niedziela, 23 września 2012

Rozdział 14

hej. Kto nie oglądał wczoraj na nicku premiery pierwszego filmu pełnometrażowego z big time rush niech żałuje. Film jest nie samowity. Jak to oglądałam to miałam taki zaciesz, że póżniej musiałam godzinę się uspokajać. Film taki super, że jak to oglądałam to po ścianach chodziłam. Polecam i nie przynudzam więcej.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś 26 lipca. 2 sierpnia rocznica śmierci mojej babci. Muszę jakoś powiedzieć Jamesowi, że wyjeżdżam na kilka dni do Polski. Ciekawe jak zareaguje. Obudziliśmy sie w tym samym czasia. To jest dziewne, ale niech będzie.
-Muszę ci o czymś powiedzieć.- Zaczełam bojąc się jego reakcji.
-Słucham kochanie.
-Kacper znowu dzwonił...- Powoedziałam.
-Spokojnie. Przy mnie nic ci nie grozi.
-Wiem, ale to nie wszystko. 2 sierpnia jest rocznica śmierci mojej babci i muszę pojechac na kilka dni do Polski.
-Rozumiem i jadę z tobą.
-Nie musisz. Poradzę sobie.
-Nie zostawię cię samej w takiej chwili. Jadę i koniec tematu.- Zaczął klikać coś w komurce.- Załatwione. Jedziemy jutro w południe i wracamy 13 sierpnia żeby nie przegapić urodzin Carlosa. Zrobimy sobie takie mini wakacje. 16 dni chyba starczy.
-Jesteś cudowny, ale jest tak na oko 15, a trzeba się spakować.
-To za chwilę. Najpierw zejdżmy na dół. Trzeba się pochwalić.- Zaśmiał się James. Wstaliśmy z łóżka, ja poszłam do swojej szafy, a mój chłopak do swojej (tgrzeba było ją przynieść z pokoju gościnnego). Wyjełam krótkie dżinsowe szorty i lużną białą koszulkę z napisem ,,I kiss you, You kiss me". Weszłam do łazienki ubrałam się i uczesałam. Wyszłam z łazienki i razem z Jamesem na dół, gdzie (znowu) wszyscy siedzieli przed telewizorem. Co oni nie mają nic lepszego do roboty czy co?
-Wakacje rządzą!!!!- Krzykną James, a ja się cieszyłam, że jest taki zadowolony tylko dla tego, że spędzimy 16 dni w moim rodzinnym mieście. Wszyscy spojżeli na niego jak na kogoś kto przed chwilą uciekł z wariatkowa.- No co? Spedzę 16 dni w rodzinnym mieście mojej dziewczyny razem z nią.
-Ale jak to?- Spytała Ada po polsku, gdy James tłumaczył reszcie po angielsku.
-No bo 2 sierpnia jest rocznica śmierci mojej babci. Chciałam pojechać na kilka dni do Gdańska zapalić znicz na jej grobie, a ten się uparł, że pojedzie ze mną i przy okazji zrobimy sobie takie mini wakacje. Możemy się zaatrzymac u twojej mamy?
-Jasnę, tylko nie rozwalcie tam łóżka i nie zniszćcie mojej mamie psyhiki.
-O czym ty mówisz?
-O tym, że mam pokój obok was, a ściany są przerażająco cienkie.
-Holera.
-Słońce, a gdzie będziemy nocować?- Zapytał James.
-U mamy Ady.
-Ok. Choćmy sie pakować już 16.
-Dobra.- Poszliśmy do pokoju i wyjełam spod łóżka 2 waliski. Jedną dałam Jamesowi, a do drugiej zaczełam pakować żeczy. Jak już wszystko co potrzebne zapakowałam to zamknełam waliskę i postawiłam przy drzwiach. Spojżałam na mojego chłopaka, który nie udolnie próbował się spakować.
-Kochani. proszę pomóż mi. Dla mnie pakowani jest gorszę od matmy.- Powiedział z załamaniem, a ja podeszłam do niego i szybko spakowałam wszystkie rzeczy. Zajeło mi to mże z 15 minut.
-Jesteś wielka.- Powiedział James z podziwem.
-Dziękuje, a teraz proszę o nagrodę.- Powiedziałam  uwudzicielsko.
-Czyżby ktoś tu miał ochotę?- Zapytał zmysłowo.
-I to wielką.
-Twoje rzyczenie jest dla mine rozkazem.- Podszedł bliżej i zaczął mnie całować. Zanim się zorientowałam byliśmy na łóżku.........
Rano o 10 obudził mnie budzik. Chwyciłam za telefon i wyłączyłam dzwonek. Spojżałam na Jamesa, który nie spał.
-Chyba trzeba wstać.- Powiedziałam zaspanym głosem.
-Nie chcę mi się. Chętnie bym nie wychodził dziś z pokoju. Nawet z łóżka bym nie wstawał.- Puścił mi oczko.
-Ja tez, ale chcę pojechac do polski.- Wstałam i podeszłam do szafy z, której wyjęłam żółte rybaczki i fioletowy T-shirt. Poszłam to łazienki się przebrać po czym z moim chłopakiem zeszłam na dół. Czekał tam już Logan, który miał nas podwieść na lotnisko. Zjedliśmy szybkie śniadanie i wsiedliśmy do samochodu. Na lotnisku pożegnaliśmy się z Loganem i po odprawie wsiedliśmy do samolotu. Podróż  nie była taka długa, ale to dlatego, że odrazu zasneliśmy wtuleni w siebie :). Obudziło mnie coś ciepłego i delikatnego na brzuchu. James próbował mi zapiąć pasy :), bo zaraz mieliśmy lądować. Wysiedliśmy i udaliśmy się po bagarze. Kiedy w końcu je znależliśmy poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętą twarz mamy Ady.
-Co pani tu robi?- Zapytałam przytulając ją serdecznie.
-Ada powiedziała, że zatrzymasz się u mnie ze swopim chłopakiem i postanowiłam po was przyjechać. A poza tym chcę jak najszybciej poznać tego szczęściarza.
-Właśnie. To jest James, mój chłopak.- Pokazałam na stojącego obok chłopaka.- James. To mama Ady.- Zwróciłam się do niego.
-Dzięń dobry miło mi panią poznać.- Powiedział i uśmiechną się serdecznie.
-Dziendobry. Mi również miło. Macie tylko 2 walizki?- Wskazała na nasz bagaż.
-A po co więcej?- Spytałam.
-No racja. Chodźcie już 17.
-Serio>- Zapytał James ze zdziwieniem.
-No. Zmiana sfer czasowych szerloku.- Zaśmiałam się.
-Racja.- Powiedział z wyszczeżem.
-A to nie przypadkiem jego zdjęcia miałaś w swoim pokoju?- Zapytała zamuślona mama Ady.
-Owszem.- Odpowiedziałam i poszliśmy do samochodu. Mój chłopak oczywiści chciał pokazać jaki to on silny i wziął obydwie walizki mówiąc, że taka ślicznotka jak ja nie powinna dżwigać. Słodki jest:).
----------------------------------------------------------------------------------
Coś mi chyba nie wyszedł. Mi wydaje się nudny, ale ocenę zostawiam wam.

5 komentarzy:

  1. A właśnie, że wyszedł i nie mogę doczekać się nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam twojego bloga i całego przeczytałam szybciutko i jest świetny!
    Jak nie wyszedł jak wyszedł jest genialny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest genialny!!!
    Uwielbiam twojego bloga :*
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ oczywiście że wyszedł! Podoba mi sie. Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaa... Nudny... Jak to jest nudne, to ja jestem jedną z Beatlesów! To tak apropo "BTM" :) Lecę czytać dalej! ;*

    OdpowiedzUsuń