy słodkie miny i położyłyśmy się na trawie obok bliźniaków tak żeby było widać stroje kąpielowe. Niech żałują, że ich nie ma. To będzie kara. Dexter skończył nagrywać, a ja szybko wrzuciłam filmik na swojego tweetera.
-Haha. Oni tam zwariują jak nas takie zobaczą. Gustavo nawrzeszczy, że się nie skupiają tylko się ślinią.- Zaśmiała się Nina. Cały dzień siedzieliśmy nad i w basenie. Tylko Off nie chcieli wskoczyć do wody ani przebrać się w stroje pod pretekstem, że są za starzy nie chcą nam psuć dnia. No ale przy najmniej jak my byłyśmy w basenie to oni pilnowali żeby bliźniaki nie odczworakowały za daleko. Tylko Kevin siedział i brzdąkał coś na swojej gitarze elektrycznej.
-Ej zagrajcie Pretty fly!!!- Krzyknęłam, a Greg i Pete jak na zawołanie pobiegli po instrumenty. Najgorzej miał Pete, który musiał przytaszczyć tu perkusje. Kiedy już wszyscy byli gotowi oni zaczęli grać pretty fly. Razem z dziewczynami śpiewałyśmy refren co śmiesznie wyszło. Później chłopacy zagrali reszte piosenek z Americany. Dzieci w tym czasie siedziały przy nich i cieszyły się z każdej piosenki. Oj tak. To będą wyjątkowe punki :)
-------------------------------------------------------------------
Haha. I jak wam się podoba? Mi wyjątkowo bardzo :) Czekam na wasze komentarze.
Papatki
Mikołaj;**
----------------------------------------------------------
Od rana wszyscy zdychamy w salonie. Mój tata wyświadczył mi mega przysługę i zabrał dziś bliźniaki. Ma je przywieźć wieczorem kiedy mi już kac lekko minie. Pierwszy raz od kąt dowiedziałam się o ciąży na prawdę się schlałam. Właśnie pije 10 butelkę wody. Naglę zadzwonił dzwonek.
-Wyłączcie do diabelstwo...- Marudziłam, a Alexa poszła otworzyć drzwi. Po chwili wróciła z Gustavo. O ja pierdole - Pomyślałam.
-Hej... Co wy tacy wymarnowani.
-Kac.- Jęknęli chłopacy.
-A tak. Słyszałem, że wczoraj dwóch brało ślub. Wy też na kacu?- Zwrócił się do Offa
-A daj nam koleś spokój. Zdychamy kurde jak nie wiem co.- Powiedział Noodless
-No dobra. Od jutra całe BTR ma wrócić do studia i na plan. Macie nagrać nową płytę, nowy sezon serialu. Czeka was dużo pracy. Nowe wywiady, koncerty i piosenki. Koniec lenistwa.
-Stary. Mam dwójkę dzieci jak mam teraz wrócić do pracy. A Carlosowi i Kendallowi nie długo urodzą się dzieci.
-Nie obchodzi mnie to. Jutro wracacie do roboty. A ty. - Tu wskazał na mnie.- Z powodu, że będziesz zajmować się dziećmi daje ci urlop macierzyński. Aż dzieci nie ukończą po 3 lata.
-Dzięki szefie.
-Ale pamięta. Jakby ktoś akurat zajmował się twoimi dziećmi, a ty byś chciała coś nagrać to studio stoi otworem.
-Spoko.
-Ja lecę. Pieski widzimy się jutro o 6 rano.
-O ja pierdole.- Powiedzieli chłopacy, gdy Gustavo wyszedł
-Kicia nie gniewasz się?
-Nie trochę mi smutno.- Powiedziałam i mocno się w niego wtuliłam. Nie będę go widywała całymi dniami. Łza zaczęła lecieć mi po policzku.
-Ej kicia. Spokojnie. Jutro jeszcze raz pogadam z Gustavo. Na pewno uda mi się jakoś go wybłagać o więcej wolnego.
-Oby.- Szepnęłam. Resztę dnia spędziliśmy na leżeniu. O 18 przyjechał tata oddać mi bliźniaki. Z Jamesem je wykąpaliśmy i włożyliśmy do łóżeczek. Zasnęły więc żeby im nie przeszkadzać poszliśmy na górę, gdzie leżeliśmy przytuleni do siebie. Po jakimś czasie zasnęliśmy.
**Next Day**
Obudziłam się około 10. Jamesa nie było. No tak. Pojechał do studia. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, gdzie jak zwykle urzędował Dexter.
-Co dziś na śniadanie?- Zapytałam
-Płatki ala Dex.- Zaśiał się Holland i podał mi miskę dziwnych płatków. Usiadłam do stołu i spróbowałam płatków z mlekiem. Były boskie!!!
-Coś ty zrobił z tymi płatkami, że są takie wspaniałe?- Zapytałam podsuwając mu miskę po dokładkę.
-Tajemnica.- Zaśmiał się Dexter. Po kilku minutach wszyscy z wyjątkiem BTR'u byli na dolę i każdy podobnie zareagował na płatki. Po posiłku poszłam po Sam i zaniosłam ją do pokoju Davida. Wziełam i jego i wyszłam na dwór od strony basenu.
-Hej kuzynka.- Powiedziała Elena przebrana w strój kąpielowy.
-Hej. O dobry pomysł. Popilnuj dzieci ja pójdę się przebrać w swój strój.
-Spoko.- Odpowiedziała, a ja pobiegłam na górę. Obrałam kostium kąpielowy i wróciłam do Eleny bawiącej się z Sam i Davidem. Posadziłam je przy basenie i weszłam do wody. Elena weszła zaraz za mną. Wzięłam na ręce Sam i podałam ją Elenie. Po chwili u mnie na rękach był David.
-Nie boisz się pływać z nimi?
-Jasne, że nie. Obydwie świetnie pływamy, a ja uważam, że powinno się dzieci od jak najmłodszych przyzwyczajać do wody.
-Masz racje. Może kiedyś będą wspaniałymi pływakami.
-Też o tym pomyślałam. Patrz jak ruszają rączkami. Normalnie rwą się do pływania.- Zaśiałam się widząc jak David próbuje płynąć żabką.
-Chcecie Lody?!?!?!- Z domu wyszła Justine.
-Tak!!!- Odkrzyknęłam. Po chwili ja, Elena, Sam, David, Justa, Nina i Alexa siedziałyśmy w wodzie. Po 10 minutach na dwór wyszedł cały zespół Offa z lodami, które postawili na stole. Wyszłyśmy z wody i usiadłyśmy na leżakach. Położyłam dzieci obok siebie i pilnując żeby nie spadły zaczęłam jeść lody. Jak skończyłam i odstawiłam pucharek zauważyłam coś dziwnego. Mianowicie bliźniaki przekręciły się na brzuszki i próbowały iść na czworakach. Postawiłam je w takiej pozycji na ziemi, a one zaczęły powoli czworaczkować.
-O ja cię! Nagrajcie to!- Krzyknęłam, a Justa przybiegła z kamerką. Skierowała ją na mnie, więc zaczęłąm gadać.
-Siemka :) Siedzimy nad basenem i jest dokładnie 31 czerwca. Dwa tygodnie temu urodziły sę bliźniaki i już chodzą na czworakach.- Justa skierowała kamerkę na chodzące bliźniaki, a po chwili na siebie.
-To prawdziwa sensacja. Maslow żałuj, że cię nie ma. Pewnie byś skakał z radości. A tek serio....
-WRACAJCIE CHŁOPAKI!!!!!!-Ja, Justa, Nina i Elena wydarłyśmy się do kamerki, którą szybko przejął Dex. Zrobiłyśmy słodkie miny i położyłyśmy się na trawie obok bliźniaków tak żeby było widać stroje kąpielowe. Niech żałują, że ich nie ma. To będzie kara. Dexter skończył nagrywać, a ja szybko wrzuciłam filmik na swojego tweetera.
-Haha. Oni tam zwariują jak nas takie zobaczą. Gustavo nawrzeszczy, że się nie skupiają tylko się ślinią.- Zaśmiała się Nina. Cały dzień siedzieliśmy nad i w basenie. Tylko Off nie chcieli wskoczyć do wody ani przebrać się w stroje pod pretekstem, że są za starzy nie chcą nam psuć dnia. No ale przy najmniej jak my byłyśmy w basenie to oni pilnowali żeby bliźniaki nie odczworakowały za daleko. Tylko Kevin siedział i brzdąkał coś na swojej gitarze elektrycznej.
-Ej zagrajcie Pretty fly!!!- Krzyknęłam, a Greg i Pete jak na zawołanie pobiegli po instrumenty. Najgorzej miał Pete, który musiał przytaszczyć tu perkusje. Kiedy już wszyscy byli gotowi oni zaczęli grać pretty fly. Razem z dziewczynami śpiewałyśmy refren co śmiesznie wyszło. Później chłopacy zagrali reszte piosenek z Americany. Dzieci w tym czasie siedziały przy nich i cieszyły się z każdej piosenki. Oj tak. To będą wyjątkowe punki :)
-------------------------------------------------------------------
Haha. I jak wam się podoba? Mi wyjątkowo bardzo :) Czekam na wasze komentarze.
Papatki
Mikołaj;**
sobota, 8 czerwca 2013
Rozdział 79
Hej:) Właśnie dodałam dwie nowe bohaterki do posta bohaterowie i mam nadzieje, że się wam spodobają :) Ostatnio bardzo mało komentarzy bo maksimum 5. Trochę mi smutno bo kiedyś było po 7.... tak wiem. Dwa komy mniej a już wariuje. Niestety tak mam.
A co do wczorajszego dnia. Było genialnie. Gdybyście widziały co się działo jak przywieźli pizze :) Zdałam sobie sprawę, że moja klasa jest nienormalna, gdy zobaczyłam chłopaków ze swojej klasy wychodzących z damskiego kibla XD
Rozdział ze specjalną dedykacją dla Niny i Justine, która mnie poganiała przy pisaniu tego rzodziału. No więc dziewczyny mam nadzieje, że wam się spodoba :)
----------------------------------------------------------------------------------------
Następnego dnia obudził mnie płacz dobiegający z krótkofalówki. Wstałam i powędrowałam do pokoju Davida. Weszłam do środka i zobaczyłam spokojnie śpiącego chłopczyka. Czyli, że płacze Sam. Weszłam do jej pokoju i wzięłam małą na ręce. Płakała i podkulała nóżki czyli najprawdopodobniej dostała kolkę. Potrzymałam ją chwilę i zaraz przestała. Nakarmiłam ją i posadziłam na krzesełku. Mała sięgnęła po kredkę i nie wiedząc do czego służy zaczęła tarzać ją po stole. No tak. Ja to jestem głupia. Mam dzieci i niczego ich nie uczę. Jestem najgorszą matką na świecie. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Trzymając rączkę Sam sięgnęłam po kartkę i zaczęłam z nią rysować słońce, niebo łąkę. Był to dziecinny rysunek ale Sam załapała o co chodzi i zaczęła rysować domek. Uśmiechnęłam się na sam widok małej rączki niezgrabnie próbując narysować coś co wymyślił mały, kreatywny umysł nie widzący żadnego zła. Tylko dobro. Wzięłam ołówek i drugą kartkę i zaczęłam rysować Sam. Wyszedł śliczny portret, który powiesiłam na ścianie. Poszłąm po nie śpiącego już Davida i go też nauczyłam rysować. Po godzinie zaczęłam z dziećmi układać klocki. Musiałam im podawać te, które wskazywały bo jeszcze nie potrafią chodzić ani mówić. Są bardzo małe i i tak dziwne, że potrafią już same siedzieć.
-Hej kicia.- Powiedział James wchodząc o środka.- Co robisz?
-Bawię się z małymi. Trzeba je przecież nauczyć kolorów, rysowania... Nie mogą tylko spać, leżeć i jeść.
-Masz racje.- Usiadł obok mnie na podłodze i podał Sam czerwony klocek, który wskazywała.- Ty płakałaś.- Szepnął i mnie przytulił.
-Troszkę.
-Ej co się stało?
-No bo. Przyszłam tu i zauważyłam, że Sam nie potrafi rysować i zdałam sobie sprawę, że za mało czasu im poświęcam. Jestem na siebie wściekła. To tylko i wyłącznie udowadnia jaką złą matką jestem.
-Ej kicia. Posłuchaj mnie. Mamy zaledwie po 22 lata. To jasne, że będziemy popełniać błędy, że czasem damy dzieci pod opiekę przyjaciół żeby pójść się wyszaleć, ale to się nie liczy jeżeli będziemy udowadniać dzieciom, że je kochamy i jeżeli będą miały przykład do naśladowania. Nie ćpamy, nie palimy, jesteśmy zwykłą kochającą rodziną. To się liczy. To jakimi jesteśmy rodzicami świadczy miłość i przykład jaki dajemy dzieciom, a nie to czy nauczą się rysować kilka dni wcześniej czy później.
-Masz racje ale i tak poświęcam im za mało czasu.
-Mam pomysł. Weźmy je i chodźmy do parku, na taki długi spacer. Pokażemy im trochę podwórka.
-Świetny pomysł.- Pocałowałam go, a chłopak przywiózł (z nie wiadomego miejsca) podwójny wózek dla dzieci pod którym było coś w rodzaju półki na rzeczy niezbędne dla dzieci.
-Idź z Davidem do jego pokoju i go ubierz. Weź jeszcze kilka ciepłych ciuszków jakby się zrobiło zimno i jakiś kocyk żeby włożyć do wózeczka.- Podałam mu małego, a ja zrobiłam to samo z Sam. Po 15 minutach zjedliśmy na szybko śniadanie, wzięliśmy mleko dla niemowląt w butelkach i wyszliśmy. James objął mnie lewą ręką jednocześnie prawą pchając wózek. Ja złapałam swoją prawą ręką soczek pomarańczowy, a lewą drugi koniec rączki od wózka.
-Chodźmy do sklepu.- Powiedziałam i po chwili miałam w ustach loda. Było strasznie gorąca. James też dostał :) Ale czekoladowego. (BEZ SKOJARZEŃ LUDZIE). Szliśmy parkiem obok stawu. Było gorąco. Mały wróbelek (znowu zakładając, że wróble są w LA) usiadł na daszku wózka i zaglądał do środka. Bliźniaki zaczęły się cieszyć i śmiać po swojemu. Na sam widok na moją twarz wskoczył wielki uśmiech. Spojrzałam na również uśmiechniętego Jamesa. Przytulił mnie mocniej i pocałował w czoło. Usiedliśmy na ławce obniżając wózek żeby widzieć dzieci. Wzięłam Davida na ręce, a Maslow wziął Sam.
-Są na serio wyjątkowe.- Powiedziałam trzymając Davidowi butelkę z mlekiem, które pił.
-Bo są z takiej pięknej, utalentowanej i pięknej dziewczyny.
-Oj przesadzasz.-Zaśmiałam się
-To prawda. Jesteś wspaniała i nie próbuj zaprzeczać.- Pocałował mnie w policzek i pogłaskał Sam po główce. Posiedzieliśmy tak do wieczora. O 19 dostałam od Justy wiadomość, że Olivia i Kimi już są. Wróciliśmy powolnym krokiem do domu. Wjechaliśmy po cichu wózkiem do salonu, gdzie wszyscy siedzieli. Nikt nas nie zaówarzył.
-Hej!- Krzyknął James i wszyscy aż podskoczyli.
-Weź mnie człowieku nie strasz!- Wrzasnęła Olivia.- A ty!!!!- Wskazała na mnie.- Pokazuj dzieci bo z tego co słyszałam jest dwójka.- Zaśmiała się widząc jak jestem przerażona. Podeszła do mnie z Kimi i wzięły bliźniaki.
-Jakie słodkie.- Zapiszczały.
-Jak tam u chłopaków?
-Bartek zabujał się w Wiktorii więc wykopaliśmy go z grupy bo ta zołza zaczęła przychodzić do mojego domu, rodzice Dominika nagle sobie o nim przypomnieli i zabrali go do Irlandii, a Kamilek musiał zostać w Polsce bo jego siostra przyjechała.-Powiedziała Olivia
-Powiedziałaś KAMILEK?
-Taaa. Od waszego ślubu jestem z nim. No i ostatnio... tak jakby.... oświadczył mi się.
-Że jak?! I JA o niczym nie wiem?! Wrrrr. Pokarz chociaż pierścionek.- Uśmiechnęłam sie, a ona pokazała mi śliczny pierścionek.
-Powiedział, że błyszczy się prawie tak samo jak ja.- Uśmiechnęła się, a ja ją przytuliłam.
**Trzy dni później**
Od rana wszyscy biegają. Ja, Oivia, Kimi i Elena szykujemy dziewczyny do ślubu.
Justine miała piękne włosy i makijarz
Za to Nina wyglądała jak prawdziwa księżniczka
A co do wczorajszego dnia. Było genialnie. Gdybyście widziały co się działo jak przywieźli pizze :) Zdałam sobie sprawę, że moja klasa jest nienormalna, gdy zobaczyłam chłopaków ze swojej klasy wychodzących z damskiego kibla XD
Rozdział ze specjalną dedykacją dla Niny i Justine, która mnie poganiała przy pisaniu tego rzodziału. No więc dziewczyny mam nadzieje, że wam się spodoba :)
----------------------------------------------------------------------------------------
Następnego dnia obudził mnie płacz dobiegający z krótkofalówki. Wstałam i powędrowałam do pokoju Davida. Weszłam do środka i zobaczyłam spokojnie śpiącego chłopczyka. Czyli, że płacze Sam. Weszłam do jej pokoju i wzięłam małą na ręce. Płakała i podkulała nóżki czyli najprawdopodobniej dostała kolkę. Potrzymałam ją chwilę i zaraz przestała. Nakarmiłam ją i posadziłam na krzesełku. Mała sięgnęła po kredkę i nie wiedząc do czego służy zaczęła tarzać ją po stole. No tak. Ja to jestem głupia. Mam dzieci i niczego ich nie uczę. Jestem najgorszą matką na świecie. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Trzymając rączkę Sam sięgnęłam po kartkę i zaczęłam z nią rysować słońce, niebo łąkę. Był to dziecinny rysunek ale Sam załapała o co chodzi i zaczęła rysować domek. Uśmiechnęłam się na sam widok małej rączki niezgrabnie próbując narysować coś co wymyślił mały, kreatywny umysł nie widzący żadnego zła. Tylko dobro. Wzięłam ołówek i drugą kartkę i zaczęłam rysować Sam. Wyszedł śliczny portret, który powiesiłam na ścianie. Poszłąm po nie śpiącego już Davida i go też nauczyłam rysować. Po godzinie zaczęłam z dziećmi układać klocki. Musiałam im podawać te, które wskazywały bo jeszcze nie potrafią chodzić ani mówić. Są bardzo małe i i tak dziwne, że potrafią już same siedzieć.
-Hej kicia.- Powiedział James wchodząc o środka.- Co robisz?
-Bawię się z małymi. Trzeba je przecież nauczyć kolorów, rysowania... Nie mogą tylko spać, leżeć i jeść.
-Masz racje.- Usiadł obok mnie na podłodze i podał Sam czerwony klocek, który wskazywała.- Ty płakałaś.- Szepnął i mnie przytulił.
-Troszkę.
-Ej co się stało?
-No bo. Przyszłam tu i zauważyłam, że Sam nie potrafi rysować i zdałam sobie sprawę, że za mało czasu im poświęcam. Jestem na siebie wściekła. To tylko i wyłącznie udowadnia jaką złą matką jestem.
-Ej kicia. Posłuchaj mnie. Mamy zaledwie po 22 lata. To jasne, że będziemy popełniać błędy, że czasem damy dzieci pod opiekę przyjaciół żeby pójść się wyszaleć, ale to się nie liczy jeżeli będziemy udowadniać dzieciom, że je kochamy i jeżeli będą miały przykład do naśladowania. Nie ćpamy, nie palimy, jesteśmy zwykłą kochającą rodziną. To się liczy. To jakimi jesteśmy rodzicami świadczy miłość i przykład jaki dajemy dzieciom, a nie to czy nauczą się rysować kilka dni wcześniej czy później.
-Masz racje ale i tak poświęcam im za mało czasu.
-Mam pomysł. Weźmy je i chodźmy do parku, na taki długi spacer. Pokażemy im trochę podwórka.
-Świetny pomysł.- Pocałowałam go, a chłopak przywiózł (z nie wiadomego miejsca) podwójny wózek dla dzieci pod którym było coś w rodzaju półki na rzeczy niezbędne dla dzieci.
-Idź z Davidem do jego pokoju i go ubierz. Weź jeszcze kilka ciepłych ciuszków jakby się zrobiło zimno i jakiś kocyk żeby włożyć do wózeczka.- Podałam mu małego, a ja zrobiłam to samo z Sam. Po 15 minutach zjedliśmy na szybko śniadanie, wzięliśmy mleko dla niemowląt w butelkach i wyszliśmy. James objął mnie lewą ręką jednocześnie prawą pchając wózek. Ja złapałam swoją prawą ręką soczek pomarańczowy, a lewą drugi koniec rączki od wózka.
-Chodźmy do sklepu.- Powiedziałam i po chwili miałam w ustach loda. Było strasznie gorąca. James też dostał :) Ale czekoladowego. (BEZ SKOJARZEŃ LUDZIE). Szliśmy parkiem obok stawu. Było gorąco. Mały wróbelek (znowu zakładając, że wróble są w LA) usiadł na daszku wózka i zaglądał do środka. Bliźniaki zaczęły się cieszyć i śmiać po swojemu. Na sam widok na moją twarz wskoczył wielki uśmiech. Spojrzałam na również uśmiechniętego Jamesa. Przytulił mnie mocniej i pocałował w czoło. Usiedliśmy na ławce obniżając wózek żeby widzieć dzieci. Wzięłam Davida na ręce, a Maslow wziął Sam.
-Są na serio wyjątkowe.- Powiedziałam trzymając Davidowi butelkę z mlekiem, które pił.
-Bo są z takiej pięknej, utalentowanej i pięknej dziewczyny.
-Oj przesadzasz.-Zaśmiałam się
-To prawda. Jesteś wspaniała i nie próbuj zaprzeczać.- Pocałował mnie w policzek i pogłaskał Sam po główce. Posiedzieliśmy tak do wieczora. O 19 dostałam od Justy wiadomość, że Olivia i Kimi już są. Wróciliśmy powolnym krokiem do domu. Wjechaliśmy po cichu wózkiem do salonu, gdzie wszyscy siedzieli. Nikt nas nie zaówarzył.
-Hej!- Krzyknął James i wszyscy aż podskoczyli.
-Weź mnie człowieku nie strasz!- Wrzasnęła Olivia.- A ty!!!!- Wskazała na mnie.- Pokazuj dzieci bo z tego co słyszałam jest dwójka.- Zaśmiała się widząc jak jestem przerażona. Podeszła do mnie z Kimi i wzięły bliźniaki.
-Jakie słodkie.- Zapiszczały.
-Jak tam u chłopaków?
-Bartek zabujał się w Wiktorii więc wykopaliśmy go z grupy bo ta zołza zaczęła przychodzić do mojego domu, rodzice Dominika nagle sobie o nim przypomnieli i zabrali go do Irlandii, a Kamilek musiał zostać w Polsce bo jego siostra przyjechała.-Powiedziała Olivia
-Powiedziałaś KAMILEK?
-Taaa. Od waszego ślubu jestem z nim. No i ostatnio... tak jakby.... oświadczył mi się.
-Że jak?! I JA o niczym nie wiem?! Wrrrr. Pokarz chociaż pierścionek.- Uśmiechnęłam sie, a ona pokazała mi śliczny pierścionek.
-Powiedział, że błyszczy się prawie tak samo jak ja.- Uśmiechnęła się, a ja ją przytuliłam.
**Trzy dni później**
Od rana wszyscy biegają. Ja, Oivia, Kimi i Elena szykujemy dziewczyny do ślubu.
Justine miała piękne włosy i makijarz
Fryzura
Makijaż
Za to Nina wyglądała jak prawdziwa księżniczka
Fryzura
Makijaż
Jako druhna rozpuściłam włosy, ubrałam swoją sukienkę i lekko pomalowałam oczy i usta. Dziewczyny zrobiły to samo. Mój tata przyjechał 15 minut temu żeby zająć się dziećmi. Nie boję się, że coś się stanie bo tata zajmował się mną mając 17 lat i jakoś żyje. Chłopacy są już w Kościele. Wsiadłyśmy w białą limuzynę i podjechałyśmy pod Kościół. Wraz z Eleną, Kimi i Olivią wyszłyśmy z limuzyny i weszłyśmy do środka. Dałam znak Gregowi żeby wziął Pete'a i poszli po dziewczyny. Stanęłam naprzeciwko Jamesa i posłąłam mu uśmiech. Spojrzałam na Carlosa i Kendalla, którzy byli strasznie zestresowani.
-Będzie okey.- Szepnęłam do nich z uśmiechem. Odesłali mi uśmiechy i cała nasza trójka zwróciła oczy ku wejściu gdyż właśnie zaczął grać marsz weselny. Dziewczyny prowadzone przez naszych przyjaciół szły czerwonym dywanem. Podeszły do nas i stanęły na przeciwko swoich narzeczonych. Ksiądz odmówił całą formułkę i przyszedł czas największych oczekiwań.
-Czy wy Carlosie Pana i Kendallu Schmidt bierzecie Nine McLoyd i Justine Miller za swoją żony i ślubujecie im miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
-Tak.- Odpowiedzieli hurkiem chłopaki.
-Czy wy Nino McLoyd i Justine Miller bierzecie Carlosa Pene i Kendalla Schmidta za mężów i ślubujecie im miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
-Tak- Odpowiedziały dziewczyny.
-Ogłaszam was mężem i żoną oraz mężem i żoną. Możecie się pocałować.- Chłopacy pocałowali swoje, już, żony i wszyscy pojechaliśmy do znanej mi z mojego wesela sali gdzie bawiliśmy się do rana. Przed północą zmyły się pary młodę na prawdopodobnie noce poślubne. Teraz tylko czekać aż Logan oświadczy się Elenie. Ale do tego jeszcze trochę czasu więc na razie wszystko w moim życiu będzie się kręciło wokół dzieci i mojego męża. Nigdy nie myślałam, że mogę skończyć jako żonata druhna na podwójnym ślubie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Mi się podoba :) Jestem z siebie zadowolona mimo, że wiem, że to jest beznadziejne :)
Papatki
Mikołaj;**
czwartek, 6 czerwca 2013
Rozdział 78
P ja. Jeszcze chwila i będzie 80 rozdziałów :) Jak ten czas szybko leci :)
Wiecie co? Jestem zła. Dużo osób zwraca uwagę na to kto występuje w opowiadaniu, a nie na jego tekst. Pewna dziewczyna jest Rusherką i prowadzi dwa blogi. Jeden o BTR drugi o The Beatles (http://thebeatlesopowiadanie.blog.pl/). Ma mało komów a mimo to się nie poddaje. Ja uważam, że ma wielki talent i osobiście ubóstwiam jej opowiadania.
Gdybym w swoim opowiadaniu pisała tylko o, załóżmy, The Offspring to żadna z was by pewnie tego nie czytała.
I nie mówcie, że ja też pewnie nie czytam innych opowiadań bo czytam. Pierwsze opowiadania jakie czytałam (będąc już Rusherką) były o 1D mimo, że nie jestem Directioners. Czytam opowiadania zwracając uwagę na to co jest napisane nie czy opowiadanie jest o 1D czy The Beatles (z tego mniejsca pozdrawiam wszystkie Direcioners i fanów The Beatles. Jesteście spoko :D)
To tyle. Teraz zapraszam na nowy rozdział.
----------------------------------------------------------------------------
**Oczami Nicole**
Obudziło mnie szarpanie za rękę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Alexe.
-Hej mała. Co jest?- Zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej i usadowiając małą Holland obok siebie.
-Tata kazał was obudzić na śniadanie.
-To obudź wujka, a ja idę się ubrać.- Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjełam z niej zielone spodnie i czerwoną koszule na guziki. Z tym zestawem poszłam do łazienki. Po chwili wyszłam i zobaczyłam nadal śpiącego Jamesa i skacząca po nim Alexe.
-Idź na dół. Ja go dobudzę.- Powiedziałam, a mała wyszła z pokoju.- James słońce. Pobudka- Mówiłam bawiąc się jego włosami. Delikatnie go pocałowałam co chłopak szybko przeinaczył w namiętny pocałunek.
-Wiedziałam, że nie śpisz.- Uśmiechnęłam się gdy się od siebie oderwaliśmy
-Jak ty mnie dobrze znasz.- Maslow pocałował mnie jeszcze raz. -Kocham cię kicia.
-Ja ciebie też ale wstawaj już- Ściągnęłam z niego kołdrę, a chłopak nie chętnie wstał z łóżka i poszedł wsiąść prysznic. Jak już łaskawie wylazł poszliśmy ja dół gdzie Justine biegała w kółko.
-Wiek, wiem, wieeeeem!!!!!!!-Darła się.
-Co wiesz?- zapytałam
- Nie będzie Jena tylko Lena!!!! Przed chwilą mi wpadło do głowy!!!- Uśmiechnęła się.
-To się ciesze.- Spojrzałam dyskretnie na Kendalla. Siedział uśmiechnięty czyli chyba mu pasuje i nie będę musiała interweniować.
-Chodźcie na śniadanie.- Powiedział Dexter wychylając się z kuchni.
-Hej.- Powiedziała do mnie Elena schodząc ze schodów.
-Hejka kuzyneczko. Chodź.- Pociągnęłam ją i poszłyśmy koło pokoi maluchów.- Weź Sam ja wezme Davida. Trzeba je nakarmić papką dla niemowląt.- Powiedziałam i weszłam do pokoiku Davida. Wzięłam małego na ręce i poszłam do kuchni. Po chwili za mną przyszła Elena, podała Sam Maslowowi i je nakarmiliśmy po czym sami zaczeliśmy jeść.
-Koleś to jest genialne.- Powiedziała Elena biorąc dokładkę omletów.
-Dzięki.- Uśmiechnął się Dexter.
-Kochanieeeeeeee?- Zaczął jęczeć Carlos do Niny.
-Taaaaaaaak?- Odpowiedziała mu.
-Może zanim dziecko się urodzi pomyślimy o ślubie?
-Dobry pomysł. A może zrobimy podwójny ślub? Ja, ty, Justa i Kend?
-Co wy o tym myślicie?- Zapytał Pena przyszłe małżeństwo Schmidt.
-Dobry pomysł, a co ty sądzisz?- Powiedział Kendall
-Ja myślę, że TAK.- Zaśmiała się Justine.- I może wynajmiemy te samą salę i Kościół co Nicole i James?
-Stoi.- Powiedziała pozostała trójka.
-Dobra. To dziś chłopacy pilnują bliźniaków, my idziemy po suknie.- Powiedziałam. Zaraz po śniadaniu wybrałyśmy się całą czwórką po sukienki.
Justine będzie miała taką:
Nina będzie miała taką:
Druhny będą miały takie:
-Ej dobra ale kto idzie na druhny?- Zapytałam.
-No ty, Elena, Olivia i Kimi.- Powiedziała Justine, a Nina pokiwała głową, że też o tym myślała.
-Olivia i Kimi? To wy je lubicie?
-Jak były u nas to bardzo je polubiłyśmy więc prosimy cię żebyś zaprosiła je.- Powiedziała Nina.
-Jak po nie teraz zadzwonię to będą jutro. Pytanie kiedy chcecie mnieć ślub?
-Za cztery dni.- Powiedziały hurkiem.
-To będzie 29 czerwca. Okey.- Powiedziałam i wyjęłam telefon.
(rozmowa telefoniczna N-Nicole O-Olivia K-Kimi)
O-Siema. Dawno nie dzwoniłaś.
N-Tak wiem i przepraszam. Dużo się działo.
O-Spoko. Co tam?
N-Okey. Jest obok ciebie Kimi?
O-Tak. Już biore na głośnik.
K-Hej Nicole
N-Hej. No więc pamiętacie moje przyjaciółki Ninę i Justine?
O-Pamiętamy.
N-No więc pakujcie się w samolot bo będziecie druhnami na ich podwójnym ślubie.
K-Spoko już rezerwuje samolot. A pro po. Ostatnio w gazetach było twoje zdjęcie. Nieźle ci brzuch urósł.
N-Byłam w ciąży małpo.
O-ŻE KURWA CO?!?!?!?! URODZIŁAŚ I NIC NIE POWIEDZIAŁAŚ?!?!?!?! OJ ZABIJE CIĘ JUTRO!!!!!
N-Sorki. Muszę kończyć. Pa.
(koniec rozmowy)
-I jak?- Zapytała na raz trójka dziewczyn.
-Będą ale są złe, że nie powiedziałam im o ciąży.
-Masz przekichane. Dobra. To załatwmy sale i wracamy do domu.- Powiedziała Elena. Po godzinie byłyśmy już w domu. Wszystko udało nam się załatwić i dokładnie 29 czerwca moje przyjaciółki wyjdą za mąż. Strasznie się ciesze bo nie będę jedyna mająca to samo nazwisko co chłopak, którego kocham :)
---------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba? Mi tak pi razy drzwi. Nie wyszedł mi. Może to z nerwów. Jutro mam bal i pierwszy raz od 6 lat znajomi zobaczą mnie w prawdziwej sukience. Do tego ma tam być taki fajny chłopak... Stresuje się nie ma co. Nie zanudzam was dłużej i licze na komentarze.
Papatki
Mikołaj;**
Wiecie co? Jestem zła. Dużo osób zwraca uwagę na to kto występuje w opowiadaniu, a nie na jego tekst. Pewna dziewczyna jest Rusherką i prowadzi dwa blogi. Jeden o BTR drugi o The Beatles (http://thebeatlesopowiadanie.blog.pl/). Ma mało komów a mimo to się nie poddaje. Ja uważam, że ma wielki talent i osobiście ubóstwiam jej opowiadania.
Gdybym w swoim opowiadaniu pisała tylko o, załóżmy, The Offspring to żadna z was by pewnie tego nie czytała.
I nie mówcie, że ja też pewnie nie czytam innych opowiadań bo czytam. Pierwsze opowiadania jakie czytałam (będąc już Rusherką) były o 1D mimo, że nie jestem Directioners. Czytam opowiadania zwracając uwagę na to co jest napisane nie czy opowiadanie jest o 1D czy The Beatles (z tego mniejsca pozdrawiam wszystkie Direcioners i fanów The Beatles. Jesteście spoko :D)
To tyle. Teraz zapraszam na nowy rozdział.
----------------------------------------------------------------------------
**Oczami Nicole**
-Hej mała. Co jest?- Zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej i usadowiając małą Holland obok siebie.
-Tata kazał was obudzić na śniadanie.
-To obudź wujka, a ja idę się ubrać.- Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjełam z niej zielone spodnie i czerwoną koszule na guziki. Z tym zestawem poszłam do łazienki. Po chwili wyszłam i zobaczyłam nadal śpiącego Jamesa i skacząca po nim Alexe.
-Idź na dół. Ja go dobudzę.- Powiedziałam, a mała wyszła z pokoju.- James słońce. Pobudka- Mówiłam bawiąc się jego włosami. Delikatnie go pocałowałam co chłopak szybko przeinaczył w namiętny pocałunek.
-Wiedziałam, że nie śpisz.- Uśmiechnęłam się gdy się od siebie oderwaliśmy
-Jak ty mnie dobrze znasz.- Maslow pocałował mnie jeszcze raz. -Kocham cię kicia.
-Ja ciebie też ale wstawaj już- Ściągnęłam z niego kołdrę, a chłopak nie chętnie wstał z łóżka i poszedł wsiąść prysznic. Jak już łaskawie wylazł poszliśmy ja dół gdzie Justine biegała w kółko.
-Wiek, wiem, wieeeeem!!!!!!!-Darła się.
-Co wiesz?- zapytałam
- Nie będzie Jena tylko Lena!!!! Przed chwilą mi wpadło do głowy!!!- Uśmiechnęła się.
-To się ciesze.- Spojrzałam dyskretnie na Kendalla. Siedział uśmiechnięty czyli chyba mu pasuje i nie będę musiała interweniować.
-Chodźcie na śniadanie.- Powiedział Dexter wychylając się z kuchni.
-Hej.- Powiedziała do mnie Elena schodząc ze schodów.
-Hejka kuzyneczko. Chodź.- Pociągnęłam ją i poszłyśmy koło pokoi maluchów.- Weź Sam ja wezme Davida. Trzeba je nakarmić papką dla niemowląt.- Powiedziałam i weszłam do pokoiku Davida. Wzięłam małego na ręce i poszłam do kuchni. Po chwili za mną przyszła Elena, podała Sam Maslowowi i je nakarmiliśmy po czym sami zaczeliśmy jeść.
-Koleś to jest genialne.- Powiedziała Elena biorąc dokładkę omletów.
-Dzięki.- Uśmiechnął się Dexter.
-Kochanieeeeeeee?- Zaczął jęczeć Carlos do Niny.
-Taaaaaaaak?- Odpowiedziała mu.
-Może zanim dziecko się urodzi pomyślimy o ślubie?
-Dobry pomysł. A może zrobimy podwójny ślub? Ja, ty, Justa i Kend?
-Co wy o tym myślicie?- Zapytał Pena przyszłe małżeństwo Schmidt.
-Dobry pomysł, a co ty sądzisz?- Powiedział Kendall
-Ja myślę, że TAK.- Zaśmiała się Justine.- I może wynajmiemy te samą salę i Kościół co Nicole i James?
-Stoi.- Powiedziała pozostała trójka.
-Dobra. To dziś chłopacy pilnują bliźniaków, my idziemy po suknie.- Powiedziałam. Zaraz po śniadaniu wybrałyśmy się całą czwórką po sukienki.
Justine będzie miała taką:
Nina będzie miała taką:
Druhny będą miały takie:
-Ej dobra ale kto idzie na druhny?- Zapytałam.
-No ty, Elena, Olivia i Kimi.- Powiedziała Justine, a Nina pokiwała głową, że też o tym myślała.
-Olivia i Kimi? To wy je lubicie?
-Jak były u nas to bardzo je polubiłyśmy więc prosimy cię żebyś zaprosiła je.- Powiedziała Nina.
-Jak po nie teraz zadzwonię to będą jutro. Pytanie kiedy chcecie mnieć ślub?
-Za cztery dni.- Powiedziały hurkiem.
-To będzie 29 czerwca. Okey.- Powiedziałam i wyjęłam telefon.
(rozmowa telefoniczna N-Nicole O-Olivia K-Kimi)
O-Siema. Dawno nie dzwoniłaś.
N-Tak wiem i przepraszam. Dużo się działo.
O-Spoko. Co tam?
N-Okey. Jest obok ciebie Kimi?
O-Tak. Już biore na głośnik.
K-Hej Nicole
N-Hej. No więc pamiętacie moje przyjaciółki Ninę i Justine?
O-Pamiętamy.
N-No więc pakujcie się w samolot bo będziecie druhnami na ich podwójnym ślubie.
K-Spoko już rezerwuje samolot. A pro po. Ostatnio w gazetach było twoje zdjęcie. Nieźle ci brzuch urósł.
N-Byłam w ciąży małpo.
O-ŻE KURWA CO?!?!?!?! URODZIŁAŚ I NIC NIE POWIEDZIAŁAŚ?!?!?!?! OJ ZABIJE CIĘ JUTRO!!!!!
N-Sorki. Muszę kończyć. Pa.
(koniec rozmowy)
-I jak?- Zapytała na raz trójka dziewczyn.
-Będą ale są złe, że nie powiedziałam im o ciąży.
-Masz przekichane. Dobra. To załatwmy sale i wracamy do domu.- Powiedziała Elena. Po godzinie byłyśmy już w domu. Wszystko udało nam się załatwić i dokładnie 29 czerwca moje przyjaciółki wyjdą za mąż. Strasznie się ciesze bo nie będę jedyna mająca to samo nazwisko co chłopak, którego kocham :)
---------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba? Mi tak pi razy drzwi. Nie wyszedł mi. Może to z nerwów. Jutro mam bal i pierwszy raz od 6 lat znajomi zobaczą mnie w prawdziwej sukience. Do tego ma tam być taki fajny chłopak... Stresuje się nie ma co. Nie zanudzam was dłużej i licze na komentarze.
Papatki
Mikołaj;**
środa, 5 czerwca 2013
Rozdział 77
Hejoooo :) Jak tam? Ja doszłam do wniosku (5 minut temu), że...... POJUTRZE MAM BAL!!!! O kurwa jeszcze nie ma nic gotowe! Czemu ten czas tak szybko leci? Zdaje mi się, że jeszcze wczoraj byłam małą czwartoklasistką, a teraz BUM mam bal szóstoklasisty i zaraz do gimbazy -.-
Ps. Tak Pati chodzi o ciebie i też staram sobie wyobrazić co będzie za 9 miesięcy.... PRZEDSZKOLE BTR'U :)))
--------------------------------------------------------
**Oczami Eleny**
Dziś Logan ma mnie przedstawić swoim przyjaciołom. Stresuje się. A co jak mnie nie polubią? Yhhhhh.
Wygrzebałam się z łóżka i poszłam poszukać jakiś ciuchów. Zdecydowałam się na turkusową sukienkę. Nałożyłam lekki makijaż, rozczesałam włosy i byłam gotowa. Poszłam do kuchni i zjadłam miskę płatków. Po chwili usłyszałam trąbienie na ulicy. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Logana opartego o maskę samochodu. Wrzuciłam miskę do zlewu i chwytając swoją torbę wyszłam z domu. Zamknęłam go na klucz i podeszłam do szatyna.
-Hej.- Pocałowałam go w policzek.
-Hej piękna. Wyglądasz wspaniale.- Uśmiechnął się i utworzył mi drzwi pasażera.
-Dzięki.- Powiedziałam, a w myślach przemknęła mi myśl ,,dżentelmen z niego". Chłopak jechał dość szybko, a ja patrzałam w okno.
-Ej mała co jest?- Chwycił moją rękę nie odrywając wzroku od jezdni.
-Stresuje się.- Powiedziałam.
-Nie masz czego.
-A jak mnie nie polubią?
-polubią. Jesteś ekstra. Dziś z nimi rozmawiałem. Są ciebie wszyscy ciekawi, a nasza góru powiedziała, że jeżeli jesteś w porządku to w nikim wroga nie znajdziesz.
-Mówiłeś mi o tej waszej góru. Z tego co zrozumiałam to każdemu doradza, jest z was prawie najmłodsza ale m już największe doświadczenie i zaszła najdalej?
-Tak.
-To jeżeli ona tak uważa to trochę lepiej ale i tak się stresuje.- Powiedziałam, a chłopak się zaśmiał.
-Jesteś genialna.
Zanim się obejrzałam byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy z samochodu i trzymając się za ręce podeszliśmy do drzwi.
-Gotowa?- Zapytał chłopak, a ja z przerażeniem w czach pokiwałam głową na nie. Logan tylko się zaśmiał i otworzył drzwi. Zobaczyłam jakiegoś latynosa biegającego z roześmianą dziewczynką na baranach. Za nimi były po kolei blondynka, czarna i ruda. Całą trójką rzuciły się w moją stronę.
-Hej jestem Nicole. Ty to pewnie Elena.- Uśmiechnęła się ruda.
-To ty jesteś tym słynnym góru?- Zapytałam odwzajemniając uśmiech.
-Góru?- Zdziwiła się.
-Logan mi mówił, że jesteś tutaj najbardziej doświadczona i taki tam.- Powiedziałam.
-Czy ja o czymś nie wiem?- Spojrzała na mojego chłopaka.
-Eee.... nooo.... teeeen....
-Nie tłumacz się. To jest Justine i Nina.- Przedstawiła mi najpierw blondynkę, a później Nine.
-O ty chciałaś ostatnio zabić Loganą?- Zapytałam patrząc na Justine.
-Tak to ja- Uśmiechnęła się.
-Żólwik.- Uśmiechnęłam się, a ona przybiła mi żółwika. Chyba nie będzie tak źle.
-Chodź poznasz resztę.- Powiedział Logan i całą piątką poszliśmy do salonu. Zobaczyłam tam latynosa, tą dziewczynkę, blondyna, bruneta z dwójką słodkich dzieci, kolesia z białymi włosami, kolesia z biało-czarnymi włosami, i dwóch gości z czarnymi włosami. Ostatnia czwórka była mocno starsza.
-No więc. Poznaj Carlosa, Alexe (córkę Dextera), Kendalla, Jamesa i jego dzieci Sam i Davida, Dextera, Kevina (jak wolisz to Noodles), Grega i Pete'a.- Powiedział Logan.- To jest moja dziewczyna Elena.
-Hej.- Uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Hej.- Odpowiedziała reszta, a Dexter podszedł do mnie.
-Dexter Holland.- Podał mi rękę.
-Elena Smith.- Uścisnęłam ją.
-Chcesz coś do picia? Właśnie te leniwce wyganiają mnie po napoje.
-Może wody jak to nie problem.
-Spoko.- Powiedział i gdzieś zniknał. Usiadłam na sofie obok Logana tak, że po lewej miałam Jamesa z dziecmi.
-Są śliczne.- Powiedziałam, a chłopak się uśmiechnął.
-Wiemy.- Powiedział Nicole i wzięła Sam.
-Emmm. Bo my mamy coś do ogłoszenia.- Powiedziały Nina i Justine. Stanęła na środku salonu tak, że były zwrócone do wszystkich.
-Poczekajcie na Dextera.- Powiedziała Nicole.
-Jestem.- Powiedział. Rozstawił na stole cole i szklanki, a mi podał szklankę z wodą za którą podziękowałam.
-Dobrze no to.... Jesteśmy w ciąży.....- Powiedziały.
-Allle jaaaaak to?- Zapytał Carlos, a Kendall patrzał na Justine szeroko otwartymi oczami.
-Chyba nie muszę ci tego wyjaśniać stary?- Zaśmiał się James.
-Aaaaaaaaa!- Zaczęli się wydzierać Carlos i Kendall.
-Będzię Kansas!- Powiedział Kendall.
-A nie bo Jeny. Już ustalone.- Justine wytknęła mu język.
-Ale....
-Nie denerwuj kobiety w ciąży.- Przerwała mu.
-Okey. Super, że jesteś w ciąży.- Wziął ją na kolana.
-Nie wiem co powiedzieć.- Powiedział Carlos patrząc na Nine.
-Nie cieszysz się?
-Jasne, że się ciesze.- Przytulił ją.- Po prostu to jest lekki szok. Skoro oni już wiedzą jak nazwą dziecko to....
-Kamil. I nie ma żadnego ,,ale"- Powiedziała Nina
-Dobrze kochanie. Kamil jest ekstra.- Powiedział i ją pocałował.
-Dobra to może Elena powiesz nam coś o sobie?-Zapytała Nicole.
-No więc jestem Elena Smith. Mam 23 lata. Lubie rocka i punk. Tak na marginesie wy -Tu wskazałam na Dextera, Kevina, Grega i Pete'a- Mi coś przypominacie ale jeszcze nie wiem co.
-Może to.- Powiedziała Nicole i włączyła jakąś płytę.
-Wy to The Offspring? Moja kuzynka was uwielbiała. Niestety nie miałam z nią kontaktu od kilkunastu lat.
-Tak my to The offspring. Powiedz coś o tej kuzynce.- Powiedział Kein
-No więc kiedyś mieszkałam nie daleko niej w naszym rodzinnym mieście ale jakoś przestałyśmy do siebie przyjeżdżać i pozapominałyśmy o sobie.
-Czekaj. Od początku coś mi mówi twoje nazwisko. Jakie jest twoje rodzinne miasto.
-Gdańsk w Polsce. Pewnie nie słyszałyście....
-GDAŃSK?!?!?! O boże Elenka! To ty!- Powiedziała Nicole i mnie mocno przytuliła.
-Chwile. Nicole Gdańska?
-Kiedyś. Teraz już Maslow.- Uśmiechnęła się i obydwie zaczęłyśmy skakać z radości.
-Stary znalazłeś igłę w stogu siana.- Powiedział James i poszedł gdzieś zanieść bliźniaki.
-Musisz się do nas zaraz wprowadzić.- Mówiła Nicole
-Nie będę się wam na głowę zwalać.
