Hej, w pżeciwieństwie do waszych domyślań w tym rozdziale nie będzie żadnej zdrady! Napisałam, że to będzie rozdział specjalny, bo od pewnego momentu nie mogłam się skupić, a że musiałam jakoś przejść przez ten rozdział 10 to ta szurnięta koleżanka mi mówiła co mogę napisać. Ona na serio ma coś z głową!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rano obudziłam się i zobaczyłam ubranego już Jamesa.
-Śpij słońce, chłopaki poprosili mnie o pomoc przy tostach.- Posłał mi miły uśmiech.
-Dobrze.- Położyłam się jeszcze na 15 minut, ale nie mogłam spać więc wsałam, ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie panował istny haos. Wszyscy oblewali się keczupem, musztardą, płynem do mycia naczyń i ogółem wszystkim czym się da.
-Stop, ludzie zmieńcie dilera, bo zły towar wam daje!- Krzyknełam.
-Oczym ty mówisz?- Spytał rozbawiony Kendall.
-O tym, że jacyś wariaci kuchnie mi burzą.
-Czy ty powiedziałaś, że jestem wariatem?- Spytał James podchodząc do mnie.
-A muszę to mówić?- Spytałam z rozbawieniem.
-Pożałujesz.- Powiedział i chwilę póżniej każdy oblewał mnie czym się da, a ja im oddawałam tym samym. Naiwięcej było keczupu i płynu do naczyń. Przy bieganiu z płynu do mycia leżącego na podłodze zrobiła się piana zabarwiona na czerwono (od keczupu). Wszyscy się na niej poprzewracali i zaczeli się śmiać z bylę czego, gdy juz się uspokoiliśmy musieliśmy się przeczołgać na czystą podłogę, bo ta śliska jakoś utrudniała wstanie:). Wszyscy poszli się przebrać, a póżniej chłopacy zaczeli sprzątać, bo jak się okazało to oni zaczeli wojnę z dziewczynami.
Wszyscy zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy tosty, które udało się uratować.
-To co dziś robimy?- Zapytałam.
-Niespodzianka.- Powiedział z wyszczerzem James.
-Ja dziś nie mogę. Mam iść do koleżanki.- Powiedziała Marta.
-Ale wy idziecie.- Powiedział Kendall Wskazując na reszte dziewczyn (w tym mnie).
-No dobra.- Powiedziała Rosse.
Zjedliśmy do końca i wsiedliśmy do samochodu. Po 10 minutach drogi chłopacy kazali nam zawiązać oczy bandamkami. Po 15 minutach staneliśmy i nasi chłopacy pomogli nam wysiąść i gdzieś zaprowadzili. Po około 5 minutach zatrzymaliśmy się w miejscu. Z tego co słyszałam to Logan gdzieś poszedł. Po chwili wrucił i zdjeli nam opaski. Naszym oczom ukazała się wyporzyczalnia quadów! Zaczełam skakać, krzyczeć i całować Jamesa. Zawszę marzyłam o przejażce quadem.
-Widzę, że niespodzianka się podoba?- Zapytał James z wielkim uśmiechem.
-Jasnę, że tak!- Krzyknełyśmy z Adą, Natą i Rosse na raz.
-Załużcie to i widzimy się z 5 minut tutaj.- Logan podał nam kostiumy i kaski.
-Okej.- Powiedziałam i z dziewczynami powędrowałyśmy do przebieralni. Stroje były ,,lekko" przuciasne. Chłopaki jak nas zobaczą to poprostu zemdleją, albo tak się podniecą, że trzeba będzie wracać do domu :). Jak wyszłyśmy w tych kostiumach i z kaskami w rękach, tak jak myślałam, chłopacy mieli szeroko otwarte oczy i osta. Wyglądali przekomicznie. Udało nam się usłyszeć tylko i wyłącznie ciche słowa ,,o matko" :).
-I jak?- Spytałam rozbawiona ich wyglądem. James podbiegł do mnie i namiętnie pocałował. Jak się odemnie odkleił żeby nabrac powietrza szepną mi do ucha:
-Wyglądasz zniewalająco sexownie.- Zamruczał i znowu pocałował przylegając do mnie całym ciałem. Jak to zrobił poczułam dość zpory namiot (Boże ta moja znajoma na serio ma coś nie tak z główką, ale i tak rozdział jest dla niej.) :). ,,Wiedziałam, że jak mnie zobaczy to się podnieci" pomyślałam.
-Nie połknijcie się.- Krzykną Carlos za śmiechem.
-No dobra. jedziemy?- Spytałam.
-Dla ciebi wszystko.- Odpowiedział James. Wszyscu usiedliśmy na quady. Carlos z Rosse, Kendall z Natalią, Logan z Adą, a ja oczywiście z Jamesem. Chłopaki usiedli za ,,sterami", a my za nimi. Założyłam kask i James ruszył. Natychmiast się do niego przytuliłam żeby nie spaść, bo nie dość, że jechał bardzo szybko to jeszcze po jakis pagórkach. Po jakiś 20 minutach zatrzymaliśmy się na jakiejś łące. Rozejżałam się dookoła i nigdzie nie widziałam reszty. Zeszłam z quadu i zdjełam kask.
-Gdzie jesteśmy i gdzie reszta?- Zapytałam choćiaż nie bardzo mnie to obchodziło.
-Pojechali inną drogą, zaraz do nich dołączymy.- Powiedział James.
-To co będziemy tu robić?- Zapytałam z uwodzicielskim uśmiechem.
-Pomyślałem, że spędzimy trochę czsu sami.- Mrukna mi do ucha przygryzając delikatnie jego płatek. Wiedział, że jak to robi to nie odmówie mu niczego. To był mój słaby punkt, który reagował tylko na niego (jak robił to Kacper to mnie tylko irytowało, nie lubiłam jak on to robił)
-Coś proponujesz?- Zapytałam uwodicielsko chociaż wiedziałam o co mu chodzi.
-Chyba nie muszę tego mówić.- Powiedział i dopiął swego: pocałował mine długo i namiętnie. Całowaliśmy się z 20 minut. -Wiesz co? Jestem pewien 2 żeczy. Po pierwszę: Uwielbiam cie w tym stroju. Po drugię: Mam szczęścię, że mam taką dziewczynę. Jesteś piękna, mąndra, słodka, miła, zabawna, niesamowicie sexowna i naj ważniejsze jesteś sobą, nie udajesz kogoś innego. Kacham cie Nicole.
-Też cię kocham James. Nie kocham cię jako Jamesa Maslowa z big time rush- super gwiazdę, za którą szaleją setki nastolatek, Kocham cię jako Jamesa Maslowa- najwspanialszego chłopaka na świecie. Jestem szczęściarą mają ciebie i szczerze to też lubię cię w tym stroju (chłopacy mieli takie same stroje jak dziewczyny tylko, że męskie i nie przuciasne).- Powiedziałam gładząc go po torsie.
-A dziękuję.- Powiedział i jeszcze kilka razy mnie pocałował długo i namiętnie. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy i po jakiś 5 minutach wsiedliśmy spowrotem na quada i ruszyliśmy (ja oczywiście wtulona w Jamesa). Jechaliśmy kawałek przez lasek, aż dojechaliśmy nad jeziorko, gdzie czekała na nas reszta. Oczywiście odrazu nasłuchałam się od mojej mamy (czytaj; Ady) jak bardzo się martwiła i co my myśleliśmy tak znikając na ponad godzinę (aż tyle mineło? No dobra). Jak już miała na dobre się rozkrzyczeć Logan zatkał jej usta pocałunkiem jagby mówiąc ,,zamknij się już" na co tylko się zaśmialiśmy. Pojeżdziliśmy jeszcze z 2 godziny doszliśmy do wniosku, że pora wracać.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i koniec. tak wiem, jak ja mogłam posłuchć tej szurniętej znajomej. Nie miałam wyjście miałam pomysł na rozdział 11 i tak dalej, ale najpierw musiałam napisac 10 na, który wogóle pomysłu nie miałam. Obiecuje, że takie sytuacje będą się zdarzać tylko w przypadkach kryzysowych. Rozdział 11 dodam możę jutro, ale nie mam pewności, bo jutro zaczynamy zwozić rzeczy do mieszkania (na razie tylko remontowaliśmy) i steramy się jak naj szybciej przeprowadzić. Jak dobrze pójdzie to w tą sobotę się przeprowadzimy. Tam narazie nie ma netu więc rozdziały będe dodawała od babci.
Fajny rozdział, ale jak wspomniałaś o tym 11 too ... normalnie sama nie wiem xD Nie moge doczekać się nn :D
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać tego 11! A jak tak czytam, co piszesz o tej swojej znajomej, to przychodzi mi na myśl moja koleżanka, ktora ciągle ma skojarzenia! ;D Czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!! Czekam z wielką niecierpliwością na rozdział 11 ;)
OdpowiedzUsuńTa. Kumpele potrafią zmusić nas do rzeczy niemożliwych. Rozdział super jak zwykle. Czekam nn
OdpowiedzUsuńTy też na pewno jesteś bardzo "mondra" i wiesz wiele "żeczy" . Zainwestuj w słownik .
OdpowiedzUsuń