-Oj daj spokój. Jesteś dziewczyną Logana, moją ulubioną kuzynką i jeszcze trochę a będziesz należała do naszej dziwnej paczki.
-No dobra.
-Jest.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że moja kuzyneczka jest mężatką, mieszka z BTR, przyjaźni się z The Offspring i ma dwójkę dzieci!
-Dużo cię ominęło. Później pogadamy. Logan jedź z Eleną po jej rzeczy, a ja idę do Jamesa i dzieciaków.
-Się robi.- Powiedział Logan, zarzucił mnie sobie na plecy i zaniósł do samochodu.
-Wariat.- Powiedziałam w samochodzie.
-Ale twój. I co było tak źle?
-No nie. I znalazłam swoją kuzynkę. Dziękuje.- Pocałowałam go w policzek.
-Nie ma sprawy. Nie wieże, że Nicole to twoja kuzynka.
-Kiedyś nie była ruda, więc dochodzę do wniosku, że farbuje włosy. Ja za to nie mogę uwierzyć, że moja Nicole to ta samo co twoja Nicole.
-Dokładniej to jest Nicole Jamesa ale wiem o co chodzi.- Zaśmiał się.
-Dobrze ją traktuję?- Zapytałam poważnie.
-Jak księżniczkę. James jest z nas wszystkich najodpowiedzialniejszy. Broni Nicole, kocha ją, szanuje. Są idealną parą.
-Do dobrze. Jakby było inaczej bym go dorwała. Ale trzeba też przyznać, że mają ekstra dzieci.- Uśmiechnęłam się.
-Zgadzam się. Te ich skrzaty są wyjątkowe.- Byliśmy już koło mojego domu, więc weszliśmy do środka i spakowaliśmy moje rzeczy. Wyszły z tego dwie małe torby. Nie mam dużo rzeczy i nie jestem za bardzo bogata. Pracowałam jako fryzjerka ale kilka dni temu się zwolniłam. Szef traktował mnie jak szmatę i już tego nie wytrzymywałam. Domek wynajmowałam. Zaraz po tym jak spakowaliśmy rzeczy podjechaliśmy jedną przecznice do właściciela domku abym oddała mu klucze. Pożegnałam się z nim i pojechaliśmy do domu. Logan pokazał mi gdzie mam pokój (który muszę dzielić z nim bo się uparł). Przynajmniej był blisko mojej kuzynki. Zszedliśmy na dół i przyłączyliśmy się do oglądania horrorów. Nie było tylko Nicole i Jamesa, którzy siedzieli u maluchów. Cały wieczór wtulałam się w Logana ze strachu i z przyjemności :). Wieczorem poszliśmy spać.
Całą noc myślałam jak jedna osoba zmienia moje życie. Nagle mieszkam w willi z chłopakiem idealnym, kuzynką i wieloma wspaniałymi osobami. Ciesze się, że mam Logana.
------------------------------------------------------------------------------
I jak? Mi się akurat podoba :)
Papatki
Mikołaj;**
Ps. Tak Pati chodzi o ciebie i też staram sobie wyobrazić co będzie za 9 miesięcy.... PRZEDSZKOLE BTR'U :)))
--------------------------------------------------------
**Oczami Eleny**
Dziś Logan ma mnie przedstawić swoim przyjaciołom. Stresuje się. A co jak mnie nie polubią? Yhhhhh.
Wygrzebałam się z łóżka i poszłam poszukać jakiś ciuchów. Zdecydowałam się na turkusową sukienkę. Nałożyłam lekki makijaż, rozczesałam włosy i byłam gotowa. Poszłam do kuchni i zjadłam miskę płatków. Po chwili usłyszałam trąbienie na ulicy. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Logana opartego o maskę samochodu. Wrzuciłam miskę do zlewu i chwytając swoją torbę wyszłam z domu. Zamknęłam go na klucz i podeszłam do szatyna.
-Hej.- Pocałowałam go w policzek.
-Hej piękna. Wyglądasz wspaniale.- Uśmiechnął się i utworzył mi drzwi pasażera.
-Dzięki.- Powiedziałam, a w myślach przemknęła mi myśl ,,dżentelmen z niego". Chłopak jechał dość szybko, a ja patrzałam w okno.
-Ej mała co jest?- Chwycił moją rękę nie odrywając wzroku od jezdni.
-Stresuje się.- Powiedziałam.
-Nie masz czego.
-A jak mnie nie polubią?
-polubią. Jesteś ekstra. Dziś z nimi rozmawiałem. Są ciebie wszyscy ciekawi, a nasza góru powiedziała, że jeżeli jesteś w porządku to w nikim wroga nie znajdziesz.
-Mówiłeś mi o tej waszej góru. Z tego co zrozumiałam to każdemu doradza, jest z was prawie najmłodsza ale m już największe doświadczenie i zaszła najdalej?
-Tak.
-To jeżeli ona tak uważa to trochę lepiej ale i tak się stresuje.- Powiedziałam, a chłopak się zaśmiał.
-Jesteś genialna.
Zanim się obejrzałam byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy z samochodu i trzymając się za ręce podeszliśmy do drzwi.
-Gotowa?- Zapytał chłopak, a ja z przerażeniem w czach pokiwałam głową na nie. Logan tylko się zaśmiał i otworzył drzwi. Zobaczyłam jakiegoś latynosa biegającego z roześmianą dziewczynką na baranach. Za nimi były po kolei blondynka, czarna i ruda. Całą trójką rzuciły się w moją stronę.
-Hej jestem Nicole. Ty to pewnie Elena.- Uśmiechnęła się ruda.
-To ty jesteś tym słynnym góru?- Zapytałam odwzajemniając uśmiech.
-Góru?- Zdziwiła się.
-Logan mi mówił, że jesteś tutaj najbardziej doświadczona i taki tam.- Powiedziałam.
-Czy ja o czymś nie wiem?- Spojrzała na mojego chłopaka.
-Eee.... nooo.... teeeen....
-Nie tłumacz się. To jest Justine i Nina.- Przedstawiła mi najpierw blondynkę, a później Nine.
-O ty chciałaś ostatnio zabić Loganą?- Zapytałam patrząc na Justine.
-Tak to ja- Uśmiechnęła się.
-Żólwik.- Uśmiechnęłam się, a ona przybiła mi żółwika. Chyba nie będzie tak źle.
-Chodź poznasz resztę.- Powiedział Logan i całą piątką poszliśmy do salonu. Zobaczyłam tam latynosa, tą dziewczynkę, blondyna, bruneta z dwójką słodkich dzieci, kolesia z białymi włosami, kolesia z biało-czarnymi włosami, i dwóch gości z czarnymi włosami. Ostatnia czwórka była mocno starsza.
-No więc. Poznaj Carlosa, Alexe (córkę Dextera), Kendalla, Jamesa i jego dzieci Sam i Davida, Dextera, Kevina (jak wolisz to Noodles), Grega i Pete'a.- Powiedział Logan.- To jest moja dziewczyna Elena.
-Hej.- Uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Hej.- Odpowiedziała reszta, a Dexter podszedł do mnie.
-Dexter Holland.- Podał mi rękę.
-Elena Smith.- Uścisnęłam ją.
-Chcesz coś do picia? Właśnie te leniwce wyganiają mnie po napoje.
-Może wody jak to nie problem.
-Spoko.- Powiedział i gdzieś zniknał. Usiadłam na sofie obok Logana tak, że po lewej miałam Jamesa z dziecmi.
-Są śliczne.- Powiedziałam, a chłopak się uśmiechnął.
-Wiemy.- Powiedział Nicole i wzięła Sam.
-Emmm. Bo my mamy coś do ogłoszenia.- Powiedziały Nina i Justine. Stanęła na środku salonu tak, że były zwrócone do wszystkich.
-Poczekajcie na Dextera.- Powiedziała Nicole.
-Jestem.- Powiedział. Rozstawił na stole cole i szklanki, a mi podał szklankę z wodą za którą podziękowałam.
-Dobrze no to.... Jesteśmy w ciąży.....- Powiedziały.
-Allle jaaaaak to?- Zapytał Carlos, a Kendall patrzał na Justine szeroko otwartymi oczami.
-Chyba nie muszę ci tego wyjaśniać stary?- Zaśmiał się James.
-Aaaaaaaaa!- Zaczęli się wydzierać Carlos i Kendall.
-Będzię Kansas!- Powiedział Kendall.
-A nie bo Jeny. Już ustalone.- Justine wytknęła mu język.
-Ale....
-Nie denerwuj kobiety w ciąży.- Przerwała mu.
-Okey. Super, że jesteś w ciąży.- Wziął ją na kolana.
-Nie wiem co powiedzieć.- Powiedział Carlos patrząc na Nine.
-Nie cieszysz się?
-Jasne, że się ciesze.- Przytulił ją.- Po prostu to jest lekki szok. Skoro oni już wiedzą jak nazwą dziecko to....
-Kamil. I nie ma żadnego ,,ale"- Powiedziała Nina
-Dobrze kochanie. Kamil jest ekstra.- Powiedział i ją pocałował.
-Dobra to może Elena powiesz nam coś o sobie?-Zapytała Nicole.
-No więc jestem Elena Smith. Mam 23 lata. Lubie rocka i punk. Tak na marginesie wy -Tu wskazałam na Dextera, Kevina, Grega i Pete'a- Mi coś przypominacie ale jeszcze nie wiem co.
-Może to.- Powiedziała Nicole i włączyła jakąś płytę.
-Wy to The Offspring? Moja kuzynka was uwielbiała. Niestety nie miałam z nią kontaktu od kilkunastu lat.
-Tak my to The offspring. Powiedz coś o tej kuzynce.- Powiedział Kein
-No więc kiedyś mieszkałam nie daleko niej w naszym rodzinnym mieście ale jakoś przestałyśmy do siebie przyjeżdżać i pozapominałyśmy o sobie.
-Czekaj. Od początku coś mi mówi twoje nazwisko. Jakie jest twoje rodzinne miasto.
-Gdańsk w Polsce. Pewnie nie słyszałyście....
-GDAŃSK?!?!?! O boże Elenka! To ty!- Powiedziała Nicole i mnie mocno przytuliła.
-Chwile. Nicole Gdańska?
-Kiedyś. Teraz już Maslow.- Uśmiechnęła się i obydwie zaczęłyśmy skakać z radości.
-Stary znalazłeś igłę w stogu siana.- Powiedział James i poszedł gdzieś zanieść bliźniaki.
-Musisz się do nas zaraz wprowadzić.- Mówiła Nicole
-Nie będę się wam na głowę zwalać.
-Oj daj spokój. Jesteś dziewczyną Logana, moją ulubioną kuzynką i jeszcze trochę a będziesz należała do naszej dziwnej paczki.
-No dobra.
-Jest.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że moja kuzyneczka jest mężatką, mieszka z BTR, przyjaźni się z The Offspring i ma dwójkę dzieci!
-Dużo cię ominęło. Później pogadamy. Logan jedź z Eleną po jej rzeczy, a ja idę do Jamesa i dzieciaków.
-Się robi.- Powiedział Logan, zarzucił mnie sobie na plecy i zaniósł do samochodu.
-Wariat.- Powiedziałam w samochodzie.
-Ale twój. I co było tak źle?
-No nie. I znalazłam swoją kuzynkę. Dziękuje.- Pocałowałam go w policzek.
-Nie ma sprawy. Nie wieże, że Nicole to twoja kuzynka.
-Kiedyś nie była ruda, więc dochodzę do wniosku, że farbuje włosy. Ja za to nie mogę uwierzyć, że moja Nicole to ta samo co twoja Nicole.
-Dokładniej to jest Nicole Jamesa ale wiem o co chodzi.- Zaśmiał się.
-Dobrze ją traktuję?- Zapytałam poważnie.
-Jak księżniczkę. James jest z nas wszystkich najodpowiedzialniejszy. Broni Nicole, kocha ją, szanuje. Są idealną parą.
-Do dobrze. Jakby było inaczej bym go dorwała. Ale trzeba też przyznać, że mają ekstra dzieci.- Uśmiechnęłam się.
-Zgadzam się. Te ich skrzaty są wyjątkowe.- Byliśmy już koło mojego domu, więc weszliśmy do środka i spakowaliśmy moje rzeczy. Wyszły z tego dwie małe torby. Nie mam dużo rzeczy i nie jestem za bardzo bogata. Pracowałam jako fryzjerka ale kilka dni temu się zwolniłam. Szef traktował mnie jak szmatę i już tego nie wytrzymywałam. Domek wynajmowałam. Zaraz po tym jak spakowaliśmy rzeczy podjechaliśmy jedną przecznice do właściciela domku abym oddała mu klucze. Pożegnałam się z nim i pojechaliśmy do domu. Logan pokazał mi gdzie mam pokój (który muszę dzielić z nim bo się uparł). Przynajmniej był blisko mojej kuzynki. Zszedliśmy na dół i przyłączyliśmy się do oglądania horrorów. Nie było tylko Nicole i Jamesa, którzy siedzieli u maluchów. Cały wieczór wtulałam się w Logana ze strachu i z przyjemności :). Wieczorem poszliśmy spać.
Całą noc myślałam jak jedna osoba zmienia moje życie. Nagle mieszkam w willi z chłopakiem idealnym, kuzynką i wieloma wspaniałymi osobami. Ciesze się, że mam Logana.
------------------------------------------------------------------------------
I jak? Mi się akurat podoba :)
Papatki
Mikołaj;**
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Rozdział 76
No więc jak widzicie nie kończę pisać. Zastanawiałam się nad tym kilka
dni. Zrozumiałam, że nawet jeżeli wszystko się wali to zawsze zostaje mi
muzyka i pisanie. Chciałabym podziękować osobie dzięki, której zaczęłam
pisać. Dzięki tej dziewczynie uwierzyłam, że ja też może mam talent, że mogę
robić coś w czym być może okaże się po prostu dobra. Jak zaczęłam czytać jej
opowiadanie zaraz pomyślałam, że ja też chce spróbować. Ta osoba nie zdaje sobie chyba sprawy, że to dzięki niej teraz jestem z wami. Co to za osoba? Oczywiście nasza genialna Pati. A więc Pati bardzo ce dziękuję i ten rozdział dedykuje tobie :)
---------------------------------------------------------------------------
**Oczami Nicole**
Zaraz po tym jak Logan odjechał weszliśmy wszyscy do środka.
-Trzeba je nakarmić.- Powiedziałam i spojrzałam na Jamesa.
-O tym jednym zapomniałem. Zaraz wruce tylko skocze do sklepu.- Powiedział i pocałował naszą trójkę (dzieciaki ja niosłam ba James miał moją torbę) w czoła.
-Tylko tyle?- Udałam smutną, a on zaraz mnie namiętnie pocałował.- Zaśmiałam się a chłopak poszedł do sklepu. Usiadłam na kanapie trzymając maluchy na kolanach. David spał, a Sam rozglądała się dookoła mądrymi oczkami. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją po włoskach.
-Są cudne.- Powiedziała Justine siadając obok mnie i biorąc małą na ręce.
-Typowy Maslow. Tylko spać.- Zaśmiała się Nina i wzięła Davida, który po chwili się obudził. Wszyscy rozsiedli się w salonie, a ja zaówarzyłam, że Alexa ziewa.
-Zmęczona jesteś?- Zapytałam biorąc ją na kolana.
-Troszkę.- Powiedziała cicho.
-Dexter zanieś ją do was bo zaraz zaśnie.-zwróciłam się do Hollanda
-Okey. Widzimy się jutro bo też jesteśmy zmęczeni po trasie.- Powiedział biorąc Alexe na ręce. Za nimi poszła reszta The Offspring.
-Jestem ciekawy tej koleżanki Logana.- Powiedział Carlos.
-Ja też.- Zawtórował mu Kendall.
-Miejmy nadzieje, że nas przedstawi niedługo.- Uśmiechnęłam się.
-Jestem.- Powiedział James wchodząc z dwoma siatkami jedzenia dla dzieci.- Chodź zobaczysz ich pokoje na żywo.
-Ok.- Powiedziałam i wzięłam bliźniaki po czym skierowałam się za Jamesem.- WOW- Powiedziałam widząc pokoje.
-Dzięki. Na razie ustawiłem w jednym i drugim kojce ale za kilka lat przeniesiemy dzieciaki na normalne łóżka. -Powiedział. Usiedliśmy na przyszłym łóżku Davida. Położyłam delikatnie bliźniaki na łóżku pomiędzy nami.- Są piękne.- Szepnął James.- Kocham was.- Przytulił mnie i patrzył na dzieciaki.
-Też was kocham.- Odszepnęłam. Po chwili Sam i David zaczęli płakać. James przygotował dwie butelki ciepłego mleka i od razu zasnęły. Włożyłam Davida do kojca, a James wziął Sam na ręce i zaniósł ją do jej pokoiku.
-Proszę madam.- Podał mi z uśmiechem krótko falówkę.- Ja też mam swoją. Będziemy słyszeć kiedy się obudzą.
-Świetnie. Nie trzeba będzie tak latać. To co idziemy na górę?- Ostatnie szepnęłam mu do ucha lekko je muskając.
-Już?- Mruknął obejmując mnie.
-Stęskniłam się za tą bliskością.- Powiedziałam, a chłopak bez dalszych ceregeli zaprowadził mnie na góre gdzie przed naszymi drzwiami już zaczął mnie namiętnie i zachłannie całować. Weszliśmy do pokoju i po sekundzie znaleźliśmy się na łóżku...............
**Nex day**
Rano otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha chłopaka.
-Witaj księżniczko.- Pocałował mnie czule.
-Siema książe.- Zaśmiałam się i przytuliłam do jego nagiej klatki piersiowej.- Tego mi brakowało.- Powiedziałam, a James zaczął głaskać mnie po włosach.
-Siema dzieciaki.- Rozległo się z naszych krótko falówek.
-O już się obudziły.- Powiedział drugi głos.
-Dziewczyny zrobiły najazd na dzieciaki.- Powiedziałam po czym wstałam i podeszłam do szafy żeby wybrać ciuchy na dziś. Wzięłam ciemne dżinsy i zieloną koszulkę na ramiączkach. Poszłam się przebrać do łazienki po czym razem z Jamesem zeszliśmy na dół. On poszedł do kuchni zagrzać mleko, a ja uratować dzieci z najazdu dziwnych ciotek XD. Weszłam do pokoju Sam i zastałam Juste bawiącą się z Małą i Nine trzymającą na rękach Davida.
-Ciotki klotki może dacie mi też potrzymać moje dzieci?- Zaśmiałam się.
-Ciotkę klotkę to ty se możesz wsadzić bo niedługo też będziesz ciocią.- Powiedziała Nina, a mi i Justine kopary opadły.
-Że jak?- Powiedziałyśmy obydwie.
-Nie mówcie nikomu, że wiecie.
-Ale jesteś w ciąży?- Zapytałam dla pewności, a ona wyciągnęła z kieszeni test ciążowy z DWIEMA kreskami.
-WOW, a Carlos wie?- Zapytała Justa.
-Dziś się dowie.
-Nie mów, że jesteś w ciąży.- Powiedział James wchodząc do środka z dwoma butelkami mleka.
-Po pierwsze. Nie podsłuchuje się!!!! Po drugie. Nie mów nikomu.
-Spoko
-Emmm Musze wam coś powiedzieć.- Odezwała się Justa.
-Taaak?- Pociągnęłam ją za język (w przenośni XD)
-Też jestem w ciąży.- Wykrztusiła to z siebie.
-Aaaa. Podwójna ciąża. O już to widzę.- Zaczęłam wariować.
-Ciszej. O mnie też wie na razie wasza trójka.
-Kiedy macie zamiar powiedzieć?- Zapytał James
-Dziś?- Nina spojrzała na Juste, a ta pokiwała głową, że się zgadza
-To ekstra.- Powiedział i podał mi jedną butelkę. Ja nakarmiłam Sam, a on Davida. Po chwili można było poczuć zapach jajecznicy. Z dziećmi na rękach poszliśmy do kuchni gdzie Dexter bawił się w kucharza :)
-Mmmmm. Jajecznica ala Dexter.- Zaczęłam się rozpływać po czym usiadłam a rozbawiony wokalista podsunął mi telerz z gotowym daniem. Po chwili wszyscy spożywali śniadanie i śmiali się z wrzasków maluchów, które co chwile wybuchały ala dziecięcym smiechem jak się chłopacy rzucali jedzeniem :)
-Loguś a co ty taki spięty?
-Bo ten, teges. Ehhh. Obiecałem Elenie, że ją wam dziś przedstawie.
-I dobrze. Wszyscy chcemy ją poznać. Jedź po nią. Jeżeli jest miła to w nikim tu wroga nie znajdzie.
-No właśnie Logan. Ty i Ada się rozstaliście ale zrobiliście to w zgodzie a ty jak byłeś z Adą to nie byłeś z Eleną racja?- Dodała Justine.
-No tak ale i tak się stresowałem. Bo wczoraj byłem u niej i zapytałem czy chce być moją dziewczyną i się zgodziła.
-No to świetnie. Jedź po nią i nam ją przedstaw.- Powiedziała Nina, a ja się uśmiechnęłam. Chłopak szybko wstał od stołu i już miał wyjść ale go zatrzymałam.
-Na serio chcesz iść w tej koszuli?- Zapytałam wskazując jego koszulę z pięknym obrazkiem przedstawiającym jajecznice Dextera.
-Masz racje. Dzięki.- Uśmiechnął się i pobiegł na górę. Po chwili wyszedł z domu i słychać było tylko pisk opon.
----------------------------------------------------------------------
I jak? Mi się rozdział podoba :) I come back :) Haha.
Papatki
Mikołaj;**
---------------------------------------------------------------------------
**Oczami Nicole**
Zaraz po tym jak Logan odjechał weszliśmy wszyscy do środka.
-Trzeba je nakarmić.- Powiedziałam i spojrzałam na Jamesa.
-O tym jednym zapomniałem. Zaraz wruce tylko skocze do sklepu.- Powiedział i pocałował naszą trójkę (dzieciaki ja niosłam ba James miał moją torbę) w czoła.
-Tylko tyle?- Udałam smutną, a on zaraz mnie namiętnie pocałował.- Zaśmiałam się a chłopak poszedł do sklepu. Usiadłam na kanapie trzymając maluchy na kolanach. David spał, a Sam rozglądała się dookoła mądrymi oczkami. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją po włoskach.
-Są cudne.- Powiedziała Justine siadając obok mnie i biorąc małą na ręce.
-Typowy Maslow. Tylko spać.- Zaśmiała się Nina i wzięła Davida, który po chwili się obudził. Wszyscy rozsiedli się w salonie, a ja zaówarzyłam, że Alexa ziewa.
-Zmęczona jesteś?- Zapytałam biorąc ją na kolana.
-Troszkę.- Powiedziała cicho.
-Dexter zanieś ją do was bo zaraz zaśnie.-zwróciłam się do Hollanda
-Okey. Widzimy się jutro bo też jesteśmy zmęczeni po trasie.- Powiedział biorąc Alexe na ręce. Za nimi poszła reszta The Offspring.
-Jestem ciekawy tej koleżanki Logana.- Powiedział Carlos.
-Ja też.- Zawtórował mu Kendall.
-Miejmy nadzieje, że nas przedstawi niedługo.- Uśmiechnęłam się.
-Jestem.- Powiedział James wchodząc z dwoma siatkami jedzenia dla dzieci.- Chodź zobaczysz ich pokoje na żywo.
-Ok.- Powiedziałam i wzięłam bliźniaki po czym skierowałam się za Jamesem.- WOW- Powiedziałam widząc pokoje.
-Dzięki. Na razie ustawiłem w jednym i drugim kojce ale za kilka lat przeniesiemy dzieciaki na normalne łóżka. -Powiedział. Usiedliśmy na przyszłym łóżku Davida. Położyłam delikatnie bliźniaki na łóżku pomiędzy nami.- Są piękne.- Szepnął James.- Kocham was.- Przytulił mnie i patrzył na dzieciaki.
-Też was kocham.- Odszepnęłam. Po chwili Sam i David zaczęli płakać. James przygotował dwie butelki ciepłego mleka i od razu zasnęły. Włożyłam Davida do kojca, a James wziął Sam na ręce i zaniósł ją do jej pokoiku.
-Proszę madam.- Podał mi z uśmiechem krótko falówkę.- Ja też mam swoją. Będziemy słyszeć kiedy się obudzą.
-Świetnie. Nie trzeba będzie tak latać. To co idziemy na górę?- Ostatnie szepnęłam mu do ucha lekko je muskając.
-Już?- Mruknął obejmując mnie.
-Stęskniłam się za tą bliskością.- Powiedziałam, a chłopak bez dalszych ceregeli zaprowadził mnie na góre gdzie przed naszymi drzwiami już zaczął mnie namiętnie i zachłannie całować. Weszliśmy do pokoju i po sekundzie znaleźliśmy się na łóżku...............
**Nex day**
Rano otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha chłopaka.
-Witaj księżniczko.- Pocałował mnie czule.
-Siema książe.- Zaśmiałam się i przytuliłam do jego nagiej klatki piersiowej.- Tego mi brakowało.- Powiedziałam, a James zaczął głaskać mnie po włosach.
-Siema dzieciaki.- Rozległo się z naszych krótko falówek.
-O już się obudziły.- Powiedział drugi głos.
-Dziewczyny zrobiły najazd na dzieciaki.- Powiedziałam po czym wstałam i podeszłam do szafy żeby wybrać ciuchy na dziś. Wzięłam ciemne dżinsy i zieloną koszulkę na ramiączkach. Poszłam się przebrać do łazienki po czym razem z Jamesem zeszliśmy na dół. On poszedł do kuchni zagrzać mleko, a ja uratować dzieci z najazdu dziwnych ciotek XD. Weszłam do pokoju Sam i zastałam Juste bawiącą się z Małą i Nine trzymającą na rękach Davida.
-Ciotki klotki może dacie mi też potrzymać moje dzieci?- Zaśmiałam się.
-Ciotkę klotkę to ty se możesz wsadzić bo niedługo też będziesz ciocią.- Powiedziała Nina, a mi i Justine kopary opadły.
-Że jak?- Powiedziałyśmy obydwie.
-Nie mówcie nikomu, że wiecie.
-Ale jesteś w ciąży?- Zapytałam dla pewności, a ona wyciągnęła z kieszeni test ciążowy z DWIEMA kreskami.
-WOW, a Carlos wie?- Zapytała Justa.
-Dziś się dowie.
-Nie mów, że jesteś w ciąży.- Powiedział James wchodząc do środka z dwoma butelkami mleka.
-Po pierwsze. Nie podsłuchuje się!!!! Po drugie. Nie mów nikomu.
-Spoko
-Emmm Musze wam coś powiedzieć.- Odezwała się Justa.
-Taaak?- Pociągnęłam ją za język (w przenośni XD)
-Też jestem w ciąży.- Wykrztusiła to z siebie.
-Aaaa. Podwójna ciąża. O już to widzę.- Zaczęłam wariować.
-Ciszej. O mnie też wie na razie wasza trójka.
-Kiedy macie zamiar powiedzieć?- Zapytał James
-Dziś?- Nina spojrzała na Juste, a ta pokiwała głową, że się zgadza
-To ekstra.- Powiedział i podał mi jedną butelkę. Ja nakarmiłam Sam, a on Davida. Po chwili można było poczuć zapach jajecznicy. Z dziećmi na rękach poszliśmy do kuchni gdzie Dexter bawił się w kucharza :)
-Mmmmm. Jajecznica ala Dexter.- Zaczęłam się rozpływać po czym usiadłam a rozbawiony wokalista podsunął mi telerz z gotowym daniem. Po chwili wszyscy spożywali śniadanie i śmiali się z wrzasków maluchów, które co chwile wybuchały ala dziecięcym smiechem jak się chłopacy rzucali jedzeniem :)
-Loguś a co ty taki spięty?
-Bo ten, teges. Ehhh. Obiecałem Elenie, że ją wam dziś przedstawie.
-I dobrze. Wszyscy chcemy ją poznać. Jedź po nią. Jeżeli jest miła to w nikim tu wroga nie znajdzie.
-No właśnie Logan. Ty i Ada się rozstaliście ale zrobiliście to w zgodzie a ty jak byłeś z Adą to nie byłeś z Eleną racja?- Dodała Justine.
-No tak ale i tak się stresowałem. Bo wczoraj byłem u niej i zapytałem czy chce być moją dziewczyną i się zgodziła.
-No to świetnie. Jedź po nią i nam ją przedstaw.- Powiedziała Nina, a ja się uśmiechnęłam. Chłopak szybko wstał od stołu i już miał wyjść ale go zatrzymałam.
-Na serio chcesz iść w tej koszuli?- Zapytałam wskazując jego koszulę z pięknym obrazkiem przedstawiającym jajecznice Dextera.
-Masz racje. Dzięki.- Uśmiechnął się i pobiegł na górę. Po chwili wyszedł z domu i słychać było tylko pisk opon.
----------------------------------------------------------------------
I jak? Mi się rozdział podoba :) I come back :) Haha.
Papatki
Mikołaj;**
Subskrybuj:
Posty (Atom